Lalka
Lalka
GENEZA: Pierwodruk Lalki ukazał się w odcinkach w „Kurierze Codziennym” w latach 1887-1889, natomiast wydanie osobne ukazało się w Warszawie, w roku 1890.
Autor sam określił cel powieści, którym było przedstawienie „polskich idealistów na tle społecznego rozkładu”. Prus starał się uchwycić moment wielkiego cywi¬lizacyjnego przełomu, całość zmian społecznych, politycznych, światopoglądowych oraz wielkich przemian w systemie wartości współczesnych mu ludzi.
CZAS I MIEJSCE AKCJI:
Akcja właściwa utworu rozgrywa się w latach 1878-1879, ale retrospekcje (czyli powroty pamięcią do minionych wydarzeń), na które natrafić można w Pamiętniku starego subiekta, obejmują okres od roku 1837, są w nich opisane wydarzenia zwią¬zane z Wiosną Ludów oraz kampanią węgierską (1848), a także powstaniem stycz¬niowym (1863).
Akcja utworu rozgrywa się w przeważnie w Warszawie, ale poszczególne epizo¬dy rozgrywają się w Zasławku (u pani prezesowej) oraz w Paryżu. Pamiętnik stare¬go subiekta zawiera opis wydarzeń, jakie rozegrały się na Węgrzech. Dodać należy, że Prus z dużą dokładnością odtworzył realia współczesnej mu stolicy, znakomicie oddał koloryt i atmosferę Warszawy. Ówczesny publicysta, Ludwik Krzywicki, pisał o powieści Prusa: „Bohaterzy... są zmyśleni, ale ich otoczenie codzienne i tryb życia, bieg myśli są plastyczną rzeczywistością”. Lalkę można traktować jako przewodnik po współczesnej autorowi Warszawie. Sklep Wokulskiego jest położony przy Kra¬kowskim Przedmieściu. Ponadto w powieści spotkać można liczne nazwy ulic: Ka¬rowa, Tamka, Nowy Zajazd, Garbarska, Dobra, Topiele, Świętojerska; dzielnic: Na¬lewki, Powiśle; miejsc: Ogród Saski. Prus opisuje też warszawskie hotele, pałace arystokratów, a w Pamiętniku starego subiekta także dokładnie wnętrze sklepu, piwiarni. Oczami Rzeckiego oglądamy też wnętrze teatru oraz mieszkania (od piwnic po strych) kamienicy kupionej przez Wokulskiego.
TYTUŁ: Tytuł książki został został zaczerpnięty z jednego z epizodów powieści, procesu, jaki baronowa Krzeszowska wytoczyła Helenie Stawskiej o rzekomą kradzież lalki. Często można również spotkać się z próbami interpretacji tytułu jako nawiązania do osoby Izabeli Łęckiej, pozbawionej życia i umiejętności szczerego kochania, niczym manekin, albo właśnie lalka.
GŁÓWNE WĄTKI W POWIEŚCI: Lalka jest utworem wielowątkowym i wielo¬płaszczyznowym. Najważniejsze spośród płaszczyzn powieści to:
1. Płaszczyzna określona przez wątek romansowy (Izabela i Wokulski):
a) wątek psychologiczny, „gra” Wokulskiego z Izabelą.
2. Przedstawienie warstw społecznych:
a) arystokracja (Łęccy, Krzeszowscy, Zasławska, Ochocki, Wąsowska),
b) mieszczaństwo (Minclowie, Rzecki, Deklewski, Szprot, Węgrowicz),
c) Żydzi (Szuman, Szlangbaum),
d) lud (ubodzy mieszkańcy Powiśla - Węgiełek, Wysocki, Maria, która zostaje magdalenką).
3. Tło polityczne utworu (wyznaczone przez pamiętniki starego subiekta, w których Rzecki powraca do Wiosny Ludów i powstania styczniowego, w którym brali udział Wokulski i Szlangbaum).
4. Rozliczenie się z ideologią romantyczną i pozytywistyczną.
5. Próba odpowiedzi na pytanie o drogi rozwojowe Polski po klęsce powstania stycz¬niowego i nieudanym programie odbudowy potęgi kraju na drodze po¬zytywistycznej pracy u podstaw i pracy organicznej.
BOHATEROWIE - CHARAKTERYSTYKA:
Stanisław Wokulski - jego biografia jest charakterystyczna dla czasów, w których przyszło mu żyć. Urodzony w latach trzydziestych XIX w., prawdopodobnie w zu¬bożałej rodzinie szlacheckiej, mozolnie piął się w górę. Był uparty, konsekwentny, ambitny. Ciężko pracował w piwiarni Hopfera, aby móc się uczyć. Fascynowały go nauki przyrodnicze, miał umysł badacza i gdyby nie Izabela, w której się nieszcz꬜liwie zakochał, być może zostałby wynalazcą, naukowcem.
Nie są mu obojętne sprawy kraju. Wziął udział w powstaniu styczniowym, był zesłańcom (przebywał w Irkucku), potem dzięki interesom na wojnie powiększył majątek, uzyskany dzięki małżeństwu z Małgorzatą Minclową, wdową po właścicie¬lu sklepu, a w czasie trwania akcji powieści próbuje pomóc uboższym członkom społeczeństwa (praca u podstaw i praca organiczna). W jego umyśle rodzą się idea¬listyczne idee przekształcenia Powiśla - dzielnicy nędzarzy - w piękne bulwary, znalezienie miejsc pracy dla nieprzeliczonych rzesz ubogich warszawian. Osobiście pomaga Wysockiemu, Marii. Próbuje wcielać w życie nie tylko ideały pracy u pod¬staw, ale i pracy organicznej - zakłada spółkę handlową, prowadzi interesy na dużą skalę. Do typowych cech pozytywisty dołączają się cechy romantyka. Wokulski ko¬cha Izabelę uczuciem rodem z XIX-wiecznych romansów: ubóstwiają, idealizuje, co nie przeszkadza mu jej zdobywać tak, jak robiłby to rasowy pozytywista: otacza swą bogdankę siecią intryg finansowych. Jest to niewątpliwie postać dużego formatu: o niezwykle silnym charakterze, bogatej osobowości i specyficznej wrażliwości. Jest uczciwy i honorowy. Krytycz¬nie spogląda na świat arystokracji, ale ze względu na Izabelę zależy mu, by się do tego świata zbliżyć. Nie daje się nikomu podporządkować, bardzo mocno przeżywa lekceważące traktowanie jego osoby przez Izabelę i zubożałych, ale dumnych szlach¬ciców. Ma wysokie poczucie własnej wartości i indywidualizmu. Pieniądze traktuje jako cel, nie jako środek. Szuman, przyjaciel i powiernik Wokulskiego, nazywa go „człowiekiem czynu, który co mu przyszło do głowy, czy do serca wykonywał natych¬miast”, mówi o nim także: „stopiło się w nim dwu ludzi: romantyk sprzed roku sześć¬dziesiątego i pozytywista z siedemdziesiątego”. Szuman jako jedyny spośród bohate¬rów powieści wróży Wokulskiemu tragedię i, jak się okazuje, jest bliski prawdy.
Cechy romantyka: walka w powstaniu o niepodległość kraju i wolność jego obywateli; uczucie do Izabeli: idealizacja przedmiotu uczuć (słowa Szumana: „On się już nie tylko kocha, ale uwielbiają, modli się, padałby przed nią na twarz”), miłość nie odwzajemniona, nieszczęśliwa, która być może doprowadziła do samobójstwa, wrażliwość, subtelność, skłonność do wielkich przełomów uczuciowych, depresji, załamań.
Cechy pozytywisty: praca podstawową wartością, pomoc ubogim - praca u pod¬staw, współpraca z arystokracją, spółka handlowa - praca organiczna; fascynacja nauką, postępem, techniką, chęć poszerzania swojej wiedzy; tolerancja wobec postaw i przekonań innych ludzi, racjonalizm, trzeźwość ocen (z wyjątkiem osoby Izabeli), umiejętność kalkulacji, przewidywania, energiczność, umiejętność pomnażania ma¬jątku, który ma służyć: pomocy dla Lęckich, pomocy dla ubogich, wreszcie dla Geista i Ochockiego (genialnych wynalazców), zdolność do przełamywania własnych słabości, duma, ambicja, niezłomność.
