List-Modlitwa Janki
Droga Marto,
Na wstępie mojego listu chciałabym Cię serdecznie pozdrowić i zapytać co u Ciebie. Pisałaś ostatnio, że miałaś małe problemy ze zdrowiem, a co za tym idzie musiałaś opuścić wiele godzin lekcyjnych. Mam nadzieję, że już wszystko w porządku. Jestem pewna, że szybko nadrobisz wszelkie zaległości. U mnie w szkole również jest teraz mnóstwo nauki, ale musze przyznać, że wiele przedmiotów jest bardzo ciekawych i często poruszane są kwestie, które bardzo mnie interesują.
Ostatnio na języku polskim wspominaliśmy wydarzenia z 17 września 1939 roku. Lekcję te prowadziła wtedy jedna z praktykantek. Aby przedstawić nam lepiej los osób, które przeżyły tragedię wojny, postanowiła przeczytać nam historię pewnej młodej dziewczyny -Janki Jurkiewicz. Janka pochodziła z wielodzietnej rodziny, miała kochających rodziców i szczęśliwe dzieciństwo. Życie jednak nie szczędziło jej trosk. Kiedy wybuchła wojna dziewczyna zaledwie skończyła pięć klas szkoły powszechnej. Okupanci aresztowali jej ojca, a matkę i ją samą wraz z młodszym rodzeństwem wywieziono do Kazachstanu, gdzie zostały zmuszone do ciężkiej pracy. W zamian Kołchoz wydawał im trzy nędzne posiłki dziennie, a zapłata za pracę następowała dopiero na jesień, w naturze. Dopiero, kiedy uwolniono ich ojca z łagru, rodzina postanowiła wyruszyć do Uzbekistanu z nadzieją dotarcia do obozu, gdzie formowała się armia polska. Niestety w trakcie podróży Janka została rozdzielona od swej matki, kiedy to podczas długiego postoju pociągu ta poszła wraz z innymi zdobyć pożywienie. Do Uzbekistanu dotarły tylko dzieci - Janka wraz z dwoma młodszymi braćmi. Po przyjeździe okazało się, że chłopcy są już ciężko chorzy. Nie było dla nich ratunku. Oboje zmarli na rękach swojej trzynastoletniej siostry.
Następnym przystankiem na tej ciężkiej i pełnej cierpienia wędrówce był kolejny Kołchoz. Tam każdego dnia na swojej drodze dziewczynka napotykała śmierć i ciężką pracę. W kwietniu 1942 trafiła do sierocińca, w którym dziećmi opiekowali się polscy nauczyciele ze Lwowa. To właśnie dzięki ich pomocy Jance i innym dzieciom udało się uciec z sowieckiego piekła do Iranu, gdzie czekali już na nich polscy żołnierze. Dziewczynka spędziła tam niespełna trzy lata, po czym została przetransportowana do Libanu, by wreszcie mogła uczyć się w polskiej szkole. Z czasem Jankę odnalazł jej stryjek. To właśnie od niego dowiedziała się o śmierci swoich starszych braci. Wojna skończyła się i Janka wreszcie mogła powrócić do Polski. Tu zdobyła wykształcenie, wyszła za mąż i zaczęła pracować. W 1969 roku los umożliwił jej także spotkanie z ojcem, który po powrocie z Anglii postanowił zamieszkać u niej.
W najtrudniejszych chwilach ucieczką od cierpienia i bólu często staje się poezja. Podczas wojennej tułaczki wiele dziewcząt próbowało pisać wiersze. Pisała je także Janka. Stały się one powiernikiem najskrytszych tajemnic i przeżyć. Szczególne znaczenie dla dziewczyny miał wiersz ?Modlitwa?, który niegdyś zapisała na cienkiej bibułce i przewiozła do kraju.
Pewnie zastanawiasz się, dlaczego to wszystko Ci opisuję? Otóż historia Janki bardzo mnie wzruszyła i przybliżyła mi los rodaków podczas wojny. Szczególnie los ówcześnie żyjących dzieci. Najbardziej dramatyczne w tym wszystkim jest to, że zostały one pozbawione beztroskiego dzieciństwa, jakim cieszyć powinny się wszystkie młode istoty. Janina często wracała myślami do Złoczowa, to tam, bowiem przeżyła jedyne w pełni szczęśliwe lata swojego życia. Po wojnie jednak miasta już nie było na mapie Polski. Jak gdyby lata te były tylko krótkim snem w jej całym przepełnionym bólem życiu.
Mam nadzieję, że historia ta spodobałała Ci się tak samo jak mnie, i że teraz siedzisz poruszona podobnie jak ja, gdy pierwszy raz usłyszałam o losie Janki. Cieszę się, że mogłam komuś ją opisać i podzielić się swymi refleksjami. Teraz kończę już posyłając Ci gorącego buziaka i czekam z niecierpliwością na list od Ciebie. Życzę powodzenia w szkole i szybkiego powrotu do zdrowia. Z pozdrowieniami kochająca Kornelia.