Postawy bohaterów dawnych to – dla twojego pokolenia – przebrzmiałe słowa, temat do dyskusji, wzory zachowań. Odpowiedź uzasadnij.
Na przestrzeni wieków w literaturze powstało wiele modeli bohatera. Zmieniały się one wraz z wyznawanymi przez pisarzy wartościami. Niektóre z tych typów są bardziej, inne mniej odległe mojemu pokoleniu, ale w każdym przypadku określenie swojego stanowiska wobec nich wymaga głębszej analizy owych postaci i refleksji nad ich poczynaniami na tle sytuacji politycznej, społecznej, czy ekonomicznej epoki, w której zostały wykreowane. Dlatego uważam, że żadnego z nich nie powinniśmy oceniać zbyt pochopnie i radykalnie.
Już w starożytności powszechne były określone typy bohaterów, które najczęściej pojawiały się w utworach literackich. W „Iliadzie” Homera od razu rzuca się w oczy postać Achillesa – wyidealizowanego herosa, którego głównymi zaletami były siła i wygląd. W dzisiejszych czasach nie są to bynajmniej cechy, na podstawie których ocenia się drugiego człowieka. Innymi przymiotami homerowych półbogów były odwaga i waleczność, które stanowią pewną wartość także dla współczesnego człowieka. Wciąż nie są to jednak najważniejsze zalety ludzkie. Postawy starożytnych herosów są dla mnie przede wszystkim przebrzmiałymi słowami, gdyż kierują nimi niskie pobudki, takie jak żądza zemsty, a nie mają tak naprawdę wartości nadrzędnych. Nawet życie ludzkie cenią niżej od potrzeby demonstracji swej świetności.
Epoka średniowiecza zaowocowała powstaniem bohatera podobnego do Achillesa, jednak różniącego się od niego tym, że nie kierowała nim jedynie egoistyczna chęć udowodnienia swej siły, a posiadał również cele nadrzędne. Idealnie przedstawia go tytułowa postać „Pieśni o Rolandzie”, który jest wręcz uosobieniem cnót rycerskich. Oprócz wspaniałych fizycznych przymiotów przemawiających za jego świetnością cechuje go wiara w Kościół i miłość do Ojczyzny, co czyni z go bardzo bliskim moim ideałom. Mało zrozumiałe są dla mnie natomiast zasady kodeksu honorowego, według których rycerzowi nie wolno było cofnąć się z pola walki, a wezwanie pomocy uznawane było za poniżenie. Nie liczyło się zwycięstwo, lecz sposób walki, co jest dla mnie pojęciem abstrakcyjnym, podobnie jak „honorowa klęska”. Śmierć w bitwie stanowiła dla rycerza powód do chwały, a szczególnie kiedy poległ za religię. Wątpię, aby dzisiaj ktoś był w stanie oddać życie dla zachowania honoru. Sama nazwa dzisiejszej cywilizacji – „cywilizacja życia” mówi, że nie ma większej wartości nad istnienie ludzkie. Dlatego lwia część zasad wyznawanych przez Rolanda obecnie wydaje się nie mieć sensu, chociaż niektóre z nich bez wątpienia uznane zostałyby za wielkie zalety.
Renesansowa twórczość literacka zajmowała się głównie wychwalaniem uciech życia i piękna świata, a więc nie wykreowała charakterystycznego typu bohatera. Dlatego też nie znajduję w utworach tej epoki podmiotu, który byłby odpowiedni dla poruszanego tematu.
Przejdźmy zatem do czasów, kiedy tworzył William Szekspir – do baroku. Postacie wykreowane przez niego są zagubione, miotają się pomiędzy ambicjami i chęcią zysku, a wyrzutami sumienia oraz zasadami panującymi w otaczającym je świecie. Według tych niepisanych przepisów Hamlet zobowiązany był do pomszczenia śmierci ojca. Wobec stojącego przed nim wyzwania, staje się on coraz bardziej rozdarty wewnętrznie i nieufny. Po pewnym czasie przestaje wierzyć w ludzi, dobro i zło, zaczyna wątpić w sens życia, wypowiadając słynną kwestię: „Być albo nie być, oto jest pytanie”. Według mnie problem Hamleta jest bardziej aktualny niż możemy to sobie wyobrazić. Naszym światem również rządzą wartości, którym nie jesteśmy w stanie się przeciwstawić. Czasem próbujemy, lecz to doprowadza nas do rozterek i wniosku, że nie wato, bo zbyt wiele nas to kosztuje.
