Wprowadzenie podatku liniowego rozrusza gospodarkę. Jestem za, czy przeciw.
Wprowadzenie podatku liniowego jest dobrym pomysłem na rozruszanie gospodarki.
Rozwój ekonomiczny Polski jest uzależniony od rozwoju przedsiębiorstw. Natomiast rozwój przedsiębiorstw uzależniony jest od wielu czynników, między innymi od podatku dochodowego. Jeżeli podatek jest zbyt wysoki ogranicza to rozwój przedsiębiorstwa. Dlatego należy dążyć do obniżenia podatków dochodowych. Takim podatkiem jest podatek liniowy (19%). Od 1 stycznia 2004 r. przedsiębiorcy opodatkowani na zasadach ogólnych mogą skorzystać z możliwości płacenia podatku według jednolitej stawki wynoszącej 19% podstawy obliczenia podatku. Dotychczas obowiązywały stawki rosnące- 19%, 30% i 40%, a więc były bardzo wysokie. Przedsiębiorca może wybrać, który system jest dla niego korzystny. Przedsiębiorca, który wybierze podatek liniowy płaci 19% bez względu na wysokość osiągniętego dochodu. Jednak wraz z przejściem na podatek liniowy wiązać się będzie automatycznie utrata wielu istotnych przywilejów podatkowych. W takim przypadku nie będzie możliwe, np. wspólne opodatkowanie małżonków przewidziany dla osób samotnie wychowujących dzieci. Od dochodów opodatkowanych w sposób liniowy oraz obliczonego w ten sposób podatku, nie będzie można także dokonać większości popularnych obliczeń, w tym wydatków mieszkaniowych i poniesionych z tytułu rehabilitacji osób niepełnosprawnych. Pozostawia jednak możliwość odliczenia składek na ubezpieczenie społeczne oraz składek na ubezpieczenie zdrowotne. Mimo pewnych ograniczeń podatek ten rokuje dobre prognozy na rozwój ekonomiczny w Polsce.
Jeżeli system podatkowy rozpatrywać pod kątem sprawiedliwości, to uwzględniając społeczną potrzebę solidaryzmu powinien on być symetryczny. To znaczy obejmować kwotę wolną od opodatkowania chroniącą najsłabszych, potem nakładać obowiązek składania daniny państwowej proporcjonalnie do osiąganych dochodów, ale tylko do pewnej wysokości. Przecież podobnie jak podstawowe potrzeby członka społeczności, czyli obywatela, dadzą się mniej więcej wyliczyć, tak i świadczenia państwa dadzą się na głowę tegoż obywatela przeliczyć. Innymi słowy: tak jak musimy mniej więcej tyle samo zjeść, tak i policjanci, wojsko i administracja są nam potrzebni w podobnym stopniu. W tym sensie sprawiedliwy byłby podatek pogłówny, ale jest on niemożliwy do przyjęcia ze względu na wspomniany już zdrowy solidaryzm społeczny. Jednak pozostaje niezaprzeczalnym faktem, że po osiągnięciu pewnej wysokości przyzwoite państwo powinno zmniejszać daniny podatkowe.
Jedną z zalet podatku liniowego jest również to, że sprzyja on działalności gospodarczej osób fizycznych. Ze względu na jedna stawkę przedsiębiorcy nie muszą się obawiać, że osiągając większe zyski narażą się na płacenie podatku według wyższej stawki. Obecnie, aby tego uniknąć (czyli okpić fiskusa) często "ucieka się w koszty". Oznacza to, świadome ponoszenie kosztów, na które by się nie zdecydowano, gdyby nie zagrożenie progresją. Wreszcie - czego nie można pominąć - podatek liniowy jest tani. Rozliczanie się z niego pochłania znacznie mniej czasu, papieru i pieniędzy. Wystarczy dochód pomnożyć przez stawkę podatkową. Deklaracja podatkowa zmieściłaby się na kartce wielkości pocztówki. Nie trzeba by było czytać obszernych objaśnień, korzystać z usług biur rachunkowych. Zyskalibyśmy też jako społeczeństwo bo zmalałby koszt poboru podatku - sprawdzania skomplikowanych PIT-ów przez rzeszę urzędników i kontrolerów.
