szlachetne damy i wy przezacni rycerze posłuchajcie piesni o Jurandzie okrutnie skrzywdzonym przez Krzyżakow. Żył na pogaraniczu kraju niezwykle waleczny rycerz ze Spychowa. Żadem wróg nie byl mu straszny. Krzyzacy na dźwięk jego imienia drzeli ze strachu. Wróg spalił mu dwór, zamordował żonę, podniósł się z ozpaczy i walczył dalej. Ale wróg był sprytny i wymyslił sposób, jak się go pozbyć się. Po tym ciosie Jurand juz się nie podnóśł.Rządzil w Szczytnie straszny komtur Zygfryd de Lowe. Ten diabeł w krzyzackim płaszczu porwał ojcu ukochane dziecko, piekną Danusię. Jego samego wezwał na zamek haniebnie z nim postapił. W pokutnym worze kazał mu stac długie godziny na mrozie, nim raczyl go przyjąć. jurand znosił to w pokorze. robił to dla swego jedynego dziecka. komtur zwabil go do siebie, aby go uwięzic i zabic, a Jurand liczył, że on zwróci mu córkę. Jakze strasznie się mylił. Krzyzacy odcieli mu prawą dłon, aby więcej nie podnosił na nich ręki i wylupili oczy, aby nigdy nie rozpoznał swego oprawcy.I wrócil biedny Jurand do Spychowa,i przyprowadzli mu komtura. On wział miecz, po omacku rozciąl mu więzy, darowal winy i puścił wolno. i tak kończy się pieśn o rycerzu Jurandzie ze Spychowa
