Handel kobietami w Polsce i za granicą
Przez wieki handel ludźmi traktowano jako coś naturalnego, nikogo nie gorszył i nie dziwił. Człowiek był towarem. Kobieta była pieniądzem już w prymitywnych plemionach. Dziś nigdzie na świecie niewolnictwo nie jest akceptowane. Międzynarodowe akty prawne - zarówno te ONZ- owskie, jak i regionalne - uznają, że zakaz niewolnictwa i pracy przymusowej jest prawem człowieka, które pod żadnym pozorem nie może być pogwałcone. A jednak handel ludźmi, szczególnie kobietami kwitnie. Trudno wprawdzie ocenić jego skalę, ale szacunkowe dane (dalekie z pewnością od rzeczywistych) mówią, że co roku około 10 tys. Polek jest wywożonych za granicę i zmuszanych do prostytucji. Są to dane International Organisation Migration- Organizacji ds. Migracji przy ONZ.
Prostytucja i handel kobietami
W Polsce dopiero od niedawna mówi się otwarcie o i handlu kobietami. Wciąż wiele jest niewiedzy, niezrozumienia problemu, pogardy lub w najlepszym wypadku reakcji zgoła obojętnych. Polska podpisała wprawdzie wiele międzynarodowych dokumentów dotyczących praw kobiet, wymuszonej prostytucji i handlu kobietami, ale złożenie podpisu nie spowodowało wprowadzenia w życie ratyfikowanych konwencji i wywiązywania się z innych podjętych zobowiązań. Rząd nadal nie traktuje tych spraw z należytą powagą. Publiczna dyskusja, jaka toczy się na temat prostytucji i handlu kobietami, jest głównie zasługą organizacji pozarządowych i mediów.
W nowym kodeksie karnym regulacje prawne dotyczące handlu kobietami w celach prostytucji zostały zmienione. W starym kodeksie przepisy te były umieszczone w przepisach wprowadzających. Były uznane za zbrodnię i zagrożone karą pozbawienia wolności od 3 do 15 lat. W nowym kodeksie karnym handel kobietami włączono do rozdziału o wolności seksualnej i obyczajności, jako jeden z ustępów artykułu, gdzie mowa jest o prostytucji. Oto art. 204 4:
"Kto zwabia lub uprowadza inną osobę w celu uprawiania prostytucji za granicą, podlega karze od roku do 10 lat."
Termin "zwabienie" określa działania osoby, która przymusem lub podstępem skłania drugą osobę do zmiany miejsca pobytu na miejsce pożądane przez sprawcę np. zabierając paszport lub inne ważne dokumenty, obiecując legalną pracę a następnie zmusza do prostytucji. Termin "uprowadzenie" oznacza z kolei zabranie drugiej osoby w jakieś miejsce wbrew jej woli. Warto zauważyć, że poprzednia wersja kodeksu uznawała winnym sprawcę, który uprowadził lub zwabił drugą osobę nawet wówczas, gdy osoba zmuszona do prostytucji godziła się być prostytutką. W świetle nowych przepisów zgoda ofiary wyklucza odpowiedzialność karną sprawcy.
Zorganizowane grupy przestępcze grają decydującą rolę w zwabianiu i uprowadzaniu kobiet; nastąpił prawdziwy rozkwit rozmaitych metod eksportu prostytutek do krajów Europy Zachodniej. Kobietom oferuje się "pracę" na kilka sposobów; czasami znane im osoby obiecują pracę kelnerek lub hostess; w gazetach figurują kuszące ogłoszenia, które oferują dobrze płatną pracę za granicą. Dane na temat tego przestępstwa nie są jednoznaczne, bowiem trudno jest złapać i oskarżyć ludzi rzeczywiście odpowiedzialnych za uprowadzenia kobiet; powszechnie jednak wiadomo, że skala tego zjawiska w Polsce jest bardzo duża. Z jednej strony Polska jest krajem, z którego kobiety są sprzedawane na Zachód; z drugiej jednak strony jest odbiorcą kobiet z byłego bloku wschodniego: Bułgarii, Rumunii, Ukrainy, Białorusi i Rosji.
