Oboz Koncentracyjny W Oświecimiu

Obóz koncentracyjny w Oświęcimiu

1. Geneza obozu oświęcimskiego
Obozy nazistowskie, które były miejscami odosobnienia, terroru i eksterminacji organizowane były w latach 1933 – 1945 przez przywódców III Rzeszy na terenie Niemiec oraz okupowanych przez nie państw. W sumie powstało około 9 tysięcy obozów, w których więziono około 18 mln ludzi. Pierwsze obozy tworzono na terenie Niemiec. Osadzano w nich, bez wyroku sądowego wszystkich podejrzanych o działalność antyfaszystowską. Były one miejscem izolacji i eliminacji działaczy opozycji antynazistowskiej oraz przestępców kryminalnych. Po wybuchu II wojny światowej obozy stały się instrumentem biologicznego wyniszczenia narodów oraz sposobem podtrzymywania – dzięki niewolniczej pracy więźniów – gospodarki niemieckiej. Funkcje eksterminacyjne spełniały obozy zagłady oraz obozy koncentracyjne, będące miejscem masowych mordów dokonywanych na Żydach, Polakach, Cyganach i Rosjanach. Różnica pomiędzy obozami koncentracyjnymi a obozami zagłady polegała na tym, że w tych pierwszych fizyczna likwidacja więźniów następowała dopiero po ich ekonomicznym wyeksploatowaniu poprzez niewolniczą pracę. Największym obozem koncentracyjny znajdował się w Oświęcimiu.
Z inicjatywą utworzenia nowego obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu wyszło dowództwo wrocławskiego SS. Na Śląsku wzmagał się bowiem polski ruch oporu. Niemcy dokonywali kolejnych i licznych aresztowań, brakowało jednak miejsca, gdzie można by osadzać więźniów. Obóz planowano założyć w dawnych koszarach wojskowych znajdujących się na terenie Oświęcimia. Nie spełniały one podstawowych warunków lokalowo – sanitarnych dla funkcjonowania obozu na ich terenie. Jednakże władze niemieckie, widząc konieczność szybkiego powstania kolejnego obozu stwierdziły, że po jego założeniu obozowa infrastruktura będzie stopniowo rozbudowywana przy wykorzystaniu siły roboczej więźniów. W kwietniu 1940 r. wydano rozkaz o założeniu obozu w Oświęcimiu. Pierwszymi więźniami byli niemieccy kryminaliści, specjalnie wyselekcjonowani przez komendanta obozu Rudolfa Hessa. Mieli oni odgrywać szczególną rolę w obozie. Odsiadywanie kary łączyć mieli bowiem ze sprawowanie nadzoru nad resztą więźniów innych narodowości. Hess dobierał ich zwracając uwagę na ich skłonność do przemocy i okrucieństwa. Przybyli do Oświęcimia w maju 1940 r. Miesiąc później do obozu przybył pierwszy transport 728 polskich więźniów. Byli to przeciwnicy niemieckiego reżimu w okupowanej Polsce. Rozpoczęto prace zmierzające do rozbudowy obozu. Okoliczna ludność została wysiedlona. Obóz w Oświęcimiu rozpoczął swoje funkcjonowanie.

2. Struktura władz obozu
Funkcjonowaniem obozu kierował komendant. Był nim Rudolf Hess. Do jego obowiązków należało przede wszystkim zarządzanie obozem, organizacja jego pracy oraz gwarantowanie jego bezpieczeństwa. Zastępcą komendanta był kierownik, który zajmował się szczegółowymi zagadnieniami dotyczącymi funkcjonowania i organizacji obozu. Chodziło tutaj między innymi o: kwaterunek więźniów, ich wyżywienie, ubranie, organizacja zajęć i pracy przymusowej dla przebywających w obozie, dbanie o porządek i spokój. Kierownik dostarczał również komendantowi aktualnych informacji dotyczących stanu liczbowego więźniów przebywających w obozie, doradzał komendantowi w zakresie stosowania kar wobec więźniów – opiniował formę kary, był także obecny podczas ich egzekwowania, zwłaszcza jeśli chodziło o karę śmierci. Kierownik reprezentował wobec więźniów dowództwo obozu. Jego bezpośredniemu zwierzchnictwu podlegali kierownicy poszczególnych bloków obozu oraz dozorczynie z kobiecej części obozu.
