Jakie przemyślenia dotyczące rodziny i wychowania wynikają z lektury „Ojciec Goriot”.
Rodzina jest podstawową grupą pierwotną złożoną z małżonków i dzieci oraz krewnych każdego z małżonków. Istotą rodziny są dwa rodzaje więzi społecznych: małżeńska i rodzicielska. Jest to grupa, która odgrywa szczególnie doniosłą rolę w życiu społecznym ponieważ tworzy ciągłość biologiczną społeczeństwa. Zadaniem rodziny jest przekazanie dzieciom dziedzictwa kulturowego szerszych grup. Ważną rolę w rodzinie sprawują rodzice, którzy to zadanie spełniają. Wielu rodziców traktuje swoje dziecko jako „kontynuację samych siebie”, a więc chcą dla nich jak najlepiej, żeby dobrze się uczyły, miały powodzenie w życiu towarzyskim, niczego im nie brakowało, miały wszystko, czego oni nie mieli w dzieciństwie. Aby to wszystko sfinansować, trzeba więcej pracować, co wymaga poświęcenia więcej czasu, którego z kolei brakuje dla dzieci, a jeśli już jest, to jest on poświęcany na odpoczynek. Żeby to zrekompensować kupuje się dzieciom prezenty, dostają one wszystko czego sobie zażyczą. Dzieci w takich okolicznościach łatwo się przyzwyczajają do spełniania każdej ich zachcianki. Często zapominają, że to wszystko z miłości do nich i chcą ciągle więcej, i więcej. Miłość do rodziców przeradza się żądzę pieniądza, w której opiekunowie są tylko źródłem pieniędzy. A gdy oddadzą cały swój majątek nie są już potrzebni, dlatego niektóre wychowane zgodnie z tym schematem dzieci odwracają się od swych rodziców, gdy ci przestają je finansować. Zapominają, kto im dał życie, ubrał, wykształcił, dał wszystko, a to i tak dla nich za mało. Oczywiście nie zawsze tak jest – nie zawsze dochodzi do sytuacji, kiedy przestają być szanowani, odwiedzani, a w ostateczności kochani. Ale jak tu kochać tylko za pieniądze, ponieważ nie starcza czasu na uczucia. Doprowadza do tego zaślepiona miłość, która podpowiada, że dzieciom wszystko należy „podać na tacy”, gotowe, że należy robić wszystko, byle ich nie stresować, by nie zaznały „ziarnka gorczycy”. Nie jest tak zawsze, ponieważ każdy człowiek jest inny, inaczej postępuje w danych sytuacjach, inaczej je przeżywa, inaczej kocha, czuje, posiada różną odporność psychiczną.
Jako przykład chciałabym przedstawić postać Jana Jakuba Goriot – tytułowego bohatera powieści „Ojciec Goriot” Honoriusza Balzaka.
