Narastanie agresji we współczesnym społeczeństwie.
Żyjemy w epoce okropności nie do opisania, można by powiedzieć, że człowiek jest istotą agresywną. Biorąc do ręki książki z zapisaną przeszłością czytamy o wojnach przerywanych innymi wydarzeniami tworzących grozę. Psychologię społeczną możemy zdefiniować jako naukę o wpływie społecznym, tj. o oddziaływaniu jednej osoby (lub grupy) na inne. Najskrajniejszą formą agresji można uznać za ostatni stopień oddziaływania społecznego.
Trudno jest podać prostą definicję agresji, ponieważ w potocznym słownictwie termin ten jest używany w wielu różnych znaczeniach np. agresywnego możemy nazwać piłkarza ostro nacierającego na przeciwnika, tenisistę, który często atakuje przy siatce. Podobnie określa się też energicznego agenta ubezpieczeniowego, który skutecznie nakłania klientów do kupna polisy. Aby lepiej zrozumieć zjawisko agresji musimy oddzielić „asertywne” aspekty popularnej definicji agresji od aspektów destruktywnych. Można, więc dokonać rozróżnienia między zachowaniem, które przynosi szkodę innym, a zachowaniem, które innym ludziom nie szkodzi. Użyteczne jest też dokonanie pewnego dodatkowego rozróżnienia w obrębie kategorii agresji zamierzonej, a mianowicie rozróżnienia między agresją stanowiącą cel sam w sobie a agresją instrumentalną, służącą do osiągnięcia jakiegoś innego celu. Tak, więc futbolista może umyślnie spowodować kontuzję obrońcy przeciwnej drużyny, aby wyeliminować go z gry i w ten sposób zwiększyć szanse zwycięstwa własnego zespołu. Byłaby to agresja instrumentalna. Z drugiej strony mógłby on popełnić ten czyn w ostatnich minutach meczu w danym sezonie, po to, aby „odpłacić” owemu obrońcy za jakąś rzeczywistą czy urojoną zniewagę lub upokorzenie; w tym przypadku akt agresji byłby celem samym w sobie.
Wśród psychologów, fizjologów, etologów i filozofów brak zgody, co do tego, czy agresywność jest zjawiskiem wrodzonym, instynktownym czy też zachowanie takie musi być wyuczone. Nie jest to zbiór nowy – toczy się on od stuleci. Na przykład, wprowadzone przez Jana Jakuba Rousseau pojęcie „szlachetnego dzikusa” sugeruje, że człowiek w swym naturalnym stanie jest istotą łagodną, szczęśliwą i dobrą i że to właśnie społeczeństwo przez swe restrykcje wyzwala w nim agresywność. Autorzy przyjmowali pogląd, że człowiek w swym naturalnym stanie jest bestią i że jedynie zmuszając go do przestrzegania prawa i porządku społecznego możemy powściągnąć jego naturalne instynkty, popychając go do agresji. Do zwolenników tego stanowiska należy np. Zygmunt Freud. Freud sugerował, że człowiek rodzi się z instynktem śmierci, thanatos: zwrócony do wewnątrz, thanatos przejawia się w karaniu samego siebie. Freud był przekonany, że ta agresywna energia musi jakoś się wyładować, gdyż w przeciwnym wypadku kumuluje się i powoduje chorobę. Koncepcję tę można nazwać teorią „hydrauliczną”, gdyż w analogiczny sposób wzrasta ciśnienie wody gromadzącej się w zbiorniku:, jeśli agresji nie się jakiegoś ujścia, nastąpi coś w rodzaju eksplozji. Są też tacy zwolennicy koncepcji wrodzonej agresywności człowieka, którzy uważają, że człowiek w swym naturalnym stanie jest nie tylko mordercą, lecz że ponadto jego bezcelowa destruktywność jest wśród zwierząt czymś wyjątkowym; uczeni Ci wskazują, więc, że nazywanie zachowania ludzi zwierzęcym czy bestialskim jest zniewagą dla niższych gatunków. Ten punkt widzenia prezentuje elokwentnie Anthony Storr.
Leonard Berkowitz, jeden z wybitnych amerykańskich specjalistów w dziedzinie badania agresji ludzkiej, wyznaje pogląd, zgodnie, z którym ludzie różnią się zasadniczo od innych gatunków tym, że uczenie się odgrywa ważniejszą rolę w ich agresywnym zachowaniu. U ludzi agresywność jest funkcją interakcji wrodzonych skłonności i reakcji wyuczonych. Chociaż agresywność u człowieka może mieć pewien instynktowny komponent, to jednak dla psychologa społecznego ważne jest to, że czynniki sytuacyjne mogą ją modyfikować.
