Człowiek w szponach totalitaryzmu- omów temat na podstawie wybranych tekstów literackich

I. Wstęp

Totalitaryzm jest najczarniejszym pojęciem XX wieku, odbił swe piętno na kulturze, historii, a także życiu osobistym ludzi, którym przyszło żyć w okresie wielkich totalitaryzmów. Totalitaryzm to system władzy, który stara się podporządkować sobie całe społeczeństwo, kontrolować każdy przejaw aktywności człowieka. Jednostka jest bezsilna wobec systemu, zostaje uprzedmiotowiona. W systemie totalitarnym rządzi jedna partia, nie istnieje opozycja, nikt nie ma prawa sprzeciwić się rządom. Zazwyczaj na czele partii stoi jakiś charyzmatyczny przywódca. W państwie totalitarnym indoktrynuje się społeczeństwo, wszechobecna jest propaganda i cenzura, środki masowego przekazu służą władzy w szerzeniu wśród ludzi opinii, że władza jest nieomylna, że wszyscy ją popierają i nie ma żadnego idealniejszego miejsca na ziemi. Za sprzeciwienie się systemowi grozi więzienie, zesłanie, człowiek w trakcie przesłuchań jest katowany, często w wyniku obrażeń umiera. W państwie totalitarnym nie istnieją uczucia i więzi międzyludzkie, nie ma zaufania do drugiego człowieka, każdy przyjaciel może okazać się wrogiem gdyż jest on donosicielem. Charakterystyczny dla systemu totalitarnego jest rozbudowany aparat policyjny, z którego większą częścią jest tajna policja. Istnieje wiele utworów literackich, które ukazują świat totalitarny, a także człowieka któremu przyszło żyć w tym świecie. Pisarze starają się pokazać jak destrukcyjnie wpływa na człowieka życie w takim państwie, jak upadają jego wartości moralne, jak niszczy się jego psychikę, a także pokazują cały system działania organów władzy, cały mechanizm zniewolenia człowieka.

II. Rozwinięcie

Pierwszym bohaterem, którego chciałabym przedstawić jako przykład człowieka, który znalazł się w szponach totalitaryzmu jest Winston Smith, główny bohater powieści Georga Orwella „Rok 1984”. Winston jest mieszkańcem Londynu w państwie nazwanym Oceania, w państwie, którego przywódcą jest Wielki Brat, niewiadomo czy istnieje naprawdę, na pewno istnieje w ludzkiej świadomości, jego oblicze widoczne jest na wszechobecnych plakatach propagandowych. Winston ma 39 lat. Należy do partii zewnętrznej, pracuje w Departamencie Archiwów Ministerstwa Prawdy, gdzie wprowadza poprawki do nieaktualnych już informacji w prasie, książkach, na plakatach. Dzięki temu ma świadomość, że ludzie karmieni są kłamstwami, które przy pomocy jego pracy nigdy nie zostaną odkryte. Najgroźniejszym organem inwigilującym i ścigającym tzw. myślozbrodnię jest policja myśli. Polmyśl służy temu by myśli każdego mieszkańca Oceanii były zgodne z wytycznymi systemu. System skazuje człowieka na wyobcowanie, ponieważ nie ma więzi międzyludzkich, nawet przyjaciel może okazać się donosicielem. Donosy były na porządku dziennym, dzieci denuncjowały rodziców (sąsiad Winstona- Parsons- został aresztowany za myślozbrodnię, ponieważ doniosła na niego jego siedmioletnia córka, która usłyszała jak ojciec mówi przez sen „Precz z Wielkim Bratem”). Winston pragnie poznać kogoś kto tak jak on nienawidziłby systemu, kto tak jak on miałby świadomość życia w zakłamaniu i całkowitym ubezwłasnowolnieniu. Poznaje Julię pracownicę Departamentu Literatury, na początku uważa ją za szpiega jednak wkrótce zakochuje się w niej. Okazuje się, że mają podobne poglądy na temat państwa i oboje nie dali jeszcze do końca zniewolić swoich umysłów. Ponieważ miłość w swej czystej formie jest zakazana w Oceanii, ukrywają się, stwarzają sobie swój własny świat w pokoju nad sklepem z antykami w dzielnicy proletariatu. Są razem wbrew prawu, zaopatrują się w prawdziwą żywność na czarnym rynku, pokój nad sklepem był dla nich azylem, ucieczką od rzeczywistości. Byli bardzo szczęśliwi i zakochani. Jednak idylla trwała bardzo krótko, ponieważ okazało się, że sprzedawca pan Charrington na pozór uprzejmy i życzliwy jest agentem Policji Myśli, a za rycinami ukryty jest teleekran. To oznaczało tylko jedno, śmierć. Śmierć, poprzedzoną długotrwałymi śledztwami, przesłuchaniami i katowaniem.
