Około rok temu wybraliśmy się razem z Alicją na Bananową Wyspę - spędziliśmy tam niezapomniane chwile! Niemalże codziennie wychodziłyśmy na miasto w poszukiwaniu przygód, nowych znajomości i kolejnych doświadczeń. Wszystko szło znakomicie, po kilku dniach poznaliśmy Caspara - nieco niskiego, ale bardzo energicznego człowieka, który z uśmiechem na twarzy oprowadzał nas po starówce, po budkach z lodami i wielu ukrytych miejscach miasta al-Mauz. W trakcie naszej wędrówki oglądaliśmy zwierzęta w zoo, pokazy zimnych ogni, wystawy drogich naszyjników - po prostu, nasze oczy nie miały chwili, aby odpocząć. Po skończonym dniu zwiedzania schodziliśmy do salonu w hotelu i graliśmy w karty. Jakoś po paru dniach Caspar przyprowadził do nas swojego kolegę Piotra, który okazał się być Polakiem, tak jak my! Niemalże cały czas spędzałyśmy na gadaniu na każdy temat - tworzyliśmy najlepszą drużynę we wszechświecie! Jednakże nic co piękne nie może trwać wiecznie...Po trzech tygodniach tam spędzonych musiałyśmy z Alicją wracać do Polski. Chłopaki jednak znieśli to dzielnie i do dzisiaj z nimi rozmawiamy na Skypie. Były to najlepsze wakacje ever!
