Literackie spotkania wrogów na podstawie fragmentów

"Nie chowaj nienawiści po wieczne czasy, ty, który sam nie jesteś wieczny". Autorem tej jakże mądrej myśli o przekazie uniwersalnym i ponadczasowym, jest grecki filozof, Arystoteles. Każdy człowiek musi kiedyś wybaczyć i sam prosić o wybaczenie. Przekaz tej treści jest zawarty między innymi we fragmentach "Iliady" i "Pana Tadeusza". Trojański król Priam po śmierci syna Hektora, udaje się do obozu greckiego, gdzie błaga mordercę swojego następcy o wydanie jego zwłok. Podobne spotkanie ma miejsce w Soplicowie, gdzie Jacek Soplica pod przebraniem Księdza Robaka i w obecności brata, spotyka się ze swoim odwiecznym wrogiem, Gerwazym. Pragnie wyjawić mu całą tajemnicę i na łożu śmierci uzyskać jego przebaczenie.

Achilles był bohaterem greckiej "Iliady" Homera. Jego rodzicami byli Peleus, król Myrmidinu w Tesalli i nimfa Tetyda. Matka Achillesa pragnęła uczynić jego ciało nieśmiertelnym i odpornym na wszelkie rany, dlatego też kąpała go jako niemowlę w świętej rzece bogów, Styksie. Jednak popełniła błąd, ponieważ trzymała go podczas zanurzania za piętę, która została jedynym niechronionym miejscem. Achilles odznaczał się niezwykłą siłą, biegłą znajomością sztuki wojennej, nieskazitelna urodą oraz piękną budową fizyczną. Został wykreowany na postać boską i ideał wspaniałego rycerza. Pomimo, iż matką jego była boginka morska, a więc istota boska, Achilles nie panował nad swoimi uczuciami i jak zwykły śmiertelnik poddawał się emocjom. Był ambitny i niezależny, z trudem podporządkowywał się rozkazom i korzystał z każdej okazji, by się sprzeciwić. Często przedkładał własne sprawy prywatne nad sprawy państwowe, dotyczące jego ojczyzny. Dlatego właśnie usunął się z pola walki, kiedy Agamemnon odebrał mu jego niewolnicę, Bryzeidę. Zaślepionego w gniewie Achillesa nie interesowało, że ginęli jego towarzysze walki – zależało mu bardziej na pokazaniu im, iż nie można go obrażać ani upokarzać. Jest to negatywna cecha jaką Achilles prezentuje jako szlachetny rycerz. Pomimo tego, że wie, iż Grecy nigdy nie zdobędą Troi bez jego pomocy, to i tak zaprzestaje walk. W końcu Agamemnon przeprosił Achilla, ale ten nie chciał przyjąć przeprosin. Nie stanął do wojny nawet kiedy sytuacja stała się krytyczna i szala zwycięstwa zaczęła przechylać się na stronę Trojan, którzy zaczęli podpalać okręty – jedyna szansę na powrót do ojczyzny. Achilles użyczył jedynie w tej sytuacji swojej wspaniałej zbroi swemu przyjacielowi, Patroklesowi, czym pośrednio przyczynił się do jego śmierci. Przyjaciel poległ z ręki trojańskiego księcia Hektora. Była to wielka strata dla greckiego bohatera. Przemienił się w tedy z bezwzględnego rycerza, w małe, słabe dziecko. Tarzał się po ziemi, wyrywał włosy z głowy i łkając posypywał się popiołem. Był bliski załamaniu. Chciał nawet popełnić samobójstwo ale odwiodła go od tego matka, która wyłaniając się z morza, przyniosła mu nową zbroje, zrobioną przez boga ognia i kowali, Hefajstosa.

