„Carpe diem” i „ Chwilo jesteś piękna”- rozważania nad szczęściem w życiu człowieka.
Nasze życie, podobnie jak układanka, składa się z bardziej lub mniej dopasowanych puzzli. Te przypadkowo dopasowane można uznać za szczęśliwe... Nie spotkałam w swoim życiu człowieka, który potrafiłby uszczęśliwić wszystkich lub „przynajmniej” przewidzieć rodzaj „cudu” uszczęśliwiającego konkretnego odbiorcę. Spróbujmy więc odpowiedzieć sobie na pytanie: jak zdefiniować pojęcie szczęśliwej sytuacji? Okazuje się, że takich sytuacji jest co najmniej tyle, ile ludzi na świecie. Szczęśliwa sytuacja to pojęcie bardzo względne, zależne od chwilowych, indywidualnych potrzeb i priorytetów obserwowanego człowieka. Spróbujmy na moment zamknąć oczy i „cicho” pomyśleć. W pełnym skupieniu zadajmy sobie następujące pytania: Czego pragnę? Co dałoby mi pełnię szczęścia...? Za czym tęsknię, czego mi brakuje...? Co wydarzyło się w przyszłości a teraz mogłoby wrócić?... Itp. Postarajmy się wyliczyć choć „kilka” szczęśliwych sytuacji: „szczęście to zachwyt nad nieskończoną możliwością rozwoju” [Piotr Lenartowicz], szczęście, to świecące słońce, świeży, puszysty śnieg, spacer po łące, szczęście to jedność z Bogiem, przebaczanie. Szczęście to uczucie sprzyjające zdrowiu. Literaci całymi „bezlitosnymi” latami utwierdzają nas w przekonaniu, że szczęście jest jednoznaczne ze zdobyciem ukochanej kobiety. Dla niektórych z nas szczęście to wierność zasadom moralnym, spokój wewnętrzny, piękno przyrody, piękno harmonii z naturą. Są tacy, którzy powiedzą, że szczęście to spokój i zachowanie obojętności. Nie obce są nam twierdzenia typu: droga do szczęścia wiedzie przez pracę, szczęście to zaszczyt, „robienie kariery”, szczęście tzn. wygrać milion w totolotka.
A może szczęście to przede wszystkim postawa człowieka wobec życia, samego siebie i innych? Niektórzy ludzie mawiają, że szczęście to dawać i niczego nie oczekiwać w zamian albo, że szczęście to wewnętrzny spokój, równowaga psychiczna i zaspokojenie patriotyczne
- "Szczęście osiągnę, gdy uznam ojczyznę za własny dom" [Simonides]. Szczęście to również spokój w sercu, przyjemność, umiejętność polubienia samego siebie, brak cierpienia, przyjaźń i miłość, dzieci, wolny kraj, udany związek. A może szczęście, to po prostu życie? A może szczęście, to gol na 3:0? A może... A może... (...)
"Szczęście to jedyna rzecz, która się mnoży, jeśli się ją dzieli", "Szczęście to jedyna rzecz, którą można dać, jeśli się jej nawet nie ma" [Albert Achweitzer]. Czy to zdanie wymaga komentarza? Czy jest coś piękniejszego od dzielenia się szczęściem z bliską nam osobą? Całkiem niedawno, podczas czytania gazety natknęłam się na ciekawy artykuł. Oto jego fragment: „Szczęście „wyrasta” w nas niczym soczysty owoc łaski – niezależnie od religijnych interpretacji mających na celu ustalenie Autora tej dobrotliwej łaski – zakochujemy się w tym owocu bez opamiętania... Chwytamy „szponami” spragnionych serc i gnamy z wichrem, aby się szybko tym podzielić... – ważna jest każda minuta, ważne aby zdążyć na czas, zdążyć zanim to szczęście wygaśnie...” Wydaje się więc, że rozmnażanie szczęścia jest wprost proporcjonalne do szczerych chęci i różnie interpretowanej dobroci nadawców i odbiorców. Większość ludzi na pytanie, co jest im potrzebne do szczęścia na ogół wymienia w pierwszej kolejności dobre kontakty z innymi ludźmi (rodzina, miłość, przyjaźń), dobre