Ballada Adama Mickiewicza "Świteź" streszczenie
W okolicach Płużyn znajduje się wielkie jezioro, o którym ludzie prości mówią różne historie. Nocą, z głębin jeziora słychać odgłosy walk, chrzęst zbroi i płacz kobiet.
Pewnego dnia Dziedzic tej okolicy postanowił zbadać dno akwenu. Dziedzic przedsięwzięcie rozpoczął mszą i modlitwą. Z zarzuconych sieci wyłowiono dziewczynę, która wyglądała jak żywa.
Niewiasta opowiedziała zebranym historię swojego miasta. Mówiła o wspaniałym wojsku i pięknych ludziach, żyjących w Świteziu. Opowiedziała jak pewnego razu jej ojciec dostał list od Mendoga proszącego o pomoc w wojnie z Rusią. Tuhan (ojciec dziewczyny) wahał się, czy może zostawić kobiety i dzieci same w mieście, ale jego córka zapewniła go, że anioł będzie czuwał nad miastem. Lecz wojska ruskie zaatakowały Świteź, a kobiety bojące się zguby i hańby postanowiły popełnić samobójstwa, ale wtedy ich dusze zostałyby potępione w niebie, więc zaczęły modlić się do Boga, aby odebrał im życie. Łaskawy Pan zamienił córki i małżonki Świtezi w kwiaty o białym kolorze, który oznaczał ich niewinność za życia.
Gdy żołnierze rosyjscy zakatowali wioskę nikogo nie zastali, chcieli pozrywać kwiaty w wieńce do ozdoby, jednak każdy, kto dotknął kwiatu został chory na śmiertelną chorobę. Tak oto Bóg uratował mieszkańców Świteźa. Później Kobieta wskoczyła do wody. A że z Bogiem rozpoczęli wyprawę nie zatopiła ich.