Obok pionu wojskowo – organizacyjnego, na którego czele stał komendant, w Oświęcimu funkcjonował również Oddział Polityczny. Działał samodzielnie pozostając niezależnym od komendanta, musiał jednak informować go o podjętych przez siebie inicjatywach i działaniach. W Oddziale Politycznym wyróżniano kilka referatów: oddział przyjęć zajmował się przyjmowaniem transportów więźniów, ich selekcją i rozlokowaniem w obozie; Urząd Stanu Cywilnego gromadził i rejestrował dokumenty stanu cywilnego – akty urodzin, zgonów, małżeństw; oddział prawny, na czele którego stał zawsze oficer gestapo, prowadził akta personalne więzionych, przesłuchiwał ich i dbał o bezpieczeństwo w obozie. Do zadań Oddziału Politycznego należało również zarządzanie pracą krematoriów.

3. Przyjmowanie więźniów do obozu
Więźniów osadzano w obozach bezterminowo. Zarządzenia określały co prawda moment zwolnienia, jednak czyniły to niezwykle nieprecyzyjnie (zwolnienie mogło nastąpić gdy środek w postaci osadzenie w obozie osiągnął zakładane cele). Pozwalało to władzom obozowym na dowolną interpretację przepisów i swobodne określanie czasu pobytu więźniów w obozie. W praktyce osoba, która dostał się do obozu nie zostawała nigdy zwalniana. Kolejne zarządzenia sprawującego nadzór nad obozami koncentracyjnymi Himmlera ograniczyły nawet teoretyczną, formalno - prawną możliwość jakichkolwiek zwolnień z obozów.
Warunki transportowania więźniów do obozu w Oświęcimiu były bardzo złe. Ludzi przewożono koleją, w wagonach towarowych. Były one przepełnione – w jednym wagonie umieszczano około 80 osób. Podróż mogła trwać nawet kilka dni. Zaduch, brak świeżego powietrza, nieprzyjemne zapachy dochodzące z wiadra, które służyło w wagonie za toaletę, a także pragnienie i głód. W takich warunkach przewożono ludzi do obozu.
Po dotarciu na miejsce dokonywano selekcji. Osoby zdrowe i zdolne do pracy kwaterowano w obozie. Starszych, chorych i słabych przeznaczano do eliminacji w komorach gazowych. Nowoprzybyli w pierwszej kolejności mieli udać się do łaźni. Tam rozbierali się, następnie oddawali swoje ubrania, dokumenty, rzeczy osobiste i wszelkie kosztowności do depozytu. Niemcy nie wydawali więźniom żadnego pokwitowania, ponieważ nie zamierzali nigdy oddawać tych rzeczy. Każdy więzień otrzymywał kawałek kartonu, na którym znajdował się jego numer obozowy. Nagich ludzi prowadzono następnie do fryzjerów, którzy bardzo szybko, śpiesząc się golili więźniów do gołej skóry. Golenie dotyczyło nie tylko włosów na głowie, ale również owłosienia pach i intymnych części ciała. Czynność tę wykonywano tępymi narzędziami stąd pojawiały się częste skaleczenia, szczególnie bolesne w bardziej wrażliwych miejscach. Ból potęgowało późniejsze odkażenie wygolonych fragmentów. Tak przygotowani więźniowie ruszali pod prysznice. Był to niezwykle stresujący moment dla więźniów, którzy z opowiadań znali procedurę uśmiercania panującą w obozie i obawiali się, że zamiast wody z pryszniców wydostanie się trujący gaz. W napięciu oczekiwano na rozpoczęcie kąpieli, a widok tryskającej z pryszniców wody przyjmowany był z ogromną ulgą. Mając kontakt z wodą po raz pierwszy od wielu dni, więźniowie chcieli przede wszystkim zaspokoić swoje pragnienie. Jednakże Niemcy uniemożliwiali im to, złośliwie puszczając na zmianę bardzo gorącą i lodowatą wodę. Podczas dokonywania toalety więźniowie byli bici i wyzywani. Szczególnych upokorzeń doznawały kobiety, które zmuszone były do obnażania się przed szydzącymi oprawcami.
