Które z poznanych koncepcji losu człowieka, modeli postaw ludzkich zabierzesz ze sobą na dalszą drogę życia? Uzasadnij wybór.

Już w czasach starożytnych literatura nie tylko kształciła i rozwijała uczucia estetyczne, ale także pełniła funkcję wychowawczą.
Różni autorzy na przełomie wieków przedstawiali rozmaite wzorce moralne, czyli wzorce oparte na zasadach postępowania uznawanych za właściwe w określonych środowiskach i epokach historycznych. Do naszych czasów powstała ogromna ilość dzieł, które mówią o tym, co dobre, a co złe, które zawierają cały zestaw norm etycznych, mnóstwo pouczeń.
Można zauważyć, że celem poetów i pisarzy było nakreślenie cech ludzkich godnych naśladowania, ukazanie motywacji ludzkich postępowań, co świadczy także o tym, ze ów autorzy dostrzegali złożoność ludzkiej psychiki.

Kiedy przeczytałem zadany temat wypracowania, pomyślałem sobie: kto może być dla mnie ideałem, kogóż chciałbym naśladować ? Nie wiedziałem, co napisać ...
Jednakże po dłuższym zastanowieniu zdałem sobie sprawę z tego ile bogactw kryje literatura i wpadłem w jeszcze większą panikę !
O czym mam pisać, co wybrać ? Wszystko wydawało się składać na jedną, wielką , bardzo ważną całość.
Trudno jednak byłoby mi napisać o wszystkich cecha wszystkich bohaterów, których postawiłbym, jako przykład dla siebie, wiec w końcu musiałem wybrać.

Uważam, że jednym z najważniejszych źródeł naszej kultury jest Biblia – księga uznawana przed Żydów i Chrześcijan za świętą. Jest religijnym autorytetem.
Moim zdaniem Biblia jest ogromną skarbnicą wiedzy, wyrastają z niej światopoglądy, systemy wartości i ocen, bogactwo sztuki. Jest wielką opowieścią o człowieku, o złożoności ludzkiej natury: pokazuje co dobre, a co złe. Biblia odzwierciedla każdego z nas, tworzy optymistyczny wizerunek człowieka kruchego, słabego, który jednak może stawać się doskonalszym korzystając z daru Boga: rozumu i wolnej woli.
Biblia porusza wiele trudnych problemów takich jak cierpienie, pomaga nam zrozumieć sens ludzkiego cierpienia.
Tutaj pragnę skierować uwagę na „Księgę Hioba”, która uczy nas , że cierpienie obok szczęścia jest motorem naszego życia i należy przyjąć je z pokorą i z godnością.

W dobie dzisiejszych czasów, kiedy ocieramy się o cierpienie niemalże każdego dnia, potrzeba nam jakiegoś wytłumaczenia, dlaczego tak się dzieje, potrzebujemy wiary, ze w tym cierpieniu ukryty jest jakiś głębszy cel.
Tak jak Hiob potrafił pogodzić się ze swoim losem, kiedy został wystawiony na próbę przez Boga : stracił rodzinę, majątek, a sam został dotknięty chorobą, tak ja chciałbym umieć pogodzić się ze wszystkimi nieszczęściami tego świata, lub chociażby z moimi prywatnymi drobnymi niepowodzeniami.
Kiedy coś mi się nie udaje zwykle winię za to cały świat, przeklinam zły los, gdy tym czasem Hiob mógłby znaleźć się na moim miejscu, z pewnością zastanowiłby się spokojnie nad swoim życiem, doszukiwałby się w tym wszystkim swoich błędów, a nie obarczał winą innych.

Tutaj chciałbym przytoczyć pewien cytat z Biblii, słowa Hioba dotkniętego nieszczęściem:

„Przywdziałem wór na swe ciało,
czołem w proch uderzyłem (...)
Choć rąk nie zmazałem występkiem
i modlitwa moja jest czysta”
Ja powiedziałbym raczej:
Jasna cholera!
Dlaczego znowu ja ...
Czy to nie mogło
przydarzyć się komuś innemu!?

Taka właśnie jest różnica pomiędzy mną a Hiobem i właśnie dlatego, że tą różnicę zauważyłem, chciałbym stać się do niego bardziej podobny.
Sądzę, że człowiek spokojny, sprawiedliwy i uczciwy, człowiek otwarty na innych ludzi, otwarty na świat potrafi przyjąć cierpienie z pokorą. Potrafi tak jak Hiob powiedzieć sobie:

„Bóg dał, Bóg wziął”

Jeszcze raz chciałbym podkreślić, że cenię Hioba za pokorę i godność i w tym właśnie chciałbym stać się do niego podobny. Właściwie przyjmowane cierpienie leczy człowieka godność, uczy człowieczeństwa.