warunki materialne, zdrowie, ciekawą pracę. Jednak wbrew pozorom kolejność jest odwrotna. Szczęśliwi lepiej układają sobie relacje z innymi ludźmi, dzięki czemu ich związki są bardziej satysfakcjonujące, otrzymują lepszą pracę, bo ich energia, optymizm i wiara w siebie są zaraźliwe, odnoszą sukcesy w biznesie, bo z łatwością znajdują sobie klientów. Są zdrowsi, bo, mimo że tak jak inni ludzie przeżywają niepowodzenia i porażki, łatwiej sobie z nimi radzą, a ich organizm w mniejszym stopniu jest narażony na negatywne skutki stresu. Spójrzmy na istotę szczęścia również z biologicznego punktu widzenia. Naukowcy z University of Minesota w USA stwierdzili, że osobiste poczucie zadowolenia z życia jest w co najmniej 50% wyznaczone genetycznie. Środowisko, warunki życia mają na to niewielki wpływ. Szczęśliwe wydarzenia typu wygrana na loterii, a także różnego rodzaju katastrofy życiowe tylko na krótko zmieniają nasz nastrój. Po pewnym czasie znów powracamy do typowego dla nas nastawienia życiowego. Trudno jednoznacznie powiedzieć, co składa się na fizjologiczne podstawy bycia szczęśliwym. Na pewno ma na to wpływ biochemia mózgu, a ściśle biorąc poziom serotoniny. Serotonina to substancja wytwarzana w mózgu, która umożliwia przekazywanie impulsów nerwowych z jednej komórki do drugiej. Takich neuroprzekaźników jest kilka, ale to właśnie serotoninie przypisuje się rolę decydującą o naszym dobrym samopoczuciu. Od niej zależy sen, apetyt, odczuwanie pozytywnych emocji. Gdy mamy jej więcej, zwiększa się nasza aktywność, śmiałość, towarzyskość, poczucie zadowolenia z siebie. Uważa się, że jej niedobór jest jedną z przyczyn depresji. Drugim wrodzonym czynnikiem może być typ temperamentalny. Ekstrawertycy - energiczni i otwarci - mają większe szansę na to, aby czerpać satysfakcję z życia, są nastawieni na działanie, na innych ludzi, nie analizują skrupulatnie swoich przeżyć i nie rozpamiętują bez końca własnych porażek.
Jedni mają wszystko, a nie czują się szczęśliwi, natomiast inni uważają się za szczęśliwych, chociaż ich życie z naszego punktu widzenia jest niezwykle trudne. Dziś bardzo dziwią przypadki osób, które odziedziczyły albo wygrały duże pieniądze i mimo to po krótkiej euforii deklarują poziom zadowolenia z życia jak przed wygraną czy otrzymaniem spadku. Z pieniędzmi jest jak ze zdrowiem.Ich brak może czynić nieszczęśliwym, ale ich posiadanie nie gwarantuje już automatycznie szczęścia. Oczywiście, ludzie żyjący w nędzy są mniej szczęśliwi od zamożnych. Gdy jednak zaspokoją swoje podstawowe potrzeby, dalsze bogacenie się już tylko w nieznacznym stopniu poprawia ich samopoczucie.
Co więcej, ludzie, którzy nieoczekiwanie stają się bardzo bogaci, mogą być z tego powodu bardzo... nieszczęśliwi. Psychologowie z Berkeley utworzyli nawet ostatnio nową kategorię chorobową - syndrom nagłego bogactwa. Ludzie, którzy nagle się wzbogacili, nie mogą się przystosować do nowej sytuacji - cierpią na bezsenność i depresję, czują się zagubieni, mają poczucie winy. To często prowadzi do zachowań autodestruktywnych, nawet samobójstwa.
Sztandarowym przykładem, że szczęścia nie dają ani wiek, ani płeć, ani sukcesy zawodowe, ani pieniądze, może być przypadek jednej z Miss Świata z lat 80. - Węgierki, która kilka tygodni po zdobyciu tytułu odebrała sobie życie. Zrobiła to, mając w zasadzie wszelkie warunki po temu, by czuć się szczęśliwą.
