„Świat ukazywany w masmediach jest/nie jest moim światem”

Każdy człowiek ma nieograniczony dostęp do informacji. Codziennie gazety, telewizja, portale internetowe przekazują nam mase wiadomości ze świata. Zbrodnie, zamachy, afery, wojny, głód – telewizja dąży do przyciągnięcia jak największej liczby widzów. Ale czy przekaz tych wiadomości naprawdę mnie dotyczy? I choć nie można nad tymi sprawami przejść do porządku dziennego, myślę, że nie.
Zacznę od sprawy tsunami, które zalało brzegi południowej Azji. Zginęło tam wielu ludzi, ponad sto czterdzieści tysięcy. Ludzie z całego świata wysyłali datki i wspomagali poszkodowanych. Relacje z kontynentu były rozgłaszane wszędzie. Przez ponad tydzień był to temat numer jeden. Przedstawiano nawet przywódców państw, którzy ubolewali nad tragedią. Lecz mimo ogromu tej tragedii nie tyczy się ona mnie. Stało się to tysiące kilometrów od Europy, od Polski a więc i z dala od miejsca, w którym żyję. Nie uważam siebie za kosmopolitę, którego ojczyzną jest cały świat.
Przejdę do kolejnego argumentu, który uważam za zbyt ważny, aby o nim nie napisać. Jest to sprawa polityki. Polityką, jak każdy wie, zajmują się ludzie, o których opinia publiczna nie ma zbyt dobrego zdania. Jest kilku takich, którzy okradają państwo, (o czym słyszy się dosyć często, choćby nawet ciągnąca się już od ponad półtora roku sprawa Rywina czy afera Orlenu) i ciągną za sobą sznury ludzi. Są również porządni obywatele mający na celu dobro kraju, ojczyzny. Uważam, że sprawy tego typu dotyczą mnie, lecz w bardzo małym stopniu i nie bezpośrednio. Bo czy tak naprawdę wielu ludzi interesuje się tym, co grupa ludzi może nawyprawiać w rządzie.
Na zakończenie, wracając do pytania postawionego w temacie udzielam jedno znacznej odpowiedzi świat, który ukazywany jest w masmediach nie dotyczy mnie gdyż jestem niepełnoletni i nie mogę decydować o gospodarce czy polityce w naszym kraju.

Dodaj swoją odpowiedź