Dla złożenia hołdu postaci średniowiecznego filozofa – św. Franciszka, został napisany w XIV wieku anonimowy zbiór legend pod tytułem „Kwiatki Świętego Franciszka z Asyżu”. Czytając ten zbiór napotykamy na nowy ideał ascety: człowieka, który wyrzekł się bogactwa, dóbr doczesnych, który prowadził życie bardzo ubogie z punktu widzenia materialisty, lecz jego wnętrze, duchowa strona życia aż lśniła od bogactw.
Głosił on ewangelickie zasady miłości bliźniego, miłosierdzia, braterstwa, miłości do świata. Prowadził przykładne życie.

Sądzę, że dzieje św. Franciszka przedstawione jako wzorzec do naśladowania są zawsze aktualne, niezależnie od czasów historycznych.
Ponadczasowa może być miłość do świata, poczucie więzi z przyrodą, optymizm, którym zaraża się innych.

Świat, w którym przyszło nam żyć szary i ponury, okazał się, że człowiekiem rządzi pieniądz, powszechna jest żądza majątku, dóbr doczesnych a tymczasem zatraca się gdzieś nasze człowieczeństwo.
Ciągle się śpieszymy – byle do przodu coraz szybciej i szybciej byle tylko więcej zagarnąć. Szkoła za szkołą, potem praca, praca, praca ...
Rodzice mają coraz mniej czasu dla swoich dzieci, nie mają skąd brać dobrych przykładów, gubią się w tym złym świecie.
Rozważając nad tym coraz bardziej pragnę stać się podobnym do św. Franciszka, ba! – chciałbym, żeby wszyscy byli do niego podobni. Po prostu szczęśliwi.

Zapominamy, co w życiu jest ważne tak jak zapomniał o tym Makbet.
Początkowo morderstwo uważał za czyn haniebny, niemożliwy do popełnienia, lecz w pogoni za władzą zapomniał o tym, odrzucił swoje ideały i stał się bestią, tyranem, samym złem.
Utwór Szekspira „Makbet” jest dla mnie przestrogą, jest historią losu człowieka, który po trupach dąży do celu, lecz okazuje się, ze w ten sposób niczego nie można zdobyć. Walka o władzę za wszelką cenę jest drogą zbrodni, a droga zbrodni – drogą do nikąd. Szekspir ukazał nam, jak zło rodzi zło, poucza, że człowiek powinien strzec się niektórych ukrywanych w nim ambicji, zaślepienia. Zło wyrządzone komuś po pewnym czasie powraca i godzi w swego twórcę.
Tak, więc muszę przyznać, ze Szekspirowski dramat „Makbet” na pewno zapamiętam i zabiorę ze sobą na dalszą drogę życia jako przestrogę.
Jak mówi przysłowie:

„Każdy kij ma dwa końce”

Będąc jeszcze przy wątku przestróg przed złem chciałbym też przypomnieć balladę Adama Mickiewicza „Świtezianka”.
Głównym wątkiem tej ballady jest kwestia miłości, wierności i zdrady. Niech ta ballada będzie dla mnie przestrogą przed lekkomyślnością, bym nie był nigdy taki jak strzelec (ukochany Świtezianki) słaby, niestały w uczuciach, ulegający pokusom, ponieważ nie można bezkarnie obrażać uczuć innych ludzi.
Ballada „Świtezianka” jest kolejnym dziełem, które uświadomiło mi, że każdy człowiek ma możliwość wyboru pomiędzy dobrem a złem.
Przypominając sobie losy strzelca być może zawsze będzie mi się udawało wybrać tę dobrą stronę medalu, nawet gdy znajdę się w tak zwanej sytuacji bez wyjścia.

W pozytywizmie ideałem epoki była praca użyteczna, przynosząca dobra materialne i duchowe jednostce a zarazem całemu społeczeństwu.
Można powiedzieć :

„Ziarnko do ziarnka, aż zbierze się miarka”

Trudno nie zgodzić się z filozofią Herberta Spencera głoszącego hasło pracy organicznej, według której każdy człowiek powinien działać użytecznie, ponieważ tylko wtedy całe społeczeństwo będzie mogło poprawnie funkcjonować.
Porównałbym to z mechanizmem zegarka i to chyba byłoby dobre porównanie, ponieważ zegarki też czasami się psują, nawet te szwajcarskie.
Uważam, że teoria była dobra, jednak w praktyce nie może się to do końca sprawdzić, ponieważ zawsze znajdzie się ktoś kto nawali.
Mimo to muszę zauważyć, że utwory pozytywistyczne mają charakter dydaktyczno-moralny: pouczają w kwestiach prawdy o człowieku, przedstawiają wzorce godne do naśladowania, ideały altruistyczne, takie jak równość dla wszystkich ludzi niezależnie od hierarchii społecznej, rasy i przekonań religijnych .

