Społeczeństwo informacyjne, a unifikacja języka.
Postęp jako następstwo rozwoju ludzkości, występuje w każdej dziedzinie życia. Przez niektórych nazywany naturalną ewolucją, według innych z kolei będący zjawiskiem, u podłoża którego leżą najpierwotniejsze ludzkie instynkty, ciekawość, wygoda i naturalna chęć ułatwiania swojej egzystencji. Ów postęp towarzyszący ludzkości od początków jej istnienia, dotykający w różnym stopniu poszczególnych aspektów życia, najwyraźniej dostrzegany jest w tych sferach, które dotyczą człowieka na co dzień, nieodłącznie wiążą się z przeżywanym dniem. Oczywistym jest dostrzeganie szybkiego postępu technologicznego, ewolucji podejścia do stosunków międzyludzkich, naturalną jest również świadoma obserwacja przemian języka. Język jest doskonałym i niepowtarzalnym narzędziem komunikacji. Umożliwiając werbalizację odczuwanych emocji, przekazywanie doświadczeń, czy krócej najzwyklejszy kontakt, daje możliwość swobodnego przepływu informacji pomiędzy jednostkami; doskonały w swoim przeznaczeniu, lecz daleki od ideału w kształcie i formie. Przemiany języka konieczne są ze względu na ciągłą metamorfozę otoczenia, które opisywać, jest jego zadaniem. Przemiany te widoczne są wyraźnie zwłaszcza w okresie szybkich przeistoczeń środowiska życia. Koniec XX wieku jest z pewnością czasem najintensywniejszych przeobrażeń, a co za tym idzie etapem gwałtownych przystosowań mowy. Zamysłem tej pracy jest odkrycie kierunku ewolucji języka polskiego, a także próba przewidzenia skali wpływu światowej kultury na mowę polską.
Pierwszym pytaniem, na jakie każdy człowiek musi odpowiedzieć, chcąc w jasny sposób określić siebie i swoje podejście do świata, jest - "W jakim stopniu akceptuję postęp jako taki ?", "Czy przeważa we mnie konserwatyzm, który w przełożeniu na zagadnienia języka, przypina mi etykietkę purysty mowy polskiej, czy też godzę się i akceptuję zmiany ?". Łatwość przyjmowania wszechobecnych nowinek, których wartki potok zalewa każdy dzień życia w tym okresie, których strumień może jedynie przybierać na sile z biegiem czasu, nazwać można by tolerancją postępu. W sferze technologii pojęcie to jest już dobrze ugruntowane w dzisiejszym społeczeństwie. Właśnie z powodu głęboko zakorzenionej chęci do polepszania jakości swojego życia, wprowadzanie wynalazków technicznych, nie budzi w znakomitej większości ludzi sprzeciwu, czy też oporu. Sprawa ma się jednak inaczej, gdy przyjrzymy się procesom ewolucji podejścia do stosunków międzyludzkich, nowych teorii moralno-etycznych, czy też przeistoczeniom, uznawanego przez wielu za narodowy skarb, języka. Dlaczego akurat w tych kwestiach napotykamy na pewnego rodzaju kontestację ze strony społeczeństwa ? Czyż materialne otoczenie, tak wzbogacane przez naukowców i twórców nowoczesnej myśli technicznej, nie jest w równym stopniu bliskie ludziom, nie dotyczy ich w równym mierze, jak zmieniająca się moralność, czy też przekształcający się samoistnie język ? Otóż różnica pomiędzy tymi zagadnieniami nie leży bynajmniej w stopniu interakcji jednostki z nimi. Chodzi tu raczej o zwykły rachunek kosztów i zysków. W przypadku technologii człowiek w krótkim czasie przekonuje się o korzyściach wynikających z przyjęcia w swoje otoczenie takiej lub innej nowości. Pozytywnego wpływu przemian ogólnoświatowych trendów, postaw, czy własnego języka, nie możemy dostrzec, jest on znacznie bardziej nieuchwytny i uniwersalny. W czym należy dostrzegać uniwersalizm pozytywnych następstw zmian w języku ? Kluczem do odpowiedzi na to pytanie jest zrozumienie istoty panującego dzisiaj "społeczeństwa informacyjnego". Funkcjonowanie dzisiejszego świata uzależnione jest od ciągłej wymiany wiadomości. Ciekawość jednostki może być zaspokajana na wiele sposobów, prędkość wędrówki informacji jest systematycznie zwiększana. Postęp technologiczny powoduje intensyfikacje oddziaływania mediów na zmysły człowieka. Prasa, radio, telewizja, a także stosunkowo młody internet, zapewniają błyskawiczny dostęp do pożądanych informacji. Nowoczesne techniki telekomunikacyjne stanowią alternatywy wobec dotychczas panujących form kontaktu między jednostkami. W zastępstwie człowieka, dalekie dystanse dzielące komunikujące się osoby, przemierzają zawsze zadowolone, a co najważniejsze, relatywnie tanie, impulsy elektryczne. Poradzono więc sobie z przeszkodą jaką była odległość, czas więc na przyjrzenie się problemom dotyczącym samego narzędzia komunikacji.
