1. Cesarz jest na początku przedstawiony jako nieustraszony dowódca, który mimo niekorzystnej sytuacji na polu bitwy szuka sposobu na odwrócenie jej losu. Wydał rozkaz szarży Polakom co może świadczyć o sporym zaufaniu do naszych szwoleżerów (mógł nawet myśleć: jak Polakom się nie uda to nikomu). Po zakończeniu szarży cesarz przyjeżdża i w dowód uznania zdejmuje kapelusz ale też widać, że czuje wstyd prawdopodobnie z powodu francuskich żołnierzy, którzy nie są tak waleczni jak Polacy. 2. Szwoleżerowie czuli chęć do walki o sprawy Napoleona, wiedzieli,że albo zginą albo pokonają wroga, nie brali pod uwagę odwrotu. Możliwe że chcieli się wykazać przed cesarzem, bezgranicznie mu ufali i to za niego byli zdecydowani zginąć. 3. ,,Nagle cesarz nadjechał do szosy wylotu... Widziałem: stał, jak posąg, wśród kartaczów grzmotu. Pękające granaty ryły granit twardy — On, jak orzeł, wzrok puścił płomienny i hardy" Pokazuje, że cesarz nie ustępuje nawet gdy sytuacja wydaje się beznadziejna. Niestraszne mu też wrogie działa i aktywnie uczestniczy w bitwie. ,,Potem zwrócił do sztabu twarz, jak całun białą. Skinął, chwilę na siodle nieruchomy siedział — I któremuś ze świty kilka słów powiedział..." Zachowuje zimną krew i znajduje rozwiązanie w trudnej sytuacji. ,,Jak on nas znał do szpiku! jak nas znał ten „wielki!“" Świadczy o tym, że cesarz dobrze zna swoich podwładnych i wie jak ich wykorzystać.
Przeczytaj fragment utworu i odpowiedz na pytania:
"Hiszpan trzymał się krzepko. Z obronnych załomów
Grzmiały gardziele armat kanonadą gromów:
Jak ćma ptaków piekielnych na powietrzu mglistem,
Kule gradem śmiertelnym leciały ze świstem.
Raz wraz w pułki cesarskie, gdyby w żywe morze,
Wpada bomba sycząca, głębie jego porze,
Szkarłatną falą pryska, wali trupów rzędy —
I począł żołnierz mruczeć: „Nie przejdziemy tędy!“
Nagle cesarz nadjechał do szosy wylotu...
Widziałem: stał, jak posąg, wśród kartaczów grzmotu.
Pękające granaty ryły granit twardy —
On, jak orzeł, wzrok puścił płomienny i hardy
W wąwóz, skąd dział szesnaście śmiercią nań bluzgało.
Potem zwrócił do sztabu twarz, jak całun białą.
Skinął, chwilę na siodle nieruchomy siedział —
I któremuś ze świty kilka słów powiedział...
Myśmy stali na froncie z cesarza rozkazu,
Kozietulski[4] gryzł wąsa i klął raz po razu,
Zły jak djabeł. Szeregi ciche, gdyby truna,
Czasem tylko kto syknął! „Psia krew! Do pioruna!,
Albo szkapę narowną kropnął w bok ostrogą.
Nawet zaćmić na kuraż zakazano srogo!
A tu coraz siarczyściej raziły nas ścierwy
I „szlusuj!“ oficerów jęło brzmieć bez przerwy.
Wtem szwadron przebiegł płomień: kurzawą okryty,
Nadleciał major Segur od cesarskiej świty.
(Major Segur, chwat Francuz! Dusza, jak skra, dziarska).
„Kapitanie! zakrzyknął — komenda cesarska:
Wskok szarżować na wąwóz i wziąć działobitnie!
Oto szansa: zwyciężyć lub umrzeć zaszczytnie
W jego oczach! Ja z wami! Hej, na łeb! na szyję!
Niech żyje cesarz!..“ Myśmy ryknęli: „Niech żyje!“
Miałem szkapę, jak siarka, ojcowego chowu,
Ścigłą, jak wiatr, krwi wschodniej, bez wad, bez narowu,
Gniadą, w pończoszkach białych na przednich pęcinach;
Więc gdy kapitan po nas spojrzał, jak po synach,
I sformował kolumnę czwórkami z prawego —
Cuglem puścił swobodnie na grzywę gniadego,
A on, ledwo posłyszał: „Marsz! marsz!“ jak mi skoczy! —
I zaraz mgła mi krwawa przysłoniła oczy!
Jezus Marja! Gdy wspomnę wprost nie mogę wierzyć,
Jak on mógł to rozkazać, a my tak uderzyć!
Warjatem lub półbogiem trza być! Kawalerją
Brać wąwóz, gdzie baterja stoi za baterją!
Ale wtedy z nas żaden nie pomyślał o tem:
Rwaliśmy z krzykiem: „Cesarz!“ z brzękiem i łoskotem,
Gotowi do ostatniej wylać krew kropelki...
Jak on nas znał do szpiku! jak nas znał ten „wielki!“
Jęk! Wrzask! Dym! Krew! Płomienie! Ciemna kurzu chmura!
Ludziom pióra i koniom wystrzeliły pióra!
Wpadliśmy w wąwóz... gnamy... Rąbiem, jak szatany...
Z przed kopyt ogłupiałe zmykają Hiszpany.
Grzmią działa, karabiny! We krwi pół szwadronu
Leci z siodeł! Trzask kości! Straszny charkot zgonu!
Tu przepaść! tam harmaty! — „Wskok! wskok! wskok!!! do czarta!!!...“
Baterja jedna!... druga!... i trzecia!... i czwarta!...
Zdobyte!...
Kozietulski w najpierwszym momencie
Stracił konia i runął na wąwozu skręcie...
Nie zginął! — wstał i pieszo pobiegł do ataku.
Dziewanowski z Rowickim zostali na szlaku;
Rudowski na armacie legł, przez siebie wziętej,
Krzyżanowski zabity... Krasiński pocięty...
A przy czwartej baterji, posoką zbryzganej,
Mdlał dzielny Niegolewski z jedenastu rany...
Jam się ocknął, w krwi cały, na ostatniem dziale...
Złote słońce na niebie gorzało wspaniale,
Nadjeżdżał właśnie cesarz. Patrzę: a on z głowy
Zdjął kapelusz trzyrożny; z twarzy marmurowej
Biły blaski promienne... Spojrzał na harmaty,
Na trupy szwoleżerów, jak wiośniane kwiaty,
Ścięte kosą... I nagle ściągnął brwi sokole
I wołał: „Cześć walecznym!“... I wstyd miał na czole!..."
1. Powiedz w jaki sposób w utworze został przedstawiony cesarz Francuzów.
2. Jakie uczucia towarzyszyły atakującym szwolażerom? czym kierowali się ruszając do ataku na baterie hiszpańskie?
3. Wskaż w utworze fragmenty, które budują legendę napoleońską
Odpowiedź
Dodaj swoją odpowiedź