Winston nie wiedział ile czasu spędza na sesjach z O’Brienem, nie wiedział czy przesłuchania odbywają się w dzień czy w nocy. Proces socjalizacji więźnia składał się z trzech etapów. Pierwszy etap to nauka. Składały się na nią tortury fizyczne i psychiczne. Winston był wielokrotnie rażony prądem i zmuszany do przyznawania się kolejno do wszystkich swych przestępstw. Wielokrotnie poniżany, katowany, głodzony. Następny etap to zrozumienie. Podczas sesji z O’Brienem Winston uczył się patrzeć na świat oczami partii. Oczywiście cały czas był przywiązany do łóżka i ciągle był narażony na porażenie prądem, więc jego rozmowy, odpowiedzi musiały być jak to sam nazwał „inteligentnie głupie”. Podczas tego etapu socjalizacji, Winston po raz pierwszy od nieokreślonej ilości czasu ujrzał swe oblicze w lustrze, przeraził się tym jak bardzo zmieniła się jego powierzchowność pod wpływem głodzenia, katowania, chorób. Prawie całkowicie wypadły mu włosy, schudł 25 kilo, powypadały mu zęby, a rany zaczęły ropieć od brudu. W tym momencie pozostało tylko jedno miejsce gdzie nie zdołały dotrzeć szpony totalitaryzmu, tym miejscem było jego serce, serce szczerze kochające Julię, miłość do niej pozostawiała w nim tę odrobinę człowieczeństwa, tylko ona nie uległa wynaturzeniu. Ale i na to przyszedł czas, temu służył trzeci etap nazwany akceptacja. Ten etap polegał na wizycie w pokoju 101. Tam człowiek był stawiany naprzeciw swoim największym lękom. W przypadku Winstona były to szczury. W obliczu największego zagrożenia bohater wyrzekł się miłości do Julii, tym samym wyrzekł się swego człowieczeństwa, zniszczono w nim wszelkie przejawy wolnego myślenia, dzięki czemu był już całkowicie przystosowany do życia w społeczeństwie. I w tym właśnie tkwi największy absurd bo kiedy Winston całkowicie wyzbył się wszystkich zakazanych przez partię cech, kiedy stał się taki jak partia tego chciała, kiedy już pokochał Wielkiego Brata mógł zostać zabity.
Napisany w 1948 roku „Rok 1984” jest zobrazowaniem definicji totalitaryzmu, w książce dokładnie ukazane są losy każdego człowieka, stykającego się bezpośrednio z systemem. Ta historia, choć fikcyjna, była ostrzeżeniem przed realnym zagrożeniem jakie niesie wiara w ideologię komunistyczną. Orwell jako jeden z pierwszych uświadomił sobie i czytelnikom, że ustrój komunistyczny niesie za sobą śmierć i cierpienie niewinnych ludzi. O totalitaryzmie rosyjskim mówi także już nie w przenośni, tylko bezpośrednio Michaił Bułhakow w „Mistrzu i Małgorzacie” i Gustaw Herling- Grudziński w „Innym świecie”.