Wspaniałą charakterystykę społeczeństwa zarysowaną przez Bolesława Prusa odkryłem w jego wielkim dziele pod tytułem „Lalka”.
„Lalka” sama w sobie jest nauką dla potomnych ukazującą anachroniczną strukturę społeczną uniemożliwiająca rozwój młodych sił, pokazuje bezradność jednostek twórczych i myślowych przytłoczonych bezczynnością arystokracji.
Główny bohater Stanisław Wokulski pełen był sprzecznych pragnień i ambicji, był marzycielem pragnącym naprawić świat i jak sam stwierdził zmarnował swoje życie:

„(...) na walkę z otoczeniem, do którego nie przystawał”

Mam jednak pewne zdanie na temat tego, co w Wokulskim mnie poruszyło i skłoniło do zastanowienia się nad sobą.
Otóż: Wokulski jaki był, taki był – być może inny niż reszta, być może nie, w każdym razie, potrafił sobie wytyczyć w życiu cel i wytrwale do niego dążyć.
A co najważniejsze i co chciałbym podkreślić – Wokulski miał pieniądze, ale nie uważał ich za cel nadrzędny i umiał się z nimi rozstać na rzecz szczytniejszego celu, niż bogactwo.
Chciałbym być w tym do niego podobny.

Literatura Młodej Polski, to jedno wielkie pouczenie do czego może doprowadzić nieprzestrzeganie Dekalogu, zgubne ideały i wygórowane ambicje.

Muszę przyznać, że głęboko wbiła mi się w pamięć postać skromnego, aczkolwiek dobrodusznego, rzekłbym nawet – człowieka wielkiego serca – doktora Tomasza Judyma, bohatera „Ludzi bezdomnych” Stefana Żeromskiego. Chciałoby się spotykać na swojej drodze takich Judymów tym bardziej teraz kiedy coraz więcej ludzi choruje, a prawdziwych lekarzy – mamy jak na lekarstwo ...
Rozmyślając nad tym uznałem, że może powinienem pójść na medycynę, by wzmocnić w naszym kraju armię prawdziwych lekarzy i przywrócić jako taki porządek.

Żarty, czy nie, w każdym razie myślę, że zapamiętam postać Judyma na długie lata
Jest jeszcze pewna postać, która mnie intryguje i pobudza do życia, a tą postacią jest Andrzej Kmicic, jeden z bohaterów trylogii Henryka Sienkiewicza „Potop”.
Być może postać ta odbiega od przedstawionych przeze mnie wcześniej ideałów, ale sama w sobie jest tak życiowa i szokująca, że nie mogłem o niej nie wspomnieć.
Taka barwna osobowość jaką był Kmicic – czysta indywidualność, buntowniczy i egocentryczny, nieco dumny i bardzo zdecydowany – to właśnie typ człowieka, jakiego chce naśladować nie jeden podlotek. Każdy przecież chce, aby jego życie było wyjątkowe, pełne przygód, ciekawe i ekscytujące.

W dzisiejszym świecie trudno jest się w jakiś sposób odznaczyć, wyróżnić, zaznaczyć swoją obecność wśród tłumów ludzi. Szokujące ubranie, odmienna fryzura (czy też jej brak), odmienny styl życia to elementy niezbędne aby zwrócić na siebie uwagę otoczenia, a tylko zauważeni mogą się wybić wyżej.
Myślę, że z życia trzeba korzystać w pełni, jednak nie należy zapominać, że swoim zachowaniem nie można krzywdzić innych. Łamiąc pewne zasady zastanawiam się czy nie krzywdzę drugiego człowieka. Ogólnie staram się dobrze bawić, ale jednocześnie usilnie próbuję pamiętać o tym, że dobro rodzi dobro.

Podsumowując swoje rozważania mógłbym stwierdzić, że chciałbym być:
przedsiębiorczy jak Wokulski, umiejący brać życie garściami jak Kmicic, litościwy i pracowity jak Judym, skromny i silny w swej wierze jak Hiob i kochający świat jak św. Franciszek.
Dlaczego ? To chyba oczywiste: taka mieszanka, to prawdziwy ideał, a któż nie chciałby być idealny...
Ja bardzo bym chciał, a chcieć to móc!
No, w każdym razie – bardzo będę się starał.

Dodaj swoją odpowiedź