Izabela Łęcka - córka Tomasza Łęckiego, piękna, ale dumna i wyniosła kobie¬ta. Została wychowana na salonową lalkę. Nie zna prawdziwego świata i nawet nie stara się go poznać. Wiedzie wygodne, pełne zbytku i luksusu życie nie skrępowane nawet tak oczywistymi granicami jak noc i dzień. „Panna Izabela od kolebki żyta w świecie pięknym i nie tylko nadludzkim, ale - nadnaturalnym. Sypiała w puchach, odziewała się w jedwabie i hafty, siadała na rzeźbionych i wyściełanych hebanach lub palisandrach, piła z kryształów, jadła ze sreber i porcelany kosztownej jak złoto. Dla niej nie istniały pory roku, tylko wiekuista wiosna pełna łagodnego światła, żywych kwiatów i woni. Nie istniały pory dnia, gdyż nieraz przez cale miesiące kła¬dła się spać o ósmej rano, a jadała obiad o drugiej po północy.” Otacza się piękny¬mi drobiazgami, jest estetką (uwielbia piękno), nie zauważa tego, co brzydkie, prze¬ciętne, pospolite, a według niej takie jest wszystko, co pozostaje poza jej sferą. Żyje w świecie marzeń, wizji, przywidzeń. Ma się za osobę wyjątkowo wrażliwą i sub¬telną, w rzeczywistości jest próżna, zimna, bezmyślna. Nie tylko nie kieruje swoim życiem, ale pozwala, by inny traktowali ją jak piękny co prawda, ale tylko przedmiot. Tak odnoszą się do niej mężczyźni (Starski), a ona na to przyzwala. Nie potrafi wła¬ściwie oceniać ludzi. Nie zauważa zalet Wokulskiego. Imponują jej tupet, bezczel¬ność Starskiego, nie widzi uczciwości, dobroci, oddania i miłości Stanisława. Uważa, że aby dalej prowadzić wygodny tryb życia, należy się korzystnie sprzedać (bogato wyjść za mąż), a ponieważ w jej sferze brak dobrze sytuowanych kandydatów, łaska¬wie zaczyna zauważać Wokulskiego. Nie przychodzi jej jednak na myśl ani przez mo¬ment, że mogłaby go pokochać. Ona, uosobienie piękna, może obdarzyć miłością piękny posąg Apollina ze swego gabinetu lub artystę Rossiego. Taki sposób myśle¬nia doprowadza Izabelę do klęski. Brak zasad moralnych, wewnętrzna pustka, brak poczucia sensu istnienia, nieumiejętność właściwego wyboru sprawiają, że ostatecz¬nie jest to głęboko nieszczęśliwa istota, dla której najwłaściwszym miejscem staje się klasztor. W autorskim komentarzu do tej postaci Prus pisał: „Panna Izabela jest fizjologicznie kobietą zimną, a w wyobraźni Mesaliną, która jeżeli nie fizycznie, to przynajmniej duchowo oddaje się każdemu mężczyźnie, który się jej podoba”.
Tomasz Łęcki - „był to sześćdziesięciokilkoletni człowiek, niewysoki, pełnej tuszy, krwisty. Nosił nieduże wąsy białe i do góry podczesane włosy, tej samej barwy. Miał siwe, rozumne oczy, postawę wyprostowaną, chodził ostro. Na ulicy ustępowano mu z drogi - a ludzie prości mówili: oto musi być pan z panów”. Ojciec Izabeli to ary¬stokrata, który roztrwonił dobra rodowe, popadł w długi i w końcu znalazł się na skraju bankructwa. Jego położenie bynajmniej nie wpłynęło na stosunek do ludzi, styl życia i światopogląd. Pan Tomasz zachował dumę i poczucie wyższości wobec innych, np. wierzycieli, którzy żądają spłaty długów. On, który nie ma pieniędzy na podstawowe wydatki (Izabela sprzedaje cenne przedmioty znajdujące się w domu, m.in. srebrny serwis), lekceważy Wokulskiego - kupca, choć okazuje się, że pan Stanisław właści¬wie utrzymuje rodzinę Łęckich. Pan Tomasz jest jednocześnie zupełnym ignorantem w sprawach finansowych. Nie zadaje sobie trudu, aby dowiedzieć się, ile naprawdę warta jest jego kamienica. Bezmyślnie liczy na bajeczną sumę i, jak dziecko, dąsa się, kiedy dom zostaje sprzedany o kilkadziesiąt tysięcy rubli taniej. Nawet Wokulski, który kupił kamienicę Łęckich za zawyżoną przez samego siebie cenę, jest lekko poirytowany niewiedzą pana Tomasza.
Łęcki traktuje Wokulskiego podobnie jak Izabela - jako przydatnego doradcę, który w każdej chwili służy gotówką. Ten stary, dumny i przekonany o swej wyjąt¬kowości człowiek nie wierzy w równość wszystkich ludzi, nie ocenia ich nawet zgo¬dnie z wielkością majątku, chociaż pieniądze to dla Łęckiego jedna z najpotrzebniej-szych rzeczy. Czuje się lepszy, bo jest szlachcicem.
Prezesowa Zasławska - starsza kobieta, bardzo mądra, inteligentna, wrażliwa, jako jedyna spośród arystokracji darzy Wokulskiego niekłamaną sympatią i szacun¬kiem. Z jego stryjem łączyło ją kiedyś mocne uczucie. To wzorowa przedstawicielka arystokracji, społeczniczka i patriotka, w pełni rozumie idee pozytywistyczne. Jej gospodarstwo w Zasławku jest wzorowo prowadzone. Prezesowa troszczy się także o los chłopów, o jej dobroczynnych gestach opowiada Wokulskiemu Ochocki: „Wi¬dzi pan te pałace?... To wszystko czworniaki, mieszkania parobków. A tamten dom -to ochronka dla parobcząt: bawi się ich ze trzydzieści sztuk, wszystkie umyte i oblatane jak książątka... A ta znowu willa to przytułek dla starców, których w tej chwili jest czworo”.
Książę - w swojej sferze jest uważany za zagorzałego patriotę. „Był arystokratą od włosów do nagniotków, duszą, sercem krwią.” Ma się za demokratę, dobroczyń¬cę, wzorowego obywatela, w rzeczywistości jest zakłamany, przyjął pozę patrioty i doskonale gra swoją rolę. Wydaje pieniądze na akcje przedsiębiorstw publicznych, organizuje sesje, aby rozprawiać o sytuacji warstw najuboższych, które zwykle ksią¬żę kończy frazesem: „Bo, panowie, myślmy najpierw o tym, ażeby podźwignąć nasz nieszczęśliwy kraj”. Jednocześnie jest człowiekiem, który dzieli ludzi na lepszych -„klasy wybrane” - pochodzących od bogów i bohaterów „jak Herkules, Prometeusz, od biedy - Orfeusz” i gorszych - ,,zwyczajny tłum”. Uważa, że jego działania można porównywać z gestem Prometeusza, który ofiarował ludziom ogień. Komentarz Prusa wobec postawy księcia brzmi natomiast: „Czuł i myślał, pragnął i cier¬piał - za miliony. Tylko - nic nigdy nie zrobił użytecznego. Zdawało mu się, że ciągłe frasowanie się całym krajem ma bez miary wyższą wartość od utarcia nosa zasmo-lonemu dziecku”.
Pani Wąsowska - wdowa, wyszła za mąż, aby zapewnić sobie dobrobyt, nie kochała męża. Wokulskiemu zostaje zarekomendowana słowami: „Brylant, nie ko¬bieta, a jaka oryginalna! Ani myśli iść drugi raz za mąż, choć lubi pasjami, ażeby ją otaczano”. Ona sama nazywa siebie kobietą, która straciła złudzenia. Jest samodzielna, niezależna, bogata, a jej jedynym zmartwieniem jest wszechogarniająca nuda. Moc¬nych wrażeń szuka w związkach z mężczyznami. Jest przebiegła i niebezpieczna, wie, że otaczający ją mężczyźni nie deklarują prawdziwych, głębokich uczuć. Dlatego tak pociąga ją Wokulski, przeczuwa, że to wielki indywidualista i szczery, zdolny do prawdziwej miłości mężczyzna. On zresztą także wyczuwa w niej kobietę niepospo¬litą, spragnioną miłości, czekającą na wielkie porywy uczuć, jednak otwarcie stwier¬dza: „Ani pani z rozrzutnej w swoich względach nie stanie się oszczędną, ani czło¬wiek nietuzinkowy nie zechce zająć miejsca pośród kilku tuzinów...”.
Kazimierz Starski - młody, „ubogi” szlachcic, jeszcze jeden z grona utracjuszy i bankrutów, przy tym flirciarz, kobieciarz, uwodziciel. Jest bezczelny, z tupetem, brak mu dobrych manier. Traktuje innych bardzo lekceważąco, nie ma żadnych zasad, żyje z dnia na dzień, od jednego podboju miłosnego do drugiego. Podoba mu się Izabe¬la - piękna „kuzyneczka”. Chętnie wdałby się z nią w krótki romans. Na nic więcej nie może sobie pozwolić, ponieważ stracił majątek i sam potrzebuje, żeby ktoś go utrzymywał - może to być bogata kobieta. Jego charakter trafnie określa Wokulski: „W panu jest tyle demona, ile trucizny w zapałce... l wcale pan nie posiada szam¬pańskich własności... Pan ma raczej własności starego sera, co to podnieca chore żołądki, ale prosty smak może pobudzić do wymiotów...”.
Julian Ochocki - kuzyn Izabeli, pasjonat nauki, wynalazca, badacz, bez reszty poświęca się swym zainteresowaniom i, jak każdy indywidualista, pozostaje nie ro¬zumiany przez swe środowisko, ale sam także nie przywiązuje wagi do tego, co się wokół dzieje. To najmłodszy, przedstawiony przez Prusa idealista. Wierzy w postęp, rozwój ludzkości, ufa w potęgę nauki, sam chce wznieść się w powietrze, dać lu¬dziom skrzydła. Jest roztargniony, potrafi się skupić tylko nad swoją pracą. Całkowicie oddał się swojej idei. Pani Wąsowska tak o nim mówi: „Ach, jaki on naiwny, a jaki wspaniały! Wierzy w idealną miłość, z którą zamknąłby się w swoim labora¬torium i był pewnym, że go nigdy nie zdradzi...”. Z tych słów wynika, że Ochocki orientuje się w amoralnym postępowaniu arystokracji, tęskni do prostych, szczerych i stałych uczuć.
