Rozważ myśl: "Bakcyl dżumy nigdy nie umiera".
Wszelkiego rodzaju plagi i zagrożenia, które spadają na ludzkość bez jej udziału, są tematem ksiąg i odwiecznych pytań filozoficznych "dlaczego?". Również lęków egzystencjalnych - bo nigdy nie wiemy, kiedy zagrożenie na naszą społeczność. Literatura podejmuje ten temat dwojako: przedstawia obrazy kataklizmów, ich grozę, siłę niszczenia. Pokazuje też postawy ludzkie wobec nich. Mogą być bohaterskie, jak również nikczemne. Mówiąc: kataklizmy, mam na myśli zagrożenia w rodzaju powodzi, trzęsień ziemi, epidemii, wybuchów wulkanów, wojen, rewolucji i inne zmagania z groźną, zewnętrzną siłą, na którą zwykły człowiek nie ma wpływu. Ale kiedy nastąpią, może walczyć, może pomagać innym - a może też uciec albo okradać pozostawione domostwo. Oczywiście moraliści pochwalają postawę aktywnej walki z żywiołem, a srodze potępiają tchórzostwo. Uważają też, że taki kataklizm to sprawdzian społeczeństwa - swoista próba losu, która obnaży prawdziwą naturę człowieka.
Trudna przewidzieć nawet własne reakcje - dlatego słuszne są słowa Wisławy Szymborskiej: "tyle wiemy o sobie, ile nas sprawdzono".
"Jest rzeczą równie rozsądną ukazać jakiś rodzaj uwięzienia przez inny, jak ukazać coś, co istnieje rzeczywiście, przez coś innego, co nie istnieje" - takim mottem opatrzył Albert Camus swoją powieść "Dżuma". Słowa Daniela Defoe sugerują jednoznacznie, że utworu tego nie należy odczytywać dosłownie. Ma on cechy przypowieści - przedstawione w niej zdarzenia i postaci można uznać za przykłady uniwersalnych postaw i praw ludzkiego życia. Camus podkreśla to, rezygnując z precyzyjnego określenia czasu: "Ciekawe wypadki, które są tematem tej kroniki, zaszły w 194. w Oranie". Oran staje się miastem symbolicznym, w którym ludzie są bezradni wobec zła.
Epidemia jest więc tylko "rodzajem uwięzienia" ilustrującym podobne sytuacje. Już na początku powieści stwierdzone zostaje podobieństwo między wojną i epidemią. Jednak takich podobieństw jest dużo więcej: ciągłe poczucie zagrożenia, masowość śmierci. Zmarłych początkowo grzebano, później, gdy było ich więcej, już tylko palono na stosach - jak w krematoriach obozów koncentracyjnych. Ludzie, oglądający śmierć codziennie, tracili wrażliwość, przestawali współczuć. Po zamknięciu bram zaczęło w mieście brakować wielu rzeczy, od razu pojawił się czarny rynek.
Oran w czasie trwania epidemii można porównać do gett żydowskich. Wojnę przypominają również nakazy zaciemniania okien, oddzielenie ludzi chorych od zdrowych, obóz kwarantanny, którego nie można opuścić. Jest to doskonały opis II wojny światowej. Ludzie nie tylko zabijali się nawzajem, chcąc podporządkować jednych drugim, ale stosowali najróżniejsze sposoby znęcania się, wymyślne tortury, przeróżne odmiany śmierci.
Camus nazwał dżumą wszelkie zło panujące na Ziemi. Ukazał różne postawy w obliczu zagrożenia, ich poczynania. W ten sposób wytoczył proces współczesnemu światu - epoce wojen, w której zło szerzyło się siłą średniowiecznej epidemii, odcinało miasto od społeczeństwa. Dżuma dziesiątkowała sprawiedliwych, niewinnych, szlachetnych, dotykała wszystkich.
Obraz zadżumionego miasta skłania do refleksji nad funkcją zła. Czy świat może istnieć bez niego? Tak jak nie potrafilibyśmy odróżnić dnia, gdyby nie było nocy, tak nie umielibyśmy dostrzec dobra, gdyby nie było zła. Od setek tysięcy lat towarzyszy ono ludzkości, a w różnych epokach przybiera inne postaci. Jednak największy zasięg przybiera w czasie wojen. Czasy te, pogardy dla człowieka utrwaliła literatura. Borowski w swoich "Opowiadaniach" ukazał tragizm człowieka skazanego na życie w bozie koncentracyjnym. Jak zauważył autor, najgorsze było to, że ludzie przyzwyczaili się do chorób, tortur, śmierci współtowarzyszy. "Zlagrowani" ludzie nauczyli się żyć w nowych warunkach za drutami, wykazując obojętność na otaczające zło. Jednak i tam można było odnaleźć prawdziwie ludzkie odruchy. Zofia Nałkowska w "Medalionach" również pokazała prawdę o "epoce pieców". Hanna Krall w "Zdążyć przed Panem Bogiem" zwróciła uwagę na fakt, że w sytuacji, gdy zabrakło już nadziei na życie, o godności ludzkiej stanowił wybór śmierci.
