Od ludobójstwa kwalifikowanego do polityki eksterminacji. Miejsce Polski i Polaków w planach komunistycznego imperium.
„Ponad trupem białej Polski wiedzie droga do ogólnoświatowej pożogi.” Te słowa, wypowiedziane przez Michała Tuchaczewskiego, perfekcyjnie odnoszą się do sowieckich planów wobec Polski. Włodzimierz Ilinicz Uljanow- Lenin, jak również jego następca Józef Wissarianowicz Dżugaszwili – Stalin, dążyli do tego, aby Rzeczpospolita Polska zalana przez "fale czerwonego przypływu" stała się jednym z pionków na szachownicy rewolucji wszechświatowej, gdzie jedynym graczem była Rosja Radziecka, a następnie Związek Socjalistycznych Republik Radzieckich. Słowem, dążyli do pełnego zsowietyzowania Polski i Polaków.
Celem pracy jest, zgodnie z jej tytułem, ukazanie miejsca Polski i Polaków w planach komunistycznego imperium, począwszy od pierwszego zetknięcia się obu państw w 1918 roku, jak również omówienie problemu ludobójstwa kwalifikowanego oraz polityki eksterminacji, których ofiarami byli Polacy.
Na stronie tytułowej umieściłem scenę, która pokazuje, jak sowieci postępowali z Rzeczpospolitą. Radziecki żołnierz symbolicznie zabija bagnetem polskiego Orła Białego, tak jak system komunistyczny zabijał obywateli polskich, zgodnie z planem eksterminacji ludności narodowości polskiej…
W roku 1917 w Rosji miała miejsce tak zwana rewolucja październikowa, w wyniku której władzę w kraju przejęli komuniści. Bolszewicy, ze swoimi przywódcami, przewodniczącym Rady Komisarzy Ludowych Leninem, oraz z pierwszym dowódcą Armii Czerwonej Lwem Trockim (właściwe nazwisko Lejba Bronstein) musieli sprostać wielu problemom wewnętrznym, jednak już wtedy narodziła się w ich umysłach koncepcja rewolucji wszechświatowej. Polegała ona na tym, że radzieccy bolszewicy mieli nieść światu "szczęście" rewolucji komunistycznej. Dążyli do tego, albo podsycając ruch komunistyczny w danym kraju (jak to było np. w Niemczech), albo niosąc komunizm na bagnetach Armii Czerwonej. Rzeczpospolita Polska – "burżuazyjne państwo" – była przeszkodą w komunistycznym marszu w kierunku zachodnim. Dlatego Lenin, gdy tylko udało mu się (przy wielkiej pomocy Trockiego) opanować problemy wewnętrzne w swoim kraju (wojna domowa – „najbardziej nieobliczalny z żywiołów rewolucji” ), skierował wzrok na Polskę. Trocki tak pisał o rewolucji latem 1920 r. – "Rewolucja wymaga od rewolucyjnej klasy, by dążyła do celu wszelkimi środkami, jakie ma do dyspozycji: kiedy trzeba - drogą zbrojnego powstania, kiedy indziej – drogą terroryzmu (…) . Terror może okazać się bardzo skuteczny przeciwko reakcyjnej klasie, która nie chce zejść ze sceny. Strach to potężny środek prowadzenia polityki międzynarodowej i wewnętrznej. Wojna, tak jak rewolucja, opiera się na strachu. Zwycięska wojna niszczy zwykle tylko nieznaczną część pokonanej armii, odstraszając pozostałych, łamiąc ich wolę". Ten cytat doskonale ilustruje bolszewicką mentalność. W przyszłości bolszewicy będą stosowali terror jako jedną z metod realizowania swoich zamierzeń
Jednak Rzeczpospolita miała za przywódcę marszałka Józefa Piłsudskiego, wybitnego wodza i polityka, który przewidział agresywne zamiary komunistów wobec Polski. Zauważył on, że nadarza się wyjątkowa sposobność umocnienia strategicznej pozycji Polski w warunkach niezwykłego osłabienia Rosji. Piłsudski był autorem koncepcji federacyjnej, której celem było nie tylko powstrzymanie pochodu rewolucji na zachód, lecz również uniemożliwienie odwiecznego parcia Rosji w tym kierunku przez usamodzielnienie narodów wchodzących niegdyś w skład imperium carów: Białorusinów, Ukraińców oraz Litwinów w sojuszu z Polską. Marszałek postanowił działać. Nie czekając na ofensywę radziecką 25.IV. 1920r. Piłsudski podjął decyzję o rozpoczęciu wspólnej polsko – ukraińskiej akcji na południowym odcinku frontu. Po początkowych sukcesach wojsk polskich (np. zajęcie Kijowa) nastąpiła kontrofensywa bolszewików. Polacy zostali zepchnięci do głębokiej defensywy, w sierpniu tegoż roku bronili się już na linii Toruń –Warszawa- Zamość- Lwów. Gdy wydawało się, iż wojska głównodowodzącego frontem północno - zachodnim Michała Tuchaczewskiego zdobędą Warszawę, co równałoby się niemalże z upadkiem państwa polskiego i zwycięstwem bolszewików, nastąpił przełom. W połowie sierpnia, w bitwie warszawskiej, Polacy rozgromili Armię Czerwoną dzięki genialnemu planowi szefa sztabu Wojska Polskiego, gen. Tadeusza Rozwadowskiego. (Co ciekawe, "cud nad Wisłą" nie byłby możliwy, gdyby nie Stalin! Otóż m.in. on, jako członek Rady Wojennej Frontu Południowego, nie zgodził się na wysłanie Armii Konnej gen. Siemiona Budionnego z pod Lwowa w kierunku Warszawy, ponieważ chciał zdobyć Lwów i odnieść sukces jako wojskowy, a oddelegowanie Armii Konnej pod rozkazy Tuchaczewskiego przekreślałoby jego plany. W konsekwencji tego, pod Warszawą sowieckie lewe skrzydło pozostało nieosłonięte, co pozwoliło Polakom na zwycięstwo…).
Po tym sukcesie wojska polskie ruszyły na wschód. Bolszewicy, widząc niepowodzenie realizacji swych planów, zgodzili się na rokowania pokojowe. 12.X.1920 r. podpisano w Rydze preliminaryjny traktat pokojowy i umowę o rozejmie, a po pięciu miesiącach rokowań 18.III 1921 r. właściwy traktat pokojowy. Ustalono, że granica polsko – radziecka będzie przebiegała wzdłuż linii Dzisna – Dokszyce – Słucz – Korzec – Ostróg – Zburcz.