Po zakończeniu kąpieli więźniom rozdawano obozowe ubrania, które produkowano z drelichu. Charakterystyczny wzór jaki się na nich znajdował: szaro – niebieskie pasy, spowodował, że ubrania te określano mianem „pasiaków”. W przydziale dla mężczyzn znalazły się kalesony, na które zakładano spodnie oraz koszula i bluza. Na zimę przydzielano ten sam zestaw zrobiony z nieco grubszego materiału. Jednakże materiał ten był i tak zbyt cienki, aby rzeczywiście chronić przed zimnem, dlatego też więźniowie zakładali pod ubranie fragmenty papierowych worków na cement. Regulaminowym obuwiem więźniów w obozie były bardzo niewygodne drewniane chodaki. Zakładano je na gołe stopy. W zimie w żadne sposób nie chroniły przed mrozem. Chodaki, jak zresztą i cała odzież były niedopasowane do rozmiarów poszczególnych więźniów. Przydzielano je w pośpiechu nie dbając takie szczegóły. Za małe chodaki sprawiały ból, za duże utrudniały chodzenie, co ze względu na wymagany od więźniów nieustanny pośpiech było szczególnie niebezpieczne. Nowoprzybyli nie otrzymywali nowej odzieży. Dostawali ją po swych zmarłych poprzednikach. Odzieży tej jednak nie czyszczono i nie odkażano. Była brudna, często także zawszona.
Ostatnim etapem przyjmowania nowych więźniów w obozie była ich rejestracja. Polegała ona na wypełnieniu specjalnego formularza, do którego dołączano trzy zrobione na miejscu zdjęcia przyjmowanego więźnia. Następnie na wewnętrznej stronie lewego przedramienia tatuowano mu numer obozowy, ten sam, który znajdował się na otrzymanym przez niego wcześniej kartonie. Tatuaż ten miał służyć szybkiej identyfikacji więźnia w przypadku jego śmierci. Ze względu na ogromną śmiertelność w obozie był on dużym ułatwieniem dla Niemców. Wytatuowany numer był również naszyty na bluzę więźnia, na której znajdował się także charakterystyczny trójkąt. Jego kolor kwalifikował więźniów do określonych kategorii. Były nimi nie tylko poszczególne narodowości (Polaków oznaczano trójkątem w kolorze czerwonym), ale również określone rodzaje popełnionych przestępstw (kryminalistów oznaczano kolorem zielonym, homoseksualistów, którzy uchodzili za zboczeńców przeznaczonych do eliminacji znakowano kolorem różowym).

4. Zakwaterowanie oraz wyżywienie w obozie
Jak już wspomniano budynki koszarów w Oświęcimiu nie były przygotowane na przyjęcie większej ilości więźniów. Ich rozbudowa okazała się niewystarczająca wobec napływających szybko kolejnych transportów. Ludzie musieli mieszka w budowanych naprędce barakach. Było tam niezwykle ciasno. Wieczorem na siłę upychano tam ludzi, aby wszyscy się zmieścili. Sen w takich warunkach nie mógł dawać odpoczynku, tak potrzebnego po ciężkiej pracy. Wprowadzenie piętrowych łóżek rozluźniło nieco sytuację, nie rozwiązało jednak problemu, ponieważ wraz z ich stosowaniem zaczęto stopniowo do tych samych pomieszczeń kwaterowa coraz więcej osób. W pomieszczeniach mieszkalnych panowała wilgoć, przeciekały dachy. Zanieczyszczona przez więźniów, którzy chorowali na biegunkę spowodowaną głodem słoma sienników była pożywką dla robaków i szczurów. Sytuacji tej doskonale świadome były władze obozu nie zamierzały jednak interweniować w celu poprawy warunków bytowych więźniów.