Michaił Bułhakow krytykuje moskiewską totalitarną rzeczywistość lat ’30. Wypaczenia jakie obserwuje i opisuje autor dotyczą wszystkich dziecin życia: społecznej, kulturalnej i ekonomicznej. Te wypaczenia prowadzą społeczeństwo do zniszczenia systemu wartości, zburzenia porządku moralnego. Już normalnością staje się fakt, iż wszyscy dookoła kłamią i donoszą. Człowiek, który został zniewolony przez system stał się uległy, wynikło to z bezradności wobec rozbudowanego aparatu policyjno-śledczego. W Moskwie panująca ideologia nie pozwala na wiarę w Boga, w artykułach, wierszach i książkach nie mógł być poruszany temat Chrystusa, Boga, wiary. Przykładem na to jest odrzucenie rękopisu Mistrza, który mówił o Jeszui i Procuratora Judei oraz dyskusja Berlioza i Bezdomnego na temat z założenia tylko ateistycznego poematu Bezdomnego. Metodą śledczą staje się donos, z którego donosiciel ma duże korzyści, natomiast ten na którego doniesiono zostaje aresztowany, osadzony w szpitalu psychiatrycznym, bądź w najgorszym wypadku skazany na śmierć- tymi oto sposobami porządkowano życie w mieście. Ci którzy pomagają w realizacji planów władzy, są w najlepszej sytuacji, nieźle im się powodzi, wyjeżdżają na wczasy, mają piękne mieszkania, niczego im nie brakuje, mam na myśli głównie członków massolitu i dramlitu, którzy realizują narzucony przez państwo program sztuki. Natomiast normalni ludzie borykają się z różnego rodzaju problemami: mieszkaniowy polega na tym, że bardzo ciężko jest dostać mieszkanie w Moskwie, dlatego też wiadomość o śmierci Berlioza i o pozostawionym przez niego mieszkaniu szybko rozeszła się po Moskwie, a wuj przyjechał tylko dlatego by je dostać. Kolejny problem polega na niesprawiedliwości handlu, dla normalnych ludzi brakuje nawet wody podczas upalnego popołudnia, natomiast bogaci i cudzoziemcy maja specjalne sklepy gdzie mogą kupić wszystko za obcą walutę jednak normalnym ludziom nie wolno było jej posiadać, każdy posądzony lub przyłapany na ukrywaniu pieniędzy zostawał aresztowany. Komuniści głosili ideę państwa bezklasowego, po rewolucji październikowej utworzyły się jednak nowe elity rządzące, a na czele państwa stanął despotyczny przywódca, Rosja stała się państwem totalitarnym. Jednak mimo to system nie oszczędzał żadnej z klas, każda z nich była zdemoralizowana. Demoralizacja ogarnęła ogół tyle, że jedni na niej tracili inni zyskiwali. Urzędnicy państwowi, administracja wszystkie sprawy załatwiała poprzez łapówki, znajomości. Masowe organizacje jak np. massolit zajmują się wszystkim, poza tym, do czego powinny służyć. Ludzie marzą o pięknych strojach, dobrobycie, drogich perfumach, dlatego tez starają się to zdobyć za wszelką cenę, co niszczy ich zdolność do krytycznej oceny sytuacji. W momencie gdy podczas przedstawienia „ekipy zła” zaczęto ludziom rozdawać dobrodziejstwa to ogłupieli, stali się naiwni jak dzieci.