Bolszewicy mimo klęski w wojnie z Polską, nie zrezygnowali z realizacji swoich koncepcji. Postanowili czekać na odpowiedni moment do zbrojnej agresji, a tymczasem "pielęgnować" rozwój partii komunistycznej w Polsce. Komunistyczna Partia Polski, przemianowana 1 lutego 1925 r. z Komunistycznej Partii Robotniczej Polski (która powstała 16 grudnia 1918 z połączenia się Polskiej Partii Socjalistycznej – Lewicy oraz Socjaldemokracji Królestwa Polskiego i Litwy), miała za cel zwalczanie państwowości polskiej, podsycanie niepokojów społecznych, potępianie polskich władz, „rozkładanie” od wewnątrz armii polskiej, szerzenie nastrojów antypaństwowych. Punkt widzenia komunistów dobrze oddaje wypowiedź Franciszka Grzelszczaka – Grzegorzewskiego, członka KPRP, wygłoszona na II zjeździe tejże partii w 1923 r.: "takie wyrazy, jak Polska albo sprawy polskie były dla nas niemożliwe do przełknięcia, były niemal płachtą czerwoną na byka". Komuniści polscy prowadzili działalność agenturalną na rzecz sowietów , równocześnie starali się uzyskać poparcie społeczne dla swojej wizji Polski, jako jednej z republik w Związku Radzieckim (w 1922 r. utworzono z terenów Rosji i państw jej podporządkowanych Związek Socjalistycznych Republik Radzieckich). Na szczęście, ta sztuka nigdy im się nie udała – społeczeństwo polskie w okresie międzywojennym nigdy nie zaufało komunistom. Brak poparcia społecznego (w kolejnych wyborach uzyskiwali coraz gorsze wyniki), oraz zmiana wizji podporządkowania sobie Polski przez Stalina [w 1924 r. umiera Lenin, a sekretarzem generalnym Wszechrosyjskiej Komunistycznej Partii (bolszewików) zostaje Stalin] doprowadziły do rozwiązania w 1938 r. KPP z polecenia Międzynarodówki Komunistycznej. Jednak inspiratorem rozwiązania partii był Stalin, posiadający w ZSRR niemalże władzę absolutną. "Z rozwiązaniem spóźniliście się o dwa lata. Rozwiązać trzeba, ale ogłaszać w prasie – moim zdaniem – nie należy". Te słowa Stalina świadczą o tym, że rozwiązanie KPP nastąpiło z jego polecenia. Do najważniejszych aktywistów partii można zaliczyć Franciszka Filera, Martę Koszutską, Alfreda Lapme, Juliana Leszczyńskiego – Leńskiego, Adolfa Warskiego i Maksymiliana Horwitza –Waleckiego. Większość znanych komunistów polskich zostało w latach trzydziestych rozstrzelanych w ZSRR.
Po prawie 20 latach względnego spokoju w stosunkach polsko-radzieckich nadszedł, jak się okazało, tragiczny w skutkach rok 1939. Sytuacja międzynarodowa zaostrzała się z każdym miesiącem. Pozornym tego sprawcą była III Rzesza Niemiecka, ze swym kanclerzem Adolfem Hitlerem na czele. Niemcy od 1936 r. realizowały plan przygotowań do wojny, w której pierwszym przeciwnikiem hitlerowców okazała się być Polska. Wojna wydawała się nieuchronna (Polska nieustępowała wobec niemieckich żądań oddania Gdańska i stworzenia eksterytorialnego "korytarza", łączącego Prusy Wschodnie z Rzeszą). Jednak Hitler zdawał sobie sprawę z tego, że chcąc rozpocząć wojne z zachodem (czyli de facto również z Polską, ponieważ Rzeczpospolita była w sojuszu wojskowym z Francją) musi uzyskać neutralność ZSRR. Musiał złożyć odpowiednią propozycję Stalinowi! Tak, to właśnie Stalin, był "głównym rozgrywającym" w tym "rozdaniu". "Sprawa wojny czy pokoju weszła w stadium krytyczne. Jej rozwiązanie zależy wyłącznie od nas. Jeżeli zawrzemy traktat z Anglią i Francją, Niemcy będą zmuszone odstąpić od planów agresji, ustąpić wobec stanowiska Polski. Będą też szukać ułożenia stosunków z mocarstwami zachodnimi. W ten sposób będziemy mogli uniknąć wybuchu wojny, ale dalszy rozwój wydarzeń poszedłby wówczas w niewygodnym dla nas kierunku. Natomiast jeśli przyjmiemy niemiecką propozycję zawarcia z nimi paktu o nieagresji, umożliwi to Niemcom atak na Polskę i tym samym interwencja Anglii i Francji stanie się faktem dokonanym. Gdy to nastąpi, będziemy mogli z pożytkiem dla nas czekać na odpowiedni moment dołączenia do konfliktu lub osiągnięcie celu w inny sposób. Wybór jest więc dla nas jasny: powinniśmy przyjąć niemiecką propozycję, a misję wojskową francuską i angielską odesłać grzecznie do domu….". Przytoczona wyżej wypowiedź Stalina z 19 sierpnia 1939 r. dobitnie potwierdza stwierdzenie, że zdawał on sobie sprawę z korzystnej dla siebie sytuacji.
Sowieci wreszcie mieli okazję zemścić się na Polsce za klęskę sprzed 19 lat. Idea, która wiodła w 1920 r. oddziały Armii Czerwonej przeciwko Polsce, ani na moment nie straciła na aktualności, tyle, że Rosjanie zrozumieli, iż do podboju Europy musza się lepiej przygotować. Od końca lat dwudziestych zbroili się bardzo intensywnie. W pierwszej pięciolatce Związek Radziecki wydał na zbrojenia 12,6 % budżetu, a w rozpoczętym 1938 r. trzecim planie pięcioletnim – bez mała 30%! Od 1930 do 1937 roku trzykrotni wzrosła produkcja samolotów, czołgów i dział. W rezultacie powstała pięciomilionowa armia – monstrum, którą mogło utrzymać tylko państwo nieliczące się z potrzebami swoich obywateli. W 1939 r. Armia Czerwona miała ponad 20 000 czołgów, flota radziecka miała 208 okrętów podwodnych, siły powietrzne liczyły ok. 6 – 8 tysięcy samolotów, wśród których 51 % stanowiły samoloty bombowe, a 38 % myśliwskie. Takie uzbrojenie Armii Czerwonej jednoznacznie świadczyło o jej agresywnym charakterze. Państwo, które szykuje się do obrony nie buduje czołgów, okrętów podwodnych i bombowców. Atmosfera urażonych ambicji szybko zrodziła myśl przekreślenia podpisanego traktatu ryskiego, poprzez zbrojną interwencję przeciwko Polsce. Świadczy o tym oferta komisarza obrony ZSRR, Klimenta Woroszyłowa, złożona w 1928 roku generałowi Wernerowi von Blombergowi. Plan radziecki zakładał podjęcie wspólnych z Niemcami działań militarnych przeciwko Polsce. Propozycje Kremla zostały odrzucone przez rząd Republiki Weimarskiej, który już od 1925 roku realizował własny plan zdecydowanego podważenia kondycji polskiego państwa poprzez uciążliwą wojnę celną. Jednak w roku 1939 rząd niemiecki pierwszy wystąpił z inicjatywą wspólnej walki przeciw Polsce. Co więcej, Hitler chciał jak najszybciej nawiązać sojusz ze Stalinem. Świadczy o tym nota, wysłana przez niego do sekretarza generalnego WKP(b) , z 20 sierpnia 1939 r. "Bardzo pilne! (…) 3. Zgadzam się na przekazany mi przez Pańskiego ministra spraw zagranicznych, pana Mołotowa, projekt paktu o nieagresji, uważam jednak za konieczne, by związane z nim sprawy zostały jak najszybciej wyjaśnione. 4. Sprawy dotyczą dodatkowego protokołu, którego życzy sobie Rząd Związku Sowieckiego, mogą według mego przekonania zostać w sposób zasadniczy i w jak najkrótszym czasie wyjaśnione, jeżeli w Moskwie rozmowy na ten temat prowadził będzie odpowiedzialny niemiecki mąż stanu. (…) 6. Moim zdaniem, z uwagi na zamiar obydwu państw uregulowanie na nowo swoich stosunków, celowe byłoby nie tracić czasu. Dlatego proponuję Panu raz jeszcze, aby przyjął Pan mojego ministra spraw zagranicznych we wtorek 22 sierpnia, najpóźniej w środę 23 sierpnia. Minister spraw zagranicznych Rzeszy ma najszersze pełnomocnictwa, aby ustalić treść i podpisać zarówno pakt o nieagresji, jak i protokół".
