Esej- cierpienie, na podstawie tekstów ze starożytności, średniowieczy i Biblii oraz kultury współczesnej

Często cierpienia dają ludziom pouczenie.”

Ezop

W słowniku języka polskiego znajdujemy definicję: „Cierpieć – to odczuwać, przeżywać, znosić ból fizyczny lub moralny z powodu czegoś; doznawać czegoś przykrego”. Cierpienie jest związane z ludzkim losem. Życie każdego z nas składa się z dobrych, ale i złych chwil. Radość czasem przechodzi w cierpienie i odwrotnie. Życie każdego z nas składa się z cierpienie i każdy go doznaje. Cierpimy, bo jesteśmy ludźmi, którzy mają odczuwające ból ciało i duszę.

Każdy człowiek ma przypisany swojemu życiu los. Bywa on dobry i zły, najczęściej nie wiemy, co nas czeka w życiu. W przypadku króla Edypa jest inaczej. Bohater zna przepowiednię, wie o tym, że będzie cierpiał, próbuje od tego uciec. Jednak czy da się uciec przed własnym losem? Uważam, że nie, ale Edyp robił wszystko by tak było, chociaż nie miał siły by pokonać bogów, którzy rzucili na niego takie fatum. Orfeusz, gdy utracił swoją ukochaną Eurydykę bardzo cierpiał. Nie mógł bez niej żyć. Czy był gotowy zrobić dla niej wszystko? Tak, dlatego zdecydował się zejść do Hadesu. Jego pieśni były tak pełne smutku i rozpaczy, że nawet okrutne i bezlitosne Erynie płakały. Hades oddał Orfeuszowi Eurydykę lecz on nie mógł się powstrzymać i odwrócił się. Utracił ją na zawsze. Poszukiwał swojej ukochanej, lecz nie mógł jej znaleźć. Do końca życia była skazany na cierpienie i tęsknotę. Czy w ogóle jest jakiś przepis, jak postępować z cierpieniem? Jak je traktować? Jak powiedział Jean-Paul Sartre „Nie można cierpieć za to, za co by się chciało” tak więc nie możemy wybierać cierpienia, które było by nam wygodne, bo nie mogło by to się wtedy nazywać cierpieniem.

W Biblii mamy również wiele przykładów cierpienia ludzkiego. Oczywiście Pismo Święte jasno uczy, że to nie Bóg jest sprawcą cierpienia i śmierci człowieka. Są one po prostu konsekwencją grzechu. W Księdze Mądrości możemy przeczytać: "Bo śmierci Bóg nie uczynił i nie cieszy się ze zguby żyjących” oraz „Bo sprawiedliwość nie podlega śmierci. Bezbożni zaś ściągają ją na siebie słowem i czynem, usychają, uważając ją za przyjaciółkę, i zawierają z nią przymierze, zasługują bowiem na to, aby być jej działem" (Mdr 1, 13. 15-16).
Większość ludzi uważa że jeśli popełnili coś złego, a potem dotknęła ich również jakaś krzywda uważają, że to kara Boska ich dotknęła. Tak jak jest napisane wyżej Bóg nie chce naszej zguby ani krzywdy. Osoby które tak myślą są w błędzie. Hiob, który został wystawiony na próbę przez Boga i stracił rodzinę, okrutnie cierpiał. Jednak nie wyrzekł się wiary, bo wiedział, że cierpienie ma sens. Pomimo tego, że wielu mu odradzałoby wyrzekł się nadziei, on jej nie stracił. Dzięki wytrwałości w bólu odzyskał wszystko, co było jego. Te sytuacje, które przez Hioba postrzegane były jako kara za grzech lub niesprawiedliwość, okazują się wyjątkową łaską, bo przygotowują człowieka do nagrody w niebie. Doczesność jest ułomna, pełna braków i cierpienia, prowadzi do wieczności, a cierpienie to droga, którą musi przejść każdy, bo nie ma ludzi, których ona nie dotyka. Dobrym podsumowaniem historii Hioba jest cytat Wasilija Rozanowa „Tylko cierpienie otwiera przed nami to, co wielkie i święte”.

W średniowieczu cierpienie, jako asceza było jednym z trzech wzorców osobowych. Asceci dobrowolne wyrzekali się i ograniczali przyjemności oraz zachowywali wstrzemięźliwość, zazwyczaj z pobudek religijnych. Ograniczali potrzeby fizjologiczne takie jak spanie i jedzenie do niezbędnego minimum. Wierzyli w sens cierpienia, jako czynnika potrzebnego do zbawienia i osiągnięcia świętości za życia. Przykładem w literaturze może być „Legenda o świętym Aleksym”. Aleksy urodził się w rodzinie rzymskich patrycjuszy, więc miał zapewnione wygodne i dostatnie życie, jednak nie wiedząc czemu wybrał ascezę. Zaraz po ślubie, opuścił swoją żonę, rodzinę i dom. Rozdał cały swój majątek, a następnie udał się statkiem do Ziemi Świętej. Jego samodyscyplina była tak wielka, że nawet to, co dostawał, oddawał biedniejszym od siebie. Jadł tylko tyle, by nie umrzeć z głodu. Nasuwa się znów pytanie, jaki on widział w tym sens. Aktualnie wielu ludzie nie zachowują nawet postu w piątki i nie mam na myśli pisząc tu o samych przekonanych religijnych i kulturowych, ale przestrzegania wstrzemięźliwości, jako treningu duszy, ciała i własnej woli. Może uważają, że coś takiego nie ma sensu dlatego, że żyją w XXI w., gdzie wszystkiego mają pod dostatkiem, nie zwracają uwagi na ludzi, którzy nie mają co jeść w Polsce, krajach trzeciego świata jak i na całym świecie. W opisie dżumy w powieści Alberta Camusa „Dżuma” widzimy, jak ciężko było ludziom tam żyjących przetrwać z powodu epidemii. Mieszkańcy Oranu próbowali wieść normalne życie, lecz to nie było możliwe. Po pierwsze z powodu śmierci, która była wszędzie. Po drugie z powodu cierpienia po stracie bliskich. Czy możemy sobie wyobrazić, że my znajdziemy się w takiej sytuacji? Pewnego dnia władze miasta wydają rozporządzenie, przez które ludzie nie mogą się spotkać się z bliskimi, nie mogą wyjechać z miasta, nie działają telefony, poczta. Nie mamy kontaktu z bliskimi spoza miasta. W czasach, których żyjemy pewnie byłoby ciężko, ale wierzę ludzką solidarność i siłę jednoczenia się w trudnych chwilach.