Szczęśliwe społeczeństwo, jakie miało żyć w kraju z tak wspaniałym ustrojem, zostało w powieści ukazane jako bezwolne, ujarzmione, zdeformowane, zatopione w kłamstwie i obłudzie, skłonne do najniższych reakcji i zachowań, ogłupiałe. Bułhakow w groteskowym ujęciu przedstawia absurdalność takiego „porządku”, który w istocie jest bezładem. Degradacja podstawowych wartości, jak prawda, sprawiedliwość, uczciwość, życzliwość ludzka, wolność, doprowadziła do wypaczeń, które trudno dalej tolerować. Ogrom zła przerasta jednak możliwości jednostek, może dlatego na ulicach miasta pojawia się diabelski zespół. Rzeczywistość moskiewska została zdemaskowana i ośmieszona, obnażone zostały nadużycia, oszustwa i głupota, odkryte absurdy codzienności, ukarani ci, którzy przekroczyli wszelkie normy moralne.
Bułhakow w swym utworze w sposób groteskowy i zniekształcony ukazuje totalitarną Rosję, natomiast Gustaw Herling Grudziński w „ Innym świecie” pokazał najokrutniejszy element machiny systemu komunistycznego, czyli łagry i warunki życia w nich z punktu widzenia więźnia.
Grudziński był jedną z ofiar systemu totalitarnego, przez półtora roku był więźniem obozu sowieckiego w Jercewie koło Archangielska. Oficjalnie obozy zostały utworzone po to by odosobnić od reszty społeczeństwa jednostki ideologicznie niebezpieczne, w praktyce jednak w łagrach przede wszystkim więziono osoby niewinne, które padły ofiarą donosicielstwa. Podczas przesłuchań torturowano więźniów tak by przyznali się do wszystkiego, nawet do zarzutów wyssanych z palca, jeden ze skazańców został uwięziony za strzelenie z pistoletu do portretu Stalina, Kostylew zaś podpadł władzy czytaniem francuskich książek, przez co został oskarżony o szpiegostwo. Z największą surowością traktowano więźniów politycznych, czyli tych, którzy sprzeciwiali się władzy w jakikolwiek sposób i więźniów z innych krajów, natomiast tzw. kryminalni mieli pewien margines swobody, świadczy o tym np. uprzywilejowana pozycja „urków” w obozie. Łagry były obozami pracy przymusowej, wpływało to doskonale na gospodarkę sowieckiej Rosji, ponieważ przy minimalnym nakładzie finansowym na utrzymanie pracowników, miliony ludzi pracowało ponad siły przy wyrębie lasów, kładzeniu torów, budowie dróg, w kamieniołomach. W obozie Jercewskim najbardziej wyczerpującą i niszczącą człowieka pracą był wył wyrąb lasów, więźniowie pracowali po kilkanaście godzin, w śniegu po pas, w lichym ubraniu i po głodowej dawce żywieniowej. Można by pomyśleć, że jeżeli jest kilkanaście tysięcy więźniów w obozie, każdy ma tak samo ciężki los, to mogliby oni się zbuntować przeciwko niehumanitarnym warunkom, niewystarczającym racjom żywieniowym, jednak system znalazł i na to sposób. Między więźniami nie było solidarności jednostki słabiej pracujące były bardzo szybko eliminowane z grupy, ponieważ wydajność pracy brygad była codziennie sprawdzana, a na jej podstawie przydzielano pracownikom odpowiednią porcję jedzenia. Przerażający był sposób traktowania więźniów przewlekle chorych lub umierających. Zamiast otoczyć ich opieką, skazywano na śmierć w brudzie i smrodzie w miejscu o uroczej nazwie- trupiarnia. Większość więźniów, którzy się tam znaleźli szybko umierała, rzadko kto wychodził z choroby, ze względu na niedożywienie i złe warunki higieniczne. Systemowi nie potrzebni było ludzie chorzy, potrzebował on tylko najsilniejszych jednostek, zdolnych do ciężkiej pracy. W obozie człowiek został sprowadzony do funkcji fizjologicznych, wynaturzeniu uległ każdy element ludzkiej psychiki. Grudziński ocenia sowiecki totalitaryzm jednoznacznie negatywnie. Jest to system stojący w zupełnej sprzeczności z postawą humanitaryzmu, niszczący wszelkie przejawy indywidualizmu, ukierunkowany na osiągnięcie celów władzy drogą kłamstwa i terroru, nie dbający o interesy obywateli. Metody prowadzenia śledztwa i przesłuchiwania aresztowanych oraz traktowanie więźniów w obozach pracy to formy zbrodniczej działalności, skierowanej przeciwko zdrowiu i życiu ludzi. W tym systemie człowiek jest tylko narzędziem pracy, nie ocenia się jego wrażliwości i godności.