Więźniowie otrzymywali trzy posiłki dziennie. Jednakże wyżywienie w obozie pozostawiało bardzo wiele do życzenia. Racje żywnościowe, które były niedowartościowane w stosunku do niezwykle dużego wysiłku fizycznego więźniów podczas ciężkiej pracy w obozie, dodatkowo obniżane były przez niemiecki personel, który zagarniał dla siebie bardziej wartościowe produkty żywieniowe. Ponadto więźniowie funkcyjni, do których należało wydawanie posiłków uszczuplali porcje innych więźniów, aby wzbogacić swoje. Kolacja składała się często z zaledwie jednej kromki chleba oraz dużej, stołowej łyżki sera albo marmolady. Rzadko jako dodatek do chleba pojawiał się plasterek kiełbasy. Produkty żywnościowe podawane więźniom były bardzo często zepsute, nieświeże lub zjełczałe. Niemiecka propaganda informowała opinię publiczną, że w obozach znajdowały się kantyny, gdzie więźniowie mieli możliwość nabycia dodatkowych produktów żywnościowych. Było to nieprawdą. Kantyny w rzeczy samej istniały na terenie obozu, ale więźniowie nie mieli do nich żadnego dostępu.

5. Porządek dnia
Plan dnia w obozie był ściśle ustalony, więźniów jednak nie informowano o nim. O obowiązkach, jakie ich czekały i czynnościach, jakie powinni wykonywać dowiadywali się w praktyce dnia codziennego, gdy nie wiedząc o jakimiś przepisie byli za jego niedopełnienie surowo karani. Więźniów budzono o 4 rano. Mieli obowiązek w szybkim tempie pościelić sienniki. Następnie załatwiali potrzeby fizjologiczne, myli się i jedli śniadanie. Musieli się niezwykle śpieszy, aby zdąży wykona wszystkie te czynności i zdąży na apel. W ogóle charakterystyczną cechą całego planu dnia był nieustanny pośpiech. Więźniów surowo karano za wszelkie opóźnienia, pomimo tego, że mieli naprawdę mało czasu na wykonanie wszystkich powierzonych im czynności. Po apelu następował wymarsz do pracy, któremu towarzyszył akompaniament obozowych orkiestr. Więźniowie pracowali od 6 rano do 17, przerywając pracę na godzinną przerwę, podczas której spożywali lichy obiad. Szybkiego tempa pracy pilnowani wyposażeni w groźne psy SS – mani. Po pracy, podczas powrotnego marszu do baraków, wycieńczeni więźniowie musieli iść w równych szeregach, rytmicznym krokiem, aby ułatwić Niemcom przeliczenie stanu osobowego całej grupy. Gdy wszystkie oddziały więźniów dotarły do obozu miał miejsce wieczorny apel, a po nim kolacja. Od godziny 21 obowiązywała cisza nocna, podczas której więźniowie mieli bezwzględny zakaz opuszczania baraków.

