Nie jest nam potrzebna prawda absolutna. Nikomu nie jest potrzebna. Zresztą absolutna prawda nie istnieje. Czy zgadzasz się z takim stwierdzeniem? A może sądzisz inaczej? Uzasadnij.
Prawda. Słowo tak trudne do zdefiniowania. Czy prawdą można nazwać zgodność z rzeczywistością, czy może raczej brak kłamstwa? Czy aksjomat może być mylny? Skąd mamy wiedzieć, czy prawda, przynajmniej to, co za nią uważamy, za parę lat nie przemieni się w średniowieczny dogmat? Czy prawda absolutna to prawda narzucona, czy ta, w którą chcemy wierzyć? Te i inne pytania sprawiają, iż teza "Prawda jest dobra na wszystko" zaczyna być dla mnie coraz bardziej subiektywna. Dlaczego?
Jakiś czas temu, raczej dość dawno, poznałem postać Korczaka. Ten wielki człowiek nie wyjawił prawdy, a wręcz skłamał przed podopiecznymi, że idą na niedzielny spacer, a w rzeczywistości te dzieci nie dożyły nawet do obiadu. Czy marsz do komory gazowej można nazwać niedzielnym spacerem - sami sobie odpowiedzcie. Należy jednak zastanowić się nad motywem. Co by było, gdyby powiedział im prawdę? To oczywiste, że powstałby przerażający strach, że nie byłoby nawet krzty opanowania, ostatnie chwile przeżyliby w panicznym strachu i lęku. Korczak o tym wiedział i według mnie - to była właściwa decyzja!
Kolejnym punktem w rzece moich myśli jest klasyczna sytuacja szkolna: gdy uczeń widzi osła (takie zwierzę!), to myśli i wie że to jest osioł, ale gdy przyjdzie nauczyciel i powie, że to jest rumak, to siłą woli żak i tak w to uwierzy, gdyż ustrój szkolny nadal jest bliższy monarchii niż demokracji. To jest bardzo elastycznie pojmowana prawda absolutna.
Prawdziwą gmatwaniną prawd jest film Matrix. Tam nawet średnio uważny widz dostrzeże, że prawdą jest, iż Matrix to świat realny (bo przecież czymże innym jest dla ludzi w nim mieszkających jak nie rzeczywistością?), ale również prawdą jest to, że Matrix to wyłącznie program a prawdziwy świat był tylko podwaliną do tego zgubnego przedsięwzięcia jakim było zbudowanie matrycy. Jak myślicie: Czy bylibyście w stanie podważyć wszystkie Wasze autorytety, to co wpajano Wam od dziecka, odrzucić religię i swoje przekonania, zaprzestać wygodnego stylu życia tylko po to, żeby poznać nową prawdę?
Czymże więc jest prawda? Człowiek od wieków niszczy mity, które były przekazywane z ust do ust tylko po to, żeby poznać nowe strony przysłowiowego medalu. Dawniej ludzie byli przekonani, że za horyzontem spadną z Ziemi i się potrzaskają na tysiąc różnych kawałków. Odkąd poznaliśmy żeglugę i kartografię - biedni ludzie przeżyli szok. Nie można tu pominąć ważnej sylwetki Krzysia Kolumba, który dzięki niezwykle komercyjnym działaniom stał się symbolem odkrywania tego, czego poznanie wydaje się nam niemożliwe. Innym "Kolumbem" był człowiek, który mógł sobie jako pierwszy po Księżycu poskakać. Udowodnił nam przecież, że kolejnym "morzem" do odkrycia jest kosmos. Inny znany i powszechnie wielbiony człowiek, który w swej dziedzinie nie ma sobie równych to Stephen Hawking, który nie rozprawia o morałach trzech wymiarów, lecz wchodzi w korytarze czasu w których zwykły śmiertelnik zgubiłby się nawet z mapą. Przecież czas to coś elastycznego, a nie tylko to, co płynie nieubłaganie - kolejne wierzenie, które przecież dla niego jest jak najbardziej prawdziwe.
No dobrze. Mamy przykłady różnych prawd, ale tak naprawdę to przecież nie wiemy właściwie po co nam ona! Niby prawda to coś, co powinno trzymać nas przy ziemi. Ale ludzie jednak wierzą w siły nadprzyrodzone, giną za tę wiarę (lub za jej brak) od wieków. Weźmy takich chrześcijan - ginęli męczenniczą śmiercią w imię idei, które spisane zostały przez ich "braci" w późniejszym bestsellerze "Pismo Święte". Nie mam zamiaru rozprawiać, czy te idee są słuszne czy nie, gdyż w tej kwestii mam raczej stronnicze zdanie, ale warto zaznaczyć również zaborczość tych, co wiarę pojmowali jako dobrą okazję do kolejnej krwawej bitki - rycerze Wielkiego Zakonu Krzyżackiego. Ci właśnie ludzie narzucali prawdę absolutną pod groźbą śmierci (może mało oryginalne, ale - działało!).
Czy więc potrzebna nam jest prawda absolutna - narzucana przez innych? Z jednej strony nie - przecież po co? Ale z drugiej tak - jaka nasza historia byłaby nudna bez takich pikantnych fragmencików i czego by nas historycy uczyli? Zwykła prawda (taka, którą sami sobie wybieramy) również jest nam potrzebna - w końcu prawdą przecież jest to, że jej brak spowodowałby, że z każdego z nas wyrósłby polityk, a Polska ma już ich sporo i ledwo co się zbiera w garść (chociaż może i by było weselej...).
Czy prawdą jest to, co napisałem? Nie wiem - zdecydujcie sami....