Agresję może spowodować każda nieprzyjemna lub przykra sytuacja, taka jak cierpienie, nuda itp. Spośród tych przykrych sytuacji głównym czynnikiem wywołującym agresję jest frustracja. Jeśli jednostka dążąca do jakiegoś celu zostanie w tym powstrzymana, to wynikająca stąd frustracja zwiększa prawdopodobieństwo agresywnej reakcji. Nie znaczy to, że frustracja zawsze prowadzi do agresji ani że frustracja jest jedyną przyczyną agresji.
Dobrze znany eksperyment, Rogera Barkera, Tamary Dembo i Kurta Lewina ukazuje wyraźnie związek między frustracją a agresją. Psychologowie Ci wywołali frustrację u małych dzieci, pokazując im pokój pełen bardzo atrakcyjnych zabawek, którymi następnie nie pozwalano im się bawić. Dzieci stały za drucianą siatką i patrzyły na zabawki, w nadziei, że będą się nimi bawić, – lecz nie mogą ich dosięgnąć. Po boleśnie długim oczekiwaniu dzieciom tym pozwolono w końcu bawić się owymi zabawkami. W eksperymencie brała też udział inna grupa dzieci, którym pozwolono bawić się tymi zabawkami od razu, bez wywoływania uprzedniej frustracji. W tej grupie dzieci bawiły się zabawkami radośnie. Natomiast sfrustrowana grupa, gdy w końcu udostępniono jej zabawki, zachowywała się w sposób skrajnie destruktywny: dzieci rozbijały zabawki, rzucały nimi o ścianę, deptały po nich, itd. Tak, więc frustracja może prowadzić do agresji.
Jest ważne by odróżnić frustrację od deprywacji. U dzieci, które po prostu nie mają zabawek, nie musi występować agresja. Niespełnienie oczekiwania bawienia się zabawkami spowodowało, że dzieci zachowywały się destruktywnie. Frustracja nie jest wynikiem deprywacji; jest ona wynikiem względnej deprywacji. Przypuścimy, że ja zdecydowałam się nie iść na studia, a Ty zdecydowałeś się studiować; jeśli Ty masz lepszą pracę ode mnie, nie będę odczuwała frustracji, gdy pomyślę o tym. Jeśli jednak oboje ukończyliśmy studia, i Ty masz dobrą posadę, a mnie wręczono miotłę, będę się czuła sfrustrowana. Gdy weżmie się pod uwagę wszystkie frustracje o podłożu ekonomicznym i społecznym, których doznają członkowie grup mniejszościowych w zamożnym społeczeństwie amerykańskim, to można się dziwić, że rozruchów jest tak mało. Dopóki istnieją niespełnione nadzieje, dopóty będzie istnieć agresja. Agresję można zredukować, jeśli odbierze się nadzieje – lub, jeśli się je spełni.
Chociaż frustrację i ból można uznać za główne przyczyny agresji, to jest jednak wiele czynników pośrednich, które mogą albo wywołać agresywne zachowanie u osoby odczuwającej bardzo niewielki ból czy frustrację, albo na odwrót – zahamować agresywną reakcje u osoby sfrustrowanej. Czynniki te są rezultatem społecznego uczenia się. Czynnikiem wywołującym agresje, a wywodzącym się ze społecznego uczenia się, jest intencja przypisywania sobie, która spowodowała ból lub frustrację. Frustracja i ból nie muszą nieuchronnie powodować agresji. Reakcję tę można modyfikować – a jednym z głównych czynników, które mogą modyfikować agresję jest intencja przypisywania osobie powodującej frustrację. Zjawisko to zademonstrowali Shabaz Mallick i Boyd McCandless; w swym eksperymencie wywołali oni frustrację u dzieci z klasy III w ten sposób, że niezręczność jednego dziecka uniemożliwiała drugiemu osiągnięcie celu, którym miało być uzyskanie nagrody pieniężnej.
Z drugiej strony, pewne bodźce mogą wywołać agresywne zachowanie u jednostek, które nie zdają się być sfrustrowane. W klasycznej serii eksperymentów Albert Bandura i jego współpracownicy wykazali, że samo oglądanie innej osoby zachowującej się agresywnie może wzmóc agresywne zachowanie u małych dzieci. Dzieci kopiowały zachowanie osoby dorosłej; widok kogoś innego zachowującego się agresywnie pobudzał je do agresywnego zachowania. Wskazuje na to, że wpływ modela generalizuje się – nie polega po prostu na tym, że dzieci robią dokładnie to, co dorosły – a to oznacza, że można je pobudzić do szeregu różnych czynów agresywnych. Natomiast Leonard Berkowitz i jego współpracownicy wykazali, że jeśli jednostka jest sfrustrowana lub rozgniewana, to sama obecność przedmiotu skojarzonego z agresją zwiększy jej agresywność.