Przed rewolucją był „prostym robotnikiem w handlu mąką, oszczędnym i dojść przedsiębiorczym, aby kupić interes swego pana, którego los uczynił ofiarą pierwszych rozruchów w 1789.” Interes ten okazał się „strzałem w dziesiątkę”, gdyż nieurodzaj doprowadził do olbrzymiego wzrostu cen zboża, dlatego szybko zarobił dużo pieniędzy. Gdy jego żona zmarła po siedmiu latach pożycia małżeńskiego, całe jego uczucie skupiło się na córkach: Delfinie i Anastazji. Goriot dużo pracował, a dla córek nie miał za dużo czasu, jednak rekompensował im to, dając pieniądze i spełniając wszystkie materialne zachcianki. Ubóstwiał je i wychowywał jak księżniczki otaczając je zbytkiem i nie szczędząc dla nich pieniędzy. Mimo wielkiej miłości nie przekazał im wartości duchowych, znały tylko materialne. Dzięki jego fortunie „dobrze” powychodziły za mąż. Dostały się do wyższych sfer, tam gdzie prostemu, niewykształconemu i nie mającemu nazwiska szlacheckiego człowiekowi wstęp był wzbroniony. Na początku mieszkał z nimi, jednak z czasem musiał się wyprowadzić od nich. Sam mówił, że się wyprowadził, aby nie przeszkadzać swoim ukochanym dzieciom. W rzeczywistości jednak został prawie siłą wypchnięty za drzwi. Musiał zmienić cel i sens swego życia, aby Delfina i Anastazja były zadowolone. Odwiedzał je po kryjomu - wchodził kuchennymi schodami, a one odwiedzały go tylko, gdy potrzebowały pieniędzy. Był przez nie upokarzany, jednak one nie podzielały tego zdania, a w zasadzie sam tego nie dostrzegał, ponieważ żył nie swoim życiem, a swoich córek. Był w nie zapatrzony do tego stopnia, że miłość przysłoniła mu obraz na ich prawdziwą naturę – że one nie kochają jego, lecz jego pieniądze i majątek. Jego ślepa, namiętna, nienaturalna wprost miłość do dzieci, jego obsesja na tym tle i bezgraniczne oddanie dla nich doprowadziły go do biedy. Jemu to nie przeszkadzało, był chętny spełniać każdą ich zachciankę, nawet za cenę własnych największych wyrzeczeń, wyzbywając się stopniowo wszystkiego, co miał. Był gotowy na wszystko, byle tylko zapewnić szczęście swoim dzieciom. Uważał je za ideały, którymi nie były. Utrzymywał nawet kochanków córek, wykupywał ich weksle. Pieniądze, które miały zapewnić córkom szczęście, a jemu wdzięczność, zrobiły spustoszenie moralne w sercach obu córek. Ojciec Goriot jest niewątpliwie postacią tragiczną, jednak z własnej winy, ponieważ kiedy córki były małe on tylko im dawał, a nie wymagał. Obie dziewczyny miały już jako nastolatki swoje własne powozy, co w środowisku drobnomieszczaństwa było zjawiskiem rzadkim, wręcz niespotykanym. Chorym wytworem umysłu Goriota było zaburzenie korelacji, między rodzicem, a dzieckiem, postawienie osoby dziecka na pierwszym planie, kiedy jego wnętrze duchowe jest jeszcze niewykształcone i niewłaściwe wychowanie prowadzi do utraty wszelkich uczuć. To, że córki nie przyszły do umierającego ojca, jest wielką zniewagą w stosunku do niego. Obowiązkiem dziecka jest być przy łożu śmierci ojca czy matki i wysłuchać ostatniej woli, która jest święta. Jednak po odebraniu ojcu wszystkich pieniędzy, nie widziały już żadnego celu w odwiedzaniu go.