Na taką propozycję czekał Stalin, co potwierdza w swej odpowiedzi z 21 sierpnia, na depeszę Hitlera – " Dziękuje za list. Mam nadzieję, że niemiecko-sowiecki pakt o nieagresji przyczyni się do poważnej poprawy stosunków politycznych między naszymi krajami. Narody naszych krajów potrzebują wzajemnych stosunków pokojowych. Zgoda Rządu Niemieckiego na zawarcie paktu o nieagresji stanowi podstawę do zlikwidowania politycznego napięcia i ustanowienia pokoju oraz współpracy między naszymi krajami. Rząd Sowiecki upoważnił mnie do zakomunikowania Panu, że zgadza się na przyjazd pana von Ribbentropa do Moskwy 23 sierpnia". 23 sierpnia von Ribbentrop przyjechał do Moskwy i po kilkunastu godzinach burzliwych negocjacji podpisano, w nocy z 23 na 24 sierpnia dokument, który historia zapamięta jako pakt Ribbentrop-Mołotow. Był to pakt o nieagresji, i w sensie merytorycznym nie było w nim nawet zdania o Polsce. Jednak, wraz z dokumentem o "powstrzymaniu się od wszelkiej przemocy, od wszelkich aktów agresji i wszelkich napaści we wzajemnych stosunkach" podpisany został tajny protokół dodatkowy, który mówił o podziale stref wpływów obu państw w Europie Wschodnie. Punkt pierwszy tegoż dokumentu dotyczy państw nadbałtyckich (Finlandii, Estonii, Łotwy, Litwy), natomiast punkt drugi dotyczył bezpośrednio Polski. "2. W wypadku terytorialno-politycznych przekształceń na obszarach należących do państwa polskiego podział stref interesów między Niemcami a ZSRR przebiegać będzie mniej więcej wzdłuż rzek Pisa, Narew, Wisła i San. Kwestia, czy w interesie obu stron jest utrzymanie niepodległego państwa polskiego oraz jak przebiegać będą granice tego państwa. Może zostać definitywnie wyjaśniona dopiero w miarę dalszego rozwoju politycznego wydarzeń. W każdym wypadku oba rządy rozwiążą ten problem w drodze przyjacielskiego porozumienia. (…) 4. Protokół ten utrzymany będzie przez obie strony w ścisłej tajemnicy". (Punkt 3 dotyczył Besarabii). Tak więc, oba totalitaryzmy "dogadały się" co do podziału terytorium wolnego i niepodległego wciąż państwa polskiego! To oznaczało, że wybuch wojny jest tylko kwestią dni. I tak też się stało…
Pierwszego września 1939 roku na Polskę najechali hitlerowcy. Armia polska stawiała mężny opór najeźdźcy, jednak z powodu różnicy potencjałów gospodarczych, dużo lepiej wyposażone wojsko niemieckie odnosiło sukcesy. Jednak wojna ta nie była jeszcze dla Polski przegrana. Wyrok na Rzeczpospolitą wydali sowieci, w godzinach rannych 17 września, wkraczając na wschodnie tereny Polski. Już od 6 września trwała mobilizacja wojsk radzieckich w okręgach wojskowych: kijowskim specjalnym, białoruskim specjalnym, moskiewskim, leningradzkim, kalinińskim, orłowskim i charkowskim. Wojska radzieckie były przygotowane na wkroczenie do Polski. Dnia 17.IX.1939 r. o godz. 3 rano Mołotow próbował wręczyć Wacławowi Grzybowskiemu, ambasadorowi RP w Moskwie notę, w której stwierdzał m.in., że: " państwo polskie i jego Rząd przestały faktycznie istnieć. Dlatego (…) Rząd Sowiecki polecił (..) Naczelnemu Dowódcy Armii Czerwonej, aby nakazało wojskom przekroczyć granicę i wziąć pod swoją opiekę życie i mienie ludności zachodniej Ukrainy i zachodniej Białorusi". Ponadto sowieci uznali, w obliczu upadku państwa polskiego, postanowienia traktatu ryskiego za nieważne. Ambasador Grzybowski odrzucił tę notę, zaprzeczając, jakoby państwo polskie przestało istnieć.
Oczywiście, nie powstrzymało to czerwonych hord przed zalaniem wschodniej Polski. Oto jak motywowali dowódcy radzieccy napaść na Polskę przed swoimi żołnierzami:" Już od 20 lat policyjny but piłsudczyków bezkarnie depcze rodzinne ziemie naszych braci Białorusinów i Ukraińców. Ziemie te nigdy nie należały do Polaków (…) W Zachodniej Białorusi i Zachodniej Ukrainie wzniósł się czerwony sztandar powstania. Zapłonęły dwory obszarnicze (…) Poprzez huk dział słyszymy wezwanie narodu białoruskiego: Na pomoc! (…) Pomóżcie nam! (…) wzwanie to skierowane jest do Was, czerwonoarmiści, pracownicy polityczni i dowódcy – synowie wielkiej , potężnej Republiki Sowieckiej". W podobnym stylu sowieci zwracali się do żołnierzy armii polskiej, chcąc ich skłonić do poddania się. "Żołnierze Armii Polskiej! Pańsko – burżuazyjny Rząd Polski, wciągnąwszy Was w awanturystyczną wojnę, pozornie przewaliło się (…) Ono okazalo się bezsilnym. Rządzić krajem i zorganizować obronu. Ministrze i gieneralowie, schwycili nagrabione mi złoto, tchórzliwie uciekli, pozostawiając armie i cały lud Polski na wolę losu. (…) Wielka i niezwalczona Armia Czerwona niesie na swoich sztandarach pracującym, braterstwo i szczęśliwe życie. (…) Was przymuszają uciskać Białorusinów, Ukraińców. Rządzące Kolo Polskie sieją narodową rużność między polakami, białorusinami i ukraińcami. Pamiętajcie! Nie może być swobodoy naród, uciskające drugie narody. – ta ulotka (przytoczona z autentyczną pisownią), podpisana przez Michała Kowaliowa, komandarma drugiej rangi i dowódcę Frontu Białoruskiego (na Polskę wojska radzieckie uderzyły zgrupowane w dwa fronty: białoruski i ukraiński), pokazuje nie tylko zakłamanie sowietów, ale też wielki prymitywizm i głupotę ich dowódców, o czym może świadczyć chociażby styl polszczyzny w przytoczonym wyżej fragmencie ulotki propagandowej. Dzieła zniszczenia Polski pomogli dokonać Niemcom ludzie, którzy często nie skończyli szkoły podstawowej, co jednak nie przeszkadzało im dowodzić wojskiem! (O marszałku Klimencie Woroszyłowie, radzieckim komisarzu spraw wojskowych w latach 1925 – 1940, Stalin mawiał : „Dureń, ale nie pcha się między przywódców.”
Formalnie sowieckie plany podporządkowania sobie Polski, niezmienne od 1918 roku, spełniły się 28 września 1939 r., podpisaniem niemiecko-sowieckiego traktatu o przyjaźni i pokoju. Polska, nazwana przez Mołotowa "pokracznym tworem traktatu wersalskiego" została w nim ostatecznie podzielona między dwóch zaborców, którzy, "po rozpadzie byłego państwa polskiego uznają za wyłącznie swoje zadanie przywrócenie pokoju i porządku na tym obszarze i zapewnienie narodom tam zamieszkałym pokojowej egzystencji, odpowiadającej ich narodowej specyfice". Do paktu o granicach i przyjaźni zostały dołączone dwa tajne protokoły, obydwa dotyczące Polski. W pierwszym z nich o zmianie granicy sowiecko – niemieckiej, w porównaniu do tej ustalonej 23 sierpnia. "Tajny protokół dodatkowy podpisany 23 sierpnia 1939 zmieniony zostaje w punkcie 1, w tym sensie, że terytorium państwa litewskiego zostaje objęte strefą interesów ZSRR, ponieważ z drugiej strony, województwo lubelskie i część województwa warszawskiego zostaną objęte strefą interesów Niemiec" . Ustalona w traktacie linia demarkacyjna między Niemcami a ZSRR przebiegała teraz wzdłuż Pisy, Narwi, linii Ostrołęka – Treblinka, Bugu, linii Bełżec – Wisłok oraz Sanu. Oprócz uszczególnienia wspólnej granicy, oba reżimy "dogadały się" w sprawie wspólnego zwalczania polskiego ruchu oporu. (Zaborcy trafnie przewidzieli, że Polacy będą stawiać opór w czasie okupowania przez nich Polski). "Obie strony nie będą tolerowały na swych terytoriach żadnej agitacji polskiej, która mogłaby przeniknąć na terytorium drugiej strony. Ukrócą one na swych terenach wszelkie zalążki takiej agitacji i będą informowały się wzajemnie o celowych przedsięwzięciach podejmowanych w tym kierunku". Po prawnym ratyfikowaniu swojej agresji i wyszczególnieniu swojej strefy wpływów na terenie podbitej Rzeczpospolitej, sowieci mogli wreszcie przystąpić do, jakże długo przez nich wyczekiwanej, akcji sowietyzacji Polski.
