Interpretacja "Baśni wigilijnej" Czesława Miłosza
Wiersz „Baśń wigilijna” autorstwa Czesława Miłosza pochodzi z tomu „Ocalenie”, wydanego w 1942 roku. Tomik „Ocalenie” obejmuje teksty przedwojenne i okupacyjne. Szczególnie widoczne są tutaj elementy katastrofizmu. Zresztą zdominowały one twórczość przedwojenną poety i uczyniły z niego jednego z najwybitniejszych przedstawicieli tego literacko- historiozoficznego nurtu. „Ocalenie” miało ogromne znaczenie dla polskiej kultury. Równocześnie zachwycało i wzbudzało zdziwienie oraz sprzeciw wielu krytyków i czytelników.
Tytuł omawianego tutaj wiersza narzuca czytelnikowi przyjemne skojarzenia z rodzinną i pełną ciepła Wigilią, z dzieciństwem i wieczorami wypełnionymi bajkami czytanymi przez rodziców. Jednak prawdziwy sens tytułu jest tutaj ukryty głębiej. Już po lekturze utworu, nabiera się pewności, że ów tytuł jest niczym innym, jak mistyfikacją autora.
„Baśń wigilijna” składa się z pięciu strof. Pierwsza część utworu rzeczywiście wzbudza w odbiorcy spokój, ale już dwie ostatnie zwrotki mają inny charakter. W pierwszej strofie pojawia się bohater liryczny, którym jest człowiek, zamieniony potem ręką Boga w srebrnego anioła. Po szybkiej i bezmyślnej lekturze utworu, można byłoby pomyśleć, że przemiana ta następuje już tutaj, ale to nieprawda! W pierwszym wersie utworu zaznaczono, że człowiek ten wiódł życie przepełnione bezsensem i rozpaczą. To życie ma już jednak za sobą. Teraz „przyfruwa” na miejsce, skąd dochodzi płacz Dziecka, drugiego bohatera lirycznego „Baśni wigilijnej”. Dzieje się to wszystko w noc wigilijną, gdyż, o czym mowa w wierszu, jest to noc, „która gwiazdą betlejemską straszy”. Tutaj narzuca się pytanie: czy gwiazda betlejemska może straszyć? Wigilia kojarzy się raczej z miłymi odczuciami, a tutaj „straszy”. Z tego faktu może wynikać płacz Dziecka, na który człowiek „przyfrunął”, gotów objąć je opieką. Stanął nad kołyską Dziecka i rozpostarł nad nią swe skrzydło. W tym momencie nabieramy pewności, że przemiana człowieka w srebrnego anioła, zaczęła się dokonywać. Ten gest uspokoił płaczące Dziecko i zarazem zaciekawił je. Przypatrywało się ono skrzydle, które było czymś, czego przedtem nigdy nie widziało i wydało mu się śnieżystą górą z setką różowych potoków. Dziecko rozbawił odblask, który odbił się na skrzydle srebrnego anioła. Zapewne, ciekawe świata i wszystkiego, co je otacza, chciało go dotknąć. Ta scena odbywa się jakby w złotej klatce, w miejscu, gdzie panuje spokój i harmonia, w którym nikomu nic nie grozi i w którym każdy chciałby się znaleźć, doświadczając wyciszenia. Nasi bohaterowie są odcięci od wydarzeń, które mają miejsce na zewnątrz.
Tam właśnie budził się nowy dzień, czego oznaką było wschodzące słońce. W pewnym momencie odwróciło ono uwagę anioła od Dziecka. Od tej chwili anioł począł „chciwie” wyłapywać odgłosy budzącego się do życia dnia i odgłosy ziemi. Słyszał skrzypienie żurawia, co było znakiem, że ludzie też już się obudzili i właśnie ktoś wziął się za nabieranie wody ze studni. Panował jeszcze mrok, bo widać było łuczywa zapalone, których płomienie rumieniły okna domów. Ludzie wychodząc o świcie na polowanie w ten sposób oświetlali sobie drogę. Anioł nasłuchiwał tego wszystkiego „chciwie”, tak jakby chciał zapamiętać jak najwięcej szczegółów. Sprawiał wrażenie kogoś, kto wcześniej, jeszcze jako człowiek, brał udział w przygotowaniach do łowów i w samych łowach.