- Nie zdarzenie, lecz nasza interpretacja tego zdarzenia jest tym, co powoduje nasze poczucie szczęścia lub nieszczęścia - mówi amerykański psycholog Albert Ellis. Wydarzenie życiowe jedynie na krótko zmieniają subiektywne odczucie zadowolenia. Po każdym epizodzie radości lub rozpaczy powracamy do pewnej normy, tak zwanego poziomu nastawczego, różnego dla każdego z nas i w znacznej mierze wrodzonego.
Również Faust nie był wysoce zadowolony z życia. Mimo, iż posiadał ogromną wiedzę książkową i wydawać by się mogło, że w życiu osiągnął już wszystko- czuł się nieszczęśliwy. Rozczarowany oświeceniową wiedzą, która nie zapewniła mu w pełni poznania i zrozumienia otaczającego świata, Faust zawarł pakt z Mefistofelesem, zaprzedając mu swoją duszę. Jest to jednocześnie wyraz buntu i nieufności wobec Boga, który uniemożliwił naszemu bohaterowi bycie szczęśliwym, do czego zobowiązuje się szatan. Ceną za ten sprzeciw wobec Boga i Jego świata miało być zabranie duszy Fausta do piekła. Tak się jednak nie stało, bo uczony odnalazł szczęście nie w egoistycznym zaspokajaniu zachcianek, ale w uszczęśliwianiu innych. Po raz kolejny sprawdza się więc słuszność słów Alberta Achweitzera, które zacytowałam już wcześniej. Faust dopiero w odczuciu empirycznym i sensualistycznym świata doświadczył chwili szczęścia i zapragnął, by trwała ona wiecznie. Nasz bohater jest więc przykładem na to, ze człowiek w biernym życiu skazany jest na degradację i cierpienie. Tylko aktywne działanie może dać nam prawdziwe szczęście i sprawić, że w zachwycie wymówimy słowa:” Chwilo trwaj… jesteś wieczna”, bowiem każda radość wymaga głębokiej wieczności.
W dzisiejszym w świecie w poszukiwaniu szczęścia tłumy ludzi zatrwożonych o to, czy będą szczęśliwi, czy też nie, odwiedzają wróżki i astrologów. Nieszczęśnicy Ci uparcie twierdzą, że ich los jest przypieczętowany, ale specjaliści potrafią go odgadnąć. Podobno, jeśli wiemy o swoim nieszczęśliwym przeznaczeniu, unikamy go i cieszymy się szczęściem drugiego stopnia: szczęściem, że pokrzyżowaliśmy plany przeznaczenia i udaremniliśmy jego wyroki. Wróżbici nawołują: „ jeśli poznacie przyszłość będziecie mogli ją zmienić”. Dla tych, którzy w te słowa wierzą polecam lekturę mitu o Edypie i to najlepiej od zaraz! Okazuje się jednak, że aby być szczęśliwym nie trzeba nawet zadawać sobie trudu poznania przyszłości, wystarczy tylko nosić amulet, medalik, fetysz czy talizman. I tak szczęście na szansę w zyciu miesza się z szansą na posiadanie przedmiotu przynoszącego szczęście.
Rozważając filozofię starożytną natrafiamy na dwa nieco sprzeczne pojęcia szczęścia. Wg stoików prawdziwą radość w życiu człowiek osiągnie tylko dzięki cnocie. „… co jest swoistą właściwością każdego, to jest dlań z natury najlepsze i najprzyjemniejsze. Dla człowieka tedy jest nim życie zgodne z rozumem, ponieważ rozum bardziej niż cokolwiek innego jest człowiekiem. Takie więc życie jest też najszczęśliwsze. Arystoteles w tym fragmencie wyraźnie daje nam do zrozumienia, że powinniśmy w naszym życiu kierować się zasadami cnót i rozumu. Z kolei epikurejczycy swoje szczęście czerpali z zaspokajania potrzeb ciała. Tutaj jednak bardziej niż słowa „szczęście” pasowałoby „przyjemność”, ale nie umysłowa tylko fizyczna. Całkiem szybko zaczęto wykorzystywać tę filozofie w niewłaściwy sposób, a owa przyjemność przerodziła się w hedonizm. I tutaj istota szczęścia moim zdaniem została już całkowicie wypaczona. Hedonizm krzywdzi bowiem drugiego człowieka i służy zaspokajaniu tylko i wyłączne własnych zachcianek i namiętności. Jest złem absolutnym i wykorzystuje innych ludzi przysparzając im cierpienia. A przecież szczęście ma być czymś dobrym i przysługiwać wszystkim, a nie tylko kilku wybranym jednostkom.
