Bravo - czyli jak stworzyć dobrze prosperujące pismo młodzieżowe

Na polskim rynku prasowym, coraz więcej tytułów skierowanych jest do szerokiej rzeszy ludzi młodych. Jak to się dzieje? Dlaczego wydawcy zbierają bezpardonowo pieniądze z rozprowadzanych przez siebie, nienajlepszych gazet skierowanych do nastolatków? Czy aby na pewno jest tak, że „pisma młodzieżowe” są źródłem wiedzy i informacji dla człowieka z małą ilością przeżytych wiosen?

Tak naprawdę młody człowiek choćby na poszukiwania poświęcił cały dzień i tak nie znajdzie pisma, które oferowałoby mu coś naprawdę dobrego, w realnej i osiąganej dla nastolatka cenie... Obecnie prasa młodzieżowa zawiera w sobie nic ponad kilka plotek (oczywiście niepotwierdzonych) ze świata showbiznesu, horoskop, krzyżówki i kilka innych bardzo mało wartościowych rubryk. W całym tym „dziennikarskim” pojedynku zapomina się o potencjalnym nabywcy – młodym człowieku – pozbawionego w wyniku całej tej gry, wzorców, które powinny być mu dostarczone, i które powinien przyswajać w miarę przewracania kolejnych stron.

Nie dziwi na pewno fakt, pojawiania się coraz nowszych tytułów, które poza nazwą nie wnoszą nic nowego... Powód takiego zjawiska jest dosyć banalny. Otóż każdy bez względu na wiek, płeć czy wykształcenie może wydać własne pismo. Tak naprawdę nie ważne, czy jesteś mechanikiem samochodowym, taksówkarzem, hydraulikiem czy wysokim urzędnikiem państwowym... W każdym przypadku odniesiesz sukces. Poniżej przedstawię przepis na słone ciasto... czyli 12 etapów tworzenia „dobrego” pisma młodzieżowego.

***

Otóż, by uzyskać całkiem niezłe zyski nie trzeba aż tak wiele pracy... Wystarczy stworzyć tygodnik, a jego cenę ustalić na, przykładowo, 2 złote. Wiadomo, to nie są zbyt duże pieniądze, co czyni z naszego tygodnika pismo bardzo dobrze dostępne. No tak, ale przecież nikt nie kupi gazety z pustymi kartkami i nadrukowaną ceną. Trzeba pomyśleć nad zawartością. Tu również nie ma większego problemu.

Zacznijmy od nazwy. Ta musi być „luzacka” i łatwo przyswajalna dla młodego człowieka. Nic nie stoi na przeszkodzie, żeby nazwać je jakimś określeniem slangowym, łatwo odczytywalnym przez nastolatków. Mamy już pismo o nazwie prażonej kukurydzy [Popcorn], mamy pismo związane z okrzykiem, jaki powinien rozlegać się na stadionach piłkarskich (inna sprawa, że zdarza się to już dosyć sporadycznie...) [Bravo]. Nic nie stoi więc na przeszkodzie, by nazwać nasze pismo tak, jak nazywa się jeden z popularnych „fast-foodów”. Mam na myśli nazwę „Hot-Dog”. Pierwszy krok mamy więc już za sobą, teraz czas na okładkę...

Tu również obowiązują pewne kryteria. Okładka musi być niesamowicie kolorowa, możemy się nawet pokusić o ty, by była trochę kiczowata. A co... Zaszalejmy! Na okładce najlepiej żeby znajdowała się twarz jakiegoś znanego w showbiznesie człowieka. Koniecznie musi być ona opatrzona wielkim napisem z imieniem i nazwiskiem tej osoby, przecież nie możemy dopuścić, by nasz wierny czytelnik nie wiedział, kto to jest. Naokoło twarzy (oczywiście uśmiechniętej i lekko podretuszowanej) muszą znajdować się krótkie informacje na temat zawartości. Najlepiej, żeby były jak najbardziej intrygujące – „Jak zadrwić z nauczyciela?” albo „Jak umówić się na randkę z 5 facetami?” brzmią całkiem nieźle. Tak, teraz możemy być przekonani, że pierwsze wrażenie będzie całkiem dobre. Zapytacie się pewnie, co w takim razie z papierem. To chyba najmniejszy problem. Myślę, że czytelnicy nie obrażą się wcale, jeśli nasz tygodnik będzie drukowany na papierze zbliżonym jakością do tego przeznaczonego do kserowania w biurze. Pamiętaj, że to dodatkowo obniży twoje koszty!

Nasuwa się pytanie – „Co z zawartością?”. Tu niestety będziesz musiał się już nieco bardziej postarać, bowiem... do stworzenia „dobrego” tygodnika młodzieżowego konieczny jest oczywiście dostęp do Internetu. Jeśli go posiadasz to już możesz zacząć liczyć pieniądze. Zadanie ci powierzone nie będzie takie trudne. Nawet, jeśli nie orientujesz się za bardzo w tym nowym temacie, z pewnością sobie poradzisz. Potrzebne będą ci wywiady z gwiazdami. Nie! Nie załamuj się, nie będziesz musiał kupować biletu lotniczego do Nowego Yorku, żeby móc zamieścić wyniki „swojej ciężkiej pracy” w tygodniku. Wystarczy bowiem, że ściągniesz kilka gotowców z mniej znanych stron... na pewno nikt się nie zorientuje a ty będziesz niezmiernie poważaną osobistością w branży. W porządku, mamy wywiady a to już połowa sukcesu, teraz musisz zadbać o odpowiednie do nich zdjęcia.