Resort finansów opracował "Strategię zarządzania finansami publicznymi państwa
w latach 2005 - 2008". Fiskus proponuje między innymi, by do 2008 roku stawki VAT, CIT
i PIT były ujednolicone. Ta jedna stawka podatku wynosiłaby 18 procent
Opracowanie Ministerstwa Finansów postuluje stopniowe ograniczanie wydatków państwa oraz zasadniczą reformę sposobu zarządzania finansami publicznymi. Dochodzenie do jednolitego podatku następowałoby stopniowo. W przypadku podatku od dochodów osobistych (PIT) reforma zaczęłaby się od redukcji stawek, potem zmniejszenia ich liczby z trzech do dwóch, a rok później - zastąpienie ich jedną. W przypadku VAT kolejność zmian byłaby zbliżona - najpierw było by ich trzy (ale inne niż obecnie), potem dwie, a potem jedna. W przyszłym roku, w miejsce obecnych stawek VAT (0, 3, 7 i 22 proc.) miałyby wejść nowe: 7, 12 i 20, rok później mielibyśmy dwie stawki - 14 i 19 proc., a w 2008 roku - jedną, czyli 18%. Przedsiębiorcy zyskaliby na korzystniejszym traktowaniu wydatków na inwestycje. Początkowo mieliby oni możliwość zwolnienia z podatku 30 proc. dochodów, pod warunkiem przeznaczenia ich na inwestycje, potem ta ulga wzrosłaby do 50 proc., a stawkę podatku obniżono by do 18 proc. Oprócz zmian stawek podatkowych, autorzy "Strategii" proponują również inne posunięcia: lepszą obsługę podatników, upowszechnienie rozliczeń drogą elektroniczną, uproszczenie systemu pobierania podatków, reorganizację służb skarbowych i celnych oraz powiększenie liczby podatników (podatki płaciliby między innymi rolnicy). Strategia zakłada ograniczenie deficytu sektora finansów publicznych do 2,8 proc. w 2007 roku (przy założeniu, że OFE nie są uznawane za część tego sektora), zmiany w systemie podatkowym oraz zmianę sposobu zarządzania finansami publicznymi. Wprowadzenie "Strategii" umożliwiłoby - według resortu finansów - zaoszczędzenie w wydatkach publicznych 4,53 miliarda złotych w 2006 roku i 12,4 miliarda w następnym.
Strategia ta wydaje się wręcz idealna. Ale to i tak praktycznie nic nie zmieni.
W Polsce jest 95% podatników, którzy płacą podatek w wysokości 19%, ponieważ mają tak niskie dochody. Natomiast tylko 5% naszej społeczności płaci wyższe podatki. Jedynym sensownym wyjściem z tej sytuacji jest obniżenie stopy procentowej tego podatku. Podatek liniowy 13 - 15% zmniejszyłby obciążenie producentów, którzy wtedy mogliby produkować tańsze wyroby. Obecny import tanich artykułów powoduje upadek firm, które przy pazerności fiskusa nie mogą wytwarzać taniej od producentów zagranicznych, żyjących w krajach, którymi nie rządzi krótkowzroczne prawo. Podatek liniowy ma sens, gdy wprowadzi się go dla wszystkich, czyli nie tylko dla firm ale także dla zatrudnionych - co zrobi pracownik, który będzie musiał zapłacić 30 lub 40% podatku (jeszcze tacy się zdarzają) - założy własną firmę i zostanie podwykonawcą - czy nie można choć raz wprowadzić ustawy, która nie nakłaniałaby do "kombinowania"?
Liderzy Platformy Obywatelskiej deklarują, że jeśli ich partia będzie tworzyć rząd, wówczas z całą pewnością będziemy mieli w kraju podatek liniowy. Prawdopodobnie 15-procentowy. Jak się uda, to już od 2006 r. Ta operacja może jednak uderzyć po kieszeni 8-9 mln Polaków. Problem w tym, że 15-procentowy (albo wyższy) podatek liniowy byłby niekorzystny dla mniej zamożnych. Według szacunków Rafała Antczaka z Fundacji CASE, który przygotował dla PO projekt reformy podatkowej, na nowym systemie straciłoby 8 mln osób. Według obliczeń "Życia Warszawy", wyższe podatki musiałoby oddać państwu ok. 4,7 mln pracujących, zarabiających do 2 tys. zł miesięcznie brutto. A także 4,4 mln emerytów i rencistów, których świadczenia nie przekraczają 1100 zł brutto. Dlaczego 15 procent podatku ma być gorsze od 19 procent, które większość z nas płaci obecnie? - W dzisiejszym systemie mamy do dyspozycji kilka instrumentów, które faktycznie zmniejszają nasz podatek. I nawet nie chodzi o ulgi i zwolnienia podatkowe, których jest coraz mniej i korzystają z nich głównie bogatsi. Chodzi o kwotę wolną od podatku oraz koszty uzyskania przychodu. Dzięki nim osoba, która zarabia 1500 zł brutto, płaci 883 zł podatku rocznie (po odliczeniu składki na ubezpieczenia zdrowotne). Podatek liniowy ze swej natury oznacza, że niedostępne mają być żadne przywileje podatkowe (nawet wspólne rozliczanie się z małżonkiem). Ta sama osoba przy 15-procentowym haraczu zapłaci fiskusowi 1060 zł rocznie.
Z jednej strony będziemy upraszczać i obniżać podatki. Po stronie dochodowej budżetu cnotą będzie prostota. Z drugiej strony, zmienimy system pomocy społecznej. Pieniądze mają trafić do rzeczywiście potrzebujących. Cnotą strony wydatkowej budżetu będzie sprawiedliwość.
Moim zdaniem wprowadzenie podatku liniowego będzie niesprawiedliwe dla biedniejszej części, a jest ona w 95% większa, naszej społeczności. Mimo tylu zalet tej formy opodatkowania powstaną w późniejszym czasie problemy w urzędach i instytucjach.
Bardzo dobrym sposobem na rozruszanie gospodarki jest umorzenie składek ZUS-owskich dla nowo powstałych firm i przedsiębiorstw. Niech rząd Polski zacznie od tej instytucji. Jeśli to nie pomoże, wtedy proponuję w ostateczności wprowadzić podatek liniowy.