Dalsze losy Skawińskiego - opowiadanie z dialogiem "Latarnik".
John Smith, znakomity, młody dziennikarz, miał problem. Od jakiegoś czasu nie mógł znaleźć dobrego tematu na artykuł. Czasami wydawało mu się, że już coś ma, ale zawsze kończyło się klapą. Raz napisał, jego zdaniem, dobry felieton o fabryce czekolady. Redaktor naczelny uznał to za jego życiową porażkę.
Pewnego dnia dziennikarz spacerował po jeszcze śpiącym Nowym Jorku. W pewnej chwili zauważył starego człowieka siedzącego samotnie na ławce w parku i czytającego książkę. Dla Johna spotkanie człowieka o tej porze było dość dziwne. Nie zauważył faktu, że on też jest dziwny.
- Dzień dobry. Nie za wcześnie na czytanie? – zagadał John, chcąc dowiedzieć się czegoś o tajemniczym mężczyźnie.
- Nie za wcześnie na rozmawianie z obcą osobą? – odpowiedział nieznajomy nie odrywając wzroku od tekstu.
Nastąpiła niezręczna cisza. Smith zerknął przez ramię starca na książkę. Była napisana w obcym języku.
- Czy wszyscy nowojorczycy są tacy nachalni? – spytał starzec patrząc groźnie.
- Nie, tylko niektórzy, na przykład dziennikarze.
- Dziennikarze powiadasz? A czego chcesz ode mnie, chłopcze?
- Nic, ciekawy byłem tylko, co pan tu robi.
- A co w tym jest ciekawego?
- Nie każdy o czwartej rano czyta w parku.
Nieznajomy uśmiechną się.
- Nie każdy ma taką ciekawą lekturę.
- W jakim ona jest języku? – w głosie chłopaka słychać było zainteresowanie.
- W Polskim.
John zmieszał się.
- Nie słyszałeś o Polsce – stwierdził starzec.
Chłopak potwierdził.
- Może jeszcze o niej usłyszysz. – Nieznajomy wstał.
- Nie mógłby mi pan opowiedzieć?
- Mógłbym.
Zapadła cisza.
- Opowie pan?
- Nie.
- Dlaczego?
- Najpierw sam musisz się czegoś o niej dowiedzieć. Przyjdź jutro.
Starzec odszedł.
***
John siedział na tej samej ławce co wczoraj. Wiedział już „conieco” o Polsce, znał jej położenie o krótką historię. Czekał na człowieka, którego wczoraj poznał.
- Przyszedłeś – odezwał się głos zza pleców chłopaka.
- Tak.
- Odrobiłeś pracę domową?
- Tak.
- W takim razie poznaj moją historię…
Stary mężczyzna opowiadał o swoim dzieciństwie, o wojnie, powstaniu, ucieczce, rozmaitych zajęciach, latarni, o książce i tęsknocie.
- Teraz już nie wiem co z sobą zrobić – opowiadał dalej. – Po stracie latarni pogrążyłem się w nędzy. Jestem włóczęgą. Posiadam jedynie te strony stale przypominające mi o ojczyźnie. Wałęsam się tu i tam. Śpię pod mostami, w starych budynkach. Nie mam domu, ani pracy. Pewnie uważasz mnie za wariata i pewnie nim jestem. Kiedyś bohater, teraz nikt…
***
Tydzień później John Smith stał się sławny. Jego artykuł o „Latarniku” zyskał wielkie zainteresowanie.