Ulga - Analiza Fenomenologiczna
Ulga ? Analiza fenomenologiczna.
Bywają w życiu sytuacje, w których odczuwamy takie uczucia jak strach, złość, ból, zagrożenie, czy choćby nawet zwykłe swędzenie. Wszystkie te stany mają tą wspólną cechę, że są dla nas z jakiegoś powodu niekorzystne lub nieprzyjemne, lub oba naraz. W każdym bądź razie życzymy sobie, aby przestały występować, aby zaniknęły, ustąpiły zupełnie, bądź przynajmniej ograniczyły nieco sposób lub siłę swojego występowania. Postaram się skupić na (w miarę) skrajnych przypadkach rozumienia ulgi.
Kiedy pojawia się ulga (przykłady)
Spróbujmy wyznaczyć granice tych stanów. Z całą pewnością będzie do nich należał ból fizyczny, a właściwie cielesna nieprzyjemność, która nie zawsze musi być utożsamiana z bólem. I nie chodzi mi tu bynajmniej o jakąś fascynację bólem, która podobno występuje wśród ludzi, ale na tej podstawie do tej analizy włączyć jej nie sposób. Chodzi mi o sytuacje, w których ból jest przez nas upragniony. Przypominam sobie scenę pewnej zimy, kiedy bardzo zmrożona i celnie rzucona śnieżka ugodziła mnie prosto w twarz. Bezpośrednio po uderzeniu nie czułem właściwie nic, gdyż byłem oszołomiony, lecz nie straciłem przytomności. Wiedziałem co się stało, dlatego tym bardziej niepokoiło mnie, że bólu nie ma. W pewnym sensie pożądałem tego bólu, który w końcu nadszedł i wtedy był ulgą, wyrwaniem z niepokoju. W tej sytuacji nieprzyjemność związana z zatrzymaniem bodźców była większa niż nieprzyjemność bólu.
Drugim ważnym rodzajem nieprzyjemności wydają mi się te, które związane są z tragicznym wyborem. Kiedy na horyzoncie widzimy jedynie nieodpowiadające nam rozwiązania i mamy podjąć decyzję, to w jakiś sposób pragniemy być już czasowo poza tą decyzją ? bez względu na wybraną opcje. Decydowanie, kiedy jest ograniczone do samych złych możliwości jest z pewnością nieprzyjemnością. Jednak jakąkolwiek decyzję podejmiemy, odczuwamy pewną poprawę naszego stanu. Poprawę związaną z tym, że spadła z nas konieczność trudnej decyzji, która nie raz jest bardziej przytłaczająca niż same konsekwencje. W prostej linii wydaje się, że ta nieprzyjemność decyzji w ważnych lub trudnych sprawach jest związana w winą. Jeżeli ktoś podejmuje za nas decyzje, to nie czujemy się winni i to nam odpowiada.
Podobne zjawisko wydaje mi się zachodzi przy niektórych, trudnych egzaminach, a poniekąd również przy każdym pytaniu ? zwłaszcza krępującym ? które nam zadano. Oczekując na egzamin zawsze odczuwam pewną trwogę, nieprzyjemność niepewności o wynik, o stan własnej wiedzy itp. Nawet w przypadku, kiedy egzamin jest banalny, a przed nami zdało już kilkanaście osób i wszystkie na ?piątki?, to zawsze pozostaje ta nutka niepewności ? a co jak to ja będę tym pierwszym? Wydaje mi się, że każdemu przechodzi w takich chwilach przez myśl, co będzie robił, kiedy trudny test się skończy. W pewnym sensie mamy uczucie pożądania, by ta chwila stała się już teraz. Takie odskocznie myślowe są małymi ulgami, w oczekiwaniu na ulgę całkowitą ? ukojenie.
Powyższe przykłady egzaminu i tragicznej decyzji różnią się między sobą o tyle, że w jednym jest z nich mamy pożądanie tego, co będzie dalej w czasie, z powodu, że jest to jedynie trudny moment na drodze do wyzwolenia z pewnej narzuconej konieczności. W drugim przypadku mamy zaś niemal odwrotność, gdyż zależy nam właśnie na konieczności, której niestety nie ma. Nie jest to pragnienie tego, co będzie, gdyż to będzie dla nas nieprzyjemne. To pragnienie znaczy jedynie, że chcielibyśmy się uwolnić od przewidywanej odpowiedzialności, od poczucia winy, choć jest to niemożliwe.