Szczęśliwym trzeba się urodzić - uważają uczeni. Nie udało ci się? Nic straconego. Teraz po prostu m u s i s z być szczęśliwy. Często mawiamy: "Gdybym był o 20 lat młodszy - dopiero bym im pokazał!". "Gdybym była mężczyzną - na pewno daliby mi tę pracę". "Gdybym wygrał milion w totolotka - moje życie stałoby się lepsze". Wydaje się nam, że znamy receptę na szczęście. Nic bardziej błędnego - mówią psycholodzy. To, czy jesteśmy szczęśliwi, czy nie, w 50% procentach zależy od wygranej w genetycznej loterii. Więc skoro talent do szczęśliwego życia w połowie mamy zakodowany w genach, oznacza to, że za całą resztę odpowiedzialni jesteśmy sami. Nie ma więc na co czekać. Już dzisiaj podejmij decyzję, że będziesz starał się być szczęśliwy. Pamiętaj, że wszystko zależy od sposobu patrzenia na rzeczywistość. Szklanka może być do połowy pełna albo do połowy pusta. Świat jest taki, jaki jest, a narzekanie, że mógłby być lepszy to strata czasu. A dla wiecznych pesymistów poniżej zamieszczam jeden z moich ulubionych tekstów literackich.
DESIDERATA
Krocz spokojnie wśród zgiełku i pośpiechu, pamiętaj, jaki pokój może być w ciszy. Tak dalece jak to możliwe, nie wyrzekając się siebie, bądź w dobrych stosunkach z innymi ludźmi. Prawdę swą głoś spokojnie i jasno, słuchając też tego, co mówią inni: nawet głupcy i ignoranci, oni też mają swą opowieść. Jeżeli porównujesz się z innymi, możesz stać się próżny lub zgorzkniały, albowiem zawsze będą lepsi i gorsi od ciebie. Ciesz się zarówno swymi osiągnięciami, jak i planami. Wykonuj z sercem swą pracę, jakkolwiek by była skromna. Jest ona trwałą wartością w zmiennych kolejach losu. Zachowaj ostrożność w swych przedsięwzięciach - świat bowiem pełen jest oszustwa. Lecz niech ci to nie przesłania prawdziwej cnoty; wielu ludzi dąży do wzniosłych ideałów i wszędzie życie jest pełne heroizmu. Bądź sobą, a zwłaszcza nie zwalczaj uczuć; nie bądź cyniczny wobec miłości, albowiem w obliczu wszelkiej oschłości i rozczarowań jest ona wieczna jak trawa. Przyjmuj pogodnie to, co lata niosą, bez goryczy wyrzekając się przymiotów młodości. Rozwijaj siłę ducha, by w nagłym nieszczęściu mogła być tarczą dla ciebie. Lecz nie dręcz się tworami wyobraźni. Wiele obaw rodzi się ze znużenia i samotności. Obok zdrowej dyscypliny bądź łagodny dla siebie. Jesteś dzieckiem wszechświata: nie mniej niż gwiazdy i drzewa masz prawo być tutaj i czy to jest dla ciebie jasne, czy nie, nie wątp, że wszechświat jest taki, jaki być powinien. Tak więc bądź w pokoju z Bogiem, cokolwiek myślisz o Jego istnieniu i czymkolwiek się zajmujesz, i jakiekolwiek są twe pragnienia; w zgiełku ulicznym, zamęcie życia zachowaj pokój ze swą duszą. Z całym swym zakłamaniem, znojem i rozwianymi marzeniami ciągle jeszcze ten świat jest piękny... Bądź uważny, staraj się być szczęśliwy.
Napisane przez Maksa Ehrmanna w 1927 roku.