Miłość jedna i na zawsze... Recenzja filmu „Romeo i Julia”

Miejscem akcji nie jest szekspirowska Verona, ale fikcyjne miasto położone na przedmieściach jednej z metropolii Stanów Zjednoczonych, miasto o nazwie Verona Beach. Głównymi bohaterami pozostają - zgodnie z oryginałem dramatu - Romeo i Julia. Wywodzą się oni jednak z gangsterskich rodzin, a przyczyną waśni ich rodów są właśnie porachunki gangsterskie. Dialogi to oryginalne teksty Szekspira, nieco skrócone, dopasowane do konwencji filmowej. Film dzięki swej nowoczesności przybliża nam znacznie problematykę wielkiego dzieła.

W rolę Romea wcielił się młody, znany aktor Leonardo Di Caprio. Pamiętamy go z takich filmów jak słynny "Titanic", czy "Szybcy i martwi". Odtwórczynią roli Julii jest Claire Danies. O ile jestem pod wrażeniem pięknej, młodej i utalentowanej Claire, która świadoma swej kobiecości zagrała świetną rolę, o tyle odtwórca roli Romea mnie nie zachwycił. Trzeba powiedzieć, ze jego wygląd niewinnego, młodego i przystojnego chłopca świetnie pasuje do roli, jednak sam kunszt aktorski nie był dobry. Leonardo zagrał enigmatycznie, bez energii i pasji. Jestem jednak pod wrażeniem Claire, która zagrała nie tylko świetną kochankę Romea, ale jej gra aktorska potrafiła wprowadzić widza także w swoiste napięcie i wywołać poczucie dramaturgii. Trzeba wspomnieć także o aktorach drugoplanowych. W rolę Tybalta wcielił się Jon Lequizamo, a w rolę drugiego służącego Kapulettich - Petruccia - Carlos Martin Otalora. Po stronie Montekich stoją Herold Parrineau jako Marcutio oraz Dash Mihok jako Benvolio.

Najbardziej zapada w pamięć postać Tybalta - myślę, że nie tylko ze względu na charakter szekspirowskiej postaci, ale także na grę aktora, który doskonale potrafił oddać brawurę należną tej postaci.

Akcja filmu raz jest ciekawa, wartka i pasjonująca, by za moment zmienić się w nudną sekwencję scen. Widz jest, więc czasem zainteresowany i pobudzony żwawą muzyką, czasem zaś znudzony. Dla mnie najciekawsze były sceny pomiędzy główną parą bohaterów, oraz wątki zawierające gangsterskie porachunki, w których często i gęsto wymachiwano bronią, co według mnie dodało akcji szybkości i pasji. W filmie można znaleźć też sceny, które są charakterystyczne dla szekspirowskiej wizji tragicznej miłości - momenty, w których łzy same napływają do oczu.

Trzeba wspomnieć także o scenografii. Uważam, że jest ona godna uwagi. Zapewne dużo pracy kosztowała charakteryzacja fikcyjnego miasta. Trzeba powiedzieć także o kostiumach, które doskonale łączą ze sobą ducha dwóch epok: nowoczesności, jak i tradycji szekspirowskiej.

Reasumując, myślę, że film warto obejrzeć. Choćby po to, by móc ujrzeć świetną aktorkę grającą Julię, niedoskonałego Leonarda Di Caprio, czy wreszcie zastanowić się nad problemem nieszczęśliwej miłości - jeśli to kogoś oczywiście interesuje. Mnie osobiście film nie zachwycił, dlatego nie polecam go komuś, kto pragnie mieć jakąkolwiek satysfakcję po obejrzeniu filmu. Uważam, że ten obraz jej nie gwarantuje. Swoją drogą, pieniądze wydane na ów film mogłem poświęcić na coś bardziej pasjonującego... Niestety.

Dodaj swoją odpowiedź