Zwalczanie przestępstwa handlu kobietami w celu prostytucji jest bardzo trudne. Zmuszone do prostytucji kobiety, gdy już wrócą do domu, niechętnie mówią o swoich przejściach są przerażone tym, co je spotkało i obawiają się zemsty za swoją "gadatliwość". Niektóre wolą po prostu zapomnieć i zacząć nowe życie obawiają się zatem, że ujawnienie ponurych faktów ściągnie im na głowę ostracyzm społeczności i uniemożliwi powrót do normalności. Obecnie toczy się zaledwie parę spraw z oskarżenia o handel kobietami, ale nie można uzyskać dokładnych danych na ich temat. Statystyki policyjne podają, że w 1993 roku zgłoszono 42 przypadki handlu kobietami w celu prostytucji, w 1994 -52 przypadki, w 1995 -36, a w pierwszym kwartale roku 1996 -15. Na 36 przypadków z 1995 roku oskarżono 97 handlarzy, aresztowano 30, a tylko 5 skazano. Z danych prokuratury (dotyczących wyłącznie spraw, w których sformułowano akt oskarżenia) wynika, że w 1995 roku skierowano akty oskarżenia przeciwko 45 osobom, skazano 27, a w 1996 roku skazano 31 osób. Powyższe dane prokuratura udostępniła specjalnej sprawozdawczyni Komisji Praw Człowieka ONZ, Radice Coomeraswamy, z jej misji do Polski.
Pomoc dla ofiar handlu kobietami
Rząd polski nie zwraca żadnej uwagi na rozprzestrzeniające się przestępstwa handlu kobietami, nie organizuje ani nie wspiera programów na rzecz zapobiegania temu procederowi, nie zwalcza go. Jedynie wysiłkom organizacji pozarządowych można zawdzięczać uwagę mediów oraz wsparcie dla kobiet-ofiar handlu. W 1995 roku powstała organizacja pozarządowa La Strada, która zajmuje się wyłącznie pomocą dla ofiar handlu kobietami i zwalczaniem tego handlu. La Strada współpracuje z Interpolem oraz z podobnymi organizacjami w Polsce i w innych krajach. Prowadzi telefon zaufania w języku polskim i rosyjskim, monitoruje indywidualne przypadki i wspiera ofiary. W 1998 roku La Strada zapoczątkowała kampanię edukacyjną, by uświadomić młodym kobietom możliwe konsekwencje przyjmowania pewnych ofert pracy, a także by uświadomić ogółowi społeczeństwa, czym jest i czym grozi handel kobietami. Przedstawicielki La Strady prowadzą pogadanki szczególnie w szkołach na terenach przygranicznych oraz tam, gdzie młode kobiety mogą być narażone na rozmaite formy kuszenia łatwymi pieniędzmi za granicą. Problem handlu kobietami dotyczy przede wszystkim biedniejszych regionów Polski oraz terenów w pobliżu granicy z Niemcami. Mimo wysiłków La Strady wciąż nie ma spójnego systemu pomocy dla ofiar handlu, który oferowałby kompleksowe wsparcie, np. schronisko oraz pomoc finansową, psychologiczną i prawną. Stworzenie takiego systemu wymaga współpracy między krajami, z których pochodzą kobiety, a tymi krajami, gdzie trafiają one jako ofiary handlu; wymaga także skoordynowanych programów pomocy dla ofiar.
Alarmujący rozwój zjawiska handlu ludźmi
Od czasu upadku Muru Berlińskiego w 1989 roku oraz wynikających z niego zmian politycznych i ekonomicznych nastąpił alarmujący rozwój zjawiska handlu ludźmi w oraz z krajów Europy Środkowo-Wschodniej oraz Wspólnoty Niepodległych Państw (WNP). Ze względu na brak ekonomicznych i społecznych perspektyw w regionie, młodzi ludzie pragną opuścić swój kraj i pracować za granicą. Nieświadome zagrożeń związanych z nielegalnym pośrednictwem pracy, nie znając warunków życia i pracy za granicą, młode kobiety ryzykują stanie się ofiarami handlarzy ludźmi. Zostają sprzedane, a potem zmuszone do pracy w sex-biznesie, za którą nie otrzymują właściwego wynagrodzenia. Każdego roku łamane są w ten sposób prawa tysięcy kobiet w Europie Środkowo-Wschodniej.