6. Terror i kary stosowane wobec więźniów
Więźniowie obozu cierpieli nie tylko w wyniku stosowanych wobec nich kar. Niezwykle efektywnym sposobem wyniszczania przebywających w obozie była ciężka, niewolnicza praca, fatalne warunki żywieniowe i mieszkaniowe uniemożliwiające odpoczynek i regenerację sił. Więźniowie pracowali początkowo przy rozbudowie obozu. W momencie gdy zabrakło dla nich zajęcia wyznaczano im prace bezcelowe, których wykonywanie było kompletnie nieprzydatne, a ich jedynym celem było zamęczanie więźniów. Nie używali oni żadnych skomplikowanych narzędzi i maszyn. Wszystkie prace wykonywano ręcznie. Była to ciężka fizyczna praca. Fatalne warunki mieszkalno – żywieniowe i wycieńczenie pracą powodowały także liczne choroby. Najczęstszą z nich była biegunka głodowa, na skutek której umierało najwięcej osób. Podczas jej trwania zanikały funkcje trawienne, gwałtownie spadała waga ciała, organizm dochodził do etapu skrajnego wyczerpania.
Pierwszym obóz koncentracyjny powstał na terenie Niemiec w Dachau. Szkolono w nim kadry SS mające stanowić załogi dla innych obozów. To właśnie z Dachau pochodziła ekipa niemieckich katów Oświęcimia, którzy nadzorowali aparat terroru stosowanego wobec więźniów. Wśród nich najważniejsze role odegrali: komendant obozu Rudolf Hess, kierownik oświęcimskiego obozu Karl Fritzsch oraz jego następca Hans Aumeier i wreszcie podoficer raportowy Gerhard Palitzsch, który zajmował się wykonywaniem wyroków śmierci.
Dyscyplinę w obozie utrzymywano dzięki bardzo brutalnemu systemowi kar, które groziły za najmniejsze wykroczenia. Najczęściej karano więźniów za unikanie pracy lub słabą wydajność pracy, nielegalne transakcje handlowe z robotnikami spoza obozu, wysyłanie listów bez zezwolenia, poszukiwanie dodatkowej żywności oraz odzieży.
Do najlżejszych kar należały: zakaz prowadzenia korespondencji, pozbawianie posiłków, dodatkowa praca. Jedną z najczęściej stosowanych kar była chłosta, wykonywana publicznie, podczas trwania apelu. Chłosty dokonywano pałką lub pejczem. Formalnie ilość uderzeń była ograniczona do 25, jednakże rzeczywisty wymiar tej kary w praktyce zależał od nastroju wykonującego ją SS-mana.
Bardzo nieprzyjemne dla więźniów były codzienne apele. Trwały one często nawet kilka godzin, w czasie których więźniowie musieli cały czas stać. W trakcie lub po zakończeniu takiego długiego, wieczornego apelu wycieńczeni całodzienną pracą ludzie umierali, pozbawieni możliwości odpoczynku i zmuszani do stania. Na apelach dokonywano także selekcji, eliminując z grupy osoby chore i niezdolne do pracy, które przeznaczano na śmierć. Apele były zatem kolejną próbą strachu dla więźniów, którzy musieli liczyć się z tym, że każdego dnia może zostać wydany na nich wyrok.
Innym rodzajem kary była tzw. musztra. Więźniowie na komendę hitlerowskiego oprawcy wykonywali określone ćwiczenia. Nie ograniczały się one jednak do wojskowego kanonu musztry. Obok marszu ze śpiewem, czołgania się i biegów, elementami tej specyficznej musztry były inne bardziej wymyślne, męczące i upokarzające ćwiczenia (toczenie się po wysypanym żwirem i tłuczoną cegłą podłożu). W ich wymyślaniu specjalizowali się sadystyczni SS- mani np. Ludwik Plagge, który lubował się w prowadzeniu wielogodzinnych musztr z więźniami.
Brutalną karą stosowaną dość często był tzw. słupek. Więźnia wieszano na związanych z tyłu rękach. Ciężar ciała wykręcał je i zrywał ścięgna ramion. Aby ocalić ręce więźniowie próbowali o własnych siłach utrzyma się na linie. Kończyło się to jednak zawsze niepowodzeniem, ponieważ wisieli w ten sposób na tyle długo, aby granice ich możliwości zostały przekroczone. Wisząc więźniowie często omdlewali z bólu i wycieńczenia. Kara słupka była w rzeczywistości rozłożoną na raty i bardzo bolesną karą śmierci, ponieważ po odwiązaniu więzień nie był w stanie porusza rękami, a w związku z tym nie nadawał się do pracy i na kolejnym apelu przeznaczany był do komory gazowej.