Baronostwo Krzeszowscy - małżeństwo, które z powodu ciągłych kłótni żyje w separacji. On jest hazardzistą, pasjonatem wyścigów konnych, na które roztrwonił majątek. Ona to zgorzkniała, przygnębiona śmiercią córeczki kobieta, która z nudów i złości dokucza wszystkim mieszkańcom kamienicy. To właśnie Krzeszowska oskarża Stawską o kradzież lalki.
Jadwiga Misiewicz i Helena Stawską - kobiety wynajmujące mieszkanie w ka¬mienicy kupionej przez Wokulskiego. Starsza jest matką pani Heleny. Mąż pani Stawskiej, Ludwik, od kilku lat nie daje znaku życia. Dzięki pomocy Wokulskiego zostaje odnaleziony w Albanii. Młodsza ma córkę, Helunię. Opuszczona przez męża jest zmuszona pracować na utrzymanie rodziny i dzielnie sobie z tym radzi. To nie¬zależna, odpowiedzialna, wyemancypowana kobieta. Jest bardzo pracowita, serdecz¬na. Wokulski mówi jej pewnego razu: „... tak jak pani wyglądały kobiety święte”. Zachowała kobiecy wdzięk, subtelność, jest uczciwa i ma zasady moralne, którymi stara się kierować. Pozbyła się naiwności, może być nie tylko ozdobą, ale i partnerką mężczyzny. Jej postać jaskrawo kontrastuje z osobą Izabeli Łęckiej.
Ignacy Rzecki - warszawski mieszczanin, przyjaciel Wokulskiego i jego zastęp¬ca - prowadzi sklep Stanisława. To przedstawiciel najstarszego pokolenia ideali¬stów. Entuzjasta Napoleona, brał udział w Wiośnie Ludów, walczył na Węgrzech. Nadzieje na wolność Polski w dalszym ciągu wiąże z polityką Francji. To niespoty¬kanie dobry, uczciwy i życzliwy człowiek. Kocha Wokulskiego jak własnego syna. Jest bardzo skromny, dobrze czuje się w towarzystwie kilku warszawskich znajo¬mych, natomiast w tłumie, np. w teatrze, jest zagubiony i bezradny. Doskonale radzi sobie z interesami Wokulskiego - prowadzi sklep, nadzoruje kupioną przez niego kamienicę. Kocha Warszawę, zna każdy zakątek tego miasta i jest do niego bardzo przywiązany. Bywa naiwny, łatwowierny, jest bardzo prostoduszny, Rzecki to stary kawaler, który spędza życie w sklepie, a wolne chwile w winiarni rozmawiając o przyjaciołach, polityce. Jest sumienny, obowiązkowy, sprawiedliwy. Nie może zro-zumieć antypatii warszawiaków do Żydów, wśród których on sam ma przyjaciół. Ocenia ludzi na podstawie ich zalet, a nie pochodzenia. Jest autorem Pamiętnika starego subiekta.
Mraczewski, Lisiecki, Klejn, Zięba - subiekci pracujący w sklepie Wokulskiego. Mraczewski jest największym pochlebcą i dobrym sprzedawcą, to elegant, który wy¬soko ceni swe wdzięki, uważa się za bardzo atrakcyjnego, Wokulski ocenia go w ten sposób: ,,... jest bezczelnie głupi i zapewne dlatego podoba się kobietom”. Lisiecki to zdecydowany antysemita, uważa, że Żydzi osłabiają rodzimy handel. Klejn jest socjalistą i próbuje do swych idei przekonać współpracowników. Po zwolnieniu Mraczewskiego Wokulski zatrudnia Ziębę, poważnego, taktownego, ujmującego człowie¬ka, który łatwo zaprzyjaźnia się z pozostałymi pracownikami: ,,...Rzecki odkrył w nim zagorzałego bonapartystę; pan Lisiecki wyznał, że on sam obok Zięby jest bardzo bladym antysemitą, a pan Kleju doszedł do wniosku, że Zięba musi być co najmniej biskupem socjalizmu”.
Henryk Szlangbaum - Żyd, przyjaciel Wokulskiego jeszcze z Syberii. Czuje się Polakiem, przez pewien czas używał nawet polskiego nazwiska - Szlangowski, ma pięcioro dzieci, które wychowuje na Polaków. Jednak w czasie nasilenia się nastro¬jów antysemickich wraca do żydowskiego nazwiska. Kiedyś zamierzał ochrzcić dzieci, teraz stwierdza: „zrozumiałem, że jako Żyd, jestem tylko nienawistny dla chrześci¬jan, a jako meches (przechrzta) byłbym wstrętny i dla chrześcijan i dla Żydów. Trze¬ba przecie z kimś żyć”. Szlangbaum przez długi czas pracował w polskim sklepie, z powodu niechęci Polaków do Żydów został zwolniony, znalazł pracę u Wokulskie¬go, który pozostał jego przyjacielem. Niestety jest w sklepie obiektem złośliwości subiektów, którzy posuwają się do absurdalnych stwierdzeń, że Szlangbaum walczył w powstaniu styczniowym, został zesłany na Syberię i narażał życie dla Polski „dla geszeftu " (dla interesu).
Michał Szuman - Żyd, lekarz, „stary kawaler, żółty, mały, z czarną brodą, miał reputację dziwaka”. Posiada dość pokaźny majątek i leczy za darmo, a obserwacje swoich pacjentów wykorzystuje do studiów antropologicznych. Jest także myślicie¬lem, po trosze filozofem. Z nim Wokulski prowadzi rozmowy w chwilach najwięk¬szych wewnętrznych rozterek. Szuman trafnie ocenia ludzi, doskonale wie, jak jało¬wa i nieszczęśliwa jest miłość Stanisława do Izabeli, mówi przy tym: „Czterdzieści pięć lat - to epoka ostatniej miłości, najgorszej”.
Szuman kiedyś zamierzał się ochrzcić, czego powodem była wielka miłość do chrześcijanki. Kobieta zmarła, a doktor usiłował się otruć z rozpaczy. Dobrze więc rozumie porywy uczuć i cierpienie Wokulskiego, którego zna od dawna i który zwierza mu się z największych tajemnic. Zresztą Rzecki pisze w swoim pamiętniku, że Szu-man ma „przejmujące spojrzenie, przed którym trudno by coś ukryć”.
Prof. Geist - mieszka w Paryżu, naukowiec, poświęcił pracy majątek i całe życie. Dla swoich idei próbuje pozyskać bogatych ludzi, aby móc za ich pieniądze prowa¬dzić badania. Żyje w nędzy, ponieważ każdy grosz poświęca na doświadczenia. Ma wyniki - wynalazł metal lżejszy od powietrza. Nawet Wokulski daje się porwać marzeniom Geista związanym z tym epokowym odkryciem. Profesor jest upartym, konsekwentnym, gotowym do najwyższych poświęceń, ale samotnym, bezradnym wobec rzeczywistości człowiekiem. Ma naturę myśliciela i wynalazcy, szuka mece¬nasa, który finansowałby jego naukowe pomysły. W gorzkich słowach informuje Wokulskiego, że choć mieszka i prowadzi swe badania w Paryżu - stolicy Europy, Akademia Francuska wcale się nimi nie interesuje. Mówi: „...od czasu gdym odkrył zjawiska nie mieszczące się w rocznikach Akademii, ogłoszono mnie nie tylko za wariata, ale za heretyka i zdrajcę...”.
Pani Meliton - swatka, rajfurka, stręczycielka, za młodu przeszła twardą szkołę życia, straciła wszelkie złudzenia, pozbyła się naiwności i idealizmu. Długo nie wychodziła za mąż, była nielubianą i wyśmiewaną nauczycielką, nieszczęśliwą i upo¬karzaną kochanką, wreszcie bitą i poniżaną żoną. Po śmierci męża (pana Melitona, guwernera, alkoholika) ciężko zapadła na zdrowiu i pół roku spędziła w szpitalu. Wyszła stamtąd jako stara kobieta, o sobie samej mówiła: „Zmądrzałam”. Zaczęła prowadzić nowe życie: „Nie była już nauczycielką, ale rekomendowała nauczyciel¬ki; nie myślała o zamążpójściu, ale swatała młode pary: nikomu nie oddawała swe¬go serca, ale we własnym mieszkaniu ułatwiała schadzki zakochanym. Że zaś każdy i za wszystko musiał jej płacić, więc miała trochę pieniędzy i z nich żyła”.
Oddaje swe usługi także Wokulskiemu. Za hojną opłatę i liczne prezenty infor¬muje go o rodzinie Lęckich i o każdym kroku Izabeli. Jest mądra, dobrze zna ludzi, nie ma złudzeń, że Wokulski kiedykolwiek zdobędzie pannę Łęcką. Szczerze i otwar¬cie mówi: „Szkoda pana”.
Społeczeństwo Warszawy:
Lalka jest powieścią panoramiczną, w której autor zaprezentował bohatera zbio¬rowego - mieszkańców Warszawy, ukazał wszystkie grupy społeczne, narodowościo¬we, wreszcie ugrupowania polityczne. Aby mieć pełny obraz bohaterów powieści warto przyjrzeć się im bliżej.