O ile dotychczas mówiłam przede wszystkim o totalitaryzmie rosyjskim , warto również zwrócić uwagę na inną odmianę tego systemu jaką był faszyzm i jego niemiecka forma czyli nazizm. Ideologia nazistów nie opierała się na idei państwa bezklasowego, jak było w przypadku komunistów, ideologia ta opierała się na wyeliminowaniu z otoczenia wszystkich ludzi, którzy nie należeli do rasy aryjskiej, oraz dzięki temu stworzenie tzw. przestrzeni życiowej dla Niemców czystej krwi. Aby wsączyć nowy sposób myślenia w umysły obywateli, Hitler wykorzystał sprzyjającą sytuację Niemiec po I wojnie światowej. Niemcy rozczarowani byli przegraną i rozgoryczeni niesprawiedliwością postanowień traktatu wersalskiego. W takiej atmosferze popularnością cieszyły się skrajnie nacjonalistyczne hasła. Szeroko zakrojona akcja propagandowa, stworzenie bojówek partyjnych, organizacji młodzieżowych i tajnej policji tylko utwierdzają w przekonaniu o stworzeniu się nowego reżimu w Europie Zachodniej. Wszyscy znamy fakty dotyczące liczby ofiar wśród Polaków, Żydów i ludzi innych narodowości, poległych podczas II wojny światowej z rąk hitlerowskich żołnierzy, wiemy o tysiącach zabitych w obozach koncentracyjnych i myślę że, każdy wrażliwy człowiek, posiadający zdolność empatii, potrafi wyobrazić sobie tragedię ludzi, którzy polegli i tych którzy przeżyli oraz wpływ koszmarnych doświadczeń na ich życie i psychikę. Dlatego też nie chciałabym oceniać nazizmu z punktu widzenia ofiary, tylko spojrzeć nań oczami oprawcy, tego który poddał się indoktrynacji. Przykładem takiego człowieka może być Jurgen Stroop, postać autentyczna, której przeżycia i przemyślenia możemy poznać dzięki książce Kazimierza Moczarskiego- Rozmowy z katem.
Józef Stoop urodził się w niewielkim niemieckim miasteczku Detmold. Pochodził z niezamożnej katolickiej rodziny. Stroop nie uskarżał się na swoje dzieciństwo: ojciec był surowy i żołnierski, jednak to on nauczył go, że najważniejszy jest ordung. Matka dewocyjnie pobożna katoliczka, także wymagała posłuszeństwa. Józef uważał, że rodzice w sposób prawidłowy ukształtowali jego charakter, zapobiegli zbytniemu indywidualizmowi i nauczyli tego że rozkaz jest rozkazem i musi zostać wykonany. Józef skończył podstawówkę, dalsza edukacja opierała się przede wszystkim na kursach mierniczych, a później partyjnych. Brał udział w I wojnie światowej, przeżył ją mimo, iż los rzucał go w różne miejsca Europy. Wojna nie wywarła na niego większego wpływu, nie przejął się jej grozą, nie zauważył ludzkich dramatów i cierpień. Na wojnie wyleczył się z wszelkich złudzeń co do wielkich ideałów. Po wojnie zaczął robić błyskawiczną karierę, wstąpił do NSDAP, został członkiem SS, ożenił się z córką zamożnego i szanowanego pastora. Stroop szybko awansował, doceniona została jego ambicja, dyscyplina wobec przełożonych. Powierzano mu wiele misji, był w Czechach, pacyfikował Poznań był on na Ukrainie, na Zakałkaziu, zdobywał warszawskie getto. Zaaresztowany przez Amerykanów znalazł się w polskim więzieniu. Skazany został na śmierć i wyrok ten wykonano. Motorem wszelkich poczynań Stroopa była chorobliwa