Co Sokrates chciał udowodnić swoim rozmówcom.
Sokrates był człowiekiem skromnym i mądrym, choć wcale się za takiego osobnika nie uważał, o czym mogą świadczyć wypowiedziane prze niego słowa. Oskarżony o bezbożność zamiast się bronić, wygłosił wykład, w którym sformułował zasady własnej działalności filozoficznej.
Nie mogąc uwierzyć w to, że jest najmądrzejszym człowiekiem wyruszył na poszukiwanie ludzi mądrzejszych. Rozmawiał z ludźmi różnego wykształcenia, zamożności i wykonywanego zawodu. Najpierw rozmawiając z politykami myślał, że są oni mądrzejsi od niego, jednak po głębszy zastanowieniu doszedł do wniosku, że to on jest mądrzejszy od przedstawicieli miast. Chciał im to wytłumaczyć, ale politycy byli przekonani, że Sokrates jest po prostu zazdrosny i znienawidzili go. Kolejnymi rozmówcami Sokratesa byli poeci, którzy piszą wiersze i tragedie. Z góry założył, że oni na pewno będą ponad nim z mądrością. W pewnym momencie Sokrates zauważył, że w tym, co oni robią nie ma krzty mądrości, jest to chwilowy objaw wstąpienia w nich Boga. W końcu Sokrates poszedł do rzemieślników będąc przekonanym, że oni mają więcej rozumu niż wcześniejsi rozmówcy. Nie pomylił się dużo gdyż słabi rzemieślnicy mądrzy jednak majstrowie dobrze wykonujący swoją pracę rzucali cień na mądrość także rzemieślników.
Sokrates tą mową chciał udowodnić, że tylko skromność może być prawdziwą mądrością. Każdy, kto wywyższa się ponad innych nie może być mądrzejszy i wykształcenie nie ma tu nic do rzeczy.