Mieszkańcy Powiśla: warstwy najuboższe - wyrobnicy, rzemieślnicy, najcz꬜ciej bez pracy i nadziei na poprawę losu. Zamieszkują nędzne rudery położone na obszarze, który stał się dla miasta wysypiskiem śmieci. Jego mieszkańcy są zdegenerowani fizycznie i moralnie. Powiśle jest siedliskiem rozpusty i zbrodni. Żyją tu lu-dzie nieszczęśliwi, pogrążeni w apatii, na co dzień stykający się ze śmiercią, cierpie¬niem, otępiali wobec nich, najczęściej chorzy. Powiśle to dzielnica rozkładu i ze¬psucia, jej charakter Prus opisuje tak: „Na stoku i w szczelinach obmierzłego wzgórza spostrzegł (Wokulski) niby postacie ludzkie. Było tu kilku drzemiących na słońcu pijaków czy złodziei, dwie śmieciarki i jedna kochająca się para, złożona z trędowa¬tej kobiety i suchotniczego mężczyzny, który nie miał nosa. Zdawało się, że to nie ludzie, ale widma ukrytych tutaj chorób, które odziały się w wykopane w tym miej¬scu szmaty. Wszystkie te indywidua zwietrzyły obcego człowieka; nawet śpiący pod¬nieśli głowy i z wyrazem zdziczałych psów przypatrywali się gościowi”. Jest to miej¬sce, z którego pochodzą Wysocki i Maria, prostytutka. Wokulski obydwojgu pomaga: jemu ofiarowuje pieniądze i zapewnia pracę, jej pomaga dostać się do magdalenek (zgromadzenie zakonne, siostry pomagały powrócić dziewczynom z ulicy do normal¬nego życia) i porzucić dotychczasowy tryb życia.
Mieszczanie - są wśród nich Polacy, Niemcy i Żydzi;
Polacy - reprezentowani przez Deklewskiego (fabrykant powozów, wytrwały w pracy, znakomity rzemieślnik), radcę Węgrowicza (od dwudziestu lat jest członkiem-opiekunem Towarzystwa Dobroczynności), Szprota (ajent handlowy), Rzeckiego. Wszyscy ciężko pracują, w wolnych chwilach spotykają się w jadłodajni, aby wymie¬nić poglądy na sytuację polityczną i wydarzenia warszawskie, a także porozmawiać o postaciach bardziej znanych mieszkańców miasta (np. o Wokulskim). Choć są to ludzie, którzy cale życie poświęcili pracy i powiększaniu swoich majątków, nie uda¬ło im się zgromadzić większych kapitałów. Dochody wystarczają im jedynie na drobne inwestycje i pokrywają wyłącznie rodzinne wydatki. Tymczasem prawdziwie duże interesy robią ludzie, których stać na ryzyko, ale też mają wybitne zdolności handlo¬we, a te leżą niewątpliwie w charakterze narodowym Żydów, sprzyja im także upór i żelazna konsekwencja, z jaką postępują Niemcy. Bierność Polaków i te zalety in¬nych narodowości są powodem sytuacji, w której handel zdominowany jest przez Żydów i Niemców. Natomiast wśród Polaków panuje żelazny pogląd, że na handlu „bogacą się tylko Żydzi i Niemcy; nasi do tego nie mają głowy”, więc nie tylko nie starają się zmienić tej sytuacji, ale wręcz krytykują np. Wokulskiego, który zajął się pomnażaniem majątku i interesami handlowymi na wielką, międzynarodową skalę.
Żydzi - bogaci, posiadający rozległe międzynarodowe interesy i kontakty ludzie, lub mniejsi kupcy, właściciele sklepików, składów itp. Są grupą bardzo jednolitą i solidarną. Trzymają się razem i skłonni są sobie pomagać. Ich dzielnicą w Warsza¬wie są Nalewki i okolice ulicy Swiętojerskiej. Są wśród nich ludzie przywiązani do tradycji i obyczajów, lub tacy, którzy z nich zrezygnowali, ale nie przyjęli chrztu w obawie przed odrzuceniem ich przez Polaków i Żydów, wreszcie tacy, którzy przy¬jęli wiarę chrześcijańską. Większość czuje się Polakami. Przyjaciel Wokulskiego, Hen¬ryk Szlangbaum, brał udział w powstaniu styczniowym, był zesłany na Syberię, wykazał się piękną patriotyczną postawą. Również Szuman uważa, że Warszawa jest jego prawdziwym domem. Odrzucił wiarę, to badacz, naukowiec, racjonalista - an¬tropolog, dla którego różnice narodowościowe właściwie nie istnieją.
Żydzi także ciężko pracują, a że mają niewątpliwie zdolności handlowe, ich majątki są większe niż majątki Polaków. Głównie to ma się im za złe, mimo, że nawet arystokracja jest u nich zadłużona (Łęcki). Prus na kartach Lalki podjął tzw. „kwe¬stię żydowską”, ważny dla pozytywistów problem asymilacji (włączenia się w spo¬łeczeństwo polskie) Żydów oraz problem szerzącego się wśród Polaków antysemi¬tyzmu. Opisał nastroje wśród warszawian. Rzecki w swoim pamiętniku stwierdza: „W ogóle, może od roku, uważam, że do starozakonnych rośnie niechęć; nawet ci, którzy przed kilkoma laty nazywali ich Polakami mojżeszowego wyznania, dziś zwą ich Żydami. Zaś ci, którzy niedawno podziwiali ich pracę, wytrwałość i zdolności, dziś widzą tylko wyzysk i szachrajstwo (...). Tak sobie myślę, ale milczę; bo cóż może znaczyć sąd starego subiekta wobec głosu znakomitych publicystów, którzy dowodzą, że Żydzi krwi chrześcijańskiej używają na mace i że powinni być w prawach swoich ograniczeni. Nam kule nad głowami inne wyświstywaly hasła, pamiętasz, Katz?...”. Jego obserwacje świadczą o rozkładzie społeczeństwa, braku jedności, wspólnej idei i celu, co może mieć tragiczne skutki, dla pozostającego ciągle pod zaborami kraju.
Niemcy - właśnie po przedstawicielu tej nacji, dzięki małżeństwu z Małgorzatą, wdową po Janie Minclu, Wokulski odziedziczył sklep i majątek (który potem znacz¬nie powiększył). Pierwszy z właścicieli, Jan Mincel. nie mówił jeszcze poprawnie po polsku, a prowadzenie sklepu zamieniał w codzienny, surowo przestrzegany ry-tuał. Uczył swoich pracowników uczciwości i oszczędności, Rzecki nazywa go „ojcem i nauczycielem swoich praktykantów”. Synowie Mincla, Jan i Franc, coraz bardziej wtapiali się w społeczność Polaków. Co prawda Franc Mincel jeszcze przy¬znawał się do niemieckiego pochodzenia, ale już Jan uroczyście i uparcie przy każ¬dej okazji twierdził, „że Minclowie pochodzą ze starożytnej polskiej rodziny Miętu¬sów, którzy kiedyś, może za Jagiellonów, a może za królów wybieranych, osiedli między Niemcami” i mawiał: „Czuję w sobie starożytną polską krewi... Niemka nie mogła¬by mnie urodzić...”. Familia Minclów to w powieści ideał rodziny kupieckiej - wszyscy poświęcają się pracy w sklepie, wraz z subiektami tworzą jedną wielką ro¬dzinę, są rzetelnymi fachowcami, dumnymi ze swego zawodu i efektów swej pracy. Są skrupulatni, oszczędni, systematyczni, a to zalety, których owocem jest majątek pozwalający dostatnio żyć.
Inteligencja - warstwa ludzi wykształconych, którzy intelektualnymi umiejętno¬ściami próbują zarobić na swoje utrzymanie. Niestety zdolności i rzetelna wiedza nie mogą tego zapewnić: pani Stawska, która daje lekcje gry na fortepianie, ledwie może zarobić na utrzymanie córki i matki, a studenci, mieszkający w kamienicy kupionej przez Wokulskiego, żyją w skrajnej nędzy. Ich sylwetki mają w powieści rysy tragi¬komiczne. Z uporem się kształcą, mimo, że ich sytuacja jest bardzo trudna, są pełni fantazji, skorzy do żartów, ale mają też poczucie beznadziejności, braku możliwości poprawy. W czasie studiów prowadzą prawdziwie cygańskie życie. Oto jak wygląda ich mieszkanie: „Trzy lóżka... pościel wygląda tak, jakby przez ten pokój przeleciał huragan i wszystko do góry nogami przewrócił... mnóstwo książek leżących na pół¬kach, na kufrze i na podłodze”. Pokój należy do trzech lokatorów: Maleskiego, Patkiewicza i trzeciego - nie wymienionego z nazwiska. Ten ostatni prezentuje sy¬tuację społeczną studentów. Żąda się od nich pogłębiania wiedzy, utrzymywania się, opłacania uczelni, nic w zamian nie dając: „Społeczeństwo, jeżeli nie zabiło mnie przy urodzeniu, jeżeli każe mi się uczyć i zdawać kilkanaście egzaminów, zobowiąza¬ło się tym samym, że mi da pracę ubezpieczającą mój byt... Tymczasem albo nie daje mi pracy, albo oszukuje mnie na wynagrodzeniu... Jeżeli więc społeczność względem mnie nie dotrzymuje umowy, z jakiej racji żąda, abym ja jej dotrzymywał względem niego”. To smutne i gorzkie słowa, zważywszy na to, jak pozytywiści cenili wiedzę i wykształcenie. Okazuje się, że społeczeństwo nie tylko nie dba o wykształcenie, ale utrudnia jego zdobycie nie stwarzając studentom możliwości zapewnienia bytu w trakcie nauki. Im mniej wykształcone społeczeństwo, tym łatwiej je sobie podpo¬rządkować i kierować nim, a to atut zaborców, o którym Prus otwarcie mówi.