Sowietyzacja – proces, w wyniku którego ludność niesowiecka ( w tym przypadku polska) miała ulec asymilacji, wyzbyć się swej przynależności narodowej, języka, dorobku kulturowego, przyjąć obywatelstwo radzieckie wraz z językiem rosyjskim oraz sowieckim dorobkiem kulturowym (o ile taki w ogóle istniał) za swój. W procesie tym miał ukształtować się tzw. człowiek sowiecki (homo sovieticus) – pojęcie to upowszechnił A.A. Zinowjew, badacz systemu sowieckiego. Tak najkrócej można scharakteryzować sowietyzację. Inkorporacja kresów wschodnich II Rzeczpospolitej do Związku Radzieckiego przebiegała według wypracowanego przez stalinowski aparat urzędniczy modelu. Składała się z kilku etapów: 1. przygotowania wstępne – ogłoszenie wyimaginowanych „przesłanek politycznych” i wytworzenie określonej atmosfery w samym Związku Radzieckim oraz na arenie międzynarodowej wokół rzekomej konieczności dokonania zmian terytorialnych na korzyść ZSRR, 2. wytężona praca aparatu propagandowego, usiłującego przekonać opinię publiczną, że działania inkorporacyjne oddalają wroga od granic ZSRR, że stalinowskie państwo ma szczere intencje udzielenia pomocy „bratnim narodom” na przykład Ukraińcom i Białorusinom, że wszystkie przedsięwzięcia są zdeterminowane żywotnymi interesami państwa radzieckiego.,3. ujęcie agresywnych rzeczywistości zamierzeń i planów w pokojowe i demokratyczne uregulowania prawne, najlepiej o charakterze międzynarodowym i ukrycie swoich zaborczych intencji za parawanem oficjalnie podpisanych paktów, układów, traktatów międzynarodowych z obowiązkowymi, w tym przypadku tajnymi protokołami i dodatkowymi o rozdzieleniu stref wpływów, 4. faza praktycznego urzeczywistnienie teoretycznych planów i zawartych w tym celu porozumień międzynarodowych poprzez zbrojną napaść, terror, deportacje ludności, sowietyzację, 5. prowadzenie brutalnej indoktrynacji komunistycznej oraz akcji propagandowych, zmierzających do przedstawienia w całkowicie pozytywnym świetle antydemokratycznej w rzeczy samej polityki ZSRR, usprawiedliwienie radykalnych metod stosowanych przez służy stalinowskie dobrem państwa radzieckiego obroną jego najżywotniejszych interesów. Po spełnieniu warunków zawartych w pierwszych trzech punktach tego planu, sowieci przystąpili do działań praktycznych. Już 16 września 1939 r., a więc dzień przed napaścią Związku Radzieckiego na Polskę, M. Kowaliow wydał dyrektywę, która oprócz zarządzeń czysto militarnych zawierała także plan polityczny o zasadniczym znaczeniu. Przewidywał on:
- powołanie Zgromadzeń Ludowych (Narodowych) Białoruskiego i Ukraińskiego, które miały doprowadzić do wcielenia Zachodniej Białorusi i Zachodniej Ukrainy do BSRR (Białoruskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej) i ZSRR (Ukraińskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej)
- powołanie Polskiego Zgromadzenia Ludowego (Narodowego), które miało zdecydować o utworzeniu Polskiej Związkowej Republiki Radzieckiej,
- tworzenie w zajmowanych miastach Zarządów Tymczasowych (z zakazem powoływania jakichkolwiek komitetów rewolucyjnych),
- tworzenie w miastach Gwardii Robotniczej „dla zaprowadzenia porządku rewolucyjnego”,
- tworzenie Komitetów Chłopskich z przedstawicieli „biedniaków” i „średniaków”
Równocześnie, dyrektywa ta: - przewidywała zadania jakie stoją przed wszystkimi Zgromadzeniami Narodowymi: zatwierdzenie zajęcia ziemi obszarniczej, nacjonalizacja banków i wszelkiego przemysłu, rozstrzygnięcie charakteru tworzonej władzy, włączenie wschodnich RP do BSRR i USRR oraz stworzenie Polskiej Związkowej Republiki Radzieckiej,
- stwierdzała: „wszystkie wymienione zadania mają na celu zburzenie istniejącej tu pańsko – burżuazyjnej władzy. Powinny być przeprowadzone przez funkcjonariuszy Wojska oraz delegowanych do Wojska działaczy politycznych i funkcjonariuszy NKWD . Powinny być przeprowadzone w imieniu Wojska, ponieważ do utworzenia nowej władzy jedyną władzą na tych terenach powinno być Wojsko, i jego oddziały współpracujące z NKWD”.
Tak więc, już 16 września były określone zadania, dla nie wybranych jeszcze, Zgromadzeń Ludowych Zachodniej Białorusi i Zachodniej Ukrainy! Po zapoznaniu się z ta dyrektywą nikt nie powinien mieć wątpliwości, że przeprowadzone 22 października 1939 r. wybory do tychże zgromadzeń były polityczna farsą i mistyfikacją. Głosować można było wyłącznie na wyznaczonych z góry kandydatów, członków partii bolszewickiej, z których większa część nigdy nie miała z tymi terenami nic wspólnego. Głosowanie przeprowadzono w atmosferze bezprzykładnego terroru, masowych aresztowań, a lokale wyborcze gęsto milicją uzbrojonymi funkcjonariuszami NKWD. Frekwencja na „wyborach” była niska, większość ludności polskiej zbojkotowała głosowanie. Kilka dni po „wybraniu” Zgromadzenia Ludowe Zachodniej Ukrainy i Zachodniej Białorusi wystosowały odezwę do rządu Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich o przyjęcie ich w grono socjalistycznych republik. Oczywiście odpowiedź sowiecka była pozytywna i z dniem 1 listopada Zachodnia Ukraina została włączona do ZSRR, a w dzień później do Kraju Rad dokooptowano Zachodnią Białoruś. (Jedną z konsekwencji tej decyzji było nadanie, ludności polskiej mieszkającej na terenach wcielonych, obywatelstwa sowieckiego!) „Walka kierowanych przez komunistów mas pracujących Zachodnie Białorusi i Zachodnie Ukrainy z wyzyskiem polskich obszarników kapitalistów, zakończyła się – dzięki pomocy Armii Radzieckiej – ustanowieniem na tych terytoriach władzy radzieckiej.” Tak to wydarzenie ocenili historycy radzieccy. Sowieci wreszcie w pełni zalegalizowali swe rządy na Kresach Wschodnich, a włączenie tych terenów do ZSRR miało przyspieszyć ich sowietyzację.