Niektórzy uczeni sugerują, że pewne rodzaje agresji są użyteczne, a być może nawet niezbędne. Wielu obserwatorów nawołuje do ostrożności w podejmowaniu prób zmierzających do kontrolowania agresji u człowieka, sugerują oni, bowiem, że podobnie jak u niższych zwierząt agresja jest niezbędna do przetrwania gatunku. Chociaż jawna agresja nie jest wcale niezbędna człowiekowi do przetrwania. Ponadto, stawianie znaku równości między aktywnością twórczą wysokimi osiągnięciami a wrogością i agresją jest jakimś pomieszaniem pojęć. Można rozwiązać problem lub zdobyć umiejętność, nie krzywdząć innego człowieka, a nawet nie starając się rywalizować. Można redukować przemoc, nie redukując ciekawości człowieka ani jego pragnienia rozwiązywania problemów. Jest prawdą, że we współczesnym okresie ewolucji człowieka wiele agresywnych zachowań miało charakter przystosowawczy. Gdy jednak rozglądamy się dookoła i widzimy świat pełen konfliktów, nienawiści i braku zaufania między narodami i między rasami, wówczas czujemy się w prawie, by kwestionować wartość agresji do przetrwania.
Niekiedy wysuwa się argumenty, że są inne względy, które powodują, że agresywność spełnia pożyteczną, a być może niezbędną funkcję. Mam tu na myśli koncepcję psychoanalityczną. Jak już wcześniej wspomniałam, Freud był przekonany, że jeśli człowiekowi nie pozwoli się wyładować agresji, to jego agresywna energia będzie się kumulować, aż w końcu eksploduje albo w formie skrajnego gwałtu, albo choroby psychicznej. Sugeruje się, że konflikt związany z agresją może wywoływać u człowieka stan silnego napięcia emocjonalnego. Istnieją trzy sposoby rozładowania energii agresywnej: 1) przez wydatkowanie jej w postaci aktywności fizycznej np. gry, biegi, skoki itp.; 2) przez uprawianie niedestruktywnej formy agresji, a mianowicie „agresji w wyobraźni” np. marzenie o zdobycie kogoś; 3) przez bezpośrednią agresję – zwymyślanie osoby, która spowodowała frustrację, wyrządzenie jej krzywdy itp. Niestety przemoc nie zmniejsza skłonności do przemocy: przemoc rodzi jeszcze więcej przemocy. Jednak akty te zmniejszają napięcie. Dostarczają także ludziom sposobności do utwierdzenia swego poczucia władzy. Jednakże na dalszą metę prowadzą one do nasilenia agresji.
Większość psychologów społecznych stwierdzą, że przemoc prawie nigdy nie kończy się po prostu na poprawie warunków, które ją wywołały. Przemoc rodzi przemoc – nie tylko w tym prostym znaczeniu, że ofiara stara się odwzajemnić napastnikowi, lecz także w nieskończenie bardziej skomplikowanym i podstępnym znaczeniu, mianowicie takim, że napastnik stara się usprawiedliwić swoją przemoc, wyolbrzymiając zło tkwiące we wrogu i w ten sposób zwiększając prawdopodobieństwo, iż zaatakuje go jeszcze raz.
Zgadzam się z wypowiedzią Lorena Eisleya, który stwierdził, że potrzeba nam ludzi łagodniejszych i bardziej tolerancyjnych wobec różnic między nimi samymi a innymi, – lecz nie chcemy ludzi tolerancyjnych w stosunku do niesprawiedliwości; potrzeba nam ludzi, którzy będą kochać się i ufać sobie nawzajem, lecz zarazem będą krzyczeć, wyć, strajkować, maszerować w pochodniach w celu wyeliminowania niesprawiedliwości i okrucieństwa. Coraz to nowe badania wykazują, że jedynym sposobem zredukowania przemocy jest nieustanne eliminowanie niesprawiedliwości powodujących frustrację, które często prowadzą do wybuchów gwałtownej agresji.
Bibliografia:
1. Elliot Aronson „Człowiek – istota społeczna”,
2. Internet.