Komisje parlamentarne: „Gdy rząd chce coś załatwić- to załatwia. Gdy nie chce, powołuje w tej sprawie komisję parlamentarną.”
Stwierdzenie niemieckiego kanclerza Bismarcka dowodzi, że powoływanie komisji nie jest pomysłem współczesnych polityków. Komisje istnieją od dawna, ale nie ulega wątpliwości, że ich rola uległa zmianom. Wypowiedź Bismarcka sugeruje małą potrzebę istnienia komisji parlamentarnych, bo przecież rząd może sam daną sprawę załatwić. Bismarck wydaje się ironiczne traktować komisje parlamentarne, odnosi się do sensu ich powoływania z dystansem, a ich powstawanie uważa za odkładanie w czasie podjęcia decyzji. Jednak stosunek i rola komisji w czasach współczesnych zdecydowanie ewoluowała. Okazuje się, że współcześnie nikt nie kwestionuje istnienia komisji parlamentarnych. Chociaż można mieć zastrzeżenia do sposobu ich działania, to nie da się nie zauważyć ich znaczenie systematycznie wzrasta.
Komisja parlamentarna jako zespół oddelegowany z większego grona, powołany specjalnie do nadzorowania wykonywania jakiegoś zadania jest typowym sposobem pracy polskiego parlamentu. Współcześnie działa 25 komisji stałych zajmujących się rozpatrywaniem i przygotowywaniem spraw stanowiących przedmiot prac Sejmu. Większość ustaw jest opracowywana właśnie przez zajmujące się określoną tematyką komisje parlamentarne lub przynajmniej z nimi konsultowana. Ten system nie zdaje do końca egzaminu, ponieważ w komisjach zasiadają ludzie o różnych poglądach, którzy często nie potrafią, bądź nie chcą znaleźć konsensusu. Więcej czasu przeznaczają więc na prywatne animozje i przepychanki dotyczące pierwotnych założeń ustawy, niż na dopracowanie poszczególnych jej zapisów. Często komisje pracują nad daną sprawą bardzo długo, by ostatecznie i tak zmienić jej podstawowe kryteria. Tym samym tracony jest cenny czas, a ustawa stoi w miejscu. Podstawą działania komisji jest kolektywne wykonywanie pracy. Niestety już ten podstawowy warunek jest spełniany w Polsce bardzo rzadko, przez co wyniki działania komisji nie są wymierne do założonych zadań. Nie widać jednak innych rozwiązań, a taka strategia jest umotywowana trudnościami w prowadzeniu rzeczowych dyskusji w dużych zgromadzeniach. Pozostaje mieć nadzieję na częściowe odpolitycznienie działających komisji i dobrą wolę ich poszczególnych członków, którzy zrozumieją, że działają we wspólnym, a nie własnym interesie.
Popularne w ostatnim czasie stały się komisje nadzwyczajne, których rodzajem jest sejmowa komisja śledcza. Sejm nadał komisji śledczej uprawnienia prokuratorskie, a członkowie komisji uzyskali w ten sposób prawo do przesłuchiwania świadków zgodnie z zasadami kodeksu postępowania karnego. Komisja powoływana jest do zbadania określonej sprawy. W dotychczasowej historii III RP działały 3 komisje śledcze: w tzw. sprawie Rywina, w sprawie PKN Orlen i w sprawie dot. prywatyzacji PZU. Na podstawie obserwacji ich działania można dojść do pewnych wniosków, wskazać zarówno plusy, jak i minusy istnienia takich komisji. Z pewnością pokazują one pewne mechanizmy, w które są czasem uwikłani politycy. Myślę, że generalnie te komisje, abstrahując od tego całego kontekstu politycznego, który niejako kładzie się cieniem na ich działalność, na pewno odkrywają matactwa, które w państwie nie powinny mieć miejsca. Dużą rolę odgrywają tutaj media. Komisje były w większej części transmitowane na żywo, co służyło niestety członkom komisji do populistycznych wypowiedzi, ale też z drugiej