Wywiad z Maćkiem Zakościelnym
Kryminalny pustelnik
- „Ryzykant. Rzadko korzysta z pomocy kaskadera. Nie boi się wskoczyć do jadącego pociągu ani brać udziału w scenach pościgów, pędząc samochodem 160 km na godzinę. Ale nie wiecie o nim wszystkiego: filmowy twardziel dla przyjemności gra na skrzypcach koncerty Wieniawskiego, marzy, by zabrać rodziców w daleką podróż, i dopiero niedawno poczuł się dorosły. Wkrótce zobaczymy go w komedii romantycznej Tylko mnie kochaj. Ma 25 lat i robi błyskotliwą karierę w amerykańskim stylu. Komisarz Marek Brodecki z Kryminalnych, zdaniem niektórych polski Brad Pitt: Maciej Zakościelny. ” - Tak napisał o Tobie magazyn Twój Styl, czy to prawda?
Maciej Zakościelny: Tak, to prawda. Nie lubię korzystać z usług kaskaderów, a ponieważ uwielbiam szybkie samochody chętnie uczestniczę w scenach pościgowych. A co do skrzypiec – również jest to prawda. Uwielbiam grać. Niektórzy dziwią się, po części staram się ich zrozumieć. W każdym z nas drzemie nutka spokoju, a gdy gram relaksuje się i odpoczywam. Raczej nie sądzę, że jestem aż tak przystojny jak Brad Pitt, aczkolwiek miło mi słyszeć takie opinie. Marzę o tym, aby zabrać rodziców w daleką podróż, w ten sposób chciałbym się im odwdzięczyć.
- Za co chciałbyś się im odwdzięczyć?
Maciej Zakościelny: Za wszystko.
- Tajemniczy jesteś.
Maciej Zakościelny: Prawda. O sprawach rodzinnych i po części prywatnych wolałbym nie rozmawiać.
- Dobrze. Zmieńmy temat. Jaki utwór na skrzypce jest Twoim ulubionym i popisowym??
Maciej Zakościelny: Koncert Grażyny Bacewicz kosztował mnie najwięcej. Nie do końca kojarzył mi się z muzyką, bo trzeba z instrumentu wydobywać dziwne dźwięki.
- A więc jaką lubisz grać muzykę?
Maciej Zakościelny: Tradycyjną. Dla siebie lubię grać Wieniawskiego, Chopina. Podobno jako kilkulatek wziąłem tatę za rękę i zaprowadziłem do szkoły muzycznej, żeby zrobili mi przesłuchanie. Chodziłem tam 13 lat.
- Czy chciałeś grać tylko na skrzypcach?
Maciej Zakościelny: Nie. Chciałem grać na gitarze, ale w Stalowej Woli, skąd pochodzę, nie było nauczyciela.
- Kto zadecydował o tym, że będziesz grał na skrzypcach?
Maciej Zakościelny: Komisja zadecydowała, że najlepszym rozwiązaniem będą skrzypce. I dobrze.
- Próbujesz grać na innych instrumentach?
Maciej Zakościelny: Tak. Ostatnio gram jeszcze na bębnach afrykańskich, a raczej próbuję i uczę się.
- Chłopaki na podwórku nie dokuczali Ci, że zamiast grać w piłkę wolisz ćwiczyć grę?
Maciej Zakościelny: Pewnie, że dokuczali. Przezywali mnie Tekla albo Janko Muzykant.
- Dlaczego Tekla?
Maciej Zakościelny: Tekla było najbardziej obraźliwe, bo to pajęczyca z Pszczółki Mai, która przeraźliwie fałszowała.
- Karate było po to, żeby chłopaki nie wołali za Tobą Tekla?
Maciej Zakościelny: Nie. Każdy z moich braci coś trenował i grał na instrumentach. Taka rodzinka. (śmiech)
- Jak Cię wychowano?
Maciej Zakościelny: W miłości, lecz również w pewnym rygorze. Mam trójkę rodzeństwa. Zawsze było wesoło. Rodzice ustalali zasady, co wolno, a czego nie. Nie pamiętam, żebym się nudził gdyż zawsze miałem dużo zajęć.
- Trenowałeś karate. W tym samym czasie grałeś na skrzypcach. Ciągnąłeś dwie sroki za jeden ogon. Nie za dużo? Nauczyciele nie mówili Ci, że to sport zabroniony dla przyszłego wirtuoza?
Maciej Zakościelny: Karate to była moja słodka tajemnica, przynajmniej tak myślałem. Trenowałem pięć lat. Razem z tatą wracałem z lekcji skrzypiec w Rzeszowie. Mijaliśmy szkołę, gdzie za chwilę miał się odbyć trening. Ale jechałem na koniec miasta, do domu. Zostawiałem instrument, mówiłem rodzicom, że idę do koleżanki uczyć się matematyki, i pełnym gazem biegłem na karate.
- Co sprawia, że chłopak staje się dorosły? Od kogo uczyłeś się, co to znaczy? Kto był Twoim idolem i autorytetem?
Maciej Zakościelny: Najważniejszy był tata. W dzieciństwie lubiłem oglądać jego zdjęcia: dobrze zbudowany, przystojny, taki męski i mądry. Później zaimponował mi samodzielnie podejmowanymi decyzjami i odpowiedzialnością. Ciekawe, co kiedyś o mnie powiedzą moje dzieci? (śmiech)
- Dzieci? Ilu potomków chciałbyś mieć?
Maciej Zakościelny: Na pewno więcej niż jednego. (śmiech)
- Co jest w Tobie z romantyka, a co z twardziela?
Maciej Zakościelny: Romantyczne są skrzypce, a także moje podejście do miłości. Twardo traktuję siebie. Zero użalania.
- Na co mógłbyś wydać najwięcej pieniędzy?
Maciej Zakościelny: Na rodzinę. Chciałbym spełnić ich marzenia. Jestem szczęśliwy, kiedy sprawiam im radość. W takich chwilach czuję się dorosły.
- W takim razie, od jakiego momentu myślisz o sobie: jestem dorosły?
Maciej Zakościelny: Nikt nagle nie staje się dorosły. Myślę, że dorosłość to odpowiedzialność za to, co się robi, Jak popełnię błąd, sam ponoszę konsekwencje.
- Co poprawia Ci nastrój?
Maciej Zakościelny: Zakupy. Choć zdecydowanie wolę rozegrać dobry mecz siatkówki. Mało wydaję na siebie. Tego nauczyła mnie babcia. Zresztą nie stać mnie, żeby szastać kasą na prawo i lewo. Pod względem zarobków daleko mi jeszcze do Brada Pitta. (śmiech)
- Dziękuję Ci za możliwość przeprowadzenia wywiadu. Miło było Cię poznać.
Maciej Zakościelny: Nie ma, za co. Mi też było miło.