Nazywam się Wokulski, wspominam miłość do panny Łęckiej.

Nazywam się Stanisław Wokulski. Jako młody chłopak pracowałem jako pomocnik kelnera w barze u Hopfera, a tam również uczyłem się po nocach. W 1861 roku zrezygnowałem z z prac, zamieszkałem u Rześkiego, gdzie najpierw uczyłem się na kursach przygotowawczych później a później rozpocząłem studia. Wciągnąłem się w do pracy korporacyjnej i wziąłem udzie w powstaniu styczniowym, gdzie potem aresztowali minie z zesłali na Syberię. W 1870 roku powróciłem do Warszawy. Dzięki mojemu przyjacielowi Rześkiemu pracowałem w sklepie Małgorzaty Mince, z którą ożeniłem się, lecz po czterech latach zmarła zostawiając mi majątek w wysokość 30 tysięcy rubli.
Ignaś Rzecki, serdeczny przyjaciel namówił mnie, aby poszedł do teatru. Tam właśnie po raz pierwszy zobaczyłem Izabelę. Ona również zwróciła na mnie uwagę, zakochałem się w jej oczach ciemnych, rozmarzonych a czasem lodowatych jak lód, ustach jak płatki róż, dłoniach a jedwabnym dotyku, po prostu jej wygląd był wprost anielski. Moja wybranka serca była pragnieniem nieosiągalnym, gdyż wymagała bym był szlacheckiego pochodzenia, którego nawet ciężką pracą, mądrością i majętnością nie mogłem zdobyć, wiec dobrze wiedziałem, żeby się zbliżyć do tego anioła muszę posiadać znaczny majątek. I tak zaślepiony wyjechałem do Bułgarii pomnożyć mój majątek po Minclach na dostawach żywności dla armii rosyjskiej.

Wróciłem jako człowiek bardzo bogaty. Przez okres pobytu za granicą nie zapomniałem o Izabeli.. Podreperowałem finanse ojca Izabeli, kupiłem zastawę i weksle, w końcu także kamienicę. W ten naiwny sposób sobie zaskarbić jej miłość. Zafascynowany Izabelą wstawiłem się nawet za jej honor, pojedynkowaniem się z Krzeszowskim. By polepszyć swój wizerunek w oczach Izabeli odbyłem kurs języka angielskiego.
Widząc jak bardzo zależy Izabeli na koncercie włoskiego artysty organizuję kwiaty, prezenty oraz klakierów, którzy będą wiwatować na jego cześć. W trakcie trwania koncertu zaczynam żałować swojego podjętego kroku, jakim było spełnienie marzenia wybrance mojego serca. Zauważam, jakim spojrzeniem Izabela traktuje Rossiego. Spojrzenia te były ponętne, jej uwaga była skupiona tylko i wyłącznie na nim, była zachwycona jego istnieniem. I w tym momencie ogarnęła mnie wielka niewiadoma, rozmyślenia czy warto się strać o względy panny Izabeli, przecież od początku widziałem, na co się piszę. Także widziałem, że zawsze będę dla niej galanteryjnym kupcem z czarownymi dłońmi.
Nie wytrzymuję tego i bez pożegnania się z najbliższymi wyjeżdżam do Paryża, pomóc w interesach mojemu przyjacielowi Rosji Tuzinowi. Jednak głównym celem mojego pobytu w Paryżu jest zapomnienie o kobiecie, która tak wiele zmieniła w moim życiu i sercu. Lecz moje starania są nadaremne ciągle myślę o Izabeli nie mogę się od niej uwolnić. Zdaje mi się na paryskich ulicach widzę właśnie ją. Dochodzę do wniosku, że jak bym był urodzony w mieście sztuki i romantyzmu Izabela traktowałaby mnie zupełnie inaczej. Całe dni spędzam sam w domu lub zwiedzam Paryż. Rozmyślam czy słuchać serca i wrócić do Warszawy czy słuchać rozumu i pozostać w Paryżu pomagając w dofinansowaniu w doświadczeniach Geista. Zaczynam myśleć o powrocie do Warszawy. I tak robię. Duży wpływ ma na to list od prezesowej, w którym jest prośba o szybki powrót i pogodzenie się z Łęcką.
Po powrocie z Paryża od razu udałem się do Zasławia gdzie zastałem Izabelę. Szczerze mówiąc moje pierwsze uczucia były mieszane, lecz potem zauważyłem zmianę w zachowaniu Izabeli, co do mojej osoby. Na sobie czułem wzrok gości i jak bym słyszał ich myśli, że już Wokulski nie jest jakimś tak kupcem tylko majętnym człowiekiem wracającym z Paryża. Po obiedzie doszło do spotkania, mojego z Izabelą. Ku mojemu zdziwieniu nie doszło do sprzeczki, Izabelą także podziękowała mi za ?ocalenie? finansowe jej rodziny. Te spotkanie było ukojeniem dla mojej duszy i mojego sera. Byłem pewnie, że w końcu dostałem pewne nadzieje. W znakomity humor wprawiły mnie spacery z Izabelą, choć wiele słów między sobą nie wymienialiśmy. Był to wspaniały okres dla mnie, czułem się dla niej nie jak krótka notatka, ale jak cała powieść, ważny i mający nadzieje na więcej.
Po kilku miesiącach, w których coraz częściej nawiedzałem Łęckich Izabela decyduje się wyjść za mnie. Posłuszny mojej narzeczonej rezygnuje ze sklepu i wycofuje się ze spółki. W kilka dni potem ja i Izabela dostajemy zaproszenie odwiedziny do ciotki Hortensji w Krakowie, wyruszamy tak pociągiem wraz z Starskim. I ta podróż dla mnie była przekleństwem, moja narzeczona ze swoim kuzynem rozmawiają w języku angielskim o lekceważącym podejściu Izabeli do mnie zauważam także jak Iza dobrze się bawi i prowadzą ze sobą filtr. W tej jednej chwili poczułem jak by ktoś wbiłby mi sztylet w pierś, cały sens mojego życiu popadł w ruiny. Ogarnęły mnie myśli samobójcze, niestety od uwolnienia się od tego życia ratuje mnie Wysocki - dróżnik kolejowy. Po tej nieudanej próbie samobójstwa wróciłem do Warszawy. Odosobniłem się od wszystkich, wpadłem w depresję. Odbywam swoja ostatnią rozmowę z przyjacielem, i opuszczam na zawsze miejsce, z którym będę miał wspomnienia nieszczęśliwej miłości.

Dodaj swoją odpowiedź
Język polski

Nazywam się Stanisław Wokulski, wspominam nieszczęśliwą miłość do Izabeli Łeckiej.

Bogaty czterdziestoletni warszawski kupiec oto ja Stanisław Wokulski. Mimo szlacheckich korzeni, trafiłem do restauracji Hopfera na stanowisko kelnera. Na tym stanowisku ciężko pracowałem, i wszystkie zarobione kupowałem podręczniki. Po dwóc...