strony takie sprawozdanie telewizyjne, choć w pewnym stopniu, uniemożliwiało bezczelne skorumpowanie komisji. Postępowanie przed komisją od postępowania prokuratorskiego różni fakt, że gdyby sprawy te rozpatrywała tylko prokuratura, ogromne ilości faktów, o których dzisiaj wie opinia publiczna, zostałyby ukryte. Myślę, że komisja, która zawarła pewne ustalenia, przyczyniła się do przyspieszenia postępowania prokuratury. Wiadomo jednak, że taka grupa składa się z ludzi o różnej orientacji politycznej, wyłanianej z różnych ugrupowań. Każde z tych ugrupowań ma inne cele i inne życzenia, co do działania komisji. Jest to organizm polityczny i tego upolitycznienia zlikwidować nikt nie jest w stanie. Uważam, że aby właściwie ocenić prace komisji śledczych i efekty, trzeba odsunąć się od bieżącej obserwacji komisji, ponieważ jej „codzienne życie” jest trudne- tam przeniosły się rozmaite spory, namiętności i antagonizmy polityczne. Są to naturalne trudności, które politycy powinni starać się minimalizować, a własne uprzedzenia odkładać na drugi plan. Na pewno komisje obnażyły przed społeczeństwem to, co się dzieje na szczytach władzy- nadużywanie władzy w związku z prywatnymi interesami. Do tej pory władza była właściwie bezkarna, ale żadna władza nie chroni sprawujących ją przed sprawiedliwością. W gruncie rzeczy to zmierza do jakiegoś uporządkowania. Władza przestała sprawujących ją chronić przed odpowiedzialnością za postępowanie. I to jest bardzo ważne, dlatego jakbyśmy nie byli zdegustowani rozmaitymi sytuacjami, które w komisjach się czasami zdarzają, należy przyznać im zapoczątkowanie pozytywnych zmian.
Już samo w miarę szybkie powołanie komisji śledczych można uznać za sukces w warunkach polskiej, młodej demokracji. Gdyby nie populistyczne zagrywki polityków w obecności kamer, komisje mogłyby stać się miejscem małej integracji i przykładem współpracy polityków różnych opcji na rzecz faktycznego rozwiązywania problemów. Niestety polskim politykom nadal brakuje kultury politycznej, umiejętności współpracy i kompromisu na rzecz nadrzędnych celów, a przed kamerami i wzrokiem telewidzów-wyborców te wady widać jeszcze wyraźniej niż na mównicy sejmowej.
Słów Bismarcka nie możemy całkowicie przenieść na nasz polski grunt. Z pewnością niejeden zgodzi się z kanclerzem Niemiec i powie, że żadna komisja nie odkryje całej prawdy (a może nawet nie będzie chciała jej odkryć.) Ja wierzę, że wzniosłe idee nie ustąpią miejsca rozgrywkom politycznym. Nie można widzieć tylko negatywnej strony pewnych wydarzeń. Należy mieć nadzieję, że niska kultura polityczna (i osobista), niektórych członków komisji, nie przekreśli potrzeby działania takich instytucji. Podejmowane prób wyjaśnienia zawikłanych i niezgodnych z prawem historii, powinny spotkać się z poparciem każdego z nas. Podstawą działań jest znalezienie odpowiednich, bezstronnych wykonawców intencji Sejmu, a nie karierowiczów, chcących zdobyć popularność w telewizji. To kłopoty z odpowiednim doborem członków komisji są największym problemem, ale nie wierzę, że wśród posłów nie ma odpowiednich do działania ludzi. Autorytet polityków i władz trzeba odbudowywać za wszelką cenę, nawet kosztem kompromitacji innych. Pierwsze komisje śledcze nie działały idealnie, ale początki zawsze są trudne. Wyciągnięcie wniosków z ich obrad i usprawnienie przyszłych działań komisji śledczych może przynieść faktyczną realizację składanych obietnic. Wtedy nikt nie powie, że komisje są bezużyteczne.