Broń geofizyczna
Czy można sobie wyobrazić broń, przy której bomba atomowa to dziecinna zabawka? Oręż globalny, którego siła zdolna jest modyfikować pogodę-wywoływać w wybranym miejscu planety, trzęsienia ziemi, huragany i wysokie na kilka pięter powodzie i długotrwałe susze, a nawet-gdy zajdzie potrzeba, zniszczyć wszelkie życie? Czy istnieje uzbrojenie, za pomocą którego unicestwić można każdy system łączności, przesyłania energii, unieszkodliwić lecące samoloty, rakiety lub pojazdy kosmiczne, zaglądać bez pośrednictwa satelity za horyzont lub pod powierzchnię ziemi, powodować samodetonację amunicji lub gazociągu i co-najbardziej niewiarygodne-manipulować na ogromną skalę ludzkimi umysłami?
W Polsce o 'broni geofizycznej' prawie się nie mówi, chociaż jej pojawienie się może zmienić świat w stopniu większym niż skonstruowanie broni palnej czy nuklearnej. Nie ma o niej nawet wzmianki w Wielkiej Encyklopedii PWN, choć prace nad jej skonstruowaniem trwały od połowy lat 60. Jedna z nielicznych, przetłumaczonych na język polski, pozycji książkowych poświecona realizowaniu właśnie projektu w tej dziedzinie- praca Jerego E. Smitha, HAARP broń ostateczna-jest nieosiągalna w Centralnej Bibliotece Wojska Polskiego.....
O informacje na jej temat też trudno u źródła, czyli w krajach, które prawdopodobnie pracowały nad stworzeniem takiej broni. Naukowcy zaangażowani w prace badawcze przeważnie milczą zasłaniając się Ustawą o Bezpieczeństwie Narodowym, bądź wypowiadają się lakonicznie i uspokajająco. Twierdzą, że to nad czym pracują, to cywilne projekty badawcze, mogące zostać wykorzystane co najwyżej do konstrukcji urządzeń o czysto defensywnym charakterze, np.: monitorowania zagrożeń czy doskonalenia łączności. Broni geofizycznej nikt oficjalnie nie ma. Jej posiadania zabrania ONZ-towska konwencja ENMOD (Techniczna Modyfikacja Środowiska) o zakazie militarnego używania technik modyfikacji środowiska naturalnego. Czy jest ona przestrzegana, skoro nie przewidziano w niej możliwości inspekcji?
Rok testów
W sierpniu 2000 roku Rosyjska Duma zwróciła się z dramatycznym apelem do ONZ i społeczności międzynarodowej o ustanowienie międzynarodowej kontroli nad prowadzonymi przez USA doświadczeniami zmierzającymi do zbudowania broni geofizycznej. W apelu Dumy zawarta była informacja, że większość testów zaplanowana jest na rok 2003. Rosyjscy parlamentarzyści ostrzegali, że niektóre z tych eksperymentów mogą mięć nieprzewidywalne konsekwencje dla środowiska naturalnego, gdyż ich przedmiotem są: jonosfera i magnosfera ziemi.
Działanie broni geofizycznej, opiera się na idei oddziaływania na te środki za pomocą dostatecznie silnych i skumulowanych fal ultrakrótkich. Mogą one podgrzewać fragment jonosfery-podobnie jak kuchenka mikrofalowa podgrzewa mrożonki. Powoduje to odkształcenie tej warstwy atmosfery. Można ją unosić, odginać, a nawet tworzyć z niej coś na kształt gigantycznych soczewek elektromagnetycznych skupiających promienie słoneczne w określonych punktach. Każdy kto bawił się kiedykolwiek zwykła soczewką i kalką papiery, wie, co oznacza taka możliwość.