ambicja. Stroop chciał być kimś, marzył o bogactwie, o posiadaniu ogromnych obszarów ziemi, chciał być arystokratą i władcą. Brak wiedzy, brak zdolności, umysłowe ograniczenie uczyniły go niezwykle podatnym na faszystowską ideologię. Swoje poczucie wartości czerpał z mitów i legend starogermańskich. Stroop nienawidził ludzi niższego stanu, innej rasy, innego wyznania, uważał ich za wrogów, a wrogów należało bić bez litości jak mawiał mu ojciec. Gardził robotnikami pracującymi na ulicach, z lekceważeniem wyrażał się o studentach, nienawidził ludzi żyjących w nędzy. Wstydził się u siebie ludzkich odruchów, walczył z nimi uważając, że są one niegodne prawdziwego Niemca. Przekreślił swoją wielką miłość traktując ją jako chwilową słabość i irracjonalny młodzieńczy poryw. Inaczej traktowałby to uczucie gdyby jego obiektem nie była Polka a więc istota niższa rasowo. W czasie rozmów z Moczarskim Stroop opisuje z drobnymi szczegółami swój udział w różnorodnych akcjach. Nie ukrywa własnego bestialstwa. Opowiada bez zażenowania o pacyfikacji getta o mordowaniu bezbronnych Żydów, o paleniu ich żywcem, o strzelaniu do wyskakujących z okien i samobójców. Doświadczenia wojenne nie zmieniły w nim stosunku do faszyzmu. Mówi o Żydach z nienawiścią, z radością wspomina ich tragedię, do końca wierzy, że Żydzi to gorsze inne istoty, mówi że płynie w ich żyłach inna krew, inne są ich kości, mięśnie, inaczej funkcjonuje umysł. Żydzi budzili w nim odrazę. Swoje opowiadania o ludzkich tragediach przeplata wspomnieniami o pięknych widzianych krajobrazach, nie ukrywa swojej artystycznej wrażliwości, mówi o fascynacjach muzyką, malarstwem. Wydaje się być człowiekiem wrażliwym. Jego psychika jest psychiką poszufladkowaną. Umie być dobrym mężem, kochającym ojcem, wrażliwym ascetą i równocześnie pedantycznym okrutnym zbrodniarzem. Psychika Jurgena Stroopa została uformowana przez hitlerowską propagandę. Czuł się nadczłowiekiem, obywatelem narodu wybranego, czuł się zwolniony od wszystkich obowiązków wobec innych ludzi, poza obowiązkami wynikającymi z przynależności partyjnej. Stroop oczekujący kary śmierci nigdy nie uwierzył w swoja winę, swój pobyt w więzieniu rozumiał jako konieczność wynikającą z praw wojny. Stał po stronie przegranych, był wysokim przywódcą hitlerowskim i dlatego znalazł się w więzieniu. Nie znalazł się w nim jako zbrodniarz bo we własnej ocenie był tylko oficerem kierującym się honorem i wiernością wobec przełożonych. Psychologiczny portret Jurgena Stroopa jest portretem wstrząsającym. Obnaża straszną prawdę o faszyzmie. Faszyzm to nie tylko wojna, nie tylko cierpienie milionów ofiar. To straszna i nieuleczalna choroba dusz jego wyznawców. Utwór jest protestem i jednocześnie ostrzeżeniem przed każdym rodzajem totalitaryzmu. Każdy totalitaryzm opiera się na ludziach pokroju Jurgena Stroopa. Są to ludzie zdemoralizowani w sposób bardzo głęboki ale równocześnie niewidoczny. Łączą oni zewnętrzna ogładę, kulturę, pracowitość, zdyscyplinowanie z nienawiścią do wszystkich, którzy myślą inaczej. Ich nienawiść jest dzika, bezkrytyczna, z niej czerpią wiarę w siebie.