Robotnicy - socjaliści - Prus pokazuje w Lalce postacie wyznające nowe idee ruchu robotniczego. Zdeklarowanym socjalistą jest w powieści subiekt Wokulskie¬go, Klejn, ale to nieudacznik, nie potrafi nikogo przekonać do swojego stanowiska. Karykaturą socjalisty, naiwnie pojmującego nowe założenia, jest Mraczewski, utrzy¬mujący: „że wszyscy kapitaliści to złodzieje, że ziemia powinna należeć do tych, którzy ją uprawiają, że fabryki, kopalnie i maszyny powinny być własnością ogółu, że nie ma wcale Boga ani duszy, którą wymyślili księża, aby wyłudzać od ludzi dziesięcinę (...), że jak zrobią rewolucję (on z trzema «prykaszczykami»), to od tej pory wszyscy będziemy pracowali tylko po osiem godzin, a przez resztę czasu będziemy się bawili, mimo to zaś każdy będzie mial emeryturę na starość i darmo pogrzeb (...), że dopie¬ro wówczas nastanie raj na ziemi, kiedy wszystko będzie wspólne: ziemia, budynki, maszyny, a nawet żony”. Mimo ironicznego stosunku do socjalizmu, Prus wspomina jednak o więźniach Cytadeli, również zwolennikach tej idei. Są to z pewnością ludzie, którzy mają głębokie przekonania i będą się starali wcielać je w życie.
Arystokracja - Prus bardzo celnie przedstawia tę grupę społeczną: „Cala ta lud¬ność, między którą ostrożnie przesuwali się wygalonowani lokaje, damy do towarzy¬stwa, ubogie kuzynki i łaknący wyższych posad kuzyni, cala ta ludność obchodziła wieczne święto”. Jest to sfera, do której niegdyś należały bogate, potężne rody szla-checkie. Prus przedstawia ją już jako zbiorowisko majątkowych i moralnych bankru¬tów, ludzi zakłamanych, nieuczciwych, zadłużonych, a przy tym rozrzutnych, ludzi, którzy mając się za lepszych, „innych”, z pogardą traktują przedstawicieli niższych warstw społecznych, nawet jeśli pożyczają od nich pieniądze lub wręcz są na ich utrzymaniu (stosunek Łęckiego do Wokulskiego). Pozytywną bohaterką z tej sfery jest prezesowa Zasławska - starsza, ale umiejąca się znaleźć w nowej sytuacji ko¬bieta, która rozumie i stara się wcielać w życie pozytywistyczne ideały. Pozostali: Łęccy, Krzeszowscy, książę, Starski, pani Wąsowska budzą antypatię, a nawet odrazę. Jest to klasa zdegenerowana, zwyrodniała. Tworzy zamkniętą kastę, do której oficjalnie wzbrania dostępu przedstawicielom innych stanów. W rzeczywistości ary¬stokraci utrzymują liczne kontakty ze środowiskiem Żydów, bogatszych mieszczan, a nawet z reprezentantami warszawskiego półświatka (pani Meliton, Mraczewski).
Arystokracja to ludzie niemoralni i nieuczciwi, wyrzekli się jakichkolwiek zasad, nie uznają prostych, szczerych uczuć, jak: przyjaźń, miłość. Kobiety, sprzedawszy się bogatym małżonkom, tworzą karykaturalne małżeństwa i szukają „mocnych wra¬żeń” w związkach z służącymi, artystami (Rossi), subiektami (Mraczewski jest pe¬wien, że Izabela niebawem przyśle mu zaproszenie do swej sypialni; on sam jest bezczelny i zbyt pewny siebie, ale w jego słowach znajduje odzwierciedlenie zacho¬wanie kobiet pokroju Łęckiej) itp. Mężczyźni tracą resztki majątków uprawiając hazard (Krzeszowski), prowadząc życie ponad stan (Łęcki). Ich działalność publiczna jest w rzeczywistości bezużyteczna - kwesty, bale dobroczynne służą zabawie, a nie po¬mocy, są rozrywką i nie wypływają z chęci prawdziwej pomocy ubogim. Arystokra¬cja to warstwa skazana na zniszczenie, niezdolna do spełnienia w społeczeństwie roli przewodniej.
STRESZCZENIE:
Tom I
Rozdział pierwszy Jak wygląda firma J. Mincel i S. Wokulski przez szkło butelek?
Jest rok 1878. W jednej z warszawskich jadłodajni toczy się rozmowa pomiędzy trzema mężczyznami: panem Deklewskim, radcą Węgrowiczem i Szprotem. Z roz¬mowy tej poznajemy dzieje Wokulskiego. Mając ponad dwadzieścia kilka lat był subiektem w lokalu Hopfera. W tym cza¬sie poszedł do Szkoły Przygotowawczej, a później wstąpił do Szkoły Głównej - wyż¬szej uczelni. Stanisław w dzień pracował, nocami zaś się uczył. Był bardzo drażliwy i wybuchowy. Nie znosił zaczepek ze strony gości. Po niecałym roku porzucił studia i wziął udział w powstaniu styczniowym. Został z tego powodu zesłany na Syberię, w okolice Irkucka. W 1870 r. wrócił do Warszawy, gdzie bezskutecznie poszukiwał pracy. Dzięki pomocy Rzeckiego został w końcu przyjęty do sklepu wdowy Minclowej. Po roku ożenił się z nią. W 1875 r. Minclowa zmarła, zostawiając Wokulskiemu sklep i 30 000 rubli gotówką. Pan Stanisław natomiast pozostawił sklep w rękach Rzeckiego, a sam wyjechał do Turcji, aby zarabiać na dostawach dla woj¬ska w czasie trwającej podówczas wojny rosyjsko-tureckiej.
Rozdział drugi Rządy starego subiekta
Ignacy Rzecki prowadzi pod nieobecność Wokulskiego sklep, który zyskuje so¬bie wśród warszawskich klientów coraz większą renomę. Pracownikami magazynu są: Klejn, Lisiecki i Mraczewski. Ten ostatni cieszy się dużym powodzeniem wśród klientów, a zwłaszcza wśród pań. Rzecki natomiast rzetelnie przykłada się do swo¬ich obowiązków, ale marzy nieraz o dalekiej podróży.
Rozdział trzeci Pamiętnik starego subiekta
Za młodu Rzecki mieszkał ze swą ciotką na Starym Mieście. Jego ojciec był żoł¬nierzem, „a na starość (został) woźnym w Komis/i Spraw Wewnętrznych” (był to organ administracji działający w Królestwie Kongresowym). Ciotka Ignacego była praczką. Była osobą bardzo religijną. Ojciec natomiast był wielbicielem Napoleona. Z tego powodu syna swego chciał wychować w duchu wierności cesarzowi. Głów¬nym elementem edukacji małego Ignacego była musztra. W 1840 r. umarł ojciec Ignacego. Ciotka - za radą przyjaciół starego Rzeckiego (Raczka i Domańskiego) - zdecydowała się oddać osieroconego chłopca na praktykę do kolonialno-galanteryj-no-mydlarskiego sklepu będącego własnością starego Jana Mincla. Sklepikarz ten zatrudniał czterech pracowników: małego Ignacego, Augusta Katza oraz dwóch swych synowców - Franca i Jana. W niedziele Mincel uczył Ignacego „towaroznawstwa” i sztuki handlu. Po kilku latach pracodawca zżył się bardzo ze swym młodym pomoc¬nikiem. W 1846 r., po śmierci starego Mincla, sklep otrzymali w spadku Franc i Jan. Franc pozostał na miejscu i prowadził nadal sklep z towarami kolonialnymi, Jan zaś - z częścią galanteryjno-mydlarską - przeniósł się na Krakowskie Przedmieście i ożenił się z Małgorzatą Pfeifer. Po śmierci Jana Małgorzata wyszła za Wokulskiego.
Rozdział czwarty Powrót
Wokulski powraca z Turcji. Opowiada Rzeckiemu o podróży i swych przeżyciach. Przywiózł ze sobą 300 000 rubli. Pan Ignacy jest wzruszony i zarazem uradowany powrotem przyjaciela.
Rozdział piąty Demokratyzacja pana i marzenia panny z towarzystwa
Łęcki - wraz ze swą córką Izabelą - w miarę pogłębiania się ich problemów fi¬nansowych zrywali stopniowo znajomości, aż wreszcie przestali utrzymywać stosun¬ki z większością krewnych i znajomych. Izabela odrzuciła w tym czasie zaloty licz¬nych konkurentów, czego zresztą po pewnym czasie żałowała, ponieważ wraz ze zmniejszaniem się kapitału ojca coraz mniej było kandydatów do jej ręki.
Rozdział szósty W jaki sposób nowi ludzie ukazują się nad starymi horyzontami
Izabela postanawia sprzedać swoją srebrną zastawę. Po niedługim czasie dowia¬duje się, że zastawę wykupił Wokulski. Panna domyśla się, że ten sam człowiek wy¬kupił swego czasu od wierzycieli wszystkie weksle jej ojca, jednak nie potrafi sobie wytłumaczyć postępowania pana Stanisława, który jest dla niej całkiem obcy. Oka-zuje się, że Wokulski wkradł się w łaski jej ojca i ciotki. Lęcki ma zamiar wejść z Wokulskim w spółkę handlową. Wreszcie Izabela przypomina sobie, że spotkała już niegdyś pana Stanisława i przeczuwa, że ten pragnie ją zdobyć.