Niezwykle ciężką karą, która również bardzo często kończyła się śmiercią było osadzanie na noc czterech więźniów w małej ciemnej celi, o powierzchni jednego metra kwadratowego. Uniemożliwiało to przyjęcie im jakiejkolwiek innej pozycji poza stojącą. Na stojąco spędzali zatem całą noc, a rano wraz z pozostałymi rozpoczynali intensywną pracę. Ten sposób postępowania powtarzano nawet kilkanaście razy pod rząd.
W sierpniu 1940 r. powstałą tzw. karna kompania. Przydzielano do niej więźniów, którzy konsekwentnie i wielokrotnie łamali obozowe wymagania. Przydział do karne kompanii był w zasadzie tożsamy z wyrokiem śmierci. Jej członkowie mieszkali oddzielnie w znacznie gorszych warunkach. Nie mogli utrzymywać kontaktów z pozostałymi więźniami Spali prawie nago bez posłań i sienników najczęściej na gołym betonie. Przeznaczano im najcięższe prace, a pomimo tego otrzymywali mniejsze racje żywnościowe. Każdy upadek przy pracy kończył się śmiercią. SS – mani nie pozwalali na jakikolwiek odpoczynek, nie dawali też czasu na to, aby pozbierać się z ziemi i zabrać na nowo do pracy. Wszyscy, którzy podczas jej wykonywania upadli byli dobijani. Ich trupy przynosili codziennie do obozu pozostali przy życiu więźniowie. Przez kompanię karną przewinęło się około 6 tysięcy ludzi. Jej przeciętny stan osobowy wynosił od około 150 do 600 osób.
Również aby wymusić zeznania hitlerowcy stosowali bardzo okrutne metody. Na porządku dziennym było wyrywanie paznokci, wbijanie igieł w najwrażliwsze fragmenty ciała, wlewanie do ust wrzącej wody. Przesłuchiwani nie byli w stanie wytrzyma tych katuszy i podpisywali podyktowane im zeznania.
Codziennie dokonywano w obozie egzekucji. Przybierały one różne formy. Najpospolitszą z nich było rozstrzelanie. Każdy SS – man mógł zabić więźnia bezkarnie, bez ponoszenia jakiejkolwiek odpowiedzialności. Dlatego też w ten właśnie najprostszy sposób wykonywali oni swój obowiązek powstrzymania każdego więźnia, który podejdzie do ogrodzenia. Dlatego też więźniowie którzy pragnęli skróci swoje cierpienia i skończy z życiem szybko i bezboleśnie rzucali się na druty wiedząc że znajdą ich tam kule strażników, które przyniosą ulgę śmierci. Za powstrzymanie uciekinierów przysługiwał wartownikom urlop. Często zatem zdarzały się przypadki, że wartownicy pozwalali więźniom, a nawet rozkazywali im podejść do ogrodzenia, aby móc ich zastrzelić i zasłuży na kilka dni odpoczynku od pracy. Egzekucji w obozie dokonywano również poprzez powieszenie lub zagłodzenie więźnia.