Czwarta zwrotka wzbudza u czytelnika strach i powoduje szybsze bicie serca. W niej akcja nabiera szybkiego tempa. Psy gończe „dymiąc rwały się na smyczy”, co przywodzi na myśl agresywne, myśliwskie psy, czekające tylko na spuszczenie z łańcuchów, aby móc zaatakować inne, słabsze zwierzę. Dźwięk trąbki myśliwego niósł się, prowadzony przez wiatr, na cały bór. Psy już dłużej nie mogły utrzymać się na uwięzi. Trąbka tylko podsycała w nich pragnienie wyrwania się z niewoli i pogonienia za potencjalną ofiarą. Psy miały doczepione dzwonki, więc bez problemu można było nasłuchiwać gdzie akurat gonią za zwierzyną. Po tym, jak na początku wiersza zaznaczono, że dzieje się to wszystko w noc wigilijną, teraz jest podkreślenie pory roku, która jak najbardziej nie zaprzecza tamtemu spostrzeżeniu. Otóż psy biegają za zwierzyną, goniąc „puszysty ślad”. Może to tylko oznaczać jedno- akcja dzieje się zimą, a „puszysty ślad” to nic innego, jak ślad na miękkim śniegu. Umiejscowienie tych wydarzeń w Wigilię sprawia, że oddziaływują one na nas w większym stopniu. Wigilia to przecież rodzinny dzień, w którym wszyscy stają się lepsi i łagodniejsi względem bliźnich. Ludzie spotykają się w gronie rodzinnym i ani na myśl im nie przyjdą łowy. Tutaj, tymczasem, brutalnej scenie łowów jest przeciwstawiona beztroska i rozbawienie małego Dziecka, na którego wydarzenia za oknem nie mają wpływu.
Anioł sprawiał wrażenie, jakby widział łowy nie pierwszy raz. Wiedział, że za moment biały śnieg pokryje się krwią i w ten sposób pozostanie na nim ślad niedawno stoczonej walki o życie. Motyw białego śniegu, pokrytego krwią również wpływa na zwiększenie obrazowości wydarzeń, które dzieją się na oczach anioła. Czerwona plama krwi na białym, puszystym śniegu rozbudza wyobraźnię każdego i wzbudza w nim, jeśli nie strach, to obrzydzenie, czy współczucie. Anioł nawiązuje do misji, z jaką Dziecko przyszło na świat. Mówi, że ono „ziemię nie od krwi wybawi”. Taki szyk jego wypowiedzi świadczy o tym, że zadaniem Dziecka jednak jest wybawienie ziemi, ale nie od krwi. W ten sposób można się domyślać, że owo Dziecko, pisane nawet zresztą, w niektórych momentach, za pomocą wielkiej litery, to nie kto inny, jak tylko Jezus. Mamy, więc tutaj przywołanie motywów biblijnych. Już nie tylko chodzi o wprowadzenie postaci dawnego człowieka, zamienionego przez Boga w anioła. Jezus przyszedł na świat, mając do spełnienia misję zbawienia ludzi. Jego zadaniem, tak samo jak Dziecka, nie było wybawienie ziemi od krwi i cierpienia. Tego po prostu nie można dokonać! Dziecku, anioł przypisuje inną rolę- ma tak, jak „promień, co przywraca czarnej fali płynność”, przywrócić niewinność zbrodni ludzkiej.
Skoro „czarnej fali” przywrócono płynność, oznacza to, że była ona zastygła, pozostawała w bezruchu, nie miała na nic wpływu. Teraz jednak tę płynność się jej przywraca i znów może rosnąć w siłę. Działanie Dziecka zostało porównane właśnie do działania promienia, który wpływa na „czarną falę”. Dziecko w ten sam sposób oraz z taką samą siłą i konsekwencją przywróci niewinność zbrodni ludzkiej. Znowu pojawia się tutaj wyraz „przywróci”, co oznacza, że ta zbrodnia ludzka już kiedyś cechowała się niewinnością, potem na jakiś czas została ona jej odebrana. Teraz znowu, dzięki Dziecku zbrodnia ludzka będzie niewinna. Nasuwa się jednak pytanie: czy jest w ogóle możliwość, żeby zbrodnia ludzka była niewinna? Wydawać by się, więc mogło, że kiedy anioł mówi o roli Dziecka, dotyczącej wpływu na losy ziemi, posługuje się ironią. Anioł jakby próbował zatuszować za jej pomocą pretensje do Dziecka. Zarzuca mu, że jego przyjście na świat nie wpłynie dobrze na losy ziemi, a wręcz przeciwnie, pogorszy je. Pokrywałaby się ta teza z twierdzeniem, że Dziecko nie wybawi ziemi od krwi. Zbrodnia ludzka już nie była niewinna, a teraz znowu taką się stanie.