Rozdział siódmy Gołąb wychodzi na spotkanie węża
Izabela jedzie do sklepu Wokulskiego, aby dokonać drobnych zakupów, ale głów¬nym jej celem jest stanąć twarzą w twarz z panem Stanisławem. Wokulski po rozmo¬wie z panną rozmyśla nad swoim stosunkiem do niej i dochodzi do wniosku, że jej nie kochał i nie kocha: było to tylko chwilowe - w jego mniemaniu - zamroczenie umysłu. Stanisław wypowiada się przy tej okazji na temat niektórych zwyczajów obo¬wiązujących w wyższych sferach:
„Paradne sq te wielkie damy: próżniak, szuler, nawet zlodziej, byle miał nazwis¬ko, stanowi dla nich dobre towarzystwo, choćby fizjognomią zamiast ojca przypominał lokaja swej matki. Ale kupiec jest pariasem...”.
Rozdział ósmy Medytacje
W Wielką Środę Wokulski spaceruje po ulicach, przy których zamieszkuje bie¬dota. Rozmyśla nad niedolą tych ludzi i nad swoim losem. Wspomina czas sprzed swego wyjazdu na wojnę rosyjsko-turecką. W pewnym momencie spotyka Wysockiego. Dowiaduje się o jego problemach i wspomaga go. Następnie powraca do sklepu. Tutaj dochodzi do przypadkowego spotkania baronowej Krzeszowskiej z hrabią Krzeszowskim. Choć są oni małżeństwem, nie znoszą się wzajemnie i pragną się rozwieść. Po ich odejściu Wokulski zwalnia z pracy Mraczewskiego. Następnego dnia przyj¬muje na jego miejsce nowego subiekta - Ziębę (człowiek ów szybko zdobywa sym¬patię pozostałych współpracowników).
Rozdział dziewiąty Kładki, na których spotykają się ludzie z różnych światów
W Wielką Sobotę Wokulski udaje się do kościoła św. Józefa na Krakowskim Przed¬mieściu, gdzie spodziewa się spotkać i faktycznie spotyka pannę Izabelę, która po¬maga zbierać datki na ubogich. Pan Stanisław rzuca na tacę ponad 200 rubli w złocie i nawiązuje z Izabelą oraz hrabiną krótką rozmowę. Później oddala się i - ukryty w konfesjonale - nadal obserwuje pannę Łęcką. Rozmyśla też nad sposobem swego dalszego postępowania, które mogłoby go zbliżyć do Izabeli. W kościele spotyka młodą dziewczynę, prostytutkę i ofiaruje jej pomoc w wyrwaniu się ze złego środo¬wiska. Dziewczyna jest mu za to wdzięczna i zgadza się zerwać ze swym dotychcza¬sowym życiem.
W Niedzielę Wielkanocną Wokulski udaje się na przyjęcie do hrabiny. Spotyka tu Łęckiego oraz wiele innych znanych mu wysoko postawionych osobistości. Oso¬ba pana Stanisława jest tematem rozmów niektórych gości. Dziwią się oni między innymi, że w czasie wojny Wokulski prowadził swe interesy rzetelnie i bez żadnych nadużyć i oszustw, co przyniosło mu zresztą duże zyski. Pan Stanisław spotyka się z Izabelą. Rozmawia też z prezesową Zasławską. Starsza dama wspomina swą mło¬dość i uczucie, które łączyło ją niegdyś ze stryjem Stanisława. Po pewnym czasie Wokulski wychodzi, gdyż męczy go atmosfera salonów, choć czuje on też, że jest obiektem zainteresowania wielu wybitnych osobistości, co może mu dopomóc w speł¬nieniu marzeń i planów.
Rozdział dziesiąty Pamiętnik starego subiekta
W 1849 r. Ignacy opuścił sklep i wraz z Augustem Katzem udał się na Węgry, aby walczyć tam w powstaniu przeciwko Austrii. Obaj młodzieńcy brali udział w wielu bitwach i potyczkach. Ignacy dosłużył się w wojskach powstańczych stopnia oficer¬skiego. Jednak powstańcy zostali po pewnym czasie rozgromieni i musieli ratować się ucieczką. Podczas tułaczki Katz popełnił samobójstwo. Ignacy zaś powrócił w końcu do Warszawy.
Wokulski zakłada nowy sklep i wraz z Ignacym oraz całym personelem przenosi się do niego. Jednak pan Stanisław mało zajmuje się interesami i prawie wszystkie jego dotychczasowe obowiązki spadają na Rzeckiego. Wśród nowo przyjętych su¬biektów znajduje się młody Szlangbaum, który pomimo swego niskiego wzrostu i wątpliwej urody, świetnie daje sobie radę z obsługą klientów. Jest on też jednym z przyjaciół Stanisława z czasów jego pobytu na Syberii. Wokulski urządza uroczy¬ste „poświęcenie sklepu” połączone z wystawnym przyjęciem.
Rozdział jedenasty Stare marzenia i nowe znajomości
Książę zaprasza Wokulskiego na spotkanie grupy magnatów, szlachty i bogatych kupców. Stanisław ma tu przedstawić swój projekt handlu tkaninami. Na spotkaniu poznaje Juliana Ochockiego. Następnie udaje się do swej znajomej, pani Meliton, która pomaga mu spotykać się z Izabelą oraz na bieżąco informuje go o sprawach rodziny Lęckich.
Rozdział dwunasty Wędrówki za cudzymi interesami
Wokulski otrzymuje od pani Meliton list informujący go o sprzedaży kamienicy Łęckich. Stanisław zleca swemu adwokatowi kupno kamienicy i odwiedza starego Szlangbauma. Prosi go o udział w licytacji i o to, aby Żyd - posługując się swymi wypróbowanymi sztuczkami - wywindował cenę z 60 000 do 90 000 rubli. Następ-nie za pośrednictwem Maruszewicza kupuje od baronowej Krzeszowskiej klacz wyś¬cigową, która uprzednio należała do barona Krzeszowskiego.
Rozdział trzynasty Wielkopańskie zabawy
Wokulski wystawia zakupioną klacz na wyścigach i wygrywa nagrodę. Następnie sprzedaje konia, zaś pieniądze zyskane z nagrody i sprzedaży oddaje Izabeli i hrabi¬nie na cele dobroczynne. Później dochodzi do pojedynku pomiędzy Stanisławem a hrabią Krzeszowskim (kula Wokulskiego trafia w zamek pistoletu, który z kolei zo-staje wybity i rani hrabiego w twarz). Stanisław - nie chcąc okazać się w towarzy¬stwie nieokrzesanym prostakiem - uczy się języka angielskiego. Pewnego dnia otrzy¬muje od Łęckich zaproszenie na obiad.
Rozdział czternasty Dziewicze marzenia
Izabela staje się coraz bardziej samotna i opuszczona, a równocześnie postać Wokulskiego staje się w jej oczach coraz szlachetniejsza i bardziej niezwykła. Jed¬nak postępowanie panny wciąż jest powodowane rodową dumą. Dochodzi do pojed¬nania pomiędzy Izabelą a jej kuzynem, hrabią Krzeszowskim. Wszystkie te okolicz¬ności powodują, że Łęccy decydują się zaprosić Wokulskiego na obiad.
Tom II
Rozdział pierwszy W jaki sposób dusza ludzką szarpie namiętność, a w jaki rozsądek
Wokulski przygotowuje się do złożenia Łęckim wizyty. Podczas spaceru wiele rozmyśla. Dochodzi do wniosku, że jest w nim dwóch ludzi: „jeden zupełnie rozsąd¬ny, drugi wariat”. Pisze później list do Szlangbauma prosząc, aby wystąpił on na li¬cytacji w imieniu pana Stanisława.
Rozdział drugi «Ona» - «on» - i ci inni
Izabela oczekuje wizyty sławnego aktora włoskiego - Rossiego, w którym się niegdyś kochała. Ten jednak nie przychodzi. Panna dokonuje natomiast porównania pomiędzy nim a Wokulskim. Dochodzi do wniosku, że pan Stanisław - z racji, że jest kupcem - wygląda dość „mizernie” przy sławnym aktorze. Pan Tomasz snuje plany na przyszłość. Pojawia się Wokulski i wszyscy zasiadają do obiadu. Rozma¬wiają o interesach. Stanisław popełnia celowo kilka gaf (między innymi spożywa rybę za pomocą widelca i noża). Wywiązuje się dyskusja na temat obyczajów, zaś Wokulski przez cały czas obserwuje swych współbiesiadników i dostrzega, że jego osoba posiada w tym domu - szczególnie dla Łęckiego - duże znaczenie. Po obiedzie po¬zostaje sam na sam z Izabelą, która w duchu przyznaje mu awans na jej powiernika. Po pewnym czasie do rozmowy dołącza się pan Tomasz. Oboje zachęcają pana Sta¬nisława do składania im częstszych wizyt i proponują mu wspólny wyjazd do Paryża.
Rozdział trzeci Kiełkowanie rozmaitych zasiewów i złudzeń
Pod wpływem rozmowy z Izabelą Wokulski pragnie okazać pomoc i miłosierdzie, przynajmniej niektórym ludziom, gdyż zdaje sobie sprawę, że nie potrafi pomóc wszystkim potrzebującym. W sklepie okazuje się, że stary inkasent Oberman zgubił 400 rubli. Stanisław każe mu je zwrócić, ale na osobności oświadcza winowajcy, że suma ta zostanie mu później oddana z osobistego konta Wokulskiego. Następnie pomaga znaleźć pracę i zapewnia mieszkanie pannie Marii, którą był wyciągnął nie¬gdyś ze złego środowiska. Zamierza też pomóc baronowi Krzeszowskiemu, lecz ten nie wpuszcza pana Stanisława do swego mieszkania (powodem tego jest wcześniejsze oszustwo Maruszewicza, który pośrednicząc w transakcji pomiędzy baronem a Wokulskim zszargał opinię tego ostatniego w oczach Krzeszowskiego i hrabiego Licińskiego). W jakiś czas później Stanisław spotyka się z Izabelą w Łazienkach.