7. Szpital i eksperymenty medyczne
Jeżeli kary nie zakończyły się dla więźniów śmiercią to na pewno ich wynikiem były choroby lub ciężkie obrażenia. Z nimi trafiali oni do obozowego szpitala. Jednakże warunki w nim panujące nie różniły się bardzo od warunków jakie posiadali więźniowie w swych barakach. W szpitalu również ustawiono piętrowe łóżka, które jednak bardzo utrudniały dotarcie do chorych, którzy leżeli na nich nago, zdarzało się, że po kilka osób na jednym posłaniu. Okryci byli kocami i prześcieradłami, które były brudne i zawszone. Lekarze obozowi dysponowali bardzo ograniczonym katalogiem najtańszych leków – aspiryna, środki przeciwbólowe, węgiel i pastylki przeciwko kaszlowi. Bandaże lub lignina były także towarami deficytowymi. Lekarze nie przywiązywali wielkiej uwagi do leczenia swych podopiecznych. Niektórzy lekarze podczas trwającego godzinę obchodu potrafili zbadać nawet około 100 pacjentów
Na więźniach obozowych lekarze SS przeprowadzali pseudomedyczne eksperymenty. Doktor Horst Schuman pracował wraz z profesorem Carlem Claubergiem nad metodą powszechnej i szybkiej sterylizacji. Miała ona dotyczyć narodów skazanych przez Hitlera na totalną zagładę. Doktor Josef Melenge zajmował się inną problematyką. Jego zadaniem było zwiększenie rozrodczości wśród Niemców, co miało spowodować gwałtowny wzrost demograficzny w ramach aryjskiej rasy. Melenge prowadził swe eksperymenty na jednojajowych bliźniętach, a także na osobach kalekich od urodzenia. Doświadczenia te były przeprowadzane na żywych ludziach oraz podczas sekcji zwłok. Często zdarzało się tak że dla „naukowych” potrzeb specjalnie uśmiercano ludzi aby prowadzi na ich ciałach bestialskie badania.
Kolejny z bezdusznych lekarzy Johann P. Kremer badał na ludziach przyczyny zaniku wątroby. Przeprowadzano także inne eksperymenty z udziałem ludzi – więźniów obozu. Testowano na nich trucizny i specjalne płyny, które miały zmusić jeńców do wyjawiania tajemnic wojskowych. Ze zmarłych sporządzano anatomiczne preparaty, które by może do dziś służą niemieckim studentom medycyny.

8. Masowa zagłada
20 stycznia 1942 r. władze niemieckie zadecydowały o rozpoczęciu właściwej operacji ludobójczej skierowanej przeciwko Żydom, której nadano miano ostatecznego rozwiązania (Endlösung) kwestii żydowskiej. Do końca 1944 r. prowadzono akcję wysiedlania ludności żydowskiej i mordowania jej w obozach zagłady i obozach koncentracyjnych. Największym obozem zagłady Żydów był właśnie obóz oświęcimski. Zginęło tam według różnych szacunków od 1 do 3 mln Żydów. Ludzi zabijano w „łaźniach”, gdzie byli uśmiercani przy pomocy wpuszczonego do nich gazu – tlenku węgla lub cyklonu B, który zaczęto stosowa po raz pierwszy w Oświęcimiu. Akcja eksterminacyjna przebiegała w sposób zorganizowany i planowy, a sam proces masowego uśmiercania kojarzył się z technologią przemysłową. Przykładem tego jest usprawnienie wietrzenia pomieszczeń w których gazowano więźniów. Użycie do tego celu wentylatorów skróciło cały proces o kilka godzin. Obrabowane ze wszelkich kosztowności ciała – zabierano zegarki, biżuterię, obcinano także wykorzystywane w przemyśle tekstylnym włosy, wyrywano złote zęby! - poddawano kremacji w specjalnych piecach znajdujących się w krematoriach. Przebieg operacji Endlösung nadzorował Adolf Reichmann. W lecie 1942 r. w obozie w Oświęcimiu powstała dodatkowa komora gazowa, ponieważ zwiększyła się liczba transportów więźniów przeznaczonych do natychmiastowej eliminacji. Pomimo tego od września 1942 r. zaczęto pali zwłoki zagazowanych ludzi na wolnym powietrzu. Układano je w stosy, wkładając pomiędzy warstwę ciał ludzkich drewno.