Nowa tarcza Achillesa była wykonana ze złota, srebra, miedzi i cyny. Składała się z pięciu okrągłych płyt, z których każda ozdobiona była kunsztownymi obrazami, przedstawiającymi rozmaite sceny. Hefajstos wprowadził obrazy kontrastowe, które opowiadały o życiu codziennym Greków oraz świecie przyrody, który jest dopełnieniem życia ludzkiego. Pierwszy z obrazów wyobrażał świat i wszechświat. Doskonale wyodrębniona była ziemia, niebo, słońce, księżyc oraz wszystkie planety i gwiazdy, a więc Plejady, Hyady, potężny Orion i Niedźwiedzica, którą nazwano Wielkim Wozem. Na kolejnym obrazie ukazane były dwa greckie miasta. W jednym trwały przygotowania do obrzędów weselnych, a niedaleko w rynku dwaj mężczyźni kłócili się o pieniądze. Ich spór miała rozstrzygnąć powołana przez nich starszyzna, a ta, która najsłuszniej rozsądziła otrzymywała dwa złote talenty. W drugim przedstawionym na tarczy mieście trwało oblężenie. Na murach stał tłum starców, kobiet i dzieci, natomiast wojsko wyruszało z miasta aby spotkać się z nieprzyjacielem. Na czele armii Hefajstos wyrzeźbił Aresa i Atenę. Dalej widoczny był wodopój, za którym ukryło się wojsko. Ciągnęły tam stada owiec i wołów, a za nimi szli dwaj pasterze, którzy w następnej scenie zostali zabici przez wojsko. W następnym okręgu bóg-kowal wyrył żyzne, szerokie pola, a na nim oraczy. Ukazał też dobra królewskie i trzymających w swych rękach ostre sierpy żniwiarzy. Ich praca była ciężka ale wykonywali ją gorliwie, bo wiedzieli, że wieczorem będzie czas uczt i odpoczynku. Ludzie ci potrafili docenić dobrodziejstwo zbiorów ziemi. Kolejny okrąg przedstawiał winnicę, po której ścieżkach, młodzi ludzie szli z koszami pełnymi owoców. Panowała tam radosna atmosfera, gdyż młodzież umilała sobie pracę przygrywaniem i śpiewaniem. Czwarty obraz przedstawiał świat przyrody, a więc pastwisko i wysokorogie woły, których strzegli dwaj pasterze razem z dziewięcioma psami. Nagle pojawiły się straszliwe lwy i z idących na przedzie wołów porwały jednego, a następnie rozerwały go i pożarły jego wnętrzności. Pasterze na próżno ścigali drapieżników szczując ich psami, które tylko podbiegały i szczekały. Dalej Hefajstos ukazał łąkę w uroczej dolinie ze srebrzystymi owcami. Na łące byli również chłopcy i dziewczęta, którzy wesoło tańczyli tworząc korowód, pośród którego boski pieśniarz śpiewał pieśń. Na koniec boski kowal wyrzeźbił potężny prąd rzeki Okean, który biegł wkoło otoku kunsztownie zdobionej tarczy. Hefajstos zrealizował swój artystyczny zamysł bez drżenia ręki, z ogromną precyzją i osiągnął wspaniałe efekty.

Po otrzymaniu nowej zbroi, wielki ból Achillesa po stracie przyjaciela, zamienił się w żądzę straszliwej zemsty na zabójcy. Zapewniony przez Atenę o jej pomocy, z jeszcze większym uporem i bezwzględnością ścigał Hektora. Doszło w końcu do właściwej części pojedynku. W rozmowie między przeciwnikami, Hektor odnosił się do Achilla z szacunkiem, natomiast ten wypowiadał słowa pełne kpiny, które tylko raniły Trojańczyka i świadczyły o tym ile w boskim wojowniku jest nienawiści: „przeklęty Hektorze”, „głupcze”, „sępy i psy cię rozszarpią”, „psie”, „zdychaj!”. Achilles w ogóle nie słuchał próśb Hektora związanych z oddaniem zwłok przegranego bliskim po zakończonej walce, ale jego propozycje wzmagały w nim jeszcze większe fale gniewu. Nie potrafił wstrzymać swojej pogardy do Hektora i poniżał go mimo tego, że on również był wspaniałym wojownikiem. Boski heros był przepełniony gwałtownością i okrucieństwem, a w walce z Trojańskim bohaterem, nie widać w nim było szlachetności rycerza, który z uznaniem przystępuje do pojedynku. Koniec walki zakończył cios Achillesa w szyję Hektora. Ugodzony wojownik jeszcze raz prosił o oddanie jego ciała rodzinie, lecz nic nie mogło wzruszyć twardego jak kamień achillesowego serca. W Achillu, mimo śmierci wroga, nadal panowała nieograniczona złość. Pragnął zadać Hektorowi dodatkowy ból, dlatego też przywiązał ciało do rydwanu i ciągnął je po piasku. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, iż zbezczeszczenie zwłok i odmówienie ich wydania rodzinie, było najgorszą karą, jaka mogła spotkać kogoś zabitego, bo wykluczała zorganizowanie pogrzebu i tym samym zaznania spokoju na drugim świecie.