„W noc, która gwiazdą betlejemską straszy” przyszło na świat Dziecko, od razu otoczone troskliwą opieką człowieka, zamieniającego się w miarę rozwoju sytuacji w srebrnego anioła. Wydawać by się mogło, że ono sprawi, iż ziemia powróci na właściwy tor, a z utworu wyraźnie wynika, że tak wcale nie będzie. Anioł przepowiada, że to Dziecko „zbrodni ludzkiej przywróci niewinność”. To wyjątkowo pesymistyczna wizja przyszłości. Od razu nasuwa się przecież myśl, że zbrodnia w żaden sposób nie jest niewinna. Anioł, jakby prorokował, że nastaną takie czasy, kiedy właśnie ludzkie zbrodnie będą na porządku dziennym i nikt się już im nie będzie dziwił. Wydaje się jednak, że to zbyt daleko posunięty pesymizm! Niewinność zbrodni ludzkiej po prostu nie jest możliwa. Tak samo niemożliwością jest, żeby gwiazda betlejemska mogła straszyć. To ważne sprzeczności, które utwierdzają każdego odbiorcę w przekonaniu, że całość utworu jest jedną wielką mistyfikacją autora. Próbuje on zmylić czytelnika, ale jeśli ten jest czujny, nie da się nabrać na owo oszustwo. Zbrodnia nigdy nie jest niewinna, a gwiazda betlejemska nigdy nie straszy!
„Baśń wigilijna” powstała w czasie II wojny światowej. Autor, więc widział wiele zła, niegodziwości i brutalnych zachowań. Mógł dojść do wniosku, że skoro Niemcy zabijają Polaków, to dlaczego Polacy, broniąc swojego kraju i rodaków, nie mieliby zabijać Niemców. Czy jeśli Polacy, broniąc się, będą popełniać zbrodnie, to czyż nie jest faktem, że zbrodnie te będą niewinne? Zależy, po której stronie się stoi. Z jednej strony patrząc, będą to okrutne mordy, z drugiej „tylko” obrona. Dlaczego człowiek ma być karany za walkę o własne życie?
Anioł jest głosem autora utworu. W jego słowach autor mówi, co myśli o wojnie i zbrodni ludzkiej. Kryjąc się za jego postacią, może wreszcie wyrazić to, co chce. Wydawać się, więc może, że cała opowieść o łowach jest jedną wielką metaforą wojny. Zaś przygotowywania do łowów to przygotowywania żołnierzy do wojny. To przecież ludzie tacy, jak każdy z nas. W domach pozostawiają swe rodziny, mają obowiązki itd. Po polu bitwy gonią zaś jak psy gończe, a kiedy dopadają swoją ofiarę, zostaje po niej tylko kałuża krwi, niejednokrotnie jako dowód stoczonej walki o życie. Patrząc na to wszystko można byłoby się zastanawiać, gdzie w takich chwilach jest Bóg. Dlaczego pozwala, żeby na świecie toczyły się wojny, pochłaniające wiele tysięcy istnień ludzkich? Autor nie widzi światełka w tunelu. Nie wierzy, że coś sprawi, iż to wszystko się skończy, skoro nawet Bóg nie jest w stanie pomóc.
Czytając wiersz można odnieść wrażenie, że mamy przed sobą bajkę z pointą, której bohaterami są srebrny anioł i Dziecko. To jednak nieprawda! Utwór ten nie zaczyna się od słów: „Za górami, za lasami(...)”, jak standardowa bajka. Oprócz tego, bajki skierowane są przecież do dzieci i powinny być lekkie oraz łatwe w odbiorze, a już na pewno z pogodnym zakończeniem. To przemawia za faktem, iż nawet tytuł utworu jest prowokacyjny. Przeczytawszy całość, nabiera się pewności, że wiersz nie jest przeznaczony dla dzieci. Jego odbiorcami są wszyscy współcześni autorowi ludzie, w pełni świadomi tego, o czym pisze. Sam poeta mówi do nas w wierszu, więc jest to swoiste alter ego. Miłosz zabawia się w proroka i przewiduje niezwykle pesymistyczny kierunek, w którym świat podąży. Z perspektywy czasu możemy przyznać, że Miłosz o niewiele się pomylił w swoich przewidywaniach, ale wciąż nie można się zgodzić, że zbrodnia ludzka jest niewinna. W ten sposób poeta pokazuje nam, że zło ma nieograniczone pole działania i może dotrzeć wszędzie. Nawet dzieciom odbiera ciepło rodzinne i pełne miłości wieczory, spędzone przy czytaniu bajek wspólnie z rodzicami.