Jeżeli masz ich mało, wcale się nie przejmuj. Po prostu, powiększ je do sporych rozmiarów i „wtop” w tekst. Pamiętaj, że na stronie muszą znajdować się co najmniej dwa zdjęcia. Oczywiście nie możesz zasłaniać ich tekstem. Dzięki temu uzyskasz kilka dodatkowych stron dla swojego tygodnika. Najlepiej żeby zdjęcia były szokujące (np. czemu by nie zamieścić czegoś lekko graniczącego już z pornografią? Nawet nie wyobrażasz sobie, jak Oni na to lecą...). Oczywiście nie możesz ograniczyć się do wywiadów, zamieść kilka plotek, mogą być zmyślone, choć wiem, że to może być trudne. Jeżeli więc nie czujesz się na siłach możesz znów skorzystać z tego wspaniałego wynalazku – Internetu. Nie zapomnij zaznaczyć, że nie ponosisz odpowiedzialności za wszelkie publikowane informacji. Kolejną ważna rzeczą, jest nieodzowna rubryka...

...”Trudne pytania”. Ona po prostu musi znaleźć się w twoim piśmie. Chyba nie muszę tłumaczyć, co będzie zawierać? Nie wiesz? Dobrze, już spieszę z wyjaśnieniami. Do tej rubryki będą pisać młodzi ludzie ze swoimi wielkimi problemami. Nie bój się, że nie będą. Nawet, jeżeli to zawsze pamiętaj, że masz własną główkę, a gdyby ta znów nie miała weny twórczej to zostaje oczywiście Internet. Jak masz odpowiadać? Oj, to bardzo proste. Jeżeli rzeczywiście ktoś napisze to najlepiej powiedzieć, żeby udał się ze swoim problemem do odpowiedniego lekarza (wiedz, że psycholog też jest lekarzem!!!). Aha, pamiętaj, żeby publikować tylko te najgłupsze pytania... Tak oto prawie skończyłeś tworzenie tygodnika. Zostały jeszcze dwie ważne, ale zabierające mało czasu potrzebnego do ich stworzenia rubryki.

Chodzi o „Horoskop” i „Krzyżówkę”. Horoskop to bułka z masłem. Jeżeli twa główka znów nie ma zamiaru pracować (no cóż, zdarzają się i złe dni...”), pamiętaj, że w drugim pokoju siedzi twoja żona, a na biurku w twoim trzecim pokoju (w ogóle, to zacznij się przyzwyczajać do luksusu, w końcu, co to jest 3 pokoje..?) stoi komputer. Chyba wiesz, jak dalej wykorzystać te „koła ratunkowe”? Jeśli chodzi o krzyżówkę, to musisz jedynie pamiętać, by hasła nie były za trudne, w końcu, po co twoi wierni czytelnicy mają się męczyć, i wertować encyklopedie w poszukiwaniu upragnionego hasła..? (a nuż się zniechęcą, i co będzie..?) Ważne jest również to, żeby za dobrze rozwiązaną krzyżówkę oferować „niesamowite” nagrody... Możesz pokusić się o jakiś radiomagnetofon, albo lepiej, coś na topie... może telefon komórkowy? Nie, nie, nie bój się, nie musisz nikomu tego dawać... w końcu, od czego jest twoja główka (ach, znów boli, zapomniałem, więc...) i Internet? Tak, po prostu, co tydzień, wklep jakieś nazwisko i napisz „serdecznie gratulujemy – pamiętaj, ty również możesz zostać szczęśliwcem takim jak Xxxxx Yyyyy!”.

W wypadku, gdyby jednak zabrakło paru stron, możesz wrzucić rubryki typu ”humor” czy np. „największa wpadka”. I to chyba wszystko, teraz wystarczy rzucić się od razu na głębokie wody i ustalić nakład na, dajmy na to, 350 tys. egz. ? Spokojnie zwróci się już niedługo. Możesz wreszcie kupić sobie to Porshe...

Jasne, po co się męczyć... rubryki typu „Twórczość własna”? Po co??? To bez sensu! Interakcja z czytelnikiem... a co to takiego? Profesjonalizm... No przecież jestem Zawodowcem! Chęci... Tak, tego mi nie brak na pewno. Z resztą, o czym ty mówisz, co może wiedzieć głupi piętnastolatek, przecież i tak nie kupi nic innego... liczy się jedno – to papierowe z dwoma zerami i dwójką.

***

Jak widać, by stworzyć „dobre” pismo nie trzeba aż tak wiele pracy. Najgorsze jest to, że młody czytelnik nie ma żadnych alternatyw i właśnie to pozwala „wydawcom” tworzyć kolejne woluminy, nie oferujące zupełnie nic.

Oczywiście dobre pisma młodzieżowe istnieją [Victor, Cogito] ale ich cena jest zazwyczaj wyższa, a co za tym idzie popyt na nie jest mniejszy. Młody człowiek spośród dwóch pism z których cena jednego wynosi 1,30 zł a drugiego 4,20 zł zazwyczaj wybiera to pierwsze.

Zadam więc proste pytanie – co, Drodzy Wydawcy, nam oferujecie? Czy na prawdę nie stać was na to, by włożyć w wasze „dzieła” trochę więcej pracy, a może nawet serca... by móc zaserwować czytelnikom coś więcej niż głupie plotki, „trudne” pytania, czy zmyślony horoskop? Czy naprawdę jest wam obojętny młody, dorastający człowiek, który poza stosem kiczu nie dostaje nic? To z pewnością pytania retoryczne... gdyż odpowiedz jest chyba oczywista dla każdego z nas.

***

Życzyłbym sobie z całego serca, żeby ten artykuł dał do myślenia tym którzy publikują gazety, które na celu nie mają nic poza, nazwijmy rzecz po imieniu, zagrabieniem jak największej sumy pieniędzy z pozbawionego alternatyw, portfela nastolatka.










DOSik.

Dodaj swoją odpowiedź