Spór o socjobiologie - na podstawie: "Moralność genu" Edwarda O. Wilsona.
Spór o socjobiologie można w zasadzie nazwać sporem o sensowność istnienia człowieka. Żadna wcześniejsza teoria w tak jasny i logiczny sposób nie tłumaczyła wszystkich zachowań, problemów i w ogóle całej egzystencji człowieka. Zawsze pozostawało, czasem łatwo dostrzegalne a czasem ukryte, pytanie o sens życia, o sens istnienia. Oczywiście teologia, filozofia i socjologia dawały odpowiedzi na te pytania ale nie były one ostateczne, wynikały bardziej z przekonań, wiary osoby formułującej tą teorię niż z jakiś ciężkich do podwarzenia przesłanek. Dopiero socjobiologia daje odpowiedzi jasne i wynikające bardziej z doświadczenia i badań naukowych niż z wiary. Są to odpowiedzi proste i wydają się być prawdziwe a jednak nie są łatwe do zaakceptowania. Dzieje się tak ponieważ nie jesteśmy przygotowani na takie odpowiedzi jakie socjobiologia nam daje, nie jesteśmy przygotowanie na stwierdzenie, że jednostkowe istnienie człowieka w grónczie rzeczy nic nie znaczy, że liczy się istnienie gatunku... i że sensem naszego istnienia jest reprodukcja genów. Z łatwością przychodzą nam takie stwierdzenia w przypadku pierwotniaków, mrówek czy nawet blisko z nami spokrewnionych szymapnsów ale kiedy zaczynamy takie stwierdzenia odnosić do ludzi, nie jest już tak łatwo. Jako najwyżej rozwinięty organizm na Ziemi, prze cały czac "panowania" człowieka wyrobilśmy sobie poczucie własnej wyjątkowości, to znaczy głębokie przeświadczenie, że różnimy się od zwierząt czymś wiecej niż tylko stopniem rozwoju ewolucyjnego. Taki sposób myślenia stał na przeszkodzie nie tylko socjobiologi ale również innym teoriom dotyczącym człowieka na przykład teorii ewolucji Darwina. Swiadomość, że jesteśmy tak blisko spokrewnieni z małpami była ciężka do zaakceptowania tak samo jak obecnie ciężko nam zaakceptować, że nie jesteśmy niczym więcej jak tymczasowym nośnikiem genów a naszym jedynym celem jest ich reprodukcja. Nie ma też, żadnego głębokiego celu w istnieniu całej ludzkości - jesteśmy sposobem genu na uzyskanie nieśmiertelności. Wszyscy podlegamy żelaznym prawom doboru naturalnego, naszym zadaniem, obowiąskiem jakest uczynienie kolejnych osobników lepiej przystosowanymi do życia. Jeżeli chcielibyśmy uzyskać odpowiedź na pytanie o jakiś szerszy cel istnienia ludzkości to nie ma takiej odpowiedzi. Istnienie ludzkości jest istnieniem i doskonaleniem się genotypu. Jak już mówiłem odpowiedzi jakie daje nam socjobiologia na pewno nie są łatwie do zaakceptowanie ale nie sposób odmówić im racjonalności. Oczywiście głównym zadaniem socjiobiologi nie jest udzielanie odpowiedzi na dręczące nas pytanie egzystencjonalne, jest ta jakby efekt uboczny powstały przy okazji badań nad podstawami zachowań tak i jednstkowych jak i społecznych. Okazuje się, że wszystkie zachowania człowieka i całej ludzkości mają podłoże biologiczne. Nawet problemy etyczne można tłumaczyć doborem naturalnym. Nasze uczucia, problemy etyczne, zachowania których podłoże wydaje się pochodzić zpoza biologi i teori doboru naturalnego, są tak na prawde kolejnym sposobem umożliwiającym powstanie doskonalszej konfiguracji genetycznej. Nawet altruizm okazuje sie przydatny dla replikowania się genów. Wszystkie te uczucia i odruchy z racji tego, że powstają w ośrodku podwzgórzowo-rąbkowym mózgu, tak inne nasze cechy, są efektem ewolucji, są wynikiem ulepszania się gatunku a ich celem nie jest nic poza umożliwieniem dalszego ulepszania się, czyli efektywniejszego replikowania się potrzebnych genów. I tak znów dochodzimy do tródnych do przyjęcia wniosków. Jesteśmy tylko nośnikiem genów, nie ma w nas nic wyjątkowego, to czym szczyciliśmy się przez tysiąclecnia czyli nasze uczucia są w zasadnie mniej istotne dla jednostki niż przećiwstawny kciuk. Wszystkie zachowania człowieka, problemy folozoficzne i etyczne można wytłumaczyć neodarwinowską teorią ewolucji - "Nowoczesną Syntezą". Wydaje się więc, że wyszystkie nauki społeczne i częśc humanistycznych są w zasadzie ostatnimi gałęziami biologii. Należy je tylko włączyć do Nowoczesnej Syntezy i to wedłóg Edwarda O. Wilsona jest główne zadanie socjobiologii.
Wszystko to jest oczywiście kolejną teorią i nie mósi być prawdziwe. W tym jednak przypadku jest to teoria oparta na badaniach biologicznych a więc wydająca się byc bardziej prawdopodobną i dużo cięzszą do obalenia. Najłatwiej byłoby stwierdzić, że owszem, są pwene przypadki kiedy możemy tłumaczyć zachowania człowieka przez biologiczny imperatyw reprodukcji genetycznej, ale są też takie zachowania które temu imperatywowi nie podlegają, a więc mają jakieś inneżródło. Taka postawa, mogąca się odwoływać do zasady "złotego środka" nie tylko niczego nowego nie wnosi ale jest wręcz destrukcyjna dla wszystkich teorii. To, że nie wszystko możemy tłumaczyć doborem naturalnym nie mósi wynikać z tego, że takie zachownanie nie ma podłoża biologicznego, tylko z tego, że nie poznaliśmy jeszcze tego, że nie poznaliśmy jeszcze bilologicznych podstaw danego zachowania. Przyznanie, że tylko część teorii jest prawdziwa, to próba obrony naszych dawnych sposobów myślenia o człowieku i ludzkości. Należałoby albo w całości przyjąć naukę socjobiologi albo ją odrzucić i obalić. Wszelkie rozwiązania pośrednie chamują tylko rozwój nowych teorii. Nie twierdzę, że socjobiologia jest jedyną słószną drogą, że redukcja egzystencji człowieka do chwilowego nośnika genów jest koniecznie prawdziwa, twierdzę jedynie, że należy ją albo przyjąć za prawdziwą i rozwijać albo odrzucić i poszukać nowych rozwiązań. Jeśli zaś o mnie chodzi to nie mam nic przeciwko myśleniu o sobie jako o "dyskietce z danymi". Jest to wręcz uspakajająca teoria pozwalająca spojrzeć na problemy egzystencji z pewnego dystansu, dająca nam spokuj ducha.