Niewątpliwie najtragiczniejszą zbrodnią radziecką popełniona na Narodzie Polskim był mord katyński. Zbrodnię tę można określić mianem ludobójstwa kwalifikowanego. „Ludobójstwo jest zaprzeczeniem prawa do istnienia całych grup ludzkich, gwałci sumienie ludzkości i powoduje utratę dla ludzkości wartości kulturalnych i innych. Zbrodniami ludobójstwa są następujące czyny dokonane w zamiarze zniszczenia w całości lub części grup narodowych, etnicznych, rasowych lub religijnych: a/ zabójstwo członków grupy, b/ spowodowanie poważnego uszkodzenia ciała lub rozstroju zdrowia psychicznego członków grupy, c/ rozmyślne stworzenie dla członków grupy warunków życia, obliczonych na spowodowanie ich całkowitego lub częściowego zniszczenia fizycznego, d/ stosowanie środków, które mają na celu wstrzymanie narodzin w obrębie grupy, e/ przymusowe przekazywanie dzieci członków grupy do innej grupy”. Mord katyński był kwalifikowaną zbrodnią ludobójstwa, ponieważ za taką trzeba uznać celowe i zaplanowane wymordowanie elity społecznej Narodu Polskiego, na poleceniem najwyższych władz państwa radzieckiego. Ludobójstwo kwalifikowane, którego planodawcy i wykonawcy nigdy nie zostali osądzeni.
Już 19 września 1939 r. Ludowy Komisarz Spraw Wewnętrznych Ławrentij Beria wydał rozkaz dotyczący organizacji systemu obozów dla jeńców wojennych. „1. Na podstawie przepisów o jeńcach wojennych zorganizować przy NKWD ZSRR Zarząd do spraw jeńców wojennych. (..)
3. Mianować szefem Zarządu ds. jeńców wojennych tow. majora P.K. Soprunienkę (..)”. Oprócz tego w powyższym rozkazie znalazło się tez polecenie zorganizowania ośmiu obozów dla jeńców wojskowych: ostaszowskiego, juchnowskiego, kozielskiego, putylielskiego, kozielszańskiego,
starobielskiego, jużańskiego i oranieckiego. Tego samego dnia Sztab Generalny Robotniczo – Chłopskiej Armii Czerwonej wydał wytyczne dotyczące transportu polskich jeńców wojennych. Rozkazy te w sposób jednoznaczny określały, że jeńców wojennych należy doprowadzać do granicy państwowej i tam w określonych punktach przekazywać organom NKWD, co było sprzeczne z normami prawa międzynarodowego - nadzór nad jeńcami nie mogła sprawować ”policja polityczna”. Po umieszczeniu jeńców w obozach, sowieci rozpoczęli ich „badanie” pod kątem przydatności dla systemu komunistycznego (sprawdzali, czy istnieje możliwość ich zsowietyzowania). 31 grudnia 1939 r. Beria w swej dyrektywie nr 5866/5 w sprawie operacyjno – kontrwywiadowczego rozpracowywania polskich jeńców wojennych nakazał funkcjonariuszom NKWD stworzenie siatki wywiadowczej w obozach, której to agenci mieli przeniknąć do grup jeńców i wyciągnąć z nich odpowiednie informacje. Mieli np. wskazywać członków „wojskowych organizacji faszystowskich (!) i nacjonalistycznych” byłej Polski, takich jak: POW, PPS, Osadnicy, „Strzelec”, Związek Oficerów Rezerwy czy nawet Związek Adwokatów Polskich! (Stowarzyszenie adwokackie – organizacją faszystowską!) Ten zapis w instrukcji Berii przesądzał o losie jeńca – przynależność do jednej z wymienionych wyżej organizacji decydowała o nieużyteczności takiej osoby dla ZSRR, co faktycznie było wyrokiem śmierci. „3. Wszystkie ujawnione elementy kontrrewolucyjne natychmiast ewidencjować pod względem operacyjnym, zakładać agenturalne dossier i doprowadzić do wykrycia zorganizowanych ugrupowań kontrrewolucyjnych wśród jeńców wojennych wewnątrz obozu oraz ustalenia powiązań zagranicznych, jakie mają rozpracowywani.” Różne są dane dotyczące „rozpracowywanych”. Soprunienko meldował 1 marca 1940 r. o 8424 oficerach i podoficerach Wojska Polskiego przetrzymywanych w sowieckich obozach ( w tym m.in. 1 admirał, 12 generałów i 82 pułkowników). Jednak meldował on tylko o przetrzymywanych żołnierzach WP! W rzeczywistości w samych tylko trzech największych ( i najważniejszych) obozach: w Kozielsku k. Ariańska, Starobielsku nad rzeka Ajdar, we wschodniej Ukrainie oraz na wyspie Itowaja na jeziorze Seliger koło Ostaszkowa, przebywało około 15 tys. osób w tym 8.700 oficerów i podoficerów Wojska Polskiego. W Kozielskim obozie znajdowało się 5 tys. osób, w tym 4,5 tys. oficerów, w Starobielsku 3,8 tys. (prawie wszyscy byli oficerami), w Ostaszkowie zas – 6,3 tys. osób, w tym 400 oficerów, przy czym resztę stanowili policjanci i żołnierze Korpusu Ochrony Pogranicza, oraz funkcjonariusze straży Granicznej. (Beria meldował 5 marca 1940 r. Stalinowi o stanie osobowym jeńców polskich, wśród których było „1030 oficerów i młodszych dowodzących policji, straży granicznej i żandarmerii oraz 5138 szeregowych policjantów, żandarmów, służby więziennej i agentów wywiadu” ) Pewne jest to, że sowieci do marca 1940 roku stwierdzili „nieprzydatność polskich jeńców wojennych dla ZSRR”. Kwestię tą potwierdził m.in. generał NKWD Zarubin, który nadzorował rozpracowywanie jeńców polskich w Kozielsku, Ostaszkowie i Starobielsku.
5 marca 1940 r. Ławrentij Beria wydał, za zgodą Biura Politycznego Komitetu Centralnego WKP(b) rozkaz o rozstrzelaniu polskich jeńców wojennych:
„Biorąc pod uwagę, że wszyscy oni są zatwardziałymi, nie rokującymi poprawy wrogami władzy sowieckiej, NKWD ZSSR uważa za niezbędne:
1. Polecić NKWD ZSRR:
1) Sprawy znajdujących się w obozach dla jeńców wojennych 14.700 osób, byłych polskich oficerów, urzędników, obszarników, policjantów, agentów wywiadu, żandarmów, osadników i służby więziennej,
2) jak też aresztowanych i znajdujących się w więzieniach w zachodnich obwodach Ukrainy i Białorusi 11.000 osób, członków różnorakich kontrrewolucyjnych szpiegowskich i dywersyjnych organizacji, byłych obszarników, fabrykantów, byłych polskich oficerów, urzędników i zbiegów
- rozpatrzyć w trybie specjalnym, z zastosowaniem wobec nich najwyższego wymiaru kary – rozstrzelanie.
II. Sprawy rozpatrzyć bez wzywania aresztowanych i bez przedstawienia zarzutów, decyzji o zakończeniu śledztwa i aktu oskarżenia - w następującym trybie:
a) wobec osób znajdujących się w obozach dla jeńców wojskowych – według informacji przekazywanych przez Zarząd do Spraw Jeńców Wojennych NKWD ZSRR,
b) wobec osób aresztowanych – według informacji ze spraw przekazywanych przez NKWD USSR i NKWD BSSR.
