Własne refleksje o moralności po przeczytaniu książki Dr Pawła Czarneckiego „Marii Ossowskiej nauka o moralności


W ostatnim czasie przeczytałam książkę Dr Pawła Czarneckiego „Marii Ossowskiej nauka o moralności” wydaną przez WSFiZ w 2005 roku, liczącą 172.
Doktor Paweł Czarnecki jest obecnie adiunktem
w Katedrze Filozofii Wyższej Szkoły Finansów i Zarządzania w Warszawie, jest autorem wielu publikacji na tematy filozoficzne, teologiczne i religioznawcze.
W książce tej autor przedstawia poglądy etyczne wielkiej uczonej Marii Ossowskiej. Uczona w swojej działalności naukowej sformułowała program etyki naukowej, który jak pisze dr Czarnecki konsekwentnie realizowała.
W tej pracy, chcę napisać, co znaczy dla mnie i jak rozumiem ja, Natalia Bardzik, co to jest etyka i moralność i jakie są moje osobiste odczucia wiedząc, jaki był dorobek naukowy Marii Ossowskiej, jej poglądy i rezultaty badań nad zjawiskami moralnymi.
Moralność rozumiana jest jako nauka, która opisuje ludzkie zachowanie, niczego nie ocenia i nie zaleca, pozostawiając to etyce. Ta zaś to nauka głosząca, co jest dobre, a co złe moralnie, jest, więc nauką zalecającą, co powinno się robić, czego unikać, stąd nasuwa się wniosek, że jest ona podporządkowana moralności.
Moralność jest jednym z systemów normatywnych. Zwykle jednocześnie istnieje kilka konkurencyjnych i po części zgodnych, po części różnych systemów normatywnych funkcjonujących w obrębie jednej kultury, na przykład:
· prawo państwowe
· moralność religijna przyjęta przez teologów danej religii
· moralność religijna werbalnie deklarowana przez większość wyznawców danej religii
· normy moralne faktycznie przyjmowane w codziennym życiu.
W Rozdziale I autor przedstawił nam biografię Marii Ossowskiej, możemy prześledzić życie uczonej, jej drogę naukową
i wielkie według mnie poświęcenie pracy naukowej swojej
i podporządkowanie się rytmowi pracy męża. Trudno mi oceniać życie drugiego człowieka, mogę tylko podziwiać ogromną determinację w dążeniu do celu, poświęcanie się dla studentów, dla swoich racji naukowych. Zdziwiło mnie tak jak i autora to, ”że Ossowska wyjątkowo tylko odwołuje się do wyników badań ankietowych, sama zaś nigdy takich badań na szerszą skalę nie prowadziła” , moje zdziwienie było tym większe, ponieważ w zawodzie, jaki wykonuję, czyli finansista przywiązujemy bardzo dużą wagę do badań statystycznych, czy badań ankietowych. Ossowska była bardzo niezależną uczoną, odcinała się w swoich poglądach od innych szkół i nurtów filozoficznych. Autor zauważa, że „Jednym z najważniejszych problemów teoretycznych [...] był problem definicji moralności” .
Myślę, że dopiero teraz, studiując i wiele myśląc o moralności, rzeczywiście trudno jest zdefiniować co to jest moralność, ponieważ dla każdego człowieka moralność ma inne znaczenie..
Ossowska starała się podchodzić do nauki o moralności beznamiętnie, w sposób wybitnie naukowy „swych studentów usiłowała nauczyć beznamiętnej obserwacji zjawisk moralnych
i umiejętności wyraźnego odróżniania opisów pewnych obiektywnych faktów od stwierdzeń wyrażających własne niechęci i upodobania”

W Rozdziale II dr Czarnecki szczegółowo omawia program badań Ossowskiej nad moralnością, omawia dorobek oraz prace,
jakie napisała uczona. Ossowska próbowała sformułować definicję moralności, zwracała uwagę, „iż definiując moralność postępować można w różny sposób. Można na przykład zajmować się jedynie tym, co ludzie rzeczywiście uważają za moralność i na podstawie potocznego wyobrażenia o niej podjąć próbę określenia ogólnych własności tego zjawiska. Można także postąpić w sposób odwrotny
i badać jedynie to, co samemu pragnie się uważać za moralność”
W praktyce naukowej Ossowska traktowała pojęcie moralności bardzo szeroko pracowała i nad moralnością mieszczańską i nad etyką i nad etosem, rozróżniała jednak te dyscypliny i przestrzegała, żeby nie mylić tych pojęć, ponieważ jak pisze autor za uczoną „etyka to nazwa dyscypliny teoretycznej, która stara się ustalić, co się robić powinno, a czego nie powinno. Etos zaś to styl życia jakiejś społeczności”
Można stwierdzić, z całą pewnością, że badania i opublikowane prace prof. Ossowskiej uczeni uznali za najwybitniejsze z dziedziny filozofii moralności w XX wieku.
Ja niestety musiałam czytać ten rozdział kilkakrotnie, tematy poruszone w nim były dla mnie „za trudne” i mało zrozumiałe.
W Rozdziale III dr Czarnecki zajął się kolejna dyscypliną, nad którą pracowała prof. Ossowska jest to typologia norm moralnych.
W swojej pracy „Normy moralne – próba systematyzacji” Ossowska analizuje normy moralne, ale „świadomie pomija jednak analizowanie norm moralnych z perspektywy na przykład stosunku do Boga, prawie nie bierze też pod uwagę problemu religijnego lub metafizycznego uzasadnienia norm. Uwagę autorki zaprzątają w zasadzie wyłącznie normy związane ze stosunkiem człowieka do drugiego człowieka oraz do samego siebie” Ossowska zajmuje się w szczególności normami takimi jak: „nie zabijaj”, w „obronie godności”, normy moralne w „obronie niezależności”. Bardzo dużą wagę przykłada uczona do norm w obronie prywatności, potrzebie zaufania oraz sprawiedliwości. Inną normą jest zasada zachowania życzliwości do wszystkich ludzi. Dla mnie jest to bardzo ważna norma, którą bez żadnej trudności staram się stosować w życiu codziennym. „Normę zalecającą życzliwy stosunek do ludzi spełnia, według Ossowskiej, ten, kto:
1. cieszy się z przyjemnych, aktualnych czy przyszłych przeżyć drugiej osoby;
2. doznaje przykrości, gdy taki stan przeżywa druga osoba;
3. łatwo wczuwa się w dążenia innych i pragnie je zaspokoić”
Kolejną grupę stanowią normy określane przez Ossowską jako humanizm. „Przez humanizm proponuje autorka pojmować pewien program etyczny” moralność nazwana moralnością humanistyczną uznaje człowieka za twórcę ocen i norm moralnych, według Ossowskiej człowiek może osiągnąć doskonałość moralną o własnych siłach i człowiek nie może być traktowany instrumentalnie.
Następnymi normami, które uczona traktuje jako zalecenia są normy służące organizowaniu życia zbiorowego. Organizowanie życia zbiorowego zdaniem Ossowskiej sprzyja rozwijaniu przynależności do grupy, współpracy w grupie oraz identyfikowaniu się z grupą.
Według mnie każdy ze znanych systemów etycznych posiada jakąś normę, która jest normą naczelną i wskazuje na zasadniczy cel postępowania ludzkiego, wiążąc postępowanie moralne z jego przestrzeganiem. Ja jestem chrześcijanką, naczelną zasadą chrześcijaństwa jest przykazanie miłości: „kochaj bliźniego swego jak siebie samego” Staram się podporządkowywać tej normie moralnej, uważam, że tylko miłość do bliźnich może stworzyć człowieka prawego, dobrego i bez skazy. Niestety we współczesnym społeczeństwie, w którym dominuje ideologia konsumpcji, pojęcie korzyści własnej jest sprowadzone do powiększenia stanu posiadania, nie mówi się o cenie, jaką trzeba za to zapłacić, a jeżeli się mówi, to najczęściej w tonacji ironii, przylepiając takim zachowaniom etykiety naiwności.
Zdaniem autora książki Ossowska kojarzy wartości moralne
z innymi wartościami mogą one „wynikać z faktu, że normom moralnym przypisuje się zadanie służenia obronie pewnych dóbr takich jak: życie, wolność, bezpieczeństwo” Uczona twierdzi,
że moralność nie odnosi się wyłącznie do sfery kontaktów międzyludzkich, uważa ona, ze „z moralnością kojarzono zazwyczaj także normy mówiące o tym, w jaki sposób osiągnąć własną doskonałość moralną”
Rozdział IV – Psychologia moralności wybrane problemy napisany jest na podstawie znanej pracy profesor Ossowskiej „Motywy postępowania” Ja sama z wielką uwagą przeczytałam tą książkę, ze szczególnym zainteresowaniem przeczytałam rozdziały: drugi o hedonizmie i trzeci o stosunku do własnego cierpienia i przyjemności. Hedonizm do tej pory kojarzył mi się z dziedziną filozofii, zajmującej się pewnymi, niezrozumiałymi przeze mnie poglądami etycznymi, dopiero czytając tę książkę zrozumiałam, że hedonizm to jest postawa życiowa. Jak pisze, Ossowska „ Zajmowanie tego rodzaju postawy może być najzupełniej niezależne od wyznawanych poglądów, istnieją ludzie, którzy są hedonistami w tym właśnie sensie, że tego rodzaju postawę zajmują, choć nie wiedzą o jakichś stanowiskach teoretycznych zwanych hedonizmem”
Odkryłam, czytając Motywy postępowania, wcześniej tego niestety nie wiedziałam, że hedonista to osoba, która ubiega się o tzw. rozkosze zmysłowe, zawsze mnie osobiście kojarzyło się słowo hedonizm ze słowem egoista.
Teraz zajmę się cierpieniem i przyjemnością. Autor książki
w bardzo szczegółowy i wyczerpujący sposób omówił badania uczonej na ten temat. Omówił istotę cierpienia i wpływ, jakie cierpienie ma na życie człowieka. Często jak pisze „cierpienie wydaje się ludziom obowiązkiem moralnym, który należy spełnić w określonych okolicznościach” Ja w swoim życiu zawsze, wynosząc to z domu rodzinnego przyjmowałam cierpienie jako coś, co trzeba przyjąć z cierpliwością, ponieważ cierpienie moje i pomoc w ulżeniu cierpieniu bliźniego „zbliża mnie do Królestwa Niebieskiego”, dopiero, gdy ciężko chorowałam i nie chciałam żeby pielęgniarka wezwała anestezjologa, który wstrzyknąłby mi lek przeciwbólowy usłyszałam, „kobieto jest XX wiek, są lekarstwa, nie musisz cierpieć tylko dla cierpienia, jeżeli Bóg będzie chciał to wyzdrowiejesz i tak”
A teraz coś o przyjemności, autor pisze, że Ossowska „zauważa, że wiele przyjemności wynika z zaspokojenia jakiejś namiętności i że nie tyle samą przyjemność uważa się za grzeszną, ile namiętność, która do tej przyjemności prowadzi” Z cytatu tego wywnioskowałam, że Ossowska uważa każdą przyjemność za pewnego rodzaju namiętność, nie koniecznie chodzi tu o przyjemność w życiu erotycznym, przecież w dzisiejszych czasach ludzie z wielką namiętnością oglądają telewizję, siedzą przed komputerem, pracują, czerpią z tych namiętności ogromną przyjemność. Pan Czarnecki pisze:„Ossowska jest zdania, że moraliści, którzy usiłowali zwalczać przyjemność, brali pod uwagę tylko jeden jej typ” Ja nazwałabym takich moralistów bigotami, ale może się mylę?
Rozdziały V i VI poświęcone są badaniom Ossowskiej nad rzeczywistymi zjawiskami moralnymi. Ossowska w książkach o Moralności mieszczańskiej i Etosie rycerskim stara się przedstawić swoje badania na ten temat. Wg Autora „należałoby raczej mówić nie o moralności, a o moralnościach mieszczańskich”
Szczególnie ciekawa Według mnie jest moralność mieszczańska, a właściwie „drobnomieszczańska” autor przedstawił poglądy Ossowskiej na temat prac Franklina, Defoe, czy Albertiego. Niestety wiele z „cnót” mieszczańskich opisanych przez tych autorów można spotkać i w naszych czasach – kult pieniądza, „dulszczyzna”, bigoteria. Niestety, nawet ludzie, którzy zdobywają wyższe wykształcenie nie „grzeszą” kulturą, a etos rycerski jest im obcy. Fakt, że czytając Rozdział VI, z ogromną uwagą przechodziłam, wraz z autorem przez kolejne epoki, przez kolejne wzory rycerskości, od eposu homeryckiego gdzie „postać mężczyzny powinna zdaniem Ossowskiej, promieniować siłą” po „poglądy T. Elyota, który wyraźnie przygotował gentelmena do objęcia w swoim kraju bezinteresownych funkcji kierowniczych” .Chciałabym by prawdziwy rycerz (czytaj współczesny mężczyzna) miał niektóre cechy rycerza opisanego przez Arystotelesa, pomieszane z rycerzem średniowiecznym i trochę dżentelmena angielskiego, oczywiście dobrze przyprawionego wykształceniem i dobrocią serca.
Rozdział VII poświęcony jest pracy Ossowskiej nad wzorami osobowymi człowieka. Wzór demokraty stanowi gotowy, zaprojektowany, przez Ossowską wzór człowieka żyjącego w ustroju demokratycznym. „ Demokracja w ujęciu Ossowskiej będzie, zatem wykluczała istnienie obywateli pierwszej i drugiej klasy” Ossowska przedstawiła kilkanaście cech, którymi, jej zdaniem powinien odznaczać się człowiek żyjący w ustroju demokratycznym.
Autor podkreśla, że Ossowska „ zwraca uwagę, iż we wzorze porządnego człowieka wypracowanym przez ideologię mieszczańską, na plan pierwszy wysuwała się solidność pieniężna” Ja też jako księgowa uważam, że tylko człowiek o dużym poczuciu moralnym potrafi w sposób solidny podchodzić do pieniądza, do płacenia podatków, do uczciwości w stosunku do kontrahentów.
Według Ossowskiej każdy człowiek powinien kształtować swoją osobowość. „W obecnych czasach, bowiem, podkreśla uczona, potrzebni są ludzie o mocnym kręgosłupie moralnym, z otwartą głową, z inicjatywą, z umysłem samodzielnym i krytycznym, odwagą, w obronie podglądów uważanych za słuszne”
Tymi słowami dr Czarnecki kończy swoją książkę pod tytułem „ Marii Ossowskiej nauka o moralności”, i właściwie te słowa są kluczem do wszystkich drzwi o nazwie moralność, etyka, etyka biznesu itp., cieszę się, że mogłam ją przeczytać, ponieważ moja wiara w to, że są ludzie, którzy myślą o współczesnym człowieku tak jak ja, bardzo mnie podbudowała.
Teraz chciałabym przedstawić trochę moich przemyśleń
o moralności.
Gdy przeczytałam książkę dr Pawła Czarneckiego, długo zastanawiałam się, co właściwie napisać, czy tylko recenzję tej książki? Ale cóż ja osoba, która dopiero teraz, po 53 latach życia zetknęła się z filozofią, z etyką mogłaby recenzować książkę autora tylu publikacji, będącego członkiem międzynarodowych towarzystw? Nie, nigdy bym się nie ośmieliła, mogłam tylko niewprawnie streścić i omówić poszczególne rozdziały.
Ale książka spowodowała to, że zaczęłam zastanawiać się, jakimi normami etycznymi się posługuję, co o moralności przekazałam moim dzieciom?, Czy nauczyłam moich pracowników, co to etyka zawodowa? Jak każdy człowiek pomyślałam, że tak, że ja jestem ta wspaniała, ta dobra i szlachetna, ale czy naprawdę? Kilka dni chodziłam po ulicach Warszawy, wymyślałam sobie różne zajęcia, żeby usprawiedliwić sama przed sobą, że tak naprawdę nie wiem, co napisać, aż pewnego dnia przed pójściem do pracy wstąpiłam do Kościoła i cóż słyszę? Ksiądz mówi o normach moralnych, mówi to, co ja chciałam napisać.
Przed wiekami Bóg dał Mojżeszowi kamienne tablice, były na nich wykute podstawowe normy moralne, jakie powinny obowiązywać człowieka. Lecz cóż zaczął robić człowiek? Zaczął wymyślać swoje normy, takie, jakie były mu na ten czas potrzebne. Chłopi swoje normy, owszem chodzić do Kościoła tak, ale mój kawałek ziemi jest najważniejszy, mogę zabić sąsiada za to, że zaorał kilka centymetrów mojego pola, przykładem, bardzo komicznym jest film „Sami swoi”. Ludzie mieszkający w miastach, wcale nie są lepsi, najważniejszą wartością dla nich jest pieniądz, za nic mają sobie honor, gdy trzeba walczyć o miejsce pracy, potrafią zamienić się w ludzi bestie, w autobusach, tramwajach walczą o miejsca siedzące ze staruszkami
i inwalidami z siłą, która mogłaby „przenosić góry”.
Kupiec za „punkt honoru” ma to aby oszukać klienta, podłożyć mu przeterminowany towar, zawyżyć cenę, a klient cieszy się, gdy sprzedawca, pomyli się przy wydawaniu reszty.
Na wyjazdach zagranicznych Polak „wszystko potrafi” zachowuje się w taki sposób, że niekiedy wstyd mi, że też jestem Polką.
W ostatnim czasie byliśmy widzami i oczywiście później uczestnikami w teatrze pod nazwą Wybory, najpierw parlamentarne, później prezydenckie. To był dopiero popis, co można zrobić z normami moralnymi na swój użytek.
Jestem do dzisiaj zdegustowana i z przerażeniem patrzę jak mój małżonek włącza telewizor, bojąc się, co nowego usłyszę, jak jeden polityk będzie szkalował drugiego polityka „w imię miłości do Polski”.
Ale dosyć tego uskarżania się, przecież człowiek nie działa na ogół pod wpływem chwilowego kaprysu, nastroju, nacisków nań wywieranych, nadarzających się okazji, przecież jego postępowanie nie jest wypadkową różnych oddziaływań zewnętrznych i własnych zachcianek, choć tak może zdarzyć się każdemu, lecz jest uporządkowane, a cele mniej ważne schodzą na plan dalszy. Człowiek gotów jest rezygnować z doraźnych przyjemności za cenę zbliżenia się do odległego, ale głównego celu. Względnie trwałe przekonania oraz ukształtowane sposoby realizacji dążeń nadają nadto działaniu cechy ciągłości i stabilności oraz piętno indywidualne, różniące ludzi między sobą.
Dlatego też wierzę, że pomimo, ze żyjemy w czasach, gdzie przeważa egoizm, to są ludzie, dla których normy moralne określone w „dziesięciu przykazaniach” będą normami podstawowymi, że norma „nie zabijaj” to znaczy, że nie zabijaj i wszystko jedno czy to chodzi o nienarodzone dziecko, czy chorych obłożnie i pragnących śmierci, czy też o sławną w ostatnim czasie sprawę samosądu nad człowiekiem zagrażającym całej wsi.
„Czcij ojca swego i matkę swoją”, bardzo ważna norma moralna, w ostatnich czasach, przez to, że rodzice wychowują swoje dzieci bezstresowo, to przykazanie staje się mało aktualne, ludzie owszem kochają swoich rodziców, ale nie okazują im należytego szacunku, zresztą jest to wina samych rodziców, ich wychowywania dzieci. Przykazanie 7 tak jak i 10 też przestaje być normą moralną, ludzie, może poprzez socjalistyczne wychowanie uważają, że co „państwowe” lub „firmowe” to nie moje, można brać, bo to nie kradzież, przecież nie ukradłem nikomu konkretnemu. Ale myślę, że to się zmieni, młodzi ludzie, z tego, co widzę, nie wyobrażają sobie, żeby tak jak za moich młodych lat, zabierać z pracy materiały biurowe, czy papier toaletowy, kupują sobie sami. I to jest coś pozytywnego, może się zmieni nasza mentalność?
Kończę swoją pracę, zastanawiając się, co z nami będzie, jakie normy moralne przyjmie pokolenie moich dzieci? A może to dobrze, że nie musieli uczyć się być bohaterami, ponieważ nie ma już wojen, przebrzmiewa powoli Etos Solidarności?.
Wierzę, że jak przestaniemy uganiać się za pieniędzmi, zaczniemy dostrzegać tak jak Maria Ossowska drugiego człowieka, która zdaniem dr Czarneckiego pomimo powściągliwości w ferowaniu ocen moralnych była prawdziwym autorytetem moralnym.

Dodaj swoją odpowiedź