Świat pogański - światem pełnym zakłamania i obłudy
W okresie największej potęgi starożytnego Rzymu, życie pogan w świecie pełnym dorobków cywilizacyjnych i wzorców kulturowych opierało się w większości na elementach pochodzących z otoczenia pierwotnych mieszkańców "wiecznego miasta" Więc rzec by można, że świat pogański był światem starym, o wielu tradycjach, kultywowanych przez setki lat, poznanych i zaakceptowanych wśród wyznawców innych religii. Mimo, iż pełnoprawni obywatele rzymscy mieli swoje wyznania, to jednak byli otwarci na wielu bogów pochodzenia greckiego czy też egipskiego.
W imperium rzymskim nie brakowało ołtarzy ku czci Minerwy oraz Baala, ale nie można też zapomnieć o żydowskich świątyniach, gdzie Palestyńczycy oddawali cześć Jehowie. Na ulicach "wiecznego miasta" można było dostrzec niemal wszystkie plemiona ludzkie i rasy znane całemu światu. Petroniusz określił je mianem "gniazda Kwirytów bez Kwirytów", gdyż miejscowy żywioł ginął w przybyłym tłumie. Z twarzy niektórych przechodniów emanował wewnętrzny spokój, połączony z jakimś światłem i pogodą płynącą z życia, a inni przybrani w strojne szaty byli wcieleniem zła i zbrodni.
Choć wielu mieszkańców Rzymu żyło w ubóstwie, będąc wykorzystywanym do ciężkich prac i pozbawionym praw obywatelskich, świat pogański uznawany był za miejsce pełne niezmierzonych ludzką miarą bogactw. Niemal wszystkie dzielnice rzymskie zamieszkiwali patrycjusze wywodzący się z arystokratycznych rodów, otoczeni plebejuszami oraz niewolnikami błagającymi o człowieczą litość.
Przepych pogan nie znalazł jedynie oddźwięku na Zatybrzu wypełnionym po brzegi wyznawcami Chrystusa. Pozostałe zakątki miasta, łącznie z Palatynem zamieszkiwanym przez Nerona i Forum Romanum na którym zbierano się zarówno w celach religijnych, jak i po to, aby poużywać wszelkich rozkoszy, tętniły życiem.
Bojaźliwy cezar rządził w świecie pełnym lenistwa, rozpusty oraz przyjemności. Zamożni poganie, aprzecież było ich wielu, otaczali się pięknymi kobietami, drogocennymi przedmiotami i tkaninami cieszącymi ludzkie oko. Niektórzy szukali w nocnych eskapadach rozrywek wśród nudów; podrzucanie schwytanych kobiet nie sprawiało im takiej radości jak wyprawy zwane "połowem pereł" kiedy to w głębi dzielnic zamieszkiwanych przez rojną ludność wyławiano prawdziwy klejnot wdzięku i młodości. Każdy patrycjusz rzymski mógł pozwolić sobie na takie zabawy, gdyż mieszkając w pięknej willi, dysponując znacznym majątkiem i wieloma niewolnikami, był wyniesiony ponad troski doczesnego świata.
W Rzymie - mieście pełnym obłudy, zakłamania i nieprawości, człowiek sprawiedliwy, odmawiający wszelkich używek, uznawany był przez dwór za nieprzyjaciela życia, zwolennika śmierci. Traktowano tam ludzi jak przedmioty mające zaspokoić chwilowe żądanie; miłość, przyjaźń, prawda- te stare rzymskie cnoty za czasów panowania Nerona nie miały znaczenia. Wszystko co czyniono, czyniono na pokaz po to, aby wzbudzić w mieszkańcach "wiecznego miasta" określone emocje, pożądane uczucia. Ale jak można się dziwić, że w Rzymie pojęcie wstrzemięźliwości zostało zapomniane, a mianem przyjaźni określano chęć zrobienia interesów skoro nad Cesarstwem Rzymskim władał najstraszliwszy z okrutnych Neron - matkobójca.
Życie poddanych było w jego ręku. Nikt nie był niczego pewny tak jak w grze w kości: raz się odnosi zwycięstwo, ale musi nadejść dzień, gdy gracz poniesie całkowitą klęskę. Mimo strachu pogan o swoje mienie, potrafili oni cieszyć się z krzywdy niewinnych ludzi skazywanych na pożarcie przez dzikie zwierzęta, ukrzyżowanie czy też spalenia na stosie. Choć świat pogański to świat zły, pełen widoku ludzi konających, przyciąga uwagę innych.
Rzym był panem świata, ale też był jego wrzodem. Wiało od niego trupią wonią. Ów uwieńczony wóz, na którym w postaci triumfatora stał Rzym, wlokąc za sobą spętaną trzodę narodów, idzie ku przepaści. Nie mieści się w głowie, ze człowiek mógł zamienić potężne miasto w ogień, pochłaniając tym samym tysiące ludzi tylko po to, żeby udoskonalić swoją poezję. Rozum ludzki nie jest w stanie pojąć jak można udawać rozpacz po śmierci własnego dziecka w celu uzyskania współczucia poddanych. Życie światowładnego dworu było jednym wielkim błazeńskim korowodem i jakąś niepojętą orgią, która kiedyś musiała się skończyć...