Utwory te ukazują okrutne zło, jakim była II wojna światowa. Przedstawiają różne postawy ludzkie wobec zagrożenia. Te same elementy można dostrzec w "Dżumie". We wszystkich przypadkach ludzie wykazują podobne postawy względem zła. Jedni stosują różne formy ucieczki, inni bawiąc się, używając życia, lekceważą zło, jeszcze inni modlą się o koniec cierpień. Niektórzy robią świetne interesy, dobrze przy tym zarabiając. Są również tacy, którzy przyjmują aktywną postawę walcząc ze złem.
Heroiczne postawy wielu ludzi poświęcających się bezinteresownie dla innych, zasługują na najwyższy podziw i uznanie. Doktor Rieux, zgodnie ze swoim powołaniem, służbą chorym i cierpiącym, z czasie, gdy Oran nawiedziła zaraza, uważał za swój zwyczajny obowiązek. Łatwo jednak daje się zauważyć, że jego działalność znacznie wykraczała poza granice obowiązku. Poświęcał się bez reszty innym, nie zauważając siebie i swoich spraw. Dziennikarz Rambert, początkowo traktujący sprawy Oranu jako sobie obce, pragnął jedynie opuścić to straszne miejsce. Jednak po pewnym czasie zrozumiał, że ta sprawa dotyczy również i jego, i włączył się do czynnej walki z dżumą. Niestety z powieści Camusa wynika, że nic nie jest w stanie zwalczyć zła do końca. Podobnie jak choroba przycicha, ale cały czas chowa się w najprzeróżniejszych zakamarkach i czeka, aby w najmniej oczekiwanej chwili ponownie zaatakować, tak samo w każdym z nas ukrywa się zło i czyha na odpowiedni moment, aby spotęgować swoją siłę.
Wydawałoby się, że przerażające skutki dwóch wojen światowych nauczyły ludzkość większego szacunku wobec innych narodów, że większych konfliktów zbrojnych nie należy się spodziewać w najbliższym stuleciu. Okazuje się, że po raz kolejny zwyciężyło zło, chęć objęcia władzy. Od wielu lat trwają walki na Zachodnim brzegu Jordanu, w Palestynie, na Bałkanach. Ludność wyznająca inne religie nie może się wzajemnie zaakceptować i konflikty wyznaniowe zapoczątkowują wystąpienia zbrojne. Coraz częściej słyszy się o zamach terrostycznych, czego przykładem jest dzień 11 IX 2001r., w którym zginęło wielu niewinnych ludzi. Zło na potężną skalę, terroryzm, zagłada świata - są to pesymistyczne wizje przyszłej cywilizacji. Czy wobec tego należy czekać biernie aż zło zdominuje Ziemię? Czy walka z nim ma jakikolwiek sens? Można wypowiedzieć mu wojnę, wygrać parę bitew ale ono w dalszym ciągu będzie miało nad nami przewagę. Wojna ze złem, natomiast, będzie się ciągnąć dopóty, dopóki będzie istniał człowiek. A więc czy warto podejmować z nim walkę? Wydaje mi się, że to właśnie walka nadaje sens ludzkiemu życiu i czyni człowieka godnym. Działalność takich ludzi, jak doktor Rieux, Tarrou, Rambert, Edelman czy Kostylew, łagodzi ciężar zła i pozwala wierzyć, że człowiek nie istnieje po to, aby godzić się na nie. Mając świadomość, że zło jest elementem świata, nie możemy bezczynnie patrzeć, jak zatacza coraz szersze kręgi.
Powieść Camusa to utwór ciągle bardzo aktualny. Żyjemy w świecie pełnym katastrof, klęsk żywiołowych, także wojen. Kto wie, jaka choroba okaże się "dżumą XXI wieku". W konfrontacji ze światem wciąż potrzebujemy źródła nadziei, jakiejś podpowiedzi, jak należy żyć. Mogą ją stanowić słowa Alberta Camusa, który twierdził, że: "wielkość człowieka polega na jego postanowieniu, by być silniejszym niż warunki czasu i życia".