Zjawisko handlu kobietami często pozostaje niewidocznym - ofiary są ukrywane przed światem przez osoby je werbujące. Te, które mogą wrócić do domu, milczą ze strachu i wstydu. Często nie mają dokąd pójść, a ze względu na swą sytuację finansową czasem nie widzą innego wyjścia niż powrót do prostytucji. Struktury rządowe i pozarządowe, stworzone, by nieść pomoc zarówno w Europie Wschodniej, jak i Zachodniej, docierają tylko do bardzo niewielu z tych ofiar.
Pierwsze alarmujące informacje o handlu kobietami z Polski pojawiły się w roku 1993. Przypadki, o których opowiadały polskim feministkom pracownice zachodnich organizacji, zajmujących się pracą na rzecz cudzoziemek nielegalnie pracujących w prostytucji, wydawały się wyolbrzymionym i marginalnym problemem. (Albowiem polski, skromny ruch kobiecy z początku lat 90. skupiony był głównie na obronie prawa do aborcji.) Co więcej, oficjalne statystyki policyjne i sądowe potwierdzały te odczucia. W roku 1990 nie odnotowano ani jednego przypadku handlu kobietami, albo uprowadzenia w celach nierządu. Tak samo było w roku 1991, w 1992 odnotowano w statystykach trzy "przypadki", a w 1993 - 12. Myślę, że nie dowiemy się już, czy rzeczywiście ani jedna kobieta nie padła ofiarą handlarzy, czy też kobiety nie miały po prostu szansy i odwagi ujawnić swej krzywdy wymiarowi sprawiedliwości. Może po prostu nie prowadzono statystyk tego przestępstwa, a jeśli tak - to pojawia się kolejne pytanie: dlaczego?
Znaczny wzrost odnotowano w roku 1994: pięćdziesiąt trzy przestępstwa z artykułów 8 i 9 (łącznie) przepisów wprowadzających do Kodeksu Karnego. Artykuł 8 przewiduje sankcje karne za oddanie drugiej osoby w stan niewolnictwa albo handel niewolnikami, natomiast - ważniejszy dla nas - paragraf 1 artykułu 9 brzmi: "Kto dostarcza, zwabia lub uprowadza w celu uprawiania nierządu inną osobę nawet za jej zgodą, podlega karze pozbawienia wolności na czas nie krótszy od lat trzech", a paragraf 2 tego samego artykułu: "Tej samej karze podlega , kto uprawia handel kobietami, nawet za ich zgodą, albo dziećmi".
Przeglądając i analizując oficjalne dane Biura Informacji Komendy Głównej Policji widzimy, że ujawnia się problem kwalifikacji prawnej przestępstwa i braku - nie tylko w prawie polskim - definicji handlu kobietami, albo szerzej handlu ludźmi. Bo oto w 1995 i 1996 roku nie stwierdzono popełnienia przestępstw ze wspomnianych artykułów, natomiast stwierdzono sześćdziesiąt dziewięć przypadków uprowadzenia w celach nierządu (1995) i sto siedemdziesiąt sześć (1996), w tym odpowiednio - dwanaście i siedem - przypadków handlu kobietami. W roku 1997 stwierdzono dwadzieścia siedem przypadków handlu kobietami oraz pięćdziesiąt siedem uprowadzeń w celach nierządu.
"Zważywszy, że prostytucja i towarzyszące jej zło - handel ludźmi w celu prostytucji..."
