Recenzja książki "Wróciłem z piekła" Roberta Czarkowskiego
Postaram się zrecenzować książkę „Wróciłem z piekła” Roberta Czarkowskiego. Wyżej wymieniona pozycja zawiera elementy autobiografii, pamiętnika, częściowo także reportażu, więc oznacza to, że nie można jej jednoznacznie sklasyfikować jako jeden z gatunków literackich.
Warto już na samym początku pokazać kulisy powstawania książki. Powstała ona z rozmów przeprowadzonych przez publicystę i dziennikarza - Błażeja Kusztelskiego - razem z naszym głównym bohaterem. Ponad pięćdziesiąt godzin zwierzeń i wspomnień zostało utrwalonych na dwudziestu kasetach magnetofonowych, a potem, w efekcie końcowym, przelane na papier i oprawione w książkę.
Niezbędne jest w tym przypadku przybliżenie sylwetki i autobiografii autora, bohatera. Urodził się w 1958 r. w Szprotawie, w wieku siedemnastu lat wyjechał do Barcelony, kiedy miał dwadzieścia cztery lata pojechał do Stanów Zjednoczonych. Już wtedy zajął się prowadzeniem własne firmy. Po krótkim pobycie w Miami wyruszył w ryzykowną podróż po krajach Ameryki Środkowej. W 1982 r. został zatrzymany i osadzony w wiezieniu El Chipote przez sandinistów, był represjonowany jako szpieg, ewentualnie agent przez reżim w Nikaragui. Po uwolnieniu z rąk sandinistów spędził jedenaście lat w Kostaryce, gdzie prowadził interesy i założył rodzinę (trójka dzieci). W 1993 r. został w Panamie bezpodstawnie aresztowany i fałszywie oskarżony o handel bronią i narkotykami. Skazany na piętnaście lat, spędził ponad sześć lat w więzieniach panamskich, początkowo w La Modelo, następnie w La Joyita.
Książka rozwija dwa wątki. Pierwszy z nich to ukazanie koszmarnych warunków, z którymi zmuszeni byli borykać się więźniowie w zakładach karnych, a także skorumpowanie tamtejszych rzekomych obrońców prawa : strażników, policjantów oraz adwokatów. Przejrzyście uwidocznione są cały system przekrętów, wyłudzeń oraz łamanie podstawowych praw człowieka. Drugi wątek to pokazanie ogromnej machiny, jaka została uruchomiona, aby wydostać Roberta Czarkowskiego „z piekła”, w którym się znalazł . Główna osobą, której Czarkowski może zawdzięczać wolność jest polski dyplomata zamieszkały w Panamie pan Henryk Kobierowski. W sprawie autora interweniowały ważne osobistości ze świata politycznego: prezydenci, ministrowie spraw zagranicznych obu krajów, Watykan i nuncjusz papieski, przedstawiciele organizacji praw człowieka, a także polscy i panamscy dyplomaci. Te wszystkie wyżej wymienione starania doprowadziły rzecz jasna w efekcie końcowym do deportacji Czarkowskiego do Polski, jako pierwszego obcokrajowca w historii Panamy.
Jednym z najbardziej interesujących fragmentów wydał mnie się ten, w którym została zorganizowana głodówka w 1997 r. w więzieniu La Joyita. Głównym inicjatorem tych działań był Robert Czarkowski i, co najdziwniejsze, ten Polak zjednał w owym działaniu ponad sześćdziesięciu tam osadzonych. Więźniowie byli tak zdesperowani, że nawet na znak protestu, oprócz odmowy przyjmowania posiłków, zaszywali sobie usta nićmi dentystycznymi, co było niezwykle bolesne. To wszystko miało na celu zwrócenie uwagi opinii publicznej na sytuacje, jakie miały miejsce w zakładach karnych oraz między innymi brutalność i przemoc strażników wobec skazanych a także daleko odbiegające od humanitarnych warunki cel. Działania powyższe przyniosły zamierzony skutek, ponieważ sprawa została nagłośniona przez media, a nieco później nastąpiła niewielka poprawa sytuacji w więzieniach panamskich.
Do sięgnięcia po publikację ,, Wróciłem z piekła ” skłonił mnie obejrzany jakiś czas temu serial dokumentalny w telewizji TVN pod tytułem ,,Cela”, którego a autorem i prowadzącym był Edward Miszczak, który przeprowadził wiele wywiadów z naszymi rodakami w najcięższych więzieniach na świecie, przede wszystkim południowoamerykańskich i środkowoamerykańskich.
Książka wywarła na mnie niesamowite wrażenie. Przeczytałam ją niemalże jednym tchem. Chociaż przez większą część trwania akcji niewiarygodnie smutna i przygnębiająca, kończy się „happy endem”, co daje wszystkim nadzieję, że nie zawsze musi być fatalnie do samego końca.
Pozycja składa się z dwudziestu pięciu zatytułowanych rozdziałów, a wydarzenia opisywane w publikacji są ułożone niechronologicznie, przez co czytelnik może być lekko zdezorientowany co do kolejności biegu następujących po sobie wydarzeń.
W książce zawarte są niebywale interesujące zdjęcia, kopie ciekawych dokumentów, mapki, wycinki z gazet, przez co czyni ją jeszcze bardziej przyciągającą uwagę dużej rzeszy czytelników.
W wyznaniach autora publikacji niezmiernie uwidaczniają się emocje w tymże tekście, zagłębiając się w lekturę, czytelnik ma wrażenie, jakby to on sam osobiście brał udział w opisywanych wydarzeniach.
Autor opisuje nie tylko swoje przeżycia, ale i swoich współwięźniów, którzy także nie mają lekkiego losu. Jego współtowarzyszami są mordercy, psychopaci, więźniowie polityczni, wszyscy zjednoczeni w jednym celu: „wydostać się z tego piekła”.
Wad tejże publikacji naprawdę trzeba szukać na siłę. Jako jedyną, lecz niezbyt rzucającą się w oczy wadę, mogłabym uznać fakt, iż po dwukrotnym dokładnym przeczytaniu książki w żadnym fragmencie nie dowiedziałam się jakiego typu interesy prowadził Robert Czarkowski w krajach Ameryki Łacińskiej. Sprawiło to, że wzbudziło to we mnie niemałe wątpliwości i nie do końca nie mogłam uwierzyć w niewinność głównego bohatera.
W momencie, kiedy przeczytałam książkę, pierwszym, rzucającym się w oczy skojarzeniem wydała mnie się inna pozycja z tego rodzaju, a mianowicie „Rozmowy z katem” Kazimierza Moczarskiego. Tamże również opisane są przeżycia człowieka, tyle że widziane z innej perspektywy.
Pozycja, którą mam nadzieję udało mnie się przybliżyć jest naprawde interesująca i godna uwagi.
Robert Czarkowski
„Wróciłem z piekła”
G&P Oficyna wydawnicza, Poznań 2000 r.,
200 str.