Siła sygnału emisyjnego jest przez bombardowane ośrodki wielokrotnie wzmacniana i przekierowywana w stronę powierzchni planety jako monstrualnej już mocy wiązka. Użycie takiej broni elektromagnetycznej wywołać może różnego rodzaju katastrofy-trudne jest jednak do rozpoznania, bo impuls emisyjny trwa bardzo krótko i jest niewidoczny dla oka. Atakowany obiekt nie zdaje sobie z sprawy z dokonywanej agresji. Kataklizmy będące skutkiem 'magnetycznego strzału' wydają się efektem zwykłego działania sił natury. To, że siły natury mogą być sztucznie wzbudzane i kierowane, nie mieści się jeszcze w wyobraźni wielu ludzi, którym wojna kojarzy się z konwencjonalnym polem walki-ruchem wojsk, artyleryjską kanonadą i bombami. Tymczasem już wkrótce może wyglądać ona zupełnie inaczej.
Wzbudzona przez emitery potężne impulsy elektromagnetyczne są w stanie nie tylko modyfikować pogodę , ale także powodować awarię wszystkiego, co ma związek z elektrycznością, wywołać sztucznie trzęsienie ziemi (ostatnio w Iranie) o ogromnej sile wzbudzanej w płynnym jądrze ziemi, niszczyć wybrane cele za pomocą plazmy oraz przesyłać fale bezpośrednio do mózgów (emitery mają możliwość nadawania tych samych fal co mózg) wywołując odmienne stany emocjonalne. Za pomocą takich nadajników można nawet wypalać w jonosferze dziury, wystawiając wszystko co pod nimi na zabójcze działanie promieni kosmicznych.
Ludzie ostrzegający przed skutkami rozwoju tej broni twierdzą, że jej zastosowanie może rzucić na kolana całe narody. Jeśli w porę nie ustawimy skutecznej międzynarodowej kontroli, to skończy się era demokracji, a zapanuje totalitaryzm. Rządzić będzie wąska grupa dysponująca tą nową technologią.
Diabelska harfa
Wiele poszlak potwierdza obawy Rosji, że oręż geofizyczna nie jest już tylko wymysłem hollywoodzkich scenarzystów i pisarzy science fiction. Istnieje i wszedł właśnie w fazie intensywnych testów. W końcu ubiegłego roku niedaleko miejscowości Gakona na Alasce zakończony został pierwszy etap realizacji programu HAARP zakładający budowę ogromnego jonosferycznego emitera fal ultrakrótkich, 73 000 razy silniejszego od największego obecnie istniejącego nadajnika radiowego i dodatkowo mającego zdolność skupiania sygnału emisji w jednym punkcie. Drugi mniejszy emiter istnieje w miejscowości Tromse w Norwegii, a trzeci-najsilniejszy systemu-ma wkrótce powstać na Grenlandii.
Gdy na początku lat 80. rozpoczynano realizację tego projektu, był on częścią słynnej Inicjatywy Obrony Strategicznej (SDI) nazywanej 'programem Gwiezdnych Wojen'. Obecnie twierdzi się, że jest to projekt cywilny, mający służyć badaniu głównych warstw atmosfery. Ale głównym jego udziałowcem nadal pozostaje Departament Obrony USA (NASA). Niepokój Rosjan jest w pełni zrozumiały. Rosyjski program badań w tej dziedzinie został wstrzymany w latach 90, laboratoria zamknięte, a wielu naukowców biorących udział w doświadczeniach lat 80 wyemigrowało do USA. Niektórzy z nich , jak, np. Prof. Roland Zinurowicz Sagdiejew, były dyr. Radzieckiego Instytutu
Badawczego Przestrzeni Kosmicznej, czy prof. Troicka, kierująca w latach 80, analogicznym programem 'Araks' , pracują obecnie w Stanach Zjednoczonych przy HAARP. Po ukończeniu projektu (około 2025r.) w zasięgu działania amerykańskich nadajników znajdzie się w praktyce cała północna półkula do szerokości 45 równoleżnika, a więc cale terytorium Rosji.