III. Rozpatrzenie spraw i powzięcie uchwały zlecić trójce składzie t.t Mierkułow, Kabułów i Basztakow.”
Uchwała z dnia 5 marca 1940 r. stanowiła podstawę do zamordowania polskich jeńców wojennych. W dokumencie tym jednoznacznie stwierdzono o nieprzydatności Polaków dla Związku Radzieckiego, co pociągnęło za sobą decyzję o skazaniu ich na śmierć.
Efektem pracy komisji śledczej, w każdym z obozów, było sporządzanie teczek personalnych, które zostały następnie przekazane do Zarządu NKWD do spraw Jeńców Wojennych i Internowanych (UPOI), aby stamtąd trafić do I Wydziału Specjalnego NKWD, kierowanego przez majora bezpieczeństwa państwowego Basztakowa. Tutaj przygotowane zostały akta śledcze do rozpraw przed sądem specjalnym, który zaocznie wydawał wyrok śmierci. Sąd ten był administracyjnym organem orzekającym o winie aresztowanego i działał przy zwierzchniku resortu spraw wewnętrznych. Listy z nazwiskami jeńców wracały do UPOI, który rozpoczął likwidację obozów. Jeńcy z Kozielska zostali przydzieleni do dyspozycji smoleńskiego NKWD, które przeprowadziło likwidację. Można zatem uznać zbrodnię katyńską za zaplanowaną zbrodnię państwową. Jest to doskonały przykład terroryzmu państwowego. Państwo, które z definicji winno przestrzegać prawa, w sposób świadomy rezygnuje z jakiejkolwiek namiastki procedury prawnej. Polscy jeńcy nie widzieli Sali sądowej, nie postawiono im jakiegokolwiek zarzutu. Nie wiedzieli nawet, że w Moskwie ważą się ich losy. Początkiem kwietnia 1940 r. z trzech wymienionych wyżej obozów zaczęto wywozić, w grupach do 300 osób polskich jeńców, bez wyjawiania im celu tej wyprawy. Okazało się, iż były to wywózki na śmierć. Transport więźniów trwał do połowy maja tegoż roku. Odtąd wszelki słuch po Polakach zaginął. Dopiero w kwietniu 1943 r. stacjonujący w pobliżu miejscowości Gniazdowo, w tak zwanym lasku katyńskim, oddział Wermachtu odkrył przypadkowo masowy grób pomordowanych jeńców polskich, dokładnie 4.143 oficerów i żołnierzy z obozu w Kozielsku. Wszyscy zostali zamordowani strzałem w tył głowy, po uprzednim zrewidowaniu i kontroli osobistej. Major Adam Solski prowadził w obozie pamiętnik. Ostatnia notatka pochodzi z 9 kwietnia 1940 roku: „Piąta rano. Od świtu dzień rozpoczął się szczególnie. Wyjazd karetką więzienną w celkach. Przywieziono gdzieś do lasu; coś w rodzaju letniska. Tu szczegółowa rewizja. Zabrano zegarek, na którym była godzina 6.30.” Szczątki pozostałych ponad 17 tys. oficerów (przetrzymywanych w radzieckich obozach) i innych jeńców polskich odnaleziono dopiero po pięćdziesięciu latach. Zostali oni wymordowani w kaźniach NKWD w Kalininie i Charkowie przez specjalną grupę oprawców, a pochowani w miejscowości Dergacze w pobliżu Charkowa oraz w Miednoje koło Kalinina (Twer). Dmitrij Stiepanowicz Tokariew, szef kalinińskiego NKWD chwalił się, że mord w Kalininie był „lepiej zorganizowany od tego w Katyniu”. On sam odległości 500 metrów od grobów Polaków wypoczywał w swojej willi. Warto zaznaczyć, iż z mordu katyńskiego uratował się tylko jeden człowiek, prof. Stanisław Swianiewicz. W wypadku pozostałych kaźni Polaków o takich przypadkach brak danych.
Sowieci prowadzili na polskich terenach okupowanych politykę eksterminacji. Najlepiej świadczą o tym działania, jakie podejmowali w stosunku do ludności narodowości polskiej. Celowo napisałem tu „narodowości”, a nie „obywatelstwa” polskiego, gdyż Ukraińcy, Białorusini i Żydzi z polskimi paszportami zarówno byli traktowani inaczej, jak też zachowywali się inaczej niż rodowici Polacy. Sowieci na zajętych przez siebie terenach brutalnie wprowadzali swoje „porządki”. Jeszcze przed wyborami, a także po wyborach władze miejscowe rozpoczęły aresztowania urzędników państwowych, sędziów, prokuratorów, pracowników administracji polskiej, funkcjonariuszy policji, oficerów rezerwy, części naukowców, kupców , ale też członków partii politycznych, literatów, księży czy wszelkich działaczy społecznych i kulturalnych. Sowietom chodziło o wyeliminowanie warstwy przywódczej narodu – inteligencji. Aresztowanych kwalifikowano jako zdrajców, wrogów ludu, pasożytów, szpiegów, agentów i spekulantów. Oskarżano ich głownie z art. 58 radzieckiego Kodeksu Karnego, który zawierał 14 paragrafów. Aresztowani najczęściej byli oskarżani z paragrafów: 2 – zdrada i zbrojna walka przeciw Związkowi Radzieckiemu; 6 – szpiegostwo (dotyczyło tych, którzy usiłowali przedostać się do Rumunii i Węgier i zostali przez władze radzieckie złapani); 10 – dywersja i propaganda skierowana przeciwko Związkowi radzieckiemu; 13 – historyczna kontrrewolucja (dotyczyło osób pracujących w urzędach polskich lub służących w Armii Polskiej, m. in. do 1920 r.); 14 – sabotaż (uchylanie się od płacenia podatków, oddawania kontyngentów itp.) W ślad za aresztowanymi wywożono w głąb Rosji setki tysięcy zesłańców.
Zsyłka obejmowała rodziny osób uwięzionych lub osadzonych w łagrach, a także szczeble pośrednie drabiny społecznej, której górne warstwy aresztowano w pierwszej kolejności, a więc: niższych urzędników, nauczycieli, drobnych kupców, sołtysów, wójtów, sekretarzy gminnych, działaczy spółdzielczych czy nawet straż ogniową. Wszyscy ci ludzie stanowili, w mniemaniu radzieckiego aparatu bezpieczeństwa, zagrożenie dla systemu komunistycznego. Pierwsza wielka wywózka miała miejsce od nocy z 9 na 10 lutego do 11 lutego 1940 r., w czasie której, wśród trzaskającego mrozu, wywleczono z domów i wywieziono w sumie 220 000 osadników i leśników. Oto fragment pisma sekretarza Łuminieckiego Regionowego Komitetu Komunistycznej Partii (bolszewików) Anisimowa, skierowany do okręgowych władz radzieckich, o wynikach wysiedlania osadników i straży leśnej w rejonie łuminieckim: „ W wyniku przeprowadzonego siłami aktywu partyjno – komsomolskiego ankietowania, spisano wszystkich osadników i pracowników straży leśnej byłego państwa polskiego. (…) Samo wysiedlanie zostało rozpoczęte 10 lutego i zakończone w nocy z 10 na 11 lutego bieżącego roku. Z rejonu wysiedlono 154 rodziny osadników = 801 osób i 79 rodzin leśników = 418 osób, czyli łącznie wysiedlono 273 rodziny = 1219 osób. Przeprowadzone wysiedlenia przebiegały bez żadnych incydentów. (…) Wysiedlenie przebiegało przy aktywnym i przyjaznym udziale biedniacko – średniackiej części mieszkańców wsi.” Transporty kierowano na północ europejskiej części Rosji i na Syberię, za Ural. Druga masowa deportacja (jak się potem okazało, największa) miała miejsce w nocy z 12 na 13 kwietnia 1940 r. Wywieziono wtedy ok. 320 tys. ludzi, wszystkich na tereny Kazachstanu. W czerwcu tegoż roku nastąpiła trzecia fala wywózek – wśród ok. 240 tys. Deportowanych było wielu Polaków, którzy po klęsce we wrześniu 1939 r. uciekli z Polski do Litwy, Łotwy, Estonii, a teraz po zajęciu „krajów nadbałtyckich” przez ZSRR zostali schwytani i wywiezieni w głąb Kraju Rad. Czwarta, ostatnia deportacja z kresów miała miejsce w dniach 12 - 22 czerwca 1941 r., a więc wysiedlano do samego momentu wybuchu wojny niemiecko – radzieckiej. Objęła ok. 300 000 obywateli polskich. Większość wywieziono najpierw do pustego już obozu w Starobielsku, a stąd do łagrów na Uralu. Tak wspomina czerwcowe przesiedlenie płk rezerwy Stanisław Spasiuk: „20 czerwca 1941 r., tuż przed agresją niemiecką, moja rodzina została deportowana na podstawie donosu trzech ludzi. Mieszkaliśmy w okolicy Lidy. Tego samego dnia, zostaliśmy załadowani do wagonów towarowych i odjechaliśmy na wschód. Wśród deportowanych byli też Litwini i Łotysze. Transport, w którym jechaliśmy, był bombardowany przez lotnictwo niemieckie. Po przyjeździe na stację kolejową Aczyńsk za Uralem, oficer NKWD na placu mówił do nas, że zostaliśmy zesłani na 20 lat dobrowolnej pracy. Ze stacji Aczyńsk rozwiezieni zostaliśmy do kowchozów i sowchozów. Podróż wołami trwała dwa dni.” Warto przypomnieć, iż wszystkie deportacje były wywózkami ludności cywilnej.
