Czy uważasz, że sens ma taka opinia: „Architektura dusi się w rutynie”?
Moim zdaniem architektura nie może być tworzona w jednym i jedynie słusznym kształcie. Jak każdy człowiek jest różny, tak wiele punktów widzenia na to, co piękne. Architektura zawsze też byłą odbiciem przemian zachodzących w życiu społeczeństw. Formy i funkcje architektury kształtowały się w ciągu stuleci; świat antyczny ukształtował porządki arch. (Grecja), Rzym rozwijał je wnosząc konstrukcje (sklepienia -termy Karakalii, kopuła - Panteon), średniowiecze wykształciło konstrukcję szkieletową; renesans swobodnie interpretował formy świata starożytnego, zaś barok doprowadził je do mistrzostwa w kształtowaniu budowli w skalach wielkich przestrzeni miejskich; XIX w., W którym ukształtowało się zasadnicze oblicze miasta europejskie, to okres przetwarzania stylów historycznych i dostosowywania ich do nowych potrzeb; na przeł. XIX i XX w. Zapanował styl secesji, po nim zaś kolejne fazy modernizmu, stopniowo odchodzące od ornamentyki w architekturze; proces ten przebiegał równocześnie z postępem technologicznym, wprowadzeniem szkieletowej konstrukcji żelbetowej i stosowaniem nowych materiałów budowlanych. (Lekkie betony, kompozyty)
We współczesnym rozumieniu architektura jest dyscypliną organizującą i kształtującą przestrzeń w realnych formach niezbędnych do zaspokojenia materialnych i duchowych potrzeb człowieka. Jest wiec odbiciem społecznym i gospodarczym rzeczywistości określonego etapu form jej rozwoju. Współczesna architektura ma sprostać zadaniom wynikającym zarówno ze złożonych form organizacji życia, jak i szybkich zmian społecznych i gospodarczych; musi nie tylko odpowiadać warunkom chwili bieżącej, lecz uwzględniając przemiany społeczne, gospodarcze, techniczne w dziedzinie różnych nauk w miarę możliwości przewidywać zaspokojenie różnych potrzeb w przyszłości
Kto zatem z nas patrzy z nas na wielkie szare blokowiska takie jak; Nowy Dwór, Kozanów. Często, wielopiętrowe prostokątne budynki bez żadnych ozdób, wykonane z wielkich płyt. Do dziś większość z nich ma ten sam wyblakły, brudnoszary kolor. Kiedy w koło dziesiątki takich samych budynków, niczym się od siebie nieróżniących, nawet nie ma jak znaleźć jakiegoś punktu charakterystycznego. Kto jest pierwszy raz na takim osiedlu, na pewno zabłądzi w gąszczu krzywych, często ślepych uliczek, którymi trudno gdziekolwiek dojechać. Człowiek w takim miejscu, nie przesądzając, ale czuje się zagubiony i osaczony. Budynki nawzajem zasłaniają dostęp do światła, rzucają na siebie chłodny cień. Czy nie lepiej czujemy się na takim osiedlu jak Leśnica, gdzie mieszkam, gdzie niewiele jest bloków, a w większości poniemieckie wille, kamieniczki, odremontowane, przez co bogatszych właścicieli. Tu nie ma jednostajności. Poza paroma wojskowymi blokami, każdy budynek jest inny. Przykład ulica Średzka. Choćby gzymsy na budynkach urozmaicają to. Każda kamieniczka ma inny typ okien, inne wejścia, ozdoby -rzeźby na elewacji. Tu nie ma rutyny, która przytłacza i dusi. Jak wygląda poczta na Nowym Dworze? Jakaś tam część wydzielona na parterze jednego z bloków. A w Leśnicy? Zabytkowy budynek, z czerwonej, klinkierowej cegły, nawet z zegarem słonecznym na zewnątrz. Gdyby było do wyboru? To o wiele przyjemniej jest przyjść do takiej poczty, niż do takiej socjalistycznej przybudówki przy bloku. Architektura to też zieleń dookoła. Na osiedlach wielkopłytowych nie przewidziano miejsca na jakieś większe obszary zieleni. Jeśli już są to takie małe przyblokowe obszary zieleni. Wszędzie tak samo: piaskownica, trzepak, ewentualnie boisko, parę drzewek, jakiś krzak. A w parku leśnickim, różnorodny drzewostan, górki, wzniesienia, strumyki, pomościki. Jaki z tego, zatem wniosek? Że nie można budować wszystkiego tak samo, bo tak tanio. Należy stworzyć takie miejsca, gdzie człowiek ma ochotę się udać, gdy mu smutno, gdy się z czegoś cieszy, gdy chce pomyśleć w spokoju, przy odrobinie intymności, z dala od ruchu. Miejsca gdzie może odetchnąć świeżym powietrzem, przestać się dusić.