Priam był królem Troi, a jego żoną była Hekabe. Był ojcem Parysa, który wywołał konflikt wojenny, Hektora, któremu po swojej śmierci chciał przekazać królestwo oraz Kasandry, wróżbitki, której nikt nie słuchał i którą wszyscy uważali za szaloną. Po śmierci następcy tronu, Priam strasznie się załamał: „wkoło przy ojcu synowie wewnątrz dziedzińca siedzieli, łzami zraszając swe szaty. Nieszczęsny starzec pośrodku chlajną okryty na ziemi leżał, a mierzwa i błoto głowę starcowi sędziwą i całą szyję okryły, które tarzając się w pyle, własnymi rękami nagarniał”. Tym bardziej, iż zarówno on jak i jego rodzina była świadkiem zbezczeszczenia zwłok jego syna przez Achillesa. Priam po krótkim zastanowieniu postanowił udać się do obozu greckiego i wykupić ciało Hektora. Pozostawił swoich najbliższych w Troi, zdjął koronę i wyruszył z wozami pełnymi kosztowności do przeciwnika. Pragnął odzyskać zwłoki kochanego syna, wyprawić mu należyty pogrzeb i przygotować do przejścia na tamten świat.

Podczas spotkania Achillesa z Priamem, władca Troi wcale nie przypominał swoim zachowaniem dumnego monarchy lecz załamanego i zrozpaczonego po śmierci syna ojca. Przekradł się do samego środka obozu Greków nie zwracając uwagi na czyhające nań niebezpieczeństwa, a gdy zjawił się przed obliczem zabójcy własnego syna, padł przed nim na kolana i zalewając się łzami całował Achillesa po rękach i nogach, żebrząc o łaskę i wydanie zwłok Hektora w zamian za przywiezione na wozie kosztowności. Grek początkowo nie okazywał zainteresowania słowami Priama i odpychał go od siebie, ale kiedy starzec wspomniał o także niemłodym ojcu bohatera, serce Achillesa drgnęło: „wspomnij na ojca swego, do bogów podobny Achillu. W moich on latach jest teraz i stoi na progu starości. Może go jacyś sąsiedzi zamieszkujący wokoło dręczą, a nikt go od zguby i od napaści nie broni. Ale i on gdy o tobie, że jeszcze żyjesz , usłyszy, radość ma w sercu i potem każdego dnia się spodziewa syna miłego zobaczyć wracającego spod Troi”. Nie był już bezwzględnym mścicielem uganiającym się za zabójca przyjaciela, tylko człowiekiem tęskniącym za domem rodzinnym, który wie, że niedługo zginie. Wszystko to spowodowało, że Achilles zgodził się łaskawie na wydanie Priamowi zwłok syna. Zadbał nawet o to, aby je umyto i namaszczono olejkami, by ich widok nie sprawił bólu starcowi. Ponadto wydał na cześć Priama ucztę: „to rzekłszy, szybki Achilles powstał i białe jagniątko zabił własnymi rękami. Sprawili je wnet towarzysze, dzieląc na części, a potem na rożny wbijali i piekli ogniem rumieniąc. Gotowe – natychmiast na stół szły gościnny. Automedon chleb przyniósł i przed Pryjamem postawił w pięknych koszykach. Achilles mięso przy uczcie sam dzielił. Każdy z nich rękę wyciągał do potraw stojących na stole”. Przez cały czas Achilles odnosił się do króla Troi z szacunkiem i dbał o to, aby w jego obozie nie stała mu się żadna krzywda. Zadbał również o godziwe posłanie dla Priama: „a przy tym polecił przykryć je piękna tkaniną z purpury, pod spód dać kobierce oraz dwie chlajny wełniane na wierzch dla ciepła przyrzucić”. Boski wojownik zgodził się również na tymczasowy rozejm, aby zrozpaczony ojciec mógł wyprawić pogrzeb swojemu synowi.

Spotkanie Achillesa z Priamem pozwala bohaterowi odkryć w sobie ludzkie uczucia. Wzrusza się obecnością płaczącego króla i przypomina sobie swojego ojca. Staje się poważny, zrównoważony i bardziej dojrzale rozumuje sytuacje. Przede wszystkim odkrywa w sobie wrażliwość na tragedie innych i porzuca tkwiącą dotychczas w nim złość.