O ile Niemcy po wojnie stały się na nowo państwem demokratycznym, to Polska po wojnie zaczęła wprowadzać reżim komunistyczny, ze względu na postanowienia konferencji pokojowej w Jałcie. Totalitaryzm polski oraz chaos jaki on wprowadził ukazany został w „małej apokalipsie” Tadeusza Konwickiego. Czas i przestrzeń utworu ulegają rozpadowi, podobnie jak wartości moralne i społeczne. Nie wiadomo jaka jest data, w różnych fragmentach książki ukazywane są inne lata, a jedyny kalendarz posiadający autentyczną datę znajduje się w gabinecie ministra obrony. Jedyne co wiemy na pewno to to, że akcja utworu dzieje się w Warszawie, w ciągu jednego dnia, najprawdopodobniej 22 lipca, podczas odbywających się w stolicy obchodów 40-lecia PRL, chociaż w warszawskim sklepie mięsnym obchodzono 50-lecie. Absurd państwa totalitarnego oddziałuje nawet na pogodę. Podczas ostatniej przechadzki bohatera po stolicy na przemian świeci słońce, pada deszcz, grad , śnieg, wieje wiatr. Warszawa jest w stanie całkowitej ruiny. Rozwalające się domu, mosty, brak wody, gazu i elektryczności, ciągnące się kolejki do sklepów tworzą ponury krajobraz miasta. Nad wszystkim góruje Pałac Kultury i Nauki, pomnik komunizmu, widoczny z każdego miejsca w stolicy. W tej zrujnowanej przestrzeni porusza się bohater, nigdzie jednak nie może znaleźć miejsca, wszędzie są agencji i milicjanci, w każdej chwili może zostać zatrzymany i skontrolowany bez powodu. Autor pokazuje wszystkie absurdy ustroju. W telewizji jeden program pokazujący relację ze zjazdu PZPR, często wyłączany jest głos, a podczas manifestu towarzysza Kobiałki występują zakłócenia obrazu. Świadczy to o wszechobecnej cenzurze. Ludzie niechętnie wykonują swoją pracę, autor zwraca tu uwagę na tramwajarzy, którzy w nieoczekiwanym momencie zatrzymują pojazd i idą do domu. Sklepy wyposażone są tylko w to, co przywiezie transport, co nie oznacza wcale, że są to rzeczy niezbędne i jest na nie duże zapotrzebowanie. Na benzynę trzeba posiadać talony, podobnie jak na mięso. Rzeczy powszechnego użytku jak np. zapałki można nabyć w specjalnych sklepach walutowych za bajońskie sumy. Podczas gdy dla normalnych obywateli dostępne jest tylko to co łaskawie zapewni im system, to dygnitarze i wysocy członkowie partii topią się w luksusach o jakich przeciętny obywatel nawet nie słyszał, świadczy o tym przedstawiona przez szefa kucharzy sala, na której ma się odbyć tajny bankiet dla kierownictwa partyjnego.
