„Rozmowa z duchami”- przygoda, której nigdy nie zapomnę.

Września tamtego roku nie zapomnę do dzisiaj. Zaczynało się robić jesiennie . Jedna z moich koleżanek wpadła na pewien pomysł. Przez to właśnie, że był tak wyjątkowo szalony, wszystkie moje przyjaciółki zgodziły się. To miało być wywoływanie duchów.
Na dzień przed pamiętną nocą dziewczyny przyszły do mnie aby wszystko ustalić. Miejscem tego wydarzenia miała być polana na której często się spotykałyśmy. Każda z nas miała swoją rolę i każda przygotowywała się sumiennie. Oczywiście żartowałyśmy sobie z siebie i żadna nie zdawała sobie sprawy, że będziemy się tak bały. Na szczęście było nas siedem i dodawało mi to otuchy. Myślałam co chwilę o tym jak to wszystko będzie wyglądały. O dwudziestej pierwszej spotkałyśmy się u Magdy, gdyż od niej było najbliżej do miejsca, gdzie będziemy wywoływać duchy. Na szczęście było nas siedem i dodawało mi to otuchy. Każda mówiła coś śmiesznego, żeby rozładować napięcie, które nas ogarniało. Kasia zaczęła robić śmieszne . Dziewczyny wymyślały różne rzeczy, które były tak niewiarygodne, ze rzeczywiście rozładowały atmosferę strachu. O godzinie dwudziestej trzeciej zapaliłyśmy świece i ustawiłyśmy na ziemi. Zrobiłyśmy z nich krąg, w środku którego Magda położyła klucz i księgę. Miałyśmy też odtwarzacz CD, więc muzyka połączona z burzą na zewnątrz tworzyła nastrój grozy. Było jeszcze kilka minut do północy, kiedy usiadłyśmy wokół świec. Zaczęłyśmy. Ja byłam główną prowadzącą. Świadoma tego, że podczas takich sesji nie wolno śmiać się, ani wychodzić nigdzie, starałam się zachować powagę. Ponoć nie przestrzeganie tego powoduje, że duch zostanie na wieczność w tym pomieszczeniu i będzie straszył. Ustaliłyśmy, że wywołamy aktora, którego wszystkie uwielbiałyśmy. Wyobraźcie sobie, że duch przyszedł! Usłyszałyśmy nagle jakiś szum, a potem książka poruszyła się. Poczułam dreszcze na plecach. Przestraszona pomyślałam, że zaraz zerwę się z podłogi i pobiegnę do wyjścia, ale wiedziałam, że nie mogę tego zrobić. Muszę zostać i dokończyć to, co zaczęłam. Książka poruszyła się po raz kolejny. Uznałyśmy, że to był znak, świadczący o tym, że duch chce z nami rozmawiać. Najpierw spytałam go o kilka mało istotnych rzeczy, żeby upewnić się czy jego odpowiedzi będą miały sens. Padły pytanie typu: ile jest trzy razy trzy, czy dzisiaj jest Wigilia itp. Duch odpowiadał prawidłowo. Potem wszystkie zaczęłyśmy pytać o różne rzeczy. Po chwili było cicho jak makiem zasiał. Duch odszedł. Dziewczynom bardzo się spodobało to wszystko i chciałyśmy jeszcze z kimś porozmawiać. Propozycji było tak dużo, że nie mogłyśmy się zdecydować. W końcu wybór padł na jakiegoś zmarłego aktora. Pojawił się również bardzo szybko. Pytałyśmy go o różne rzeczy związane z jego życiem na ziemi. Odpowiedzi dostawałyśmy od razu. Każda z nas miała jakieś pytanie, ale wiedziałyśmy, że nie możemy ducha tak męczyć. Odszedł, kiedy powiedziałam, że nie chcemy go zatrzymywać. My usłyszałyśmy tylko szum drzew. Miałyśmy już trochę dość. Za dużo wrażeń jak na jeden seans. Pogasiłyśmy świece i długo jeszcze rozmawiałyśmy o całej nocy. Było to naprawdę niesamowite przeżycie. Każda miała takie samo uczucie gdy pojawił się pierwszy duch. Marzenie ucieczki. Tylko dlatego, że było nas siedem, zostałyśmy. Do końca mych dni będę pamiętała tę noc. Jeszcze nigdy tak się nie bałam, ale wiedziałam, że musi mi się udać. I dałam radę.

Dodaj swoją odpowiedź