To zdanie otwierające konwencję ONZ z 1949 roku (ratyfikowaną przez Polskę w roku 1952) w sprawie zwalczania handlu ludźmi i eksploatacji prostytucji zawiera jedyną, "stosowaną" przy tworzeniu krajowego prawa karnego, "definicję" handlu ludźmi.
Informacja jest jedynym środkiem prewencyjnym
To oczywiste założenie nie budzi wątpliwości, lecz jakie informacje mogą skuteczniej zapobiegać dramatom? Z badań przeprowadzonych na ogólnopolskiej próbie Polaków przez Ośrodek Badania Opinii Publicznej na zlecenie Fundacji La Strada wynika, że znakomita większość kobiet nie ufa ofertom atrakcyjnej pracy, słyszała o handlu kobietami, a mimo to - jeśli tylko byłaby taka możliwość - zdecydowałaby się na pracę za granicą bez zezwolenia. 25℅. ankietowanych obojga płci zdecydowałoby się na pracę na czarno. Dotychczasowe działania prewencyjne zakładały, że większość kobiet nie zdecydowałaby się na pracę w prostytucji, że wystarczy przestrzec przed podstępem i opowiedzieć historie - drastyczne, czasami ekstremalne przypadki, aby przywołać rozwagę. Stawia to określone zadanie: dowiedzieć się, co powoduje kobietami w momencie podejmowania decyzji o wyjeździe. Magiczne myślenie, że mnie się to nie przytrafi; desperacja, zachęta ze strony najbliższego otoczenia; poczucie beznadziejności tak wielkie, że nawet wkalkulowane w wyprawę ryzyko jest lepsze niż trwanie w beznadziejności dotychczasowej sytuacji? W poszukiwaniu nowych form i treści istotne jest poszanowanie decyzji o emigracji zarobkowej i przekazywanie informacji, jakie należy podjąć kroki przed wyjazdem, jak i gdzie szukać pomocy w przypadku nie akceptowanej przez nas sytuacji.
Pracy La Strady od samego początku towarzyszy duże zainteresowanie mediów. To bardzo cenne dla głównej misji jaką jest zapobieganie handlowi kobietami. Z badań wynika, że ponad 93 ℅. zapytanych, wie o istnieniu w Polsce przypadków handlu kobietami, większość informacje na ten temat czerpie z telewizji i prasy. Niestety, wciąż jeszcze wiele artykułów w prasie polskiej powiela dwuznaczny stosunek społeczeństwa do odpowiedzialności przestępców handlu kobietami za popełnioną zbrodnię. Przestępstwo handlu ludźmi należy według polskiego prawa do kategorii zbrodni - zarówno w starym, jak i nowym Kodeksie Karnym przewidywany wyrok to minimum trzy lata pozbawienia wolności.
Autorzy wielu tekstów poświęcają bardzo dużo uwagi psychologicznemu portretowi kobiet, cechą podkreślaną jest naiwność. Naiwność w interpretacji dziennikarzy budzi wyraźnie pejoratywne odczucia w stosunku do opisywanych bohaterek obarczając je w dużej mierze odpowiedzialnością za to, co się zdarzyło. Tymczasem według słownikowej definicji naiwności na zespół cech charakteru składają się m.in.: ufność, otwartość, łatwowierność, młodzieńczy brak doświadczenia i wiedzy. Właśnie te cechy", tak często pożądane i wpajane kobietom, stają się w tym kontekście usprawiedliwieniem dla sprytu, przedsiębiorczości i podziwu dla sprawców.
Większość publikacji powstaje po rozmowach autorów z pracownicami La Strady, mimo to w tekstach bardzo często pojawia się określenie ''żywy towar".
Sformułowanie tego rodzaju pomija, co podkreślamy w kontaktach z dziennikarzami, fundamentalny aspekt prawnych podstaw ścigania tego procederu, a mianowicie fakt, że wolność jest niezbywalnym prawem każdej istoty ludzkiej - handel ludźmi jest zatem poważnym pogwałceniem praw człowieka. Używanie sformułowania "żywy towar" kryje przyzwolenie na przedmiotowe traktowanie istoty ludzkiej, a w moim odczuciu odzwierciedla podświadome przeświadczenie o niższości kobiet. Właśnie te powody kulturowe, nie ekonomiczne, są - w moim przekonaniu - znacznie istotniejszą przyczyną tego, że to kobiety są, w przerażającej większości, ofiarami handlu ludźmi.