Przyjrzyjmy się teraz innemu przypadkowi. Ktoś opowiedział mi, jakie dobre lody jadł podczas ostatniego weekendu. Słuchając tej opowieści wyobrażałem sobie w wygląd szklanego pucharka pełnego lodów o ulubionym smaku. Niemal automatycznie nabrałem nieodpartej ochoty na lody. Postanowiłem pragnienie zaspokoić, jednak lodziarnia była zamknięta! Jednak wiedziałem, że nie jest to przecież jedyny taki punkt w mieście, więc udałem się do konkurencji. Kiedy z daleka zobaczyłem wiszącą w drzwiach karteczkę ?otwarte? przeszło mi przez myśl nic więcej niż ?Nareszcie!? i wraz z tą myślą uczucie błogości.
Co jest ulgą, a co nie. (Pierwsza granica)
We wszystkich przypadkach ulga wiąże się z jakimś zagadnieniem wolności. Wolność jak wiemy może być wolnością od albo wolnością do czegoś. Powyższe przykłady ukazują ? jak to zresztą kojarzy nam się intuicyjne ? że ulgę czujemy, kiedy się od czegoś u-walniamy lub, gdy coś jest nam poz-wolone (umożliwione). W ostatnim przypadku skosztowanie lodów przynosi nam błogość i zadowolenie. Jest to niewątpliwie zaspokojenie pragnienia i jednocześnie odczuwamy czujemy się tak, jak w przypadku ulgi. Nie widać więc żadnej różnicy między zaspokojeniem a ulgą. Czy są one więc dokładnie tym samym? Oczywiście nie!
Widać to wyraźniej w przypadku, kiedy zakończenie tej opowiastki było by nieco mniej szczęśliwe. Co by się stało, jeżeli i druga lodziarnia była zamknięta? Prawdopodobnie wrócił bym do domu i starał się zapomnieć o całej sprawie. Pewnie po jakimś czasie zorientowałbym się, że pragnienie lodów minęło. Po dłuższym czasie zorientowałbym się, że pragnienie już mnie nie męczy i poczułbym ...ulgę!
Doświadczenie zapomnienia o czymś jawi się zgoła inaczej niż zaspokojenie. Które jednak doświadczenie skłonni bylibyśmy określić mianem ulgi? Wydaje mi się, że niemal jednogłośnie wszyscy odpowiedzieliby, że jest to zaspokojenie. Uwidacznia się tutaj pierwsza znacząca granica oddzielająca to, co przeżywamy jako ulgę od tego, co tak nie przeżywamy. Ulga bowiem jawi się, jako coś, co do swego zaistnienia wymaga jakiejś bardziej radykalnej różnicy, a ściślej uświadomieniu się w tym, że taka różnica wystąpiła. W przypadku bowiem zapomnienia różnica między stanem gdzie odczuwamy pragnienie, a kiedy go już nie czujemy jest prawie niezauważalna. Podejrzewam, że każdy zna to uczucie, w którym uświadamia sobie, że jakaś niedogodność do której bezskutecznie próbowaliśmy uciec przez dłuższy czas stopniowo nas opuściła poprzez przywyknięcie do niej. Nie jest to wprawdzie uczucie silne, ale jest to z całą pewnością uczucie ulgi.
Jak działa ulga. (Druga granica)
Jak zatem dokładnie działa mechanizm odczuwania ulgi? Otóż kiedy orientujemy się, w zniknięciu jakiejś niedogodności, przez chwile odczuwamy pewien rodzaj przyjemności polegający na nieodczuwaniu niczego niezwykłego, beztroskości.
Ten stan wprowadza wręcz pewien niewielki i krótkotrwały paradoks. Bowiem, ulga następuje w wyniku przejścia od stanu niepożądanego (bólu, zatroskania) do stanu normalnego (beztroskiego). Jednak z tego powodu odczuwamy chwilową radość, którą to właśnie nazywamy ulgą. Wiadomo, że im większy był problem, tym większą radość odczuwamy z jego zniknięcia.
Tutaj widać druga granicę ulgi. Otóż, o czym już wspominałem ulga jest zawsze u-wolnieniem od czegoś. Jest powrotem, albo chociaż krokiem do normalnej beztroskie i nieskrępowanej problemami wolności. Trzeba tu również odgraniczyć radość z ulgi, od radości z zaspokojenia. Zaspokojenie jest wprawdzie powiązane nierozerwalnie z ulgą w występowaniu, jednak ulga jest uwalnianiem od pragnienia. Zaspokojenie samo z siebie nie jest ulgą, ale ulgę powoduje dzięki zanegowaniu pragnienia.
Podsumowanie
Aby zwięźle podsumować powyższe ustalenia trzeba przedstawić zjawisko ulgi jako: Zjawiska występującego tylko w przypadku zaniknięcia (u-wolnienia) jakiegoś niepożądanego (wiążącego) stanu, który musi być spostrzeżony świadomością w wyniku której odczuwamy radość z powrotu do ?normalności?.