Jednym z najważniejszych wątków „Pana Tadeusza” są dzieje Jacka Soplicy, który występuje pod nazwiskiem księdza Robaka. O burzliwych losach tej postaci świadczy jego spowiedź przed śmiercią. Cechą Jacka Soplicy jest niezwykła dynamiczność charakteru i osobowości. W młodości był typowym, zubożałym szlachcicem, reprezentantem drobnej szlachty. Lubił się bawić, spędzać czas na rozrywkach i nieobca mu była służba ojczyźnie. Cieszył się ogólnym szacunkiem a szczególną przyjaźnią darzył go magnat Stolnik Horeszko, który często zapraszał go na uczty do swojego zamku, zapewniając sobie w ten sposób dodatkowe poparcie na sejmikach. Pod zewnętrzną maską zawadiaki Jacek ukrywał wrażliwość, czujność i spryt. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że przyjaźń Stolnika była udawana mimo to nie mógł opanować wzrastającego uczucia do Ewy, córki Horeszki, która również darzyła go wielką miłością. Jednak Horeszko, który uznawał Soplice tylko za kompana, nie dopuszczał myśli, że Jacek mógłby zostać jego zięciem. Starania młodego szlachcica o rękę Ewy zakończyły się podaniem mu „czarnej polewki”, która oznaczała odmowę. Nieszczęśliwy i urażony w swojej dumie postanowił zgromadzić mały oddział żołnierzy, opuścić Litwę i walczyć w Moskwie lub na Tatarszczyźnie. Przed wyjazdem postanowił pożegnać Stolnika, prosząc jeszcze raz, by oddał mu rękę Ewy. Lecz ten, głuchy na prośby Jacka, zaczął rozmowę o weselu swojej córki z kasztelaninem. Straciwszy wszelką nadzieję, Jacek Soplica wyjechał i poślubił ubogą dziewczynę, której nie kochał, gdyż nie mógł zapomnieć o Ewie. Stał się szaleńcem opętanym żądzą zemsty. Nieszczęśliwa miłość sprawiła, że zaczął pić i stracił szacunek u ludzi. Nieszczęsna żona umarła z żalu, zostawiając mu syna Tadeusza, którym zaopiekował się brat Jacka – Sędzia w Soplicowie. Po jej śmierci, Soplica podróżował po kraju, lecz nie mógł zapomnieć o Ewie. Wszędzie krążyły słuchy o jej zaręczynach z wojewodą. Wszyscy podejrzewali, że jest w kimś zakochana, gdyż wpadła w apatię i całymi godzinami płakała. Lecz Stolnik jak gdyby tego nie zauważał i wyprawiał bale w swoim zamku, zapraszając znakomitych gości. W gronie tym nie było już miejsca dla Soplicy, który nie był teraz potrzebny Horeszce. Pewnego dnia Jacek jeździł wokół zamku i ze złością patrzył jak Stolnik bawi się niepomny boleści swej córki. Nagle zobaczył Moskali szturmujących zamek. W pierwszej chwili chciał ocalić Ewę i przyjść z pomocą jej ojcu, lecz gdy ujrzał, że Moskale przegrywają i zwycięski Stolnik znowu napawa się wygraną, uczucie zazdrości i zemsty stało się silniejsze. Chwycił karabin jednego z Moskali i wystrzelił, raniąc śmiertelnie Stolnika. Natychmiast na miejscu zdarzenia znalazł się wierny sługa Horeszki – Gerwazy, który próbował pomścić swego pana i strzelił do Jacka Soplicy ale niecelnie. Po śmierci Horeszki wszyscy uznali młodego szlachcica za zdrajcę narodowego, który uciekł z kraju. Postanowił odkupić swoje winy, walcząc o wolność ojczyzny. Dotarły do niego wieści o smutnym losie ukochanej Ewy, która umarła młodo, pozostawiając córkę Zosię. Jacek spokorniał, zdał sobie sprawę z tego, iż zadał wielu ludziom dużo trosk. Pragnął naprawić swoje błędy i na znak pokuty przywdział strój mnicha, i stał się emisariuszem. Pod przydomkiem księdza robaka walczył u boku Napoleona, nie dbając o sławę, często narażając na niebezpieczeństwo własne życie. Czasami udawało mu się przedostać do kraju. Przenosił wtedy rozkazy wodzów i nawoływał Polaków do przygotowania powstania przed wkroczeniem wojsk napoleońskich na Litwę, z czym wiązano nadzieję na odzyskanie niepodległości. W czasie jego pobytu na Litwie, w rodzinnym Soplicowie, nikt nie domyślał się, że pod kapturem mnicha kryje się dawny zawadiaka – Soplica. Ksiądz Robak zamierzał położyć kres waśni rodowej Horeszków z Soplicami. Na polowaniu uratował życie Hrabiemu, pochodzącego z rodu Horeszków, a ostateczna zgoda dokonała się przez małżeństwo Tadeusza ze zubożałą wnuczką Stolnika, Zosią. Podczas najazdu wojsk rosyjskich, Jacek Soplica zostaje śmiertelnie ranny. Przed śmiercią dokonuje długiej spowiedzi, w której wyjawia swoje prawdziwe nazwisko i uzyskuje przebaczenie Gerwazego. Umiera z nadzieją, że Polska wreszcie odzyska wolność. Jacek po śmierci zostaje odznaczony orderem Legii Honorowej.