Tadeusz Konwicki stworzył w „Małej apokalipsie” katastroficzną wizję rozpadu państwa totalitarnego. Pokazał świat, w którym nie ma już żadnych wartości, w którym wszystko- czas, przestrzeń, wartości moralne, zasady życia społecznego- uległy destrukcji, a panowanie totalitarnej władzy doszło do absurdu. Taki świat musi ulec zagładzie. Katastroficzna wizja przyszłości Polski ukazana jest celowo w sposób groteskowy i przerysowany. Autor bezwzględnie krytykuje polską rzeczywistość lat siedemdziesiątych, mówi że to „nieustanny tłok łokci, złośliwy urzędnik, spóźniony bez powodu pociąg, to odcięta przez fatalne siły woda(...), to monotonia życia bez nadziei”. Społeczeństwo codziennie zmaga się z tą beznadzieją i szarą rzeczywistością. Władza zapędziła kraj w biedę i marazm. Pomiędzy arogancką i napuszoną władzą a społeczeństwem utworzyła się przepaść. Nad rozpadającą się i zrujnowaną Warszawą powiewają czerwone flagi i propagandowe napisy „zbudowaliśmy socjalizm” i „niech żyje 22 lipca”. Propaganda jest nadal wszechobecna jednak już nikt jej nie zauważa i nie traktuje poważnie. Społeczeństwo przyzwyczaiło się do wytworzonej sytuacji, popadło w rezygnację i obojętność, stracił wiarę w możliwość innego życia. Utrata ideałów i wartości zrodziła negatywne postawy takie jak konformizm, obłudę, zakłamanie, zwyrodnienie. To wszystko prowadzi społeczeństwo do nieuchronnej apokalipsy. Totalitarna władza, wszechobecna kontrola, manipulowanie ludźmi, brak poczucia bezpieczeństwa spowodowały paraliż mózgów i charakterów. Rozchwiały się wszelkie społeczne więzi. Ludzie stali się podejrzliwi, nie ufają sobie nawzajem, pragną jedynie przetrwać. Społeczeństwo ogłupiało jak mówi autor „Te tłumy gnały niczym podczas nerwowego grzybobrania. Węszyły po kramach zaglądały na zaplecza stoisk, formowały raptowne kolejki i z niewiadomych powodów w jednej chwili likwidowały je bezpowrotnie. Te tłumy szukały żeru, okazji do kupna czegoś nieodzownego do życia, szczęśliwego trafu we frajerstwie chytrego państwa(...). Czasem mignie między nimi obły arbuz aparatczyka państwowego lub partyjnego.” W powieści Kowickiego krytyce poddany jest nie tylko reżim, autor nie oszczędza opozycji, którą oskarża o nieudolność, rutynę, bylejakość i brak zaangażowania. Co więcej jest ona również tak fałszywa jak sam system, świadczy o tym fakt, iż Rysio Szmidt , gorliwy opozycjonista, tak naprawdę żyje z wydanej niegdyś małej książeczki popierającej system, przeciw któremu walczy.
Konwicki w swym obrazie nie daje nadziei na lepsze jutro, w swej krytyce nie oszczędza nikogo, nie daje recepty na to jak uzdrowić społeczeństwo, jedyną metodą na oczyszczenie atmosfery jest zagłada, do której państwo zbliża się wielkimi krokami.

III. Zakończenie

Cieszę się, że apokaliptyczna wizja Konwickiego nie sprawdziła się, że jednak Polacy jako naród wyzwolili się spod rosyjskich wpływów. Cieszy mnie fakt, że całe moje dotychczasowe życie upłynęło spokojnie i że nie musze obawiać się tego co myślę, jak bohater Orwella, że moje wszystkie potrzeby są zaspokajane w przeciwieństwie do potrzeb społeczeństwa moskiewskiego i warszawskiego. Jestem szczęśliwa z powodu iż żadnemu z członków mojej najbliższej rodziny i przyjaciół oraz mnie samej nie grozi więzienie, katowanie, praca w łagrze, śmierć za niepopełnione zbrodnie. Martwi mnie jednak fakt, że mimo doświadczeń wojennych są jeszcze na świecie miejsca gdzie panuje ustrój totalitarny takie jak Korea Północna Kuba czy jeszcze do niedawna Irak, mam świadomość, że totalitaryzm jako zło wybucha co chwilę na świecie, zmieniają się tylko mundury i narodowość ofiar. I to jest smutne bo doświadczenia drugiej wojny światowej są na tyle wyraziste, że powinny być przestrogą dla innych krajów i innych ludzi by już nigdy nie doprowadzali oni do takiej tragedii jaką dla społeczeństwa jest życie w państwie totalnym.

Dodaj swoją odpowiedź