Jednak nie tylko „Hamlet” ma tak jasne odniesienie do teraźniejszości. Równie „aktualnym” bohaterem szekspirowskim jest Makbet. Zbrodnia, którą popełnia aby osiągnąć cel okazuje się pułapką, z której nie ma wyjścia. Jest ona jak bagno pogrążające go coraz bardziej i bardziej. Ileż to osób w dzisiejszych czasach wpada w podobną sieć goniąc za karierą zawodową? Kierowane ambicją chcą za wszelką cenę zdobyć to, czego pragną i eliminują wszystkie przeszkody stojące im na drodze. Cechuje je przy tym coraz większe wyrachowanie i determinacja, aż w końcu ulegają autodestrukcji, nie mogąc sprostać stawianym sobie wyzwaniom. W każdym razie historia Makbeta to nie tylko przebrzmiałe słowa, lecz wzór zachowania, którego powinniśmy unikać.
Równie bacznie powinniśmy się wystrzegać pójścia w ślady Don Kichote’a – bohatera pochodzącego z utworu Miguela de Cervantesa. Postradawszy zmysły pod wpływem romansów rycerskich, został on błędnym rycerzem, walczącym z wiatrakami. Zawiedziony idealizm pchnął go do szaleństwa. Jest on symbolem człowieka, który nie godzi się na istniejący kształt świata, ale samotnie nie jest w stanie nic zmienić. Dla nas może to być przestrogą, że nie warto podejmować walki z istniejącym porządkiem, bo możemy jedynie narazić się na brak zrozumienia za strony otoczenia.
Omijając oświecenie zajmijmy się od razu romantyzmem, który stworzył chyba najbardziej charakterystyczne typy postaci literackich. Każdy był indywidualnością, ale zarazem wszyscy posiadali pewne cechy wspólne, takie jak: tajemniczość, buntownicza postawa, konflikt wewnętrzny oraz walka z rzeczywistością.
Najbardziej charakterystyczną cechą ówczesnego bohatera była romantyczna (często grzeszna) miłość, polegająca na bezkresnym oddaniu i wierności wobec partnera. Na takim właśnie uczuciu opierał się związek Giaura i Leili wykreowanych przez George’a Byrona. Leila była żoną muzułmanina, który dowiedziawszy się o niewierności małżonki, zamordował ją. Od tej pory Giaur żył wyłącznie chęcią zemsty, lecz gdy jej w końcu dokonał, okazało się, że nie przyniosła mu ona ulgi. Zamieszkał więc w klasztorze i odizolował się całkowicie od świata. Nie mógł zapomnieć o ukochanej do końca życia. Taka postawa jest dla nas piękna, lecz niestety patrzymy na nią trochę z przymrużeniem oka, ponieważ u schyłku XX wieku już prawie nikt nie wierzy w wieczną, nieskazitelną miłość.
Motyw takiego uczucia pojawia się również w powieści poetyckiej „Konrad Wallenrod” Adama Mickiewicza. Jej tytułowy bohater darzy rodzinny kraj uczuciem silniejszym niż ukochaną. Poświęca wszystko dla ratowania Litwy. Jest to bardzo trudne, ale nie ma on innego wyboru. Dla mojego pokolenia, które nie doświadczyło zniewolenia ojczyzny, tak gorący patriotyzm jest trochę obcym odczuciem. A zatem szlachetne przymioty Konrada czynią go wzorem do naśladowania, lecz przyświecające mu ideały to tylko przebrzmiałe słowa.
Ignacy Rzecki z „Lalki” Bolesława Prusa jest ostatnim romantykiem, którego tu przytoczę. Co prawda został on stworzony w dobie pozytywizmu, ale reprezentuje wszystkie cechy postaci z epoki mickiewiczowskiej. Był tak mocno przywiązany do sklepu, w którym pracował, że wszystkie czynności związane ze swym zawodem wykonywał nadzwyczaj gorliwie, a w dodatku nie brał za to ani grosza. Ludzie otaczający go nie potrafili staruszka zrozumieć i uważali go za dziwaka. Umarł zapatrzony w przeszłość, a z jego kieszeni wypadła kartka z napisem „non omnis moriar”. Jest to postać bardzo pozytywna, do której się przywiązujemy czytając powieść, jednak jego zachowanie nie zostałoby uznane przez człowieka współczesnego za godne naśladowania i pewnie nikt nawet nie dostrzegłby jego dobrych intencji. W dzisiejszym świecie rządzonym przez pieniądz nikt nie zrozumiałby jego niewiarygodnej lojalności, a przede wszystkim pracy za darmo.
W epoce pozytywizmu ludzie wyznawali już inne poglądy, a co za tym idzie – bohaterowie literaccy przeszli znaczną metamorfozę. Oczywiście niektóre wartości charakteryzujące postać pozytywną się nie zmieniły, ale kardynalne cele były odmienne.