Znaki na niebie
Nie trzeba być zwolennikiem spiskowej teorii dziejów, by zwrócić uwagę na szereg dziwnych faktów, które miały miejsce w ostatnich dwóch latach: 4 sierpnia ub.r o godzinie 4.14 po południu, w normalny słoneczny dzień miała miejsce największa w historii awaria sieci energetycznych, która na kilkanaście godzin pogrążyła Stany Zjednoczone i cześć Kanady. W chwili awarii nie było żadnego przeciążenia sieci. Pracowało ona na 75% swoich możliwości, kiedy nagle z niewiadomych powodów nastąpił monstrualny wzrost napięcia przeładowywującego system.
Nie było w tym czasie żadnych klasycznych przyczyn takich zdarzeń jak wzmożona aktywność magnetyczna ziemi. Zjawisko powstało nagle w klika minut po włączeniu na pełną moc nadajnika w Gakona. Poza pozbawieniem prądu blisko 50 mln ludzi, zdarzenie to nie miało żadnego wpływu na amerykańską obronność czy gospodarkę. Nastąpiło w kilka chwil po zamknięciu giełdy i objęło swym zasięgiem stany bez większego znaczenia ekonomicznego czy militarnego. Departament Obrony miał jednak okazję do dokładnego przeanalizowania skutków takiego 'blackoutu' dla systemu, obrony kraju. W ciągu następnych miesięcy na całej półkuli północnej miała miejsca cała seria podobnych zdarzeń. Oto ich zestawienie
18.08 Gruzja
23.08.Helsinki
28.08.Londyn
18.09 Honduras
23.09 Szwecja/Dania
28.08 Włochy
7.10 Wiedeń
Nietrudno zauważyć zadziwiającą regularność tych 'awarii”. Prawdopodobieństwo, że jest to czysty zbieg okoliczności, jest równe temu, że ktoś dwa razy z rzędu trafił szóstkę w Totolotka. Kto więc i dlaczego je spowodował?
Podobną serią dziwnych zdarzeń były w ubiegłych latach światowe zjawiska pogodowe. Od początku roku wielu obserwatorów widziało na niebie bardzo dziwne obłoki o regularnych geometrycznych kształtach. (Ich zdjęcia są dostępne na wielu stronach internetowych). Są to ewidentne ślady pozostawione przez potężne emisje elektromagnetyczne w atmosferze.
Ilość tzw. anomalii pogodowych zdecydowanie przewyższa ich liczbę z ostatnich dekad. Wszyscy pamiętają kuriozalne obrazki przedstawiające Jerozolimę pod śniegiem, czy monstrualne, nie notowane od 100 lat letnie upały i susze w Europie. W ubiegłym roku te same obszary zostały nawiedzone przez powodzie. Do tego ogromna liczba palących się lasów oraz nagłych niezwykle silnych tajfunów pustoszących np., Chiny czy Koreę Północną .Wielu ludzi wątpi w wytłumaczenie, że to jedynie emisja gazów cieplarnianych do atmosfery.
Niektórzy jak np. ukraiński deputowany Jurił Salomotin, przewodniczący komisji do spraw likwidacji skutków awarii w Czarnobylu, otwarcie oskarżają Amerykanów o testowanie możliwości nowej broni geofizycznej HAARP.
Jako cywilny projekt naukowy HARPP omija wszelkie procedury kontroli zjawisk, jakim podlegają wszelkie systemy broni. A jego potencjalna moc jest wprost niewyobrażalna. Wystarczy powiedzieć, że tropikalny sztorm może mieć siłę około 10000 jednomegatonowych bomb wodorowych. Kontrolowanie trzęsień ziemi, może w kilka sekund zniszczyć wielomilionowe miasta, unicestwić każdą infrastrukturę. Bez prądu, energii i komunikacji nie może funkcjonować żadne państwo. Z drugiej strony światowe katastrofy ekologiczne są argumentem za poddaniem państw kontroli międzynarodowej i stworzeniem jednego tzw światowego rządu czyli tzw .nowego światowego ładu zapowiadanego na rewersie jednodolarówki. Czy topniejące alpejskie lodowce i zaciemniony Nowy Jork są tylko wybrykami kapryśnej natury, czy może już zwiastunem nadchodzącej globalizacji?