Aborcja- konieczność czy wygoda?
(dostałam za tą prcę 6,więc dodałam jątu bo możekomuśjeszcze sięprzyda:) )
Aborcja- konieczność czy wygoda?
„...Godzina szesnasta dwadzieścia. Przed gabinetem ginekologicznym stoi kobieta. Właściwie można by powiedzieć, że to jeszcze dziewczyna. Na pierwszy rzut oka widać, że nie ma skończonych dwudziestu lat. Stoi w deszczu i trzęsącą się ręką trzyma lodowatą klamkę. Jakby się wahała. Podjęła szybką decyzję. Otworzyła drzwi zaciskając zęby, jakby sprawiało jej to fizyczny ból. W tym momencie poczuła uderzającą falę ciepła. Nie przestała się jednak trząść, gdyż to jedynie piecyk elektryczny stojący pod ścianą. A to przerażające zimno, które tak dręczyło płynęło z jej wnętrza. Była to obawa i niepewność czy podejmuje właściwą decyzję, której w przyszłości nie będzie żałować. Niestety w tym momencie nie było już czasu na odwrót. Stał przed nią niski, krepy mężczyzna, spoglądający ponuro zza okularów.
- Dzień dobry, proszę za mną – powiedział urzędniczym tonem.
Znała ten głos. Dwa dni temu umawiała się na wizytę. Trwało to niecałe pięć minut. Pan doktor szybko podał informacje, adres, oraz cenę. A mówił to tak lodowato i płynnie, jakby umawiał się z nią na zakup pralki, a nie na morderstwo. Prowadził ją ciemnym, szerokim korytarzem. Kroczyła za nim ze spuszczoną głową. Po pół minuty doszli do gabinetu. Był jedyny w którym paliło się światło. Dziewczynę uderzyła normalność tego miejsca. Było tam ciepło, lekarz włączył jeszcze kilka lamp i zrobiło się jasno jak w dzień. Wszędzie było sterylnie czysto. Na pewno nie tak wyobrażała sobie miejsce, w którym za chwilę ma zginąć człowiek. Kazał jej się rozebrać i usiąść na fotelu. On tymczasem założył gumowe rękawiczki i zaczął przygotowywać się do zabiegu. Dostała zastrzyk. Ponoć to było znieczulenie, więc dlaczego serce boli ją tak, jakby zaraz miało wyrwać się z piersi i zacząć krzyczeć? Ostatnim co widziała był złowrogi blask chirurgicznych narzędzi.
Wybiegła stamtąd półprzytomna i jakby w amoku. Drzwi zatrzasnęły się za nią z hukiem. Ciągle padał deszcz. Gdy zmęczyła się długim biegiem oparła się o mur i usiadła na chodniku. Była cała mokra. Właściwie to nie wiadomo na ile to był deszcz, a na ile łzy cały czas płynące jej ciurkiem po policzkach. Nie była już sobą. Sama nie wiedziała kim jest. Bo kim może być kobieta zabijająca własne dziecko...”
Aborcja- jest to zabieg nielegalny w Polsce. Odpowiedzialność karna grozi matce jak i lekarzowi, który podjął się przeprowadzenia takiego zabiegu. Mimo wszystko przeprowadzenie go nie stanowi dużego problemu. Jest on powszechny w gabinetach ginekologicznych, po godzinach codziennej pracy. Wiem, że takich zabiegów wykonuje się bardzo dużo, więc co kieruje kobietami decydującymi się na taki krok? Ludzie wysuwają argument, że lepiej żeby dziecko nie urodziło się wcale niż gdyby później miało być niechciane i porzucone. Lepiej? Ale dla kogo? Na pewno nie dla dziecka.
Papież Jan Paweł II w swoim nauczaniu mówi o obronie życia poczętych dzieci. W encyklice „Evangelium vitae”(Ewangelia Życia) mocno krytykuje wszelkie prawodawstwo zezwalające na aborcję: „Ustawy, które dopuszczają bezpośrednie zabójstwo niewinnych istot ludzkich poprzez przerywanie ciąży i eutanazję, pozostają w całkowitej i nieusuwalnej sprzeczności z
nienaruszalnym prawem do życia właściwym wszystkim ludziom”.
Tak więc aborcja z punktu widzenia Kościoła to zabójstwo bezbronnej osoby. To stanowisko choć spotyka się z wieloma sprzeciwami jest niezmienne od XX stuleci.
A jednak z przeprowadzanych ankiet wynika, że 61% Polaków jest za złagodzeniem ustawy antyaborcyjnej, a aż 56% jest zdania, że kobiety powinny mieć możliwość przerywania ciąży
ze względów społecznych. Istnieją wiec osoby, które nie zgadzają się ze zdaniem Kościoła. Bo przecież istnieją sytuacje, kiedy ciąża jest następstwem gwałtu, zagraża życiu matki, lub jest niechciana ze względu na złą sytuację materialną. Aborcja jest w takich wypadkach wybawieniem.
Niektórzy nie traktują aborcji jako morderstwa. Zależy to, od jakiego momentu będziemy liczyć życie ludzkie. Już pierwotne plemiona dopuszczały się tego czynu wierząc, że dziecko nie jest człowiekiem do momentu nadania mu imienia.
W jednej z gazet przeczytałam następującą wypowiedz: „Jajo nie jest kurą, kura nie jest jajkiem. Jeżeli zbieramy kasztany, czy też żołędzie w parku/lesie, czy ktokolwiek zarzuci nam wycinanie drzew? Czy jedząc jajecznicę jemy kurczaki? Człowiek nie jest zygotą, zygota nie jest człowiekiem.” Zastanawia mnie więc od jakiego momentu o „zygocie” możemy powiedzieć „człowiek”. Czy płód możemy nazwać człowiekiem, gdy nastąpi wykształcenie się przyszłych organów ciała ludzkiego? Procesy te przebiegają stopniowo. Czy za moment przełomowy należy uznać chwilę, w której rusza akcja serca, czy też wykształcenie się mózgu i układu nerwowego? Skoro za moment śmierci uważa się zanik akcji mózgu, to może za początek życia należy uznać moment, gdy neurony zaczynają przekazywać pierwsze bodźce nerwowe?
Według badań serce oraz mózg zaczynają funkcjonować w trzecim tygodniu ciąży.
Codziennie na świecie jest wykonywanych ok. 800 000 aborcji. Ciąża może zostać nawet usunięta w siódmym miesiącu. A wtedy... Dziecko zostaje rozrywane na strzępy i duszone. Jest to jeden z najstraszliwszych sposobów na usunięcie dziecka i zadanie śmierci człowiekowi. Ja jako chrześcijanin wiem jednak, że już zarodek będący pod sercem matki jest dziełem i stworzeniem Bożym. Nie jestem w stanie wyobrazić sobie powodu, dla którego matka mogłaby zabić własne dziecko.
Zwolennicy aborcji mają zazwyczaj szereg "faktów", które mają przekonać ludzi do
ich racji. Bo kiedy nienarodzone jeszcze dziecko okazuje się chore, upośledzone, to po co narażać je na poniżenie i niedowartościowanie w społeczeństwie? Dlaczego skazywać je na cierpienie fizyczne wywołane jakąś nieuleczalną chorobą? Dlaczego dziewczyny, które zaszły w ciążę nie z własnej woli, tylko w wyniku gwałtu, mają cierpieć przez całe życie mając świadomość, że owoc zła po dziewięciu miesiącach noszenia go w sobie został wreszcie oddany do sierocińca i żyje gdzieś niedaleko?
Ale przecież każda istota ludzka ma prawo do życia, tym bardziej niewinna, bezbronna osóbka. Kim jesteśmy by decydować o jej „być czy nie być”?
Aborcja to poważne zagadnienie. Wiąże się z cierpieniem, z bólem, ze śmiercią.
A przecież człowiek ma wiele potrzeb. Pragnie miłości, tolerancji, poczucia jedności z Bogiem i bliźnimi. Najważniejsze jest jednak to, by dano mu szansę żyć i swoim życiem dawać świadectwo miłości Bożej.
Pamiętajmy zatem, że to co stworzył Bóg, tylko przez niego może być zgładzone. Samowola człowieka jest konsekwencją jego pragnienia by równać się z Bogiem. Naród ludzki buduje kolejną Wieżę Babel. Cierpliwość Boża jest wielka, ale pewnego dnia jakaś kropla przeleje czarę i zabraknie jej dla tych, którzy sami siebie zabijają. Bowiem w dzisiejszych czasach życie ludzkie znaczy coraz mniej...