Gerwazy był klucznikiem na zamku Horeszki i jednocześnie jego wiernym sługą. Kochał swego pana ponad wszystko i był w stanie zrobić dla niego każdą rzecz. Był świadkiem najazdu Moskali na zamek i widział również jak Jacek strzela do Stolnika raniąc go śmiertelnie. Od tamtego momentu poprzysiągł zemstę i stał się zajadłym wrogiem rodu Sopliców. Ciągle podkreślał swój stosunek do nich: „ Jeden tylko został, który dotąd ode mnie pamiątki nie dostał! Rodzoniutki braciszek owego wąsala, żyje dotąd...” a w opowiadaniu o Jacku Soplicy, zaślepiony nienawiścią, więcej mówił o jego negatywnych cechach, niż o wydarzeniach, które miały miejsce.

Ksiądz Robak tuż przed samą śmiercią chciał oczyścić swoje sumienie i wyznać całą prawdę podczas spowiedzi. W obecności swojego brata, Sędziego i odwiecznego wroga, Gerwazego, ostatkiem sił i z bólem serca, wyznał tajemnicę, którą nosił w sobie od wielu lat. Spowiedź rozpoczął od słów „Jam jest Jacek Soplica...”. Następnie opowiedział o swojej przyjaźni z Horeszką i o tym co przeżywał po stracie Ewy. Wspomniał, że przez wyrzuty sumienia, które ogarnęły go po zabiciu Stolnika, wyjechał z kraju, wstąpił do zakonu i uczestniczył w wojnie dla chwały ziemskiej. Klucznik w obliczu ujawnionej prawdy, słuchał spowiedzi Jacka do końca i stał się wyrozumiały dla jego cierpienia. Potrafił zataić w sobie złość, chęć zemsty i w pewnym momencie przerywając Soplicy przebaczył mu i wyznał, że w obliczu śmierci, przebaczył Jackowi również Horeszko.

Z obu wyżej przedstawionych spotkań wynika wiele refleksji i głęboka wiedza o człowieku. Bywają w życiu momenty, w których żadna siła ani namowy, czy próby nie mogą zmienić jego postanowienia. Najczęściej jednak dzieje się tak w chwilach rozpaczy i wściekłego zapamiętania. Odnajdujemy wówczas w sobie nieujawnioną do tej pory odwagę, czego przykładem może być miłość Priama do Hektora. Jest ona tak wielka, iż stary król nie bacząc na niebezpieczeństwa, wyrusza do obozu wroga aby tam błagać go na klanach o wydanie zwłok syna. Jest to rodzaj aktu heroicznego, który odnajdujemy zazwyczaj w pokorze i przebaczeniu. Do takiego aktu był również zdolny Jacek Soplica, który na łożu śmierci, będąc nie skorym do obrony, postanawia spotkać się ze swoim wrogiem i wyznać mu całą prawdę.

Podczas wizyty Priama, Achillesa nie wzruszały jego łzy, dopiero wspomnienie ojca oczekującego w niepewności powrotu syna wyzwoliło w nim eksplozję żalu. W jego sercu wciąż kołatało się uczucie nostalgii i jeszcze potężniejsze – tęsknota za rodzicem. Doprowadziło to do wydania zwłok Hektora jego ojcu. Jest to dowód na to, iż źródłem zrozumienia drugiego człowieka jest nic innego jak doświadczenie cierpienia. Okazuje się, że aby dowiedzieć się co przeżywają inni, musimy przeżyć podobną tragedię. Dlatego tez Gerwazy, wysłuchując spowiedzi Jacka Soplicy odkrywa w sobie dobro i wyrozumiałość do drugiej osoby. Zdaje sobie sprawę z tego, iż dla Jacka strata Ewy była tak samo wielka jak jego rozpacz po śmierci Stolnika, którego miłował z całego serca. Z powyższych refleksji łatwo również wywnioskować, że w człowieku znajdują się pokłady dobroci, które ujawniają się najczęściej w trudnych sytuacjach. Przykładem może być zarówno Achilles jak i Gerwazy, którzy mimo swojego buntowniczego i gwałtownego charakteru byli zdolni do tego aby stać się ludźmi wyrozumiałymi i pełnymi szacunku w stosunku do innych. W końcu według Homera „Los dał ludziom odwagę znoszenia cierpień”.

Dodaj swoją odpowiedź