Szybkiej i masowej likwidacji osób osadzonych w obozie dokonywano także poprzez wstrzykiwanie im fenolu. Zastrzyki te wykonywali sanitariusze: Herbert Schepre i Josef Klehr. Często pomagali im specjalnie wyszkoleni w tym zakresie więźniowie: Mieczysław Pańszczyk oraz Alfred Stesel.
9. Ruch oporu
Na terenie obozu w Oświęcimiu nie powstała duża, jednolita organizacja konspiracyjna, która organizowałaby opór przeciwko Niemcom. Ze względu na permanentny nadzór i kontrolę ze strony władz obozu, a także terror jaki w nim panował utworzenie takiej organizacji było niezwykle trudnym zadaniem. Niemniej jednak w obozie w Oświęcimiu istniało kilka mniejszych, tajnych związków które starały się organizować obozowy ruch oporu. Ich działalność skupiała się na zdobywaniu lekarstw oraz żywności, dokumentowaniu niemieckich zbrodni popełnianych w obozie, opracowywaniu planów ucieczek. Dochodziło także do prób sabotażu i egzekucji donosicieli SS i władz obozowych. Wśród tajnych ugrupowań obozowych powstała także myśl o przygotowaniu planu powstania w oświęcimskim obozie, jednakże nie doczekała się ona skutecznej realizacji. Tajne związki próbowały również wpłynąć na to, aby więźniowie polityczni obejmowali funkcje obozowe.

10. Wyzwolenie obozu
Wraz ze zbliżającymi się do Oświęcimia oddziałami radzieckimi Niemcy próbowali zniszczyć dowody swych zbrodni. Wysadzono w powietrze krematoria oraz komory gazowe, które były największymi i najsolidniej wykonanymi konstrukcjami obozu. Pozostałe po nich zgliszcza są do dziś niemymi świadkami dokonanego przez hitlerowców ludobójstwa.
W styczniu 1945 r. obóz oświęcimski wyzwoliły oddziały Armii Czerwonej. Ocalałych więźniów objęto natychmiastową opieką wojskowych lekarzy. Polski Czerwony Krzyż zaangażował się szczególnie w udzielanie pomocy ocalonym z zagłady.
Liczba obozów stopniowo się rozrosła obejmując swoją siatką całą okupowaną Europę. Do największych obozów założonych po wybuchu wojny należały: Stutthof (1939), Auschwitz-Birkenau (1940), Neuengamme (1940), Natzweiler-Struthof (1940), Gross-Rosen (1940), Bergen-Belsen (1940), Majdanek (1941), Chełmno (1941), Treblinka II (1942), Bełżec (1942), Sobibór (1942), Płaszów (1942), `s-Hertogenbosch w Holandii (1942), Ryga-Kaiserwald (1943), Dora (1943), a ponadto: Amersfoort (Holandia), Breendonk (Belgia), Faldstadt (Norwegia), Horseroed (Dania), Szawle, Wilno i Smoleńsk (ZSRR), Theresienstadt (Czechy).
Ogólna liczba zamordowanych Żydów w ich krajach i zestawienie procentowe przedwojennej populacji żydowskiej:


Austria 50.000 27 %
Włochy 7.600 17,3 %
Belgia 28.900 44 %
Łotwa 71.500 78,1%
Bośnia/Macedonia 78.150 66,1 %
Litwa 143.000 85,1 %
Bułgaria - 0 %
Luksemburg 1.950 55,7 %
Dania 60 0,7 %
Holandia 100.000 71,4 %
Estonia 2.000 44,4 %
Norwegia 762 44,8 %
Finlandia 7 0,3 %
Polska 3.000.000 90,9 %
Francja 77.320 22,1 %
Rumunia 287.000 47,1 %
Niemcy 141.500 25 %
Słowacja 71.000 79,8 %
Grecja 67.000 86,6 %
Rosja 1.100.000 36,4 %
Węgry 569.000 69 %
Jugosławia 63.300 81,2 %
ogółem: 5.931.049

Dodaj swoją odpowiedź