Rozdział czwarty Zdumienia, przywidzenia i obserwacje starego subiekta
Wokulski uczęszcza do teatru, opłaca klakierów i przesyła Rossiemu przez róż¬nych ludzi prezenty i bukiety kwiatów. Do teatru wysyła nawet Rzeckiego. Ignacy początkowo się wzbrania, ale później ustępuje. Obserwuje tam zachowanie Stacha wpatrzonego w lożę, w której siedzi Izabela i samą pannę Łęcką wpatrzoną w Rossiego, a następnie wyciąga z tego wnioski. Po spektaklu udaje się do restauracji i zjada tam kolację. Przebiera jednak miarę w piciu piwa i niepewnym krokiem wraca do domu nad ranem. Następnego dnia spóźnia się do pracy. Wokulski odmawia Suzinowi towarzyszenia mu w podróży do Francji, wymawiając się interesami. Na licytacji Szlangbaum kupuje kamienicę Lęckich za 90 000 rubli. Krzeszowska, która również brała udział w licytacji, jest zrozpaczona. Pan Łęcki natomiast jest zawiedziony, gdyż - wbrew opiniom rzeczoznawców - liczył na 120 000.
Rozdział piąty Pierwsze ostrzeżenie
Rzecki rozmawia z Wokulskim i dowiaduje się, że wszystko, co Stanisław robi, ma na celu zadowolenie Izabeli. Ignacy ostrzega przyjaciela przed ujemnymi skutka¬mi takiego postępowania, ale Wokulski nie zwraca na to uwagi. Przybywa Łęcki, który o mało nie dostał apopleksji z powodu swej wyimaginowanej straty (wraca prosto z licytacji). Pan Tomasz oddaje Stanisławowi w depozyt 30 000 rubli, a Wokulski oferuje mu wyjątkowo korzystny procent, czym wprawia Łęckiego w zachwyt. W mię¬dzyczasie do sklepu wchodzi Henryk Szlangbaum i dość grzecznie odpowiada na obel¬gi, jakie pan Tomasz miota - nieświadomy tego, z kim ma do czynienia - na głowę starego Szlangbauma. Po tym Łęcki powraca do domu i rozmawia z Izabelą. Panna natomiast snuje plany na przyszłość, gdyż okazuje się, że procent ofiarowany przez Wokulskiego pozwoli im na prowadzenie dość wygodnego życia. W pewnym mo¬mencie przybywa Dawid Szpigelman oraz inni dłużnicy Łęckich. Od Szpigelmana panna dowiaduje się - ku swemu przerażeniu - o wielkości długów pana Tomasza. Ojciec potwierdza owe informacje oświadczając jednocześnie, że na wypadek jego śmierci Izabela znalazłaby w Wokulskim oparcie, gdyż jest on jedynym człowiekiem, który nie opuścił ich w potrzebie. Przybywa ciotka hrabiego, Joanna, która przynosi wieść o powrocie Starskiego zza granicy. Starsza dama planuje, aby Izabela w czasie wakacji na nowo zbliżyła się do Kazimierza. Ciotka Joanna pragnie też, aby Izabela poślubiła Starskiego. Następnego dnia ponownie przybywają dłużnicy. Łęccy wzy¬wają Wokulskiego i proszą go o uregulowanie rachunków z Żydami, co też pan Sta¬nisław czyni. Łęccy otrzymują w międzyczasie list od Krzeszowskiej, z którego do¬wiadują się o wywindowaniu ceny ponad rzeczywistą wartość kamienicy oraz tego, że to Wokulski - przez podstawionego człowieka - zakupił dom. Izabela przyjmuje pana Stanisława chłodno i z wielką dumą. Ich rozmowę przerywa przybycie Starskie¬go. Łęcka sądząc, że Wokulski nie zna angielskiego, rozmawia z Kazimierzem o prze¬szłości i planach na wakacje, posługując się właśnie tym językiem. Pan Stanisław, który czeka na uboczu, z ulgą - gdyż każde padające tu słowo rani go głęboko -przyjmuje wezwanie od pana Tomasza i udaje się do niego. Tutaj - ku zdziwieniu Łęckiego - zachowuje się już ozięble i powściągliwie, nie okazując też poprzedniej serdeczności. Obaj panowie rozmawiają jeszcze przez chwilę o interesach, a następ¬nie Stanisław pożegnawszy się z Izabelą, wychodzi.
Rozdział szósty Pamiętnik starego subiekta
Jeszcze tej nocy Wokulski wyjeżdża do Paryża. Przed wyjazdem zostawia Rzeckiemu rozporządzenia dotyczące zakupionej kamienicy. Ignacy i Szuman odprowa¬dzają Stanisława na dworzec. W drodze powrotnej Szuman upewnia Rzeckiego, że Wokulski jest zakochany, a jego zachowanie nie ma nic wspólnego z polityką (o co też Ignacy posądzał Stanisława). Szuman przedstawia swe poglądy na temat miłości, kobiet i wychowania dzieci.
Po rozstaniu z doktorem Rzecki przypomina sobie zdarzenia sprzed kilkunastu lat, kiedy to poznał Wokulskiego w lokalu Hopfera. Stanisław wówczas ciągle się uczył i kupował coraz to nowe książki, natomiast jego ojciec procesował się o spa¬dek i ciągle krytykował syna za to, że trwoni swe pieniądze na podręczniki. Według starego Wokulskiego nie wiedza, ale majątek pozwoli młodzieńcowi osiągnąć pozy¬cję i znaczenie w świecie. W Stanisławie kochała się w tym czasie Kasia, córka gospodarza, jednak młodzieniec ani na nią nie spojrzał. W 1861 r. Stanisław zrezygno¬wał z pracy i przeniósł się do Rzeckiego. Zaczął uczęszczać na wykłady akademic-kie, a w wolnych chwilach zajmował się pracą nad wynalazkami. Kasia odwiedzała sklep wciąż dopytując się o Stanisława. Wreszcie Małgorzata Minclowa zdecydowa¬ła się, aby młodzieńca wyswatać. Próbowała swój cel osiągnąć różnymi sposobami, jednak Wokulski pozostał zimny i obojętny. Po pewnym czasie zmienił tryb życia i zaczął się spotykać z różnymi podejrzanymi osobami, aż w końcu zniknął bez śladu. Po dwóch latach napisał z Irkucka prosząc o przysłanie mu książek. W czasie zesła¬nia zajmował się nauką. Po powrocie znalazł sobie mieszkanie i żył ze zgromadzo¬nych funduszy. Pół roku później zaczął poszukiwać pracy, jednak nikt nie chciał go zatrudnić. Zainteresowała się nim wówczas wdowa po Janie Minclu, a wkrótce po¬tem wyszła za niego za mąż. Stanisław zmienił styl życia i coraz mniej zajmował się nauką, a coraz więcej interesami i sklepem. Pięć lat po ślubie Małgorzata zmarła, zaś Wokulski zerwał wszelkie związki ze znajomymi i światem i wrócił do książek. Pół roku po śmierci żony poszedł przypadkiem do teatru i wrócił stamtąd całkiem odmie¬niony. Później wyjechał do Bułgarii i powrócił stamtąd z majątkiem.
Rozdział siódmy Pamiętnik starego subiekta
Rzecki udaje się do kamienicy Wokulskiego, aby poznać lokatorów i uregulować z nimi rachunki. Najpierw spotyka się z rządcą kamienicy, Wirskim. Obaj panowie szybko znajdują wspólny język, gdyż zarówno Wirski, jak i pan Ignacy walczyli przed trzydziestu laty za granicą. W pierwszym z mieszkań spotykają jednego z trzech lo¬katorów - studentów. Następnie panowie odwiedzają baronową Krzeszowską, u której przebywa właśnie Maruszewicz. Po jego wyjściu nawiązują rozmowę. Baronowa żali się na lokatorów (studenci zachowują się niemoralnie, nie wiadomo z czego się utrzy¬muje Stawska, itp.). Wirski z Rzeckim udają się następnie do pani Stawskiej i jej matki, pani Misiewiczowej. Pani Stawska ciężko pracuje, aby utrzymać siebie, swą córecz¬kę i matkę. Rzecki powodowany współczuciem i zachwycony urodą lokatorki, obni¬ża paniom czynsz. Później pan Ignacy rozstaje się z Wirskim i powraca do siebie.
Rozdział ósmy Szare dnie i krwawe godziny
Wokulski przybywa do Paryża. Tu oczekuje go już Suzin, ponieważ Stanisław ma być jego pomocnikiem i tłumaczem. W wolnych chwilach Wokulski zwiedza miasto. Coraz lepiej zdaje sobie sprawę z tego, że Izabela nie jest osobą wartą jego miłości i zabiegów oraz że to nie on jest potrzebny ludziom należącym do jej klasy, ale jego pieniądze. Dochodząc do tych wniosków stwierdza, że marnował swe siły i życie. To stwierdzenie wywołuje w nim gorycz, dlatego zaczyna oddawać się ucie¬chom, topiąc w nich jednocześnie wspomnienia.