W sumie w głąb Związku Radzieckiego wywieziono ponad milion osób narodowości polskiej. Nie licząc osób przetrzymywanych w więzieniach śledczych, wywożeni dzielili się na trzy główne grupy: aresztowanych, z wyrokami od 3 do 15 lat łagru; spiecpieriesielenców o ograniczonej swobodzie ruchu i warunkach pracy oraz wyznaczonej normie żywieniowej, a także „wolnych zesłańców”, nie zmuszanych do pracy, lecz pozbawionych środków utrzymania w obcym otoczeniu. Cała ta rzesza ludzi rozpłynęła się w niezliczonych więzieniach, obozach, miejscach przymusowego osiedlenia oraz innych wyspach stalinowskiego archipelagu GUŁag , który administrował wszystkimi obozami pracy niewolniczej w ZSRR. Na czele GUŁagu stał wówczas gen. Aleksiej Nasiedkin. Oczywiście całym aparatem NKWD kierował wszechwładny Beria, natomiast instrukcje deportacyjne podpisywał miedzy innymi zastępca Berii gen. NKWD Iwan Sierow. (Gen. Sierow – pseudonim Iwanow, przypomniał się Polakom w roku 1945, kiedy to dowodził wojskami NKWD, pomagającymi wprowadzać ustrój komunistyczny w Polsce). Łagry sowieckie nastawione były na eksterminację więźniów. Oto fragment pamiętnika Mieczysława Kumorka, który został zesłany w głąb Związku Radzieckiego w roku 1940: „Przemarznięci i niewyspani więźniowie z trudem prostowali zesztywniałe ręce i nogi, nieporadnie gramolili się z prycz, zgrabiałymi palcami gmerali pod buszłatami, poprawiając tkwiące tam kawałki tektury i gazety, który obwijano się przed mrozem, opasywali się sznurami lub parcianymi paskami, związywali pod broda nauszniki wacianych czapek, poganiani wrzaskiem wsiąkali w zamieć”. Ilość wszystkich sowieckich łagrów pozostaje tajemnica do dnia dzisiejszego, po prostu nikt nie jest w stanie stwierdzić, ile dokładnie było miejsc zesłania. (Dzieje się tak m. in. dlatego, że wciąż nieujawnione pozostają archiwa sowieckie z tamtych lat.)
Komuniści radzieccy chcieli zsowietyzować większość, a warstwy przywódcze narodu polskiego miały zostać wymordowane. Na nasze szczęście sowietom, z powodu wybuchu wojny niemiecko – radzieckiej, nie udało się zrealizować swego planu w 100 procentach. Jednak Polacy nie chcieli poddać się okupantowi, nie przestraszyli się sowieckich represji. Działała szeptana propaganda antysowiecka, za pomocą której przedstawiano ludziom prawdę o życiu w Związku Radzieckim, wieści o działaniu Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie, informacje o sytuacji w Europie itp. Zachowały się liczne przykłady nieugiętości obywateli Polski przed „radzieckim butem”, jak chociażby przytoczona tu we fragmencie ulotka propagandowa, „wydrukowana” przez kilku polskich proboszczów: „Drodzy i Kochani wybrańcy Jezusa, módlcie się gorąco do Najwyższego Boga o zmiłowanie i zbawienie od swory bolszewickiej, od zwycięstwa komunizmu. ( …). Komunizm to zdrada Boga, a w szczególności katolików. Miłosierny Jezu Chryste wybaw nas od czarta siły, od swory diabelskiej. Ludzie, katolicy! Nie bądźcie nigdy komunistami”. To przesłanie pozostaje aktualne do dzisiaj!
Jeśli chodzi o gospodarczy aspekt okupacji radzieckiej, to przedstawiał się on równie niekorzystnie co pozostałe. Od pierwszych dni sowieckiej agresji rozpoczął się proces wywłaszczania wielkiej własności ziemskiej, kościelnej, gospodarstw zamożniejszych chłopów i osadników. Reforma rolna przeprowadzona przez sowietów na polskich terenach zagarniętych uderzała w rodowitych Polaków, a faworyzowała mniejszości: ukraińską i białoruską. W pierwszych miesiącach okupacji nie było mowy o innych formach gospodarowania jak rolnictwo indywidualne. Sytuacja ta zaczęła się zmieniać na początku 1940 roku, kiedy to władze sowieckie rozpoczęły proces kolektywizacji rolnictwa. Powstałe w ten sposób kowchozy i sowchozy wykazywały się ogromną niegospodarnością , co poprzez marnotrawienie posiadanego mienia, złą organizację pracy oraz niekompetencję kadr kierowniczych (oczywiście nie polskich) prowadziło do zubożenia społeczeństwa polskiego, czego konsekwencją był głód oraz szerzenie się patologii społecznych. Taka polityka gospodarcza sowietów była częścią, zbrodniczego wobec Polski, planu komunistycznego imperium.
Polakom żyjącym pod okupacją radziecką szczególnie dawała się we znaki wszechobecna sowiecka propaganda. Propaganda radziecka była jednym z narzędzi walki z narodem Polskim. Zachwalała ona życie w Związku Radzieckim, lansowała postawy skrajnie antypolskie, wychwalała „niezwyciężoną” Armię Czerwoną. Wybory do Ludowych Zgromadzeń Zachodniej Ukrainy i Zachodniej Białorusi z 1939 roku przedstawiała jako możliwość oswobodzenia się od „polskich obszarników i wyzyskiwaczy”, kolektywizację rolnictwa – za „ratowanie rolnictwa przed katastrofą”, a mord na polskich jeńcach wojennych był według niej „zbrodnią niemiecko – faszystowską”. Propaganda sowiecka bazowała na kłamstwach i plotkach, szerzyła niepokoje społeczne, i miała na celu zastraszanie Polaków oraz zniechęcenie ludności polskiej do prowadzenia jakiejkolwiek działalności kontrrewolucyjnej.