Podobnym kochającym ponad wszystko swe dzieci ojcem jest Bóg. Bóg stworzył nas wszystkich i dla swych dzieci zrobił wszystko – stworzył dla nas cały świat, w którym żyjemy a także niebo, ziemię, rośliny, zwierzęta, morza i oceany. Bóg stworzył człowieka, aby Pana Boga znał, czcił, kochał i służył Mu. Jednak, już pierwsi ludzie – Adam i Ewa okazali nieposłuszeństwo względem Pana Boga. Mieli w raju wszystko, a to dla nich było i tak za mało i nie potrafili uszanować jednego zakazu. W dzisiejszych czasach niewiele osób myśli o Bogu, a jeśli już to nie oddaje należnej Mu czci. Ludzie najczęściej o Bogu przypominają sobie dopiero w trudnych chwilach, zupełnie jak córki Goriota, które odwiedzały go tylko, gdy potrzebowały pieniędzy. Tak samo jest z nami – wszystkimi ludźmi. Bóg jest nam potrzebny tylko, żeby pomógł w trudnych chwilach, a jeśli nam nie pomoże traktujemy Go, jak Delfina i Anastazja, gdy Goriot oddał im już wszystkie pieniądze – nie będziemy chcieli Go znać. Jednak Stwórca jest wszechmogący, a więc może zmienić postępowanie ludzi, jednak dał im wolną wolę. Jest też najmędrszy, a więc wie, co robi. Wie, że nie wszystkim ludziom, jak osiągną sukces, woda sodowa uderzy do głowy i że nie odwracają się od swych dobroczyńców, którym wszystko zawdzięczają. Wolna wola sprawia, że każdy człowiek jest inny i inaczej postępuje w okolicznościach, w jakich postawił go okrutny los. Jak już wspomniałam, nie wszyscy się odwracają od rodziców, gdy ci ich nie rozumieją. Niektórzy przeciw losowi się buntują, chcą go zmienić. Jako poparcie zobrazuje historię jednego z moich kolegów – Łukasza. Łukasz jest jedynakiem, więc rodzice chcą dla niego jak najlepiej, jest ich „oczkiem w głowie”. Żeby zapewnić mu wszystko, aby niczego mu nie brakowało muszą dużo pracować. Mają swój sklep w centrum miasta i handlują nawet w święta. Przez to nie mają dla niego za dużo czasu. Ale za to ma wszystko, co chce – komputer, telefon komórkowy, wieże, markowe ubrania. Jedyne, czego mu brakuje to uczucie. Rozumie, że rodzice pracują miedzy innymi dla niego, gdyż ciężko w tych czasach o prace i nie mieliby co jeść, ale wolałby, żeby więcej czasu z nim spędzali. Gdy są w domu, jak chce z nimi porozmawiać o problemach lub o czymkolwiek innym, proszą go aby dał im odpocząć. Chłopak chcąc zwrócić na siebie uwagę, jako formę manifestacji najpierw zaczął palić papierosy. Miał wtedy 13 lat. Później przyszedł po sylwestrze pijany do domu.. Nawet gdy jego mama poczuła od niego papierosy uwierzyła mu, gdy mówił, że nie palił. Jej zaślepiona miłość przysłoniła fakty, w które zwątpiła po słowach ukochanego syna.. Ostatnio do nałogowego palenia doszły Łukaszowi narkotyki, które bez problemu „wchłaniają” ciężko zarobione przez rodziców pieniądze. Z wzorowego ucznia, stał się jak na razie uczniem średnim.. Łukasz jest teraz w czwartej klasie liceum, niedługo będzie pisał maturę. Czy się „weźmie w garść”? Czy zreflektuje się i zmieni swe postępowanie? Czy rodzice zaczną się nim interesować i poświęcą mu więcej uwagi? Pytania można mnożyć, jednak co będzie dalej – nie wiem. Mogę się jedynie domyślać.
Na przykładzie „Ojca Goriot”, a także mojego kolegi, uważam że miłość do dziecka nie może być ślepa, należy je kochać z rozsądkiem. Rodzice powinni zrozumieć, że dziecko należy wyposażyć w bagaż uczuć, poświęcać mu więcej czasu, znać jego zainteresowania i poglądy. Za rodzica nie zrobi tego szkoła czy kościół. Dziecku powinno się poświęcać więcej czasu, żeby pamiętało jak dorośnie, komu zawdzięcza swoje życie, z kim spędziło dzieciństwo, że wszystko co ma to dzięki rodzicom. Dobra materialne to nie wszystko, nie powinien to być cel życia. Najważniejsze jest szczęście, dlatego rodzice powinni wychowywać swe pociechy tak, aby umiały okazywać uczucia, żeby nie kierowały się w życiu materializmem, aby nie stały się egocentrykami. Pieniądz nie zastąpi rodziców, którzy są najważniejszymi ludźmi w życiu każdego dziecka, to oni pokazują jak się kocha, uczą nas szacunku, obowiązku, pokazują problemy otaczającej nas rzeczywistości. Dom jest pierwszym i najważniejszym środowiskiem wychowawczym, właśnie w nim poznajemy co to jest miłość i to ze ona jest w życiu podstawa, a nie pieniądz.