Recenzja filmu "Amadeusz"
Wolfgang Amadeusz NIE-Mozart
Kolejny film, czy nawet dzieło, w którym geniusz zderza się z przeciętniakiem, czy jak w tej sytuacji kompozytorem. Film Milosa Formana pod tytułem „Amadeusz” jest jednym z wielu dzieł, które na zasadzie kontrastu pokazuje wybitnego i miernotę. Jednak jak inaczej można pokazać życie i twórczość tego wspaniałego kompozytora, jak podkreślić jego wybitność, jak ma poznać jego geniusz zwykły człowiek, nie jakiś koneser muzyki klasycznej? Kontrast jest tu pospolitym, ale dobrym sposobem na opowieść o Amadeuszu. Nie o Mozarcie, wyimaginowanym obrazie o człowieku, który do tej pory zajmuje zaszczytne miejsce na piedestale muzyki, nie tylko klasycznej, ale muzyki w ogóle. Jest to film o Amadeuszu-człowieku, zabawnym, niezbyt zamożnym kompozytorze z Salzburga.
Film Formana, reżysera uznanego i nagradzanego, opowiada o życiu Wolfganga Amadeusza Mozarta. Nie jest to jednak opowieść obiektywna, w roli swoistego narratora i chronologa zdarzeń występuje Salieri, konkurent wielkiego kompozytora. To on, jako człowiek w podeszłym wieku, żałośnie opuszczony i zapomniany, opowiada o swoim podziwie dla Mozarta, ale także o wiążącej się z tym nienawiści do kompozytora. W swojej zawiści doprowadza Amadeusza do śmierci.
Poza historią na uwagę zasługuje muzyka. Oczywiście w filmie o Mozarcie jest to jego muzyka. Jednak nie jest ona tylko dodatkiem do całego obrazka, wręcz przeciwnie, to muzyka buduje w wielu momentach filmu akcję. Cały obraz dopełniają piękne stroje, zabytkowe ulice Wiednia i gra aktorów, a szczególnie Tom Hulce odtwórca tytułowej roli.
Film „Amadeusz” to wspaniała lekcja historii, ale nie tylko. Tytułowy bohater ukazany jest jako zwykły, normalny, podobny nas człowiek. Tarzający się po ziemi ze śmiechu, wesoły i bezpośredni Mozart wzbudza w nas emocje tylko te z rzędu pozytywnych. I ta muzyka, piękna muzyka w tle. Film godny polecenia każdemu o każdej porze dnia i nocy.