W czasach współczesnych ludzie również cierpią, bo żadna technologia i dobrobyt tego nie zmienią, może jedynie sprawić, że w życiu będziemy doznawać mniej cierpienia lub może je zmniejszyć, stosując nowoczesne metody leczenia, pomoc psychologów, ale nigdy go nie wyeliminuje z życia. Obecnie są wielkie kontrasty, jest niewyobrażalny dobrobyt, a klika przecznic dalej, niewyobrażalna bieda. Takim przykładem są na przykład Indie, gdzie obok wielkich dzielnic biznesowych, egzystują w slumsach ludzie w nędzy, głodzie i cierpieniu z powodu chorób. Tak jak opisała to Kathryn Spink w swojej książce pt. „Matka Teresa”. Zastawiam się, co w obecnym egoistycznym stylu życia, kieruje ludźmi, którzy się tak bezgranicznie poświęcają się dla innych, nie oczekując w zamian za to żadnej zapłaty, zaszczytów może nawet wdzięczności. W końcu życie ma się tylko nie jedno, nie ma życia do poprawki, więc czy warto „zmarnować” je dla innych, a nie wykorzystać dla siebie? Czy kiedyś ktoś to doceni i w jakiś sposób, tu na ziemi lub w innym wymiarze? Nie wiem, niestety nie znam na pytanie odpowiedzi. W filmie Krzysztofa Zanussiego „Brat naszego Boga” na podstawie dramatu Karola Wojtyły, brat Albert dokonuje trudnego wyboru, są w nim dwa powołania, które powodują wewnętrzne rozdarcie. Powołanie do sztuki i do niesienia pomocy ubogim i cierpiącym. Uważał, że ubóstwo jest cierpieniem, które przybliża do Boga, daje wolność i prawdziwe bogactwo. Są ludzie, którzy dobrowolnie rezygnują ze świetlanej przyszłości, dobrze zapowiadającej się kariery, dobro innych przedkładają nad dobro swoje i są z tym szczęśliwi, gdyż odnajdują swój cel w życiu. W dobie kultu pieniądza i samozadowolenia z siebie istnieją jeszcze jakieś wyższe wartości niż zaspokajanie swojego ego. Czasami skromniejsze życie materialne daje więcej spełnienia w życiu duchownym, człowiek dostrzega inne strony życia.
Oprócz ludzi chętnych do niesienia pomocy i ulżenia innym w cierpieniu są też tacy, którzy uwielbiają sprawiać ludziom ból, tak jak w ekranizacji powieści „Zielona Mila” Stephena Kinga, sadystyczny strażnik Percy Wetmore wykonujący karę śmierci na skazańcu potęguje jeszcze jego cierpienia. Wielu ludzi takich jak on świadomie lub nie, zadaje tysiące cierpień innym, są to cierpienia fizyczne i psychiczne. Rodzice zadają ból swoim dzieciom, dzieci rodzicom, wszyscy wszystkim starają się uprzykrzyć życie. Czasami słowa potrafią ranić bardziej niż czyny Współczesne media pastwią się nad swoimi ,,ofiarami”, nie chcąc zdać sobie sprawy jaką nieodwracalną krzywdę im wyrządzają. Różnej maści przestępcy i terroryści, mordują i okaleczają Bogu ducha winnych ludzi mnożąc ich cierpienia i ich bliskich. Jeżeli dalej będziemy tak postępować to stworzymy piekło na ziemi, w którym nie da się już normalnie żyć, musimy zmienić myślenie i postępowanie, ponieważ każdy ma prawo do życia w sposób jaki mu się podoba, bez względu na pochodzenie, kolor skóry, wyznanie. Nikt nie ma prawa do narzucania swojej woli innym i głoszenia idei słusznych jednie dla siebie, co już miało miejsce w historii pod postacią np. totalitaryzmu.
Na podsumowanie cytat Jana Pawła II „Dziś człowiek tak często nie wie, co nosi w sobie, w głębi swej duszy, swego serca. Jak często jest niepewny sensu swego życia na tej ziemi. Ogarnia go zwątpienie, które przeradza się w rozpacz.”. Myślę że ten cytat idealnie podsumowywane to, co napisałem. Niestety cierpienie występuje na świecie tak wiele, że nie da się go opisać kilku kartkach. Uważam dla każdego cierpienie oznacza coś innego, każdy odnosi się inaczej do niego.

Dodaj swoją odpowiedź