Polska w swej historii przeżywała zarówno chwile świetności, jak i momenty upadku. Wielokrotnie zaborcy próbowali stłamsić Polaków, wykorzenić z nich ducha polskości, czy nawet fizycznie wyeliminować. Radziecki plan sowietyzacji większości mieszkańców kraju Orła Białego nie był więc dla Polski pierwszym przypadkiem związanym z zapędami obcego najeźdźcy. (Choć trzeba przyznać, że nigdy jeszcze w historii Polacy nie doświadczyli tak wiele, jak podczas II wojny światowej od komunistów radzieckich.) Naród, który podniósł się z niewoli po 123 latach zaborów, musiał być silnym narodem. O heroizmie polskich obywateli najlepiej świadczyć może Wrzesień 1939r. i obrona Polski przed nazistowsko – komunistycznymi hordami. Dla porównania może posłużyć tu przykład Francji. Polska, po zaledwie dwudziestu latach niepodległego bytu, przed dwoma najpotężniejszymi wówczas państwami świata broniła się miesiąc, choć przy takiej różnicy w wyposażeniu żołnierzy, ich ilości i wsparcia w postaci wszelakiej maści sprzętu wojennego, wojna obronna Polski mogłaby trwać równie dobrze dni 10, i nikt mający choć szczątkowe pojęcie o strategii wojskowej nie powinien się temu dziwić. Natomiast wielka Francja, dysponująca potężnym systemem umocnień przygranicznych – linią Maginota, dużą ilością sprzętu pancernego oraz rozbudowanym lotnictwem, przed samą tylko III Rzeszą Niemiecką broniła się niespełna pół miesiąca! Mało tego, Polska wcale nie musiała przegrać wojny z Niemcami. Zdecydował o tym sowiecki „nóż” wbity w polskie „plecy” 17 września. Ten haniebny czyn obrazuje cały charakter komunistów radzieckich, ich zakłamania, zbrodniczego działania pod pozorami legalności. Sowieci, inaczej niż hitlerowcy, zawsze starali się zachowywać pozory legalności swych działań, nie obnosili się również ze swymi planami w stosunku do Polaków. „Nie łudźmy się. W przeciwieństwie do Niemców, którzy zabijali jawnie, sowieci wywozili nas w głodnyje stiepy, na śmierć powolną.” Te słowa, pochodzące z ust deportowanej kobiety, potwierdzają to stwierdzenie.
Ktoś kiedyś powiedział, że Niemcy zabierali Polakom życie, a sowieci, oprócz życia, duszę. Ta wypowiedź wspaniale obrazuje charakter sowieckich zbrodni. Po prostu w systemie radzieckim nie było miejsca dla wolnych, swobodnie myślących i żyjących nie tylko Polaków, ale ludzi w ogóle. A dla „nie pasujących” do takiej wizji przygotowana była tylko jedna opcja – śmierć…
Od zakończenia II wojny światowej minęło 61 lat. I wydawać by się mogło, iż wreszcie Polska i Polacy doczekają się sprawiedliwości, czyli przyznania się Rosjan do stosowania wobec Polaków polityki eksterminacji. Jednak takie stwierdzenie nie padło, a myślę niestety, że i nie padnie, z ust żadnego polityka rosyjskiego. Nadal nierozwiązana pozostaje sprawa Katynia. W 1959 roku A. Szelepin, uwczesny szef Komitetu Bezpieczeństwa Państwowego (KGB ), pisał Nikicie Chruszczowowi, który sprawował wtedy funkcję sekretarza generalnego WKP(b), iż „w stosunku do rozstrzelanych w Lesie Katyńskim funkcjonuje wersja oficjalna, potwierdzona przeprowadzonymi z inicjatywy Organów Władzy Sowieckiej w 1944 roku śledztwem Komisji nazywającej się: Komisja Specjalna powołana dla ustalenia i zbadania okoliczności rozstrzelania w Lesie Katyńskim przez niemiecko – faszystowskich okupantów jeńców wojennych – polskich oficerów. Zgodnie z konkluzjami tej komisji, wszyscy zlikwidowani tam Polacy uznani zostali za zlikwidowanych przez niemieckich okupantów. Materiały śledztwa były w tym okresie szeroko komentowane w prasie sowieckiej i zagranicznej. Konkluzje komisji trwale zapadły w świadomość międzynarodowych społeczności. W związku z wyżej powiedzianym wydaje się celowe zniszczenie wszystkich akt ewidencyjnych dotyczących osób rozstrzelanych w 1940 roku w ramach wyżej wymienionej operacji.” Ta notka wręcz idealnie ukazuje radziecki punkt widzenia na sprawę Katynia. I mimo, iż Rosjanie przyznali się potem do popełnienia mordu na polskich jeńcach, to nadal nie chcą uznać tej zbrodni za ludobójstwo, zaliczając mord Katyński do innych „zbrodni komunistycznych”. I niestety można odnieść wrażenie, że społeczność międzynarodowa wcale nie próbuje tego sprostować. Przez ponad pół wieku żaden sąd, żaden trybunał nie uznał zbrodni katyńskiej za zbrodnię ludobójstwa, a tym bardziej za jego kwalifikowaną formę. Nikt nie ustalił okoliczności mordu, nie znamy pełnej listy jego sprawców. Polskie wołanie o sprawiedliwość przypomina niestety coraz bardziej walkę z wiatrakami. Jednak obowiązkiem nas wszystkich, obywateli Polski, jest ciągłe dążenie do prawdy, lecz dążenie nie drogą nienawiści, lecz drogą sprawiedliwości! Trzeba wierzyć, iż pewnego dnia prawda ujrzy światło dzienne. I oby to stało się jak najprędzej!
BIBLIOGRAFIA :
1. „Historia II wojny światowej”, praca zbiorowa pod redakcją A.A. Greczki, Moskwa 1973
2. „Katyń. Dokumenty ludobójstwa.” Warszawa 1992
3. „Okupacja sowiecka (1939 – 1941) w świetle tajnych dokumentów”, wybór źródeł pod redakcją Strzembosza Tomasza, Warszawa 1996
4. Cimek Henryk, „Komuniści, Polska, Stalin. 1918 – 1939”, Białystok 1990
5. Glubiński Tomasz, „Historia Polski. Trudny wiek XX”, Warszawa 1993
6. Grzelak Czesław, „Kresy w czerwieni. 1939”, Warszawa 1998
7. Grzelak Czesław, Jaczyński Stanisław, Kozłowski Eugeniusz, „Agresja sowiecka na Polskę w świetle dokumentów”, Warszawa 1994
8. Kumorek Mieczysław, „Z kresów do peczorskich łagrów”, Warszawa 1990
9. Łojek Jerzy, „Agresja 17 września 1939”, Warszawa 1990
10. Pepłoński Andrzej, „Wywiad Polski na ZSRR 1921 – 1939”, Warszawa 1996
11. Pronobis Witold, „Świat i Polska w dwudziestym wieku” Warszawa 1990,
12. Peszkowski Zdzisław, „Wtórne kłamstwo katyńskie – ludobójstwo kwalifikowane.”
13. Roszkowski Wojciech, ”Najnowsza historia Polski 1914 – 1945”, Warszawa 2003
14. Siemaszko Zbigniew, „W sowieckim osaczeniu. 1939 – 1943”, Londyn 1991
15. Skoczylas Jerzy, „Katyń”, Warszawa 2005
16. Sudoł Adam, „Początki sowietyzacji kresów wschodnich. Jesień 1939”, Bydgoszcz – Toruń 1997
17. Watowa Ola, „Wszystko co najważniejsze”, Warszawa 1990
18. Wołkogonow Dmitrij, „Lenin. Prorok raju, apostoł piekła.”, Warszawa 2006
19. Wołoszański Bogusław, „Ten okrutny wiek”, Warszawa 2003
20. Żaroń Piotr, „Ludność polska w Związku Radzieckim w czasie II wojny światowej”, Warszawa 1990