Język polski został zachowany po dziś dzień w stanie relatywnie niezmienionym od setek lat. Z kolei języki takie jak włoski, hiszpański, niemiecki, a zwłaszcza angielski i jego pochodna, amerykański, zmieniły się w dalece bardziej dostrzegalny sposób. Czym jest to spowodowane ? Otóż przez setki lat braku suwerenności państwa polskiego, używania ojczystej mowy zabraniano, a niejednokrotnie nawet karano osoby publicznie używające polszczyzny. W świadomości patriotów przez lata kształtowało się przeświadczenie, że zachowanie czystości języka jest pewnego rodzaju walorem. W sytuacji zagrożenia, jakim niewątpliwie było niebezpieczeństwo stopniowego zapomnienia lub też zbytniego zniekształcenia języka, zaczęto wyraźnie nasilać zabiegi służące zachowaniu mowy w stanie względnie nienaruszonym. Powstawały nielegalne szkoły, drukarnie, książka polska stawała się skarbem. Wielu uważało, że Polska istnieje dopóki istnieją ludzie mówiący ojczystym językiem. To przekonanie dodatkowo zachęcało do nauki, do kultywowania tradycji, dawało nadzieję. W Anglii dla przykładu nigdy nie dostrzegano tak odczuwalnej presji obrony języka przed deformacja. Czy deformacja jednak to dobre słowo ? Czy nie należałoby nazwać tego procesu słusznym poddaniem się siłom postępowym. Należy uświadomić sobie, że materię języka porównywać należy raczej do półpłynnej masy, niż do solidnego, kamiennego bloku. Nie sposób jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie, czy zażarta obrona integralności i kształtu swojego języka nie jest w jakimś sensie przeciwstawianiem się czemuś co nastąpi pomimo wszystko. Może właśnie tutaj znajdujemy wspomniany wcześniej uniwersalizm korzyści wynikających z przemian języka. Skoro ludzkość własnym wysiłkiem doprowadziła do połączenia odległych od siebie naczyń, zawierających językowe ciecze, czy uzasadnioną jest teraz próba powstrzymywania przepływu, stopniowego mieszania się substancji mowy ?
Do naczynia mowy polskiej z różną intensywnością, w różnej ilości, wpływają krople języków całego świata, będąc swego rodzaju domieszką, łącząc się z napotkaną materią, będąc substytutem już istniejącej części lub nawet wypierając drobiny dotychczas panującej formy. Język angielski, mający bezwzględnie i niezaprzeczalnie największy wpływ na kierunki rozwoju światowych tendencji kulturalnych, w najbardziej dostrzegalny sposób przenika również do polskiej świadomości. Państwa anglojęzyczne, będące wciąż wcieleniem marzenia o dostatku, czołowym eksporterem myśli o powszechnie pożądanym, spektakularnym sukcesie, promieniują swoim przykładem na wszystkie regiony świata, w szczególności jednak na te, których sytuacja ekonomiczno-społeczna w najbardziej drastyczny sposób odbiega od sytuacji tych pierwszych. Supremacja języków, angielskiego i amerykańskiego, w telewizji, a także ich niemalże całkowita dominacja w relatywnie młodym, lecz niespotykanie szybko rozwijającym się medium, internecie, dodatkowo wzmaga gwałtowność reakcji językowych substancji, tworząc mieszaniny, mącąc przejrzystość. Dodatkowo, to właśnie autorzy postępu technologicznego posiadają prawo wprowadzania do światowej mowy nazw nowych wynalazków, określeń spostrzeżonych trendów, np. w modzie. Te twory językowe, w przygniatającej większości przypadków, przyjmowane są w niezmienionej formie, lub też po niezbędnych, ze względu na specyfikację mowy, korektach, do języków państw wchłaniających daną nowość w obręb swego organizmu. Monitoring, komputer, skaner, procesor, ploter, wideo - są jasnymi przykładami takiego procesu. Szukając określenia dla rzeczy kojarzonych z pięknem, wyrafinowaniem i subtelnością, język sięga z kolei do francuskiego naczynia, czerpiąc garściami image, czy też perfumy. Wyróżnić należy ponadto naturalny wpływ państw ościennych, czy historycznie przemieszczających się granic, powodujących czasową inkorporację terenów odmiennych kulturowo i językowo w obręb Polski.
Omówmy zatem ogólnoświatowy kierunek rozwoju języków, a co za tym idzie, również drogę przemian polskiej mowy. Bez wątpienia technologiczny postęp w dziedzinie telekomunikacji nie zostanie w żadnej mierze zahamowany, wręcz przeciwnie, prognozy mówią o dalszej intensyfikacji prac w tej sferze. Doprowadzi to z pewnością do rychłego powstania jeszcze doskonalszych i wygodniejszych metod komunikacji. Zwiększanie się natężenia kontaktów przedstawicieli odmiennych kultur, doprowadzi w dalekiej perspektywie do znacznego zbliżenia form i wyglądu języków oraz dostrzeganego już dzisiaj uwspólnienia słownictwa. Czy taki kurs przeobrażeń naszego słownika jest dobry ? W mojej ocenie, próba analizy zagadnień dotyczących nieuniknionych, naturalnych praw postępu, w kategoriach dobra i zła, jest całkowicie bezzasadna. Walką z wiatrakami nazwać można by jakiekolwiek próby przeciwstawiania się tym procesom.