Rozdział dziewiąty Widziadło
Wokulskiego odwiedza profesor Geist - chemik, który dokonał kilku zadziwia¬jących wynalazków (otrzymał on między innymi metal lżejszy od wody i szkło po¬siadające własności metalu). Profesor jest jednak uważany przez wszystkich za wariata lub oszusta. Proponuje Wokulskiemu współpracę. Propozycja ta przypada Stanisła¬wowi do gustu i zastanawia się czy nie pozostać w Paryżu i nie oddać się całkowicie pracy naukowej, jednak pod wpływem listu od prezesowej, zawierającego wzmiankę o Izabeli, postanawia natychmiast wrócić do Warszawy.
Rozdział dziesiąty Człowiek szczęśliwy w miłości
Wokulski przybywa do Warszawy. Tutaj otrzymuje od prezesowej zaproszenie i niezwłocznie wyjeżdża do jej posiadłości. W pociągu spotyka się z baronem Dalskim, który jest członkiem spółki do handlu ze Wschodem. Okazuje się, że niemłody już baron zakochał się i oświadczył pannie Ewelinie Janockiej, wnuczce pani preze-sowej, a jego oświadczyny zostały przyjęte.
Rozdział jedenasty Wiejskie rozrywki
Wokulski przybywa do dworu prezesowej. Tutaj oddaje się wraz z innymi gość¬mi licznym rozrywkom. Swymi względami obdarzają go panna Felicja Janowska oraz trzydziestoletnia wdowa Wąsowska, jednak Stanisław pozostaje na te zabiegi obo¬jętny. Oprócz zgromadzonych pań znajdują się tam także: baron Dalski, Ochocki, Starski i panna Emilia. We dworze widać dbałość prezesowej o inwentarz oraz nie¬spotykaną troskę o los chłopów.
Rozdział dwunasty Pod jednym dachem
Do dworu przybywa panna Izabela. Towarzystwo nadal wesoło spędza czas. Wokulski wciąż się waha pomiędzy gniewem i traktowaniem kobiet (a szczególnie Izabeli) z oziębłością i rezerwą, a miłością i szacunkiem dla swej wybranki. Twier¬dzi, że arystokracja to zbiorowisko próżniaków, natomiast kulturę, sztukę i całe pań¬stwa budują ludzie, którzy ciężko pracują i raczej gromadzą dobra, niż je marnotrawią na zbytek i wygodnictwo. Coraz pełniej objawia się charakter Starskiego (traktujące¬go kobiety jak rzeczy, przedmioty), dla którego pieniądze służą przede wszystkim dla zapewnienia sobie uciech.
Rozdział trzynasty Lasy, ruiny i czary
Towarzystwo wybiera się parami do lasu na grzyby. Dochodzi tu do kolejnej rozmowy Wokulskiego z Izabelą, po której odzyskuje on nadzieję na zdobycie jej serca. Przez kilka następnych dni są wręcz skazani na przebywanie razem. Później goście wyjeżdżają na wspólny piknik, który odbywa się w ruinach zamku zasławskiego. Potem Izabela wyjeżdża. Wąsowska przestrzega Stanisława przed panną Łęcką, ale on nie zwraca uwagi na tę przestrogę i powraca do Warszawy.
Tom III
Rozdział pierwszy Pamiętnik starego subiekta
Jest rok 1879. Krzeszowska zamierza kupić od Wokulskiego kamienicę, zaś ten zgadza się i ustala cenę - 100 000 rubli. Baronowa nie przestaje przed ludźmi oczer¬niać pani Stawskiej. Rozpuszcza też plotki o rzekomym romansie ze Stawską panów Wokulskiego, Rzeckiego i Wirskiego. Wśród kupców zaś krążą o Stanisławie coraz bardziej niepochlebne opinie.
Rozdział drugi Pamiętnik starego subiekta
Baronowa Krzeszowska używa wszelkich swych wpływów i rozmaitych sposo¬bów, aby odkupić od Wokulskiego kamienicę za cenę niższą od wyznaczonej. On jednak nie ustępuje. Pani Stawska kocha się w Stanisławie. Baronowa kupuje w końcu dom za pełną cenę i zaczyna tam wprowadzać nowe porządki, które godzą w intere¬sy i spokój lokatorów. Wytacza też Stawskiej proces o rzekomą kradzież lalki swej zmarłej córki. Baronowa wytacza również proces studentom, których chce usunąć z kamienicy. Pani Stawska wychodzi z sali sądowej oczyszczona ze wszelkich po¬dejrzeń.
Rozdział trzeci Pamiętnik starego subiekta
Rzecki pragnie ożenić Wokulskiego ze Stawska. Studenci urządzają podczas swej przeprowadzki „przedstawienie”, Krzeszowska godzi się ze Stawską i jej matką, panią Misiewiczową.
Rozdział czwarty Damy i kobiety
Izabela za namową swego ojca, ciotki i księcia oraz pod wpływem własnej kal¬kulacji (finansowej) zalicza wreszcie Wokulskiego w poczet kandydatów mogących ubiegać się o jej rękę, a nawet daje mu pierwszeństwo. Łęckim znów dobrze się powodzi, a wokół Izabeli gromadzą się ponownie wielbiciele.
Rozdział piąty W jaki sposób zaczynają się otwierać oczy
Wokulski - momentami widząc próżność i obłudę Izabeli - traci spokój i opano¬wanie, jednak Łęcka za każdym razem obłaskawia go umiejętną grą i kokieterią. Za sprawą Stanisława w Algierze zostaje odnaleziony mąż pani Stawskiej.
Rozdział szósty Pogodzeni małżonkowie
Krzeszowscy godzą się. Baron powraca do żony. Zostają ujawnione szachrajstwa Maruszewicza, jednak Wokulski niszczy dowody jego winy, uwalniając go tym sa¬mym od grożącej kary.
Rozdział siódmy Tempus fugit, aeternitas monet (Czas ucieka, wieczność trwa)
Wokulski jedzie wraz z Łęckimi i Starskim do Krakowa. W pociągu Starski umizguje się do Izabeli. Zachowują się dość śmiało, a swe rozmowy prowadzą w ję¬zyku angielskim, wciąż nie zdając sobie sprawy, że pan Stanisław rozumie każde ich słowo. On zaś - nie mogąc już dłużej tego znieść - pod pozorem otrzymania ważnego telegramu wysiada w Skierniewicach, a później usiłuje popełnić samobójstwo, kładąc się na torach, jednak w ostatniej chwili kolejarz Wysocki ratuje mu życie.
Rozdział ósmy Pamiętnik starego subiekta
Henryk Szlangbaum coraz śmielej poczyna sobie w sklepie Wokulskiego, gdyż sklep ten ma zostać jego (Szlangbauma) własnością. Do kamienicy Krzeszowskiej podstępnie i potajemnie wprowadzają się na powrót usunięci stąd uprzednio studen¬ci. Rzecki pragnie zrealizować planowany od dawna wyjazd na Węgry, ale przywią¬zanie do warszawskich zaułków oraz umiłowanie ciszy i spokoju biorą w nim górę:
dochodzi do wniosku, że ani chwili nie potrafiłby żyć bez sklepu i Warszawy. Tuż przed odjazdem pociągu wyskakuje na peron i powraca do swego mieszkania.
Rozdział dziewiąty Dusza w letargu
Po powrocie do Warszawy Wokulski popada w apatię. Następnie zagłębia się w lekturze. Otrzymuje z Paryża korespondencję z dowodami śmierci Ludwika Stawskiego. Szuman i Rzecki usiłują wyrwać przyjaciela z odrętwienia. Ignacy proponuje mu małżeństwo ze Stawską, jednak Stanisław odmawia. Wycofuje się też ze spółki, której był współzalożycielem. Podczas rozmowy z księciem mówi mu prosto w oczy całą prawdę dotyczącą magnaterii i jej stosunku do Wokulskiego i jemu podobnych. Książę również opuszcza spółkę. Do Stanisława przybywa Ochocki i opowiada o za¬mieszaniu, które miało miejsce w Zasławku (Starski planował obalenie testamentu, pojedynkował się z Dalskim, ten zaś oddalił swą młodą żonę). Wokulski zajmuje się na powrót chemią. Pewnego razu odwiedza Wąsowską. Rozmawiają o kobietach i ich postępowaniu. Wokulski wypowiada swe sądy na ten temat przesycone równo¬cześnie goryczą i rozsądkiem. Twierdzi, że kobieta, która udaje przed narzeczonym lub mężem niewinność, a za jego plecami zabawia się z innymi mężczyznami, nie różni się niczym od zwyczajnej kokoty. Wąsowską zaprasza Stanisława do Zastawka. Czuje się on już wyleczony ze swej szaleńczej miłości do Izabeli. Wąsowską podej¬muje się pełnić między nimi rolę mediatora, jednak Wokulski odrzuca wszelkie próby powrotu do Izabeli i wyjeżdża do Moskwy.
Rozdział dziesiąty Pamiętnik starego subiekta
Rzecki staje się coraz słabszy i narzeka coraz częściej na swoje zdrowie. Stani¬sław otrzymuje od Suzina pół miliona rubli. Mraczewski żeni się ze Stawską. Wśród społeczeństwa polskiego narasta niechęć do Żydów.
Rozdział jedenasty ...?...
Dochodzą wieści, że Stanisław ma zamiar przez Odessę, Indie i Chiny dostać się do Ameryki. Rzecki dowiaduje się od Ochockiego o śmierci Łęckiego. Pan Tomasz dostał ataku apopleksji w momencie, gdy marszałek -już prawie