Często „dla dobra ogółu” dopuszczali się najgorszych zbrodni, jak też postąpił Raskolnikow. Zamordował on starą lichwiarkę, bo czerpała ogromne korzyści z udzielanych pożyczek pod zastaw. Według niego było to obrzydliwe i szkodziło społeczeństwu, które zapewne chętnie by się jej pozbyło. Ułożył więc misterny plan i, w swym mniemaniu, poświęcił się ludzkości. W dzisiejszym świecie zbrodnia taka jest niewytłumaczalna. Obecnie nikt zdrowy psychicznie nie dopuściłby się takiego czynu. Jednak postawa bohatera „Zbrodni i kary” nie jest przeze mnie taktowana jako nudne, przebrzmiałe słowa. Można snuć na ten temat bardzo ciekawe rozważania, mające na celu zrozumienie jego zachowania.
Całkowicie odmiennym, bezsprzecznie pozytywnym i godnym naśladowania bohaterem, jest Pan Tomasz, mecenas z „Katarynki” Bolesława Prusa. Był on wielbicielem i znawcą sztuki, co spowodowało, że nienawidził dźwięku katarynek. Jego obrzydzenie do tego instrumentu było tak wielkie, że płacił stróżowi za nie wpuszczanie kataryniarzy na podwórze. Sytuacja zmienia się diametralnie, kiedy mecenas zauważył, że jedyną radością życia dla mieszkającej naprzeciwko niewidomej dziewczynki jest muzyka katarynek. Wówczas zdusił w sobie egoizm i przezwyciężył nienawiść, aby sprawić dziecku radość. Myślę, że wszyscy powinniśmy się wzorować na ludziach takich jak Pan Tomasz i eliminować swoje negatywne cechy charakteru.
Napotykanie w literaturze bohaterowie czasami wydają nam się dziwnie znajome. Według mnie uczucie takie ogarnia nas, kiedy mamy do czynienia z postacią, której mnóstwo odwzorowań można znaleźć w naszych czasach. Jedną z nich jest bez wątpienia Zołzikiewicz ze „Szkiców węglem” Sienkiewicza. Był on pisarzem gminnym we wsi Barania Głowa i bezlitośnie wyzyskiwał jej mieszkańców. Aby posiąść kobietę, która mu się podobała, użył nikczemnego podstępu, żerując na ciemnocie chłopstwa. Z jednej strony nie potrafię sobie wyobrazić, aby ktoś tak łatwo i bezwzględnie wykorzystywał drugą osobę, z drugiej jednak, jakże często spotykamy na swej drodze ludzi gotowych użyć wszelkich środków dla osiągnięcia celu. Dlatego postępowanie Zołzikiewicza to nie tylko przebrzmiałe słowa, lecz bardzo aktualny temat.
Młoda Polska jest niezwykle urozmaiconą i barwną epoką literacką. Czasami nazywana jest neoromantyzmem, ze względu na powiązania ideowe z pierwszą połową XIX wieku. Również postawy bohaterów obu tych okresów są do siebie pod pewnymi względami zbliżone. Często mają oni zbieżne cele i wyznają podobne wartości.
Główne postacie z „Siłaczki” Żeromskiego – Paweł Obarecki i Stasia Bozowska wywodziły się z tych samych kręgów i przyświecały im podobne ideały. Po ukończeniu studiów rzucili wszystko i wyjechali na prowincję wdrażać w życie myśl pracy u podstaw. Stasia poświęciła się swej pasji bez reszty, napisała „Fizykę dla ludu” i dzielnie stawiała czoła wszelkim niedogodnościom. W końcu nie wytrzymała życia w okropnych warunkach i umarła bardzo młodo, wierna do końca ideałom. Jest ona w moich oczach wzorem postawy moralnej i społecznej, ale trudno mi w pełni zrozumieć jej poświęcenie. Paweł również przystąpił z zapałem do realizacji swych zamierzeń, ale zobaczywszy w jakich warunkach żyją mieszkańcy Obrzydłówka, załamał się. Po pewnym czasie przyzwyczaił się jednak do takiego stanu rzeczy i spoczął na laurach. Zarówno Obarecki, jak i Bozowska są symbolami przegranej walki o „pracę u podstaw”. Myślę, że moje pokolenie nie może zrozumieć ich ideałów i starań, bo dziś problem zacofanej wsi jest praktycznie wyeliminowany. Możemy najwyżej docenić ich chęć czynienia dobra i przymioty osobiste.
Tomasz Judym jest lekarzem z powieści Żeromskiego „Ludzie bezdomni”. Chcąc „spłacić dług” wobec warstwy społecznej, z której się wywodził postanowił leczyć biedotę za darmo. Przedstawił nawet swój projekt innym lekarzom, ale został zbojkotowany. Mimo to wyrzekł się szczęśliwego życia u boku ukochanej i wybrał szlachetne ideały. Judym budzi w nas sympatię i współczucie. Jest