Ile kosztuje kobieta?
Potencjalnymi ofiarami są kobiety w wieku od 20 do 24 lat, wystarczająco młode do pracy w seks-biznesie, zarazem na tyle dorosłe, by nie budziły zbytniego zainteresowania pograniczników. Handel kobietami był jednym z tematów zorganizowanej w Krakowie konferencji „Przemyt – dochodowy nadbagaż”.
Wrogiem kobiet okazują się nie tylko przestępcy, ale ich własna ignorancja. – Dramat polega na tym, że one przekraczają granice dobrowolnie. Dziewczyny pochodzą najczęściej z małych miasteczek i wiosek. Bardzo pragną zarobić, nie znają świata, najczęściej ledwo skończyły zawodówkę, stąd ogłoszenie w prasie: „Kelnerki bez znajomości języka do Belgii” traktują jak objawienie – tłumaczy Joanna Garnier, przedstawicielka fundacji La Strada. – Przez jakiś czas La Strada monitorowała ogłoszenia prasowe, ale to syzyfowa praca. Nigdy nie wiadomo, czy ogłoszenie zachęcające do zbierania sałaty we Włoszech to pułapka, czy faktycznie korzystna propozycja. Policja zwykle odpowie, że „nie stwierdzono przestępstwa”, prasa za treść ogłoszeń nie odpowiada, a kobieta pozna prawdę dopiero na miejscu. Coraz częstsze są przypadki, że dziewczyna znajduje „przyjaciela” w internetowym czacie.
Z pracą w Polsce jest nie najlepiej, stąd handlarze najczęściej korzystają z takich wabików. Obiecują pokrycie wszystkich kosztów podróży na poczet przyszłych zarobków. Powstaje mechanizm długu, niespłaconego zobowiązania, perfidny argument w ręku właściciela.
Handlarze kobietami wyjeżdżają za granicę i tam albo utrzymują się z wymuszonej prostytucji swych kochanek, albo je sprzedają.
Wszystko zależy od wieku, urody „towaru” i kraju, do którego kobieta zostaje przehandlowana.
Po tych, które wyjechały korzystając z niezwykłej okazji, często na długo ginie słuch. Nie kontaktują się z rodziną, a nawet jeśli czasem dzwonią, to ich głos brzmi dziwnie, nienaturalnie. Panuje opinia, że przehandlowane kobiety zmusza się do milczenia otumaniając narkotykami, ale jest też wystarczająco dużo metod zastraszania. Narkotyki są drogie, więc na co takie kosztowne inwestycje?
Stygmat prostytucji
Kobiety nie chcą wracać do domu, nawet jeśli uciekną z niewoli. Są poranione psychicznie, wpadają w alkoholizm, depresje. Prowincjonalna Polska nie zaakceptuje „zdziry”. Nawet najbliżsi nie potrafią często współczuć, martwi ich raczej, „co sąsiedzi powiedzą”. Poza tym przestępcy mają długie ręce. La Strada w żadnej ze swych publikacji i ulotek nie podaje adresu własnej siedziby. Tylko numer telefonu zaufania i e-mail.
Nic dziwnego, że młode dziewczyny, którym trudno jest ułożyć sobie życie w kraju, szukają dobrobytu za granicą. Niestety, obietnica finansowego raju może zawierać niedostrzegalną klauzulę: „bez względu na wszystko zostaniesz sprzedana”...
Bibliografia:
1. „Przestępczość drugiej połowy XX wieku” Brunon Hołyst Wiedza Powszechna Warszawa 1978r.
2. „Kryminologia” Janina Błachut, Andrzej Gaberle, Krzysztof Krajewski Gdańsk 2001r.