Sens cierpienia Hioba w późniejszych epokach.
Księgi zawarte w Biblii są niezwykle ważne ze względu na prawdy moralne, jakie zawierają. Jedną z nich jest Księga Hioba. Mówi nam o cierpieniu i bólu. Uważam, że cierpienie jest w życiu potrzebne, gdyż jest nieodłączną jego częścią.
Hiob jest dziś symbolem cierpliwości i godności w cierpieniu. Był on człowiekiem bogobojnym, szlachetnym, sprawiedliwym, bogatym, szczęśliwym ojcem siedmiu synów. Został wystawiony przez Boga na bardzo ciężką próbę, która kryła się pod postacią okrucieństw i ogromnego cierpienia. Hiob stracił rodzinę, przyjaciół, stada zwierząt, a sam zachorował na trąd. Był człowiekiem o czystym jak łza sumieniu, toteż głęboko zastanawiał się, dlaczego musi cierpieć. Mimo tego ani razu nie odwrócił się od Boga, zachował wiarę nawet w tak tragicznej sytuacji. Owszem, narzekał na swój los, przeklinał dzień swych narodzin, ale nigdy nie rzekł złego słowa w stronę Stwórcy. Całe zło przyjął z rąk Boga tak pokornie, jak zawsze był w stanie przyjmować dobro.
Dlatego jestem w stanie sądzić, iż dla współczesnego człowieka postępowanie „męża sprawiedliwego” jest trudne do zaakceptowania. Człowiek, bowiem boi się cierpienia, nie potrafi go w pełni przeżyć, uznać za jeden z elementów życia. Musimy uczyć się przyjmować z rąk losu dobro, ale także zło i mieć nadzieję na lepsze jutro.
Ludzie współcześni stawiają sobie podobne pytania jak Hiob”:Dlaczego cierpimy niewinnie?”, „Dlaczego, choć jesteśmy bogobojni, spadają na nas choroby, nieszczęścia?”, „Czy warto być bezgrzesznym i niewinnym?”. Księga Hioba uczy nas prawdziwej wiary, uczy nas stosunku do cierpienia i życia w niedoli.
Po wtóre, uważam, że takie samo cierpienie przeżywają wszyscy ludzie. Wielu pisarzy ujawniało w swych dziełach motyw Hioba. Pojawia się on m.in. w Trenach Kochanowskiego, napisanych po stracie ukochanej córeczki. Istnieje moment, w którym ojciec-poeta wątpi w sens swego cierpienia i traci wiarę w Boga. Później powraca uspokojenie i nadzieja na przyszłe spotkanie z Urszulką, ale mimo tego cierpienie i żal rodzica na zawsze pozostaje w smutnym sercu.
W literaturze i w życiu często pojawia się motyw krzywdy dzieci, które są osóbkami bezbronnymi, niezawinionymi. Trudno pytać o sens bólu dziecka chorego, zaniedbanego przez rodziców, dręczonego czy molestowanego. Do tego problemu nawiązywali m.in. Henryk Sienkiewicz w Janku Muzykancie, Bolesław Prus w Antku, Eliza Orzeszkowa w Dobrej Pani. Także dziś nietrudno znaleźć dziecko krzywdzone lub niechciane przez bezmyślnych rodziców.
Dzieci wojenne, ich cierpienie i porażenie psychiki, to kolejny przykład nawiązania do Księgi Hioba. Za co musiał znosić przeciwności losu główny bohater utworu Z pamiętnika poznańskiego nauczyciela? Był on przecież niczemu nie winny. W wielu utworach o tematyce wojennej możemy dostrzec cierpienie ludzi bezbronnych, bezgrzesznych, cierpienie masowe - to koszmar! W tym okresie niełatwo byłoby znaleźć sens i jakiekolwiek wytłumaczenie zupełnie niezasłużonego bólu.
Sądzę również, że wielu ludziom strasznie trudno przychodzi znoszenie cierpienia, które jest najtrudniejszym i najwyraźniejszym kryterium naszego autentycznego życia. Ból uświadamia nam np. głęboką więź z bliźnimi. Uważam, że dzisiejsza cywilizacja stara się walczyć z cierpieniem, uciekać od niego i od trudu życia jak najdalej. Ludzie często popadają w nałogi, uzależnienia. Wbrew pozorom wtedy cierpi się jeszcze mocniej, bo „im bardziej człowiek ucieka od cierpienia, tym szybciej ono go dogania”. Tak naprawdę od tego nie da się uciec. Ból jest częścią naszego życia i choć trudno w to uwierzyć, bez niego byłoby jeszcze trudniej właściwie nam egzystować, tak jak bez radości. Cierpienie i trud życia można jedynie umiejętnie przeżyć i mądrze „wycierpieć”. Nie da się ich uśmierzyć, schować, odsunąć w niepamięć czy ominąć, choć takiego rozwiązania zwykle szukamy, bo wydaje się ono być najprostszym.
Po czwarte, sądzę, że ludzie boją się stawiać czoło przeżytym niepowodzeniom i krzywdom, boją się przywołać dawny ból, a zupełnie nieświadomie tłumiąc i kryjąc go w sobie, naśladują tych, którzy im go zadali, a tym samym swoim zachowaniem nierzadko ranią innych.
Człowiekowi samemu jest niezwykle trudno podołać przeciwnościom losu. Szczególnie ważne są rozmowy, możliwość wyzwolenia dręczących myśli. Są jednak ludzie aż nadto przewrażliwieni na punkcie własnego cierpienia. Ma to znaczny wpływ na ich charakter i zachowanie. Szukają wciąż nowych problemów, by móc pokazać innym, że są pokrzywdzeni przez los. Tym samym znieczulają samych siebie na ból bliźnich. Wydaje im się, że są doskonalsi i bardziej doświadczeni dzięki większemu cierpieniu. Mogę się z tym zgodzić, że większe doświadczenie czyni człowieka mądrzejszym życiowo, ale nie na tyle, by pysznić się swymi nieszczęściami, tak, jak robią to nieliczni.
Z innej strony jednak zauważam, że brak możliwości wypowiedzenia swego bólu prowadzi do depresji, zamknięcia się w sobie. Kiedy rozmawiamy z kimś o naszych kłopotach i udrękach jest nam lżej, czujemy się zrozumiani. Coraz łatwiej jest nam o niech myśleć i mówić, a wspomnienie nie wzbudza burzliwych uczuć; powoli uczymy się z tym żyć. Dziwię się tylko, dlaczego w naszym kraju słowa psychoterapeuta, psycholog są tak dziwnie postrzegane, budzą niechęć, zamiast świadomości, że ci ludzie są stworzeni, by nam pomóc.
Na świecie spotykamy też takie osoby, które na skutek doznanych krzywd w dzieciństwie nie potrafią odczuwać cierpienia. Takich ludzi trudno jest zrozumieć. Oni w przeszłości nie znali radości, nie czerpali z życia szczęścia i uciech, ale ból. Dla nich cierpienie było chlebem powszednim. Ich skamieniała emocjonalność nie odczuwa już krzywdy, dlatego do żadnych czynów nie przywiązują uczuć i wagi emocjonalnej.
W życiu można by wyróżnić jakby dwa rodzaje cierpienia - zasłużone oraz w żaden sposób nie związane z naszą winą. Oba inaczej wpływają na naszą osobowość.
To pierwsze, jak nietrudno wywnioskować, jest zwykle karą za nasze błędne, karygodne czy nieprzemyślane zachowanie. Takiego cierpienia potrzebujemy. Umożliwia nam ono bowiem analizę czynów i uczy, jakich błędów nie wolno nam popełnić po raz wtóry. Niekiedy można by utożsamić karę z gorzkim owocem niepoprawnego postępowania.
Drugi rodzaj cierpienia obrazuje Księga Hioba. Często my - ludzie jesteśmy „Hiobem” w naszym życiu. Los zrzuca na, różne niepowodzenia. Wiele rzeczy dzieje się bez naszej ingerencji, a przeciwko nam. Nie wiemy skąd, dlaczego? Wtedy najczęściej zastanawiamy się „Dlaczego ja?”. Odpowiedzi szukamy wszędzie. Ludzie wierzący zwracają się o pomoc do Boga. Wielu z nich pomaga modlitwa, innym wystarcza tylko kilka słów: „Bóg tak chciał”. Trudno jest spotkać człowieka, który w gniewie za swe cierpienie nie złorzeczyłby Stwórcy. Tym bardziej trudno jest nam zrozumieć postępowanie Hioba, który pokornie zniósł utratę na zawsze wszystkiego, co miał.
Osobiście jednak podziwiam i szanuję postać „męża sprawiedliwego”, jego silną osobowość i godność, a przede wszystkim wiarę, której nic nie pozwoliło nawet zachwiać. Ani żona, ani przyjaciele, ani lęk przed gniewem Boga nie obudziły w nim pokory i dociekliwości. Miał czyste sumienie i nie tłumaczył się fikcyjną winą, co byłoby kłamstwem. Dziś, niestety, trudno jest znaleźć człowieka, który nie miałby na sumieniu chociaż jednego kłamstwo, przewinienia.
Może to dziwnie brzmi, ale życie bez bólu i cierpienia, to jak jezioro bez wody. Wielu z nas uważa, że idealny i radosny żywot, to największe marzenie i cel, a tak naprawdę to nie miałby on najmniejszego sensu. Szczęście i cierpienie są jak czerń i biel, ale jedno uświadamia nam drugie. Bez radości nie znalibyśmy krzywdy, a bez krzywdy - radości, bo któż potrafiłby je nazwać?
Wszystkie te prawdy Hiob nam udowadnia, właśnie przez swoje cierpienie.
Limak