"Miał być lepszy od zeszłych nasz XX wiek. Już tego dowieść nie zdąży." (W.Szymborska). Znajdź potwierdzenie tego sądu w wybranych lekturach.
Jaki był dwudziesty wiek? Dobry czy zły? Z pewnością nie da rady tego jednoznacznie ocenić. Odwiecznym, naturalnym pragnieniem człowieka jest, aby przyszłość byłaby lepsza od tego co minęło. Niestety, rzeczywistość potrafi zawodzić oczekiwania. Dlatego już w przeszłości starożytni Grecy twierdzili, że najlepsze czasy były dawno temu, nazywali je wręcz "złotym wiekiem". Jednak człowiek nie poddaje się tak łatwo. Cywilizacja zawsze dąży ku postępowi i niepohamowanemu rozwojowi. Takie ide były obce dekadentom i katastrofistom końca dziewietnastego wieku. Przeczuwali oni coś zupełnie przeciwnego- powolną degradację, a w końcu całkowity upadek cywilizacji. Cóż, swiat trwa mimo dwóch wojen światowych i koszmaru totalitaryzmów. Nie nastąpiła również zagłada nuklearna, choć była tak niebezpiecznie blisko.
Wiek XX to także czas wielkich osiągnięć nauki i kultury. Rozwinęły się różne organizacje humanitarne, gdyż ludzie poczuli się biliscy na małej palnecie. Ku temu przyczynił się przede wszystkim postęp w transporcie i komunikacji. Jednak najważniejsza rola przypadła środkom masowego przekazu. Powstało kino, które torowało drogę radiu i telewizji. Nigdy jeszcze swiat nie byl tak dostępny, bliski zwykłemu człowiekowi. Pesymiści, czy już nawet realiści dostrzegają zmorę w takim obrocie rzeczy. Pogoń za pieniądzem i wszechobecne media, które zdominowały świat zacierają obraz lepszej przyszłości. Dlatego coraz częściej pojawiają się wizję swiata, w którym ludzi poddaje się modyfikacjom genetycznym czy są uwięzieni w rzeczywistości wirtualnej. Sprawy, które jeszcze niedawno były fikcją, już może jutro staną się rzeczywistością.
Właśnie wizje antyutopijne są charakterystyczne dla XX wieku. Nigdy wcześniej nie przedstawiano obrazu świata tak pesymistycznie. Do antyutopii możemy zaliczyć "Proces" Kafki czy "Rok 1984" Orwella. Oba dzieła ukazują człowieka zniewolonego przez system. Machina biurokratyczna czy Partia wkraczają w życie głównego bohatera, budząc w nim niepwność, strach. Pozbawiany jest prywatności, śledzony, ciągle pod nadzorem za pomocą "teleekranów". Jednostka zostaje zdegradowana do roli bezwolnej marionetki. Ludzie posiadający władzę, a więc urzędnicy sądów i członkowie Partii Wewnętrznej, są istotami nieprzewidywalnymi oraz niezrozumiałymi. Bohater "Porcesu" nie jest w stanie się bronić, gdyż nie rozumie procedur sądowych. Bohater "Roku 1984" nie wie nawet kiedy jest śledzony i czy Policja Myśli naprawdę jest w stanie penetrować jego umysł. Kontakt z wysokim urzędnikiem jest możliwy tylko potajemie, a i tak okazuje się on policyjną prowokacją. Prezentowany w obu dziełach świat jest groteskowo zniekształcony, lecz nie jest on zupełnie nierealny. Należy obrazy te potraktować jako ostrzeżenia przed systemami totalitarnymi, które przecież okazały się możliwymi do wprowadzenia.
Z poewnością najtragiczniejszym wydarzeniem, które wywarło znaczący wpływ na literaturę była druga wojna światowa. To właśnie ona spowodowała ekspansję prozy dokumentalnej. Rezygnowano z fikcji, na rzecz realistycznych relacji zbrodni hitlerowców. Do tego nurtu należą "Medaliony" Zofi Nałkowskiej, "Rozmowy z katem" Kazimierza Moczarskiego.
"Medaliony" to zbiór opowiadań opartych na relacjach świadków. Na przykład opowiadanie "Profesor Spanner" mówi o zakładzie, w którym wykorzystywane są surowce pozyskiwane z ciała ludzkiego. Zdumiewająca jest relacja podwadnego tytułowego profesora, nie widzącego w działalności fabryki niczego niemoralnego. Inne opowiadania dotyczą nieludzkiego traktowania więźniów oraz zagłady Żydów w gettcie. Naczelnym mottem utworów są słowa: "ludzie ludziom zgotowali ten los". Tak więc autorka przyznaje, że człowiek jest w stanie dopuścić się wszystkich przedstawionych przez nią, okrutnych czynów. To także, pomimo odrazy jakie one budzą, leży w jego naturze.
Co może stać się z człowiekiem pod wpływem fanatycznego oddania się ideologii? Doskonale ilustruje te zjawisko Moczarski w "Rozmowach z katem". Autor spędził kilka miesięcy w więzieniu z byłym hitlerowcem. Jurgen Stroop z chęcią opowiedział swoją historię pisarzowi starającemu się wydobyć fakty, które miały wpływ na ukształtowanie się tak bezdusznej psychiki. Okazuje się, że Stroop już jako dziecko znajdował się pod wpływem "silnej ręki" obojga rodziców. Wpajano mu posłuszeństwo, bezwzgledność i nieustępliwość. Kształcenie zakończył na poziomie podstawowym. W przyszłości (po wstąpieniu do NSDAP) braki w wykształceniu "nadrabiał" zindoktrynowanymi kursami i propagandowymi ulotkami. W ten sposób wykształciła się bezduszna osobowość człowieka, który pokorę odczuwał tylko przed zwierzchnikami.
Jurgen Stroop opowiada między innymi o prowadzonej przez niego akcji, mającej na celu likwidację getta żydowskiego w Warszawie. Tylko wtedy czuł respekt przed Żydami stawiającymi opór. Wcześniej, zgodnie z ideologią, nie nazywał ich nawet ludźmi. Podziwia ich, choć trochę sarkastycznie, że mimo ograniczonych mozliwości uzbrojenia, Żydzi stanowili pewne niebezpieczeństwo dla jego podwładnych. Właśnie aby ograniczyć ryzyko własnych strat sprowadził broń ciężką, a getto postanowił najpierw podpalić. Dotrzymał w ten sposób terminu wyznaczonego przez zwierzchnikow. Każdy rozkaz narzucony "z góry" musiał być wykonany wzorowo, bez zastanawienia, ani skruchy przed ofiarami. Racja bowiem leżała po stronie silniejszego, a odpowiedzialność spoczywała na systemie i zwierzchnikach. On tylko wykonywał rozkazy.
Innym koszmarem XX wieku był terror wynaturzonego systemu komunistycznego, obecnego w znacznej części państw świata po drugiej wojnie światowej. Szczególnie mocno dotknął on Rosję i państwa będące pod jej wpływem. Reżim totalitarny, szczególnie czasów stalinowskich, zakładał wyjątkowo brutalną rozprawę z opozycją czy nawet osobami podejrzewanymi o konspirację. Los człowieka, na którego padły represje władz opisał Gustaw Herling-Grudziński w "Innym świecie". Autor w swej powieści autobiograficznej opisał historię uwięzienia i zesłania do obozu pracy w głębi Syberii. Na początek Grudziński opisuje metody działania NKWD. Służba bezpieczeństwa aresztowała na podstawie donosów i przypuszczeń. Wystarczyło, że ktoś z rodziny miał "czarną" przeszłość, aby pozostali członkowie znaleźli się w więzieniach. NKWD miało wykonać niedorzeczne normy dzienne aresztowanych ludzi. Aby je dotrzymać arestowano często za absurdalne występki, jak wypowiedzenie nieprzychylnego zdania o władzy czy zainteresowanie się kulturą zachodnią. NKWD następnie wymuszało torturami fałszywe zeznanie, wraz z podpisanie odpowiedniego dokumentu, stwierdzającego, że popełniło się jakieś wyolbrzymione zbrodnie. Skazanych następnie umieszczano w obozach pracy, gdzie zmuszeni byli przebywać w strasznych warunkach- zimnie i ciasnocie. Jeszcze gorzej wyglądała sprawa pracy. Zagłodzeni i schorowani, bez wyjątków, więźniowie wyruszali o świcie, a wracali późnym wieczorem. Kto odmawiał pracy, był zamykany w izolatce, albo mordowany w lesie. W zależności od wypracowanej normy dostawali odpowiednią dawkę podłego jedzenia. Praca była tak zorganizowana, by więźniowie nie mogli sobie pomagać. Zostaje przytoczona opowieść pewnego człowieka, który dzielił się jedzeniem ze współwięźniami, pomagał chorym w pracy. Już po kilku tygodniach tak osłab, że nie był w stanie pracować, tak więc jego los był już policzony. Wsród więźniów zanikają podstawowe uczucia. Są wobec siebie nieufni, gdyż otwierając się mogą ujwnić potencjalnym donosicielom sprawy, przez które ich wyrok może zostać zwiększony.
Podobnych obożów była niezliczona ilość. Tworzyły one luźne skupiska, do złudzenia przypominające archipelagi wysp. Wstępując do jednego z obozów, przekraczało się próg "innego świata". Kiedy będzie dane więźniowi opuścić te przeklęte miejsce? Nie wiedzieli tego nawet sami nadzorcy, gdyż wyroki przedłużano bez sensownych uzasadnien. Człowiek, któremu cudem się udało wydostać, wraca do domu całkowicie odmieniony. Wyniszczony fizycznie i psychicznie pragnie jedynie, aby dożyć w spokoju swoich dni.
Co stało się ze społeczeństwem bloku sowieckiego po upadku władz? Ryszard Kapuściński przyjrzał się sytuacji rosyjskiego społeczeństwa pisząc reportaż pt."Imperium". Ludzie, w sumie już od czasów carskich, byli poddawani naciskowi ze strony aparatu policyjnego. Jednak w czasach komunistycznych osiągnęły one apogeum. Spuźcizną tego stały się zmiany w mentalności repesjonowanych społeczeństw. Pozostała obojętność i nieufość wobec władz, urzędów czy obcych. Nikt nie stara się dociekać stanu rzeczy, bo kiedyś to się zawsze źle kończyło. Wykształcona bierność sprzyja pewnym niepokojącym zjawiskom. Jednym z nich jest tendencja do uznawania przez społeczeństwa rządów autorytarnych w krajach postkomunistycznych.
Innym problemem pojawiającym się się po upadku imperium są konflikty na tle etniczno-narodowościowym. Wcześniej były one tłumione przez politykę władz, gdyż legalna władza skupiała się tylko w rękach partii komunistcznych. Podobne problemy nękały i wciąż są aktualne w Afryce. Po drugiej wojnie światowej w koloniach dochodziło do ruchów niepodległościowych i kolejno proklamowano nowe państwa. Stawały się one niezależne od dawnych mocarstw europejskich. Afryka, bardzo niejednorodna etnicznie, ożyła waśniami między plemionami i wrogimi klanami. Kapuściński ujął tą napiętą sytuację w reportażu pt. "Heban". Dziesiątki tysięcy ludzi zmuszanych było opuścić swoje ziemie i uciekać przed represjami. Tworzyły się w ten sposób olbrzymie obozy uchodźców, w których bezustannie panował głód i choroby. W skład sił zbrojnych nowych państw były przeważnie dzieci. Jeżeli tylko były w stanie unieść karabin, to natychmiast były wcielane do armii. Wstępowały tam także z własnej woli, gdyż tylko w koszarach można było dostać coś do jedzenia.
Czy więc w XX wieku było więcej przejawów humanitaryzmu i geniuszu ludzkiego czy podłości i okrucieństwa? Wisława Szymborska mówiąc: "Miał być lepszy od zeszłych nasz XX wiek. Już tego dowieść nie zdąży." daje do zrozumienia, że przeważyła "ciemna" strona ostatniego stulecia. Zbyt wiele niedopuszczalnych koszmarów stało się rzeczywistością. Jest tylko nadzieja, że ludzkość o tym wszystkim nie zapomni. Brak wyciągnięcia wnioskow znaczy przecież tyle, co powtórzyć ten sam błąd w przyszłości.jej pod uwagę.