"Zbrodnia i kara" człowiek uwiedziony przez fałszywą ideę.
W kontekście podanych informacji dotyczących filozofii Maxa Stirnera dokonaj analizy fragmentu Zbrodni i kary Fiodora Dostojewskiego pod kątem pokazania dramatu człowieka „uwiedzionego” przez fałszywą ideę.
Od najdawniejszych czasów ludziom towarzyszyła filozofia i idee. Pytania dlaczego? Po co? Jak? Mają w sobie siłę przyciągania tak niesamowitą, że nie możemy się powstrzymać od ich zadawania. Filozofowie stawiają je najczęściej. Max Stirner zapytał o indywidualistyczny anarchizm. Okazało się, że to określenie bardzo dobrze pasuje do Rodiona Romanowycza Raskolnikowa z powieści Fiodora Dostojewskiego.
Koncepcja Stirnera jest dość ryzykowna moim zdaniem. Przekonuje on aby odrzucić wszystko co krępuje ludzką wolność. Stirner nazywa to fikcjami i zalicza do nich religię, społeczeństwo, państwo i prawo. Moralność też stanowiła dla niego przeszkodę dla wolności. Niemiecki filozof gloryfikuje za to siłę. Nagle ona staje się wyznacznikiem racji i czynnikiem wartościującym ludzi. Pojęcia dobra i zła również należy rozumieć inaczej. Dobro to sukces silnej jednostki, a zło to klęska. Idąc tym tropem wnioskujemy, iż zabójstwo nie może być złe jeśli jednostka sama sobie na nie pozwoliła i miała siłę na wykonanie tego czynu. Filozofia nieco przerażająca choć ciekawa. Zastosowanie jej możemy odnaleźć w czynach bohatera „Zbrodni i kary”.
Raskolnikow był człowiekiem wykształconym, studentem prawa. Dużo czasu zajmowały mu przemyślenia i dyskusje szeptane z samym sobą. Miał duszę filozofa. Stworzył „teorię Napoleona”. Podzielił ludzi na dwie grupy: materiał czyli zwykłych ludzi i ludzi właściwych, wybranych. Materiał to ludzie ulegli, konserwatywni, podporządkowani, mający na celu tylko przedłużanie gatunku. Tępa masa. Tłum. Tłuszcza. Za to ludzie właściwi to ci mający w sobie wewnętrzny bunt, kreatywni, z misją. Są utalentowani. Muszą dążyć do celu choćby po trupach. W ich wypadku cel uświęca środki. Raskolnikow choć wie, że jego teoria zrodziła się z nudy i bezczynności, ale wierzy w nią bezkrytycznie. Zawładnęła nim fałszywa idea... Tak duszą jak i ciałem. Owładnięty tą teorią zaczął zastanawiać się nad swoją przynależnością do ludzi właściwych i planować zabójstwo lichwiarki Lebieziatnikowej.
Jakoż nie należał do ludzi, którzy najpierw robią potem myślą zbrodnię dopracował w każdym szczególe i niuansie, zadając sobie mnóstwo pytań. W rezultacie zabija choć w czasie morderstwa uświadamia sobie, że nie należy do ludzi właściwych, że nie jest Napoleonem, że ludzie nie są wszami, że nie ma prawa sięgać po władzę przeznaczoną dla ludzi właściwych. Stał się w swoich oczach uzurpatorem. Nie musimy się tego domyślać gdyż sam o tym mówi Soni w rozmowie przytoczonej w cytowanym fragmencie. Przyznaje się do zbrodni i do jej bezprawności, nieuzasadnionej nawet jego teorią. Stąd też zapewne jego słowa. „Siebie zabiłem a nie staruchę”. Rodion głośno myśli przy Soni bardziej niż rozmawia z nią. Sonia pełni tu funkcje swoistego sumienia Raskolnikowa. Uświadamia mu zbrodnię, pyta o prawo do zabijania, przypomina o Bogu. Rodia chce ją zagłuszyć. („E-ej Soniu! – rzucił opryskliwie, chciał coś tłumaczyć, ale z pogardą umilkł”)...
Teoria Raskolnikowa i Stirnera mają kilka wspólnych punktów. Obie zakładają odrzucenie moralności przez jednostki. Z tym, że Rodia ma siebie za taka właśnie jednostkę, nie wie jednak, iż ma za słabą psychikę do takiej gry. Zabicie kogoś nie uwolniło go z trybów tego świata a wręcz przeciwnie – przycisnęło go nim. Zamiast po zbrodni nabrać pewności i siły jak zakładał, że będzie, stracił wszystko co miał. Nawet szacunek do siebie. Według teorii Stirnera Raskolnikow odniósł sukces, bo jego działanie zakończyło się czynem. Powiedzmy nawet że zrobił 200% normy. Nie zabronił sobie zabijać, więc nie popełnił zbrodni. To, że później odezwała się w nim czysto ludzka natura nie miało znaczenia. Był w stanie popełnić ów czyn i był on zaplanowany, z wolnej woli. Sukces. Według mnie jednak poniósł klęskę – przegrał samego siebie. Odbycie kary na zesłaniu i słuchanie o Jezusie nie pomoże mu zapomnieć i odkupić się. Myślę, że do końca życia będzie to pamiętał. Zawsze jest tak z tym, co sobie sami uświadomimy. A Raskolnikow przemyślał wszystko raz jeszcze i przekonał się o swoim błędzie, przemyślał go jak miał w zwyczaju. Jego dramat tkwi w tym, że nie pozbędzie się tej nutki w swoim umyśle. Ona zawsze będzie gdzieś tam brzęczała.
Wszelkie teorie i koncepcje odrzucające moralne zasady wpajane od dziecka są niebezpieczne. Jako dzieci często pytamy o przyczynę czy cel jakichś zjawisk i działań. Zachowujemy się jak niewinni filozofowie. Szkoda, że w miarę upływu lat zatracamy to wewnętrzne dobro i przesiąkamy niemoralnością, złem i egoizmem. Wolność jednostki kończy się na wolności drugiego człowieka. Więc czy w imię wolności można zabijać?