wymyśl koniec bajki na jutro Milka i zwierzęta ROŹDZIAŁ 1 Historia Mili -Jestem młodym czarnym owczarkiem niemieckim ,mam półtora miesiąca. Gdy urodziłam się moja, mama umarła, tak jak bracia i siostry, a miałam 6 rodzęństwa, jedynie przerzyłam ja,

wymyśl koniec bajki na jutro Milka i zwierzęta ROŹDZIAŁ 1 Historia Mili -Jestem młodym czarnym owczarkiem niemieckim ,mam półtora miesiąca. Gdy urodziłam się moja, mama umarła, tak jak bracia i siostry, a miałam 6 rodzęństwa, jedynie przerzyłam ja, tata i Czisia. A sam mój tata ma na imię Mafin - I tak zaczyna się moja przygoda. (...) roździał 2 Zycie na ulicy -Gdy się urodziłam zostałam porzucona z tatą i siostrą , żyliśmi w głodzie, na ulicy. Tata zapewniał nam małe pożywienie, ponieważ nie było bezpiecznie samochody, ludzie i wiele więcej zagrożeń. Nasze pożywienie opierało się na resztkach jedzenia ze śmieci, a nie raz tacie udało się znaleźć małą rybkę w stawie w pobliżu. Nie było wspaniale, ale źle też nie. - Czisia, Mila słuchajcie - Rzekł tata - niedługo mam nadzieję, znajdziemy dom. Tato - rzekłam - jestem dobrej myśli. Myśle , na pewno nas ktoś zaadoptuje. (...) ROŹDZIAŁ 3 Atak wilków -Gdy był ranek od razu dostaliśmy śniadanie od taty. - Na śniadanie jest zupka ogórkowa, a przynajmniej jej pół. - oznajmił tata. - Wystarczy wam? -Tak tato. - Powiedzieliśmy równo chórem. -Ponieważ żyliśmy w wielkim kartonie w wielkości lodówki , było nam wygodnie i mieściliśmy się bo jesteśmy mali. -wieczorem gdy już każdy spał, nagle obudziło mnie dziwne warczenie, wstałam i ujżałam dwa wielkie wilki, Nagle zaatakowały moją rodzinę... ROŹDZIAŁ 4 Znalazłam w końcu dom ale gdzie tata gdzie czisia ? -Gdy zaatakowały nas wilki zemdlałam i nie wiele pamiętam , ale gdy się obudziłam. - No maleńka, to twój nowy dom. Musimy ci opatrzeć te rany. - Usłyszałam w tle. - Gdzie ja jestem? -Och maleńka naprawde jesteś chora idziemy do weterynarza , ledwo co szczekasz! - Zarządała. - Gdy ledwo co , spojrzałam na nią, od razu wydawała się przyjazna, miała rozpuszczone, brązowo białe włosy, była szczupłą,trochę niską kobietą. Chyba miała około 28 lat. - Gdy byliśmy w aucie wskoczyłam na kolana , chyba mojej nowej pani i wyglądałam przez okno, widziałam mój stary dom... Ah pamiętam gdy się urodziłam jedyna z Czisią się nie zaraziłyśmy. - powspominałam. - Zaraz, zaraz? Gdzie jest moja rodzina? - Jedynę co pamiętam to.. Wilki! Napewno ta pani przechodziła koło mnie i mnie przygarnęła! - A tata i Czisia? Są tam! - Zauważyłam przy sklepie z ubraniami - Są cali pokaleczeni! - Wykrzyknęłam. - Hał - Hał! -Co się stało piesku? - Zapytała pani. -Hał - Szczeknęłam i wskazałąm łapą. -O boże mała, jakie biedne psiska! - powiedziała i zatrzymała się szybko na poboczu. -Są zemdleni! Oby nie... nie... Nie to napewno nie to o czym myśle! - pomyślałam sobie . -Gdy już zabrała moja pani mnie i ich do weterynarza, Powiedział , że ja jestem to znaczy... kiedy sie podleczę raczej będe zdrowa. -A siostra, siostra ma... śpiączkę, nie chce o tym mówić.... Tata zginął. (...) ROŹDZIAŁ 5 Pogodzenie z utratą bliskich, i w końcu dom. - Gdy jechaliśmy spowrotem do... domu , kobieta zaparkowała i poszła po leki dla mnie. Gdy czekałam na nią w aucie, wiedziałam , że już uczucie rodziny nie powróci... Nigdy. Kiedy byłyśmy już w domu, zostałam sama bo pani poszła na zakupy. - Ej ty! - Usłyszałam nagle. - Gdzie co? Kto to! - Wystraszłam się. - Tu, no na dole! - Nagle ujżałam klatkę, a w niej domek, a z niego wystaje jakiś czarno rudy ogonek. - Czy ty jesteś... - Świnka morską tak! - przerwało mi. - Pokaż się! - To była bardzo włochata świnka morska była rudo czarna, a pyszczek miała biały, a i tylne łapki też były białe. - Co się tak patrzysz? - Oznajmiła świnka. - O cześć, jestem Milka , twoje imię? - Ja jestem Majk. Ale mów do mnie Majki, lepiej się czuje. - A więc Majki długo ma cię pani? A w sęsie najlepsza opiekunka zwierząt świata? - Ucieszył się Majk. - T-tak? Ja jestem nowa... - Ale masz szczęście, że cię zaadoptowała! -No, no chyba... -Poznasz ją, to się okaże jaki to anioł. - Oznajmiła świnka. - No to, skąd pochodzisz to znaczy, skąd ma cię ta ,,Najlepsza opiekunka'? - A więc od czego by tu zacząć... Urodziłem sie w Krakowie, moja rodzęństwo umarło po urodzeniu i moi rodzice też i zn... - Moi też! - Nagle przerwałam Majkiemu. - Łączmy się w bólu. - Powiedział. - Nic nie mówiąc uśmiechnęłam się do niego. - No i jak mówiłem, znalazła mnie na ulicy okaleczonego i przyg... - Mnie też! - Znowu wykrzyknęłam. - Dasz mi dokończyć Mila? Czy wyszłem na głupka? - O nie, nie! Przepraszam. Chciałam tylko powiedzieć.. - No i przygarnęła mnie, bo zaatakowały nas dwa groźne wilki, gdy jadły moich zdechłych rówieśników ja szybko uciekłem, no i gdy już brakło mi sił i byłem gotowy do zgonu.. Znalazł mnie ,,Anioł'. No i od tego czasu... - Żyjesz tutaj... ROŹDZIAŁ 6 Pierwsze znajomości Tydzień później, od adoptowania. Byłam już troszeczkę ,,bardziej' wyrośnięta i mogłam jak to owczarki niemieckie wyjść na podwórko. - Gdy wyszłam na podwórko, było ogrodzone wielkim siwym płotem z dębu. Był tam nieduży lasek w którym , od dzisiaj, uwielbiałam spędzać czas. Powietrze było tam tak świeże, a wiatr był taki deliktny, wilgotny i ... gładki. Że prawie codziennie tam chodzę. Gdy biegałam sobie po lesie , usłyszałam jakieś dziwne głosy... - Stuk, stuk, puk, stuk - Usłyszałam chyba, na drzewie. - Kto to? - Spojrzałam na górę. - Puk, stuk! - Zobaczyłam tam, dzięcioła który dziobał drzewo. - Cześć, czemu się patrzysz? - Zapytał dzięcioł. - A tak sobie... Ciekawi mnie czemu, dziobiesz to drzewo. - To łatwe pytanie! Ty jesz mięso bo jesteś psem, a ja natomiast ptakiem i jem co muszę , a jedzenie jest w drzewie to są robaki. - Fuuj! - Krzyknęłam. - Dla mnie twoje ,,fuj' to mięso. - Oznajmił ptak. - Jak to, przecierz mięso jest pyszne! - Oh. - No to, jak się nazywasz? - Zapytałam z ciekawości. - Tom. - Powiedział dzięcioł. - Ja jestem Milka. - Oznajmiłam. - A więc Milka, muszę się z tobą pożegnać. - Pa, pa! Życzę miłego... czegoś tam co będziesz robić. - No, do zobaczenia. - Nagle po pożegnaniu z Tomem, usłyszałam glos mojej pani, chyba mnie woła - pomyślałam. - Milusiu, Mileńko! Chodż kupiłam ci jedzenie! - Usłyszałam dwukrotnie. - Bez zawachania, poleciałam do domu, bo byłam taka głodna. - Miluś, tu masz miski, a tu nowiutki kojec z daszkiem - Oznajmiła. - Zjedz sobie. - Na początku, tak trochę się wahałam zjeść od kogoś nieznajomego, ale czułam, że ona chce dla mnie dobrze, bo przez tydzień od adoptowania miałam karmę specjalną na chorobę od lekarza. - Przypomniałam sobie. - Wskoczyłam na krzesło, a z krzesła na parapet, tam od dzisiaj, była moja miejscówka, pani chyba to widziała i dała mi tam miski. - Jedz sobie dobre, najdroższe ci kupiłam. - Powiedziała. - krótkie ,, Hau, hau'! Wystarczyło, żeby pani powiedziała ooh! - Ucieszyłam się. - Gdy jadłam usłyszałam. jakby ktoś stukał szybę. Spojrzałam tam, był tam chyba... Jakiś szczurek. - pomyślałam. - Zobaczyłam jakby mi pomachał, co miałam zrobić? Oczywiście, że odmachałam. - Uśmiechnęłam się. - Mila co tam? - Pani podeszła do okna i krzyknęła - To szczur! Gdzie trutka? - Nie wiedziałam co mam zrobić, nie chciałam, żeby się coś z nim stało... - Mam trutkę Milka chodź na rączki. - powiedziała. - Byłam bez bronna jedyna nadzieja uratowania gryzonia to moja tajna broń czyli... - Dobra zaraz po nim. - Uśmiechnęła sie do niego. - Wskoczyłam na okno i zasłaniałam szczurka, a i jak to działa na panią, a oczka moje wytrzeszczone! - Psunia, odsuń się, no nie mów, że pasożyta uratować chcesz. - Zapytała. - Hau! - Broniłam ponad wszystko. - No dobrze, ale następnym razem ci nie popuszcze. - Odeszła niezrozumiała pani. - Gdy zjadłam, wyszłam na dwór by poleżeć na słońcu, gdy nagle zobaczyłam tego szczurka! - Cześć, dziękuje, że mnie uratowałaś, jestem ci wdzięczna. - Powiedział. - Miło mi cie poznać, mój dłóżniku. - Moja dłużniczko dokładniej - uśmiechnęła się. -Jak masz na imię? - spytałam z ciekawości. - Nina, a ty? - oznajmił szczur. - Milka. Jesteś szczurem tak? - Nie, każdy mnie z nim myli, większość osób wie, że jestem myszką. - Zamądrzyła się Nina. - A jaka to różnica wogule? - Nie mogłam zrozumieć. - Myszki tak jak ja są małe, malutkie, a te obrzydliwe szczurzyska ogromne wielko zębne. - Fuu łee! - Wiem. - wymądrzała się dalej. - Milka, gdzie ty poszłaś! - krzyknęła pani. - Pa, no idź już. - ciąg dalszy wymądrzania. - Pa Nina! ROŹDZIAŁ 7 Dni mijają Następnego dnia jak zawsze do lasku, nic nowego gdy wracałam: spotkanie z niną. A w domu jak zawsze o tej porze jedzonko. Bardzo mi sie nudziło, a w końcu wpadłam na pomysł, porozmawiam z Majkim. Przecież to jest genialny pomysł! A więc do niego poszłam. - Cześć Majki, co tam u ciebie? - O Mila, myślałem akurat o tobie. - uśmiechnął się. - To miłe. -
Odpowiedź

-wiem a tak wogulw to co cię tu sprowadza? Zapytał Majki -A nudzi mi sie trochę. Pobawimy się? -Nie moge. Jestem zmęczony -No dobrze... Było już późno polozylam sie spac. w nocy usyszalam wycie wilków zaczęłam sie bać zaczęłam szczekać przez to obudzilam moją panią. Nie była zła naszcescie. Następnego dnia wyszła na spacer z moja panią do lasu zbieralysmy grzyby aż nagle w oddali ujtzalam kogoś zaczęłam szczekać moja pani pobiegła za mną i na ziemi znalazłyśmy porzuconego krolika... Moja pani obrazu zdiela bluze i okryła nim krolika. Wzięła na ręce zwierze i pobieglysmy do samochodu, żeby pojechac do weterynarza. Na miejscu obrazu wzięli sie za krolika. Po 2 tygodniach królik wyszedł i był częścią naszej rodziny. Nazywaliśmy go Missi to była moja najlepsza przyjaviolka. Nigdy nie zapomnę mojej rodziny co robił dla nas tata kocham ich i zawsze będę pamiętać o nich moja przygoda nauczyła mnie cierpliwości i nie załamywać sie znalazłam przyjaciół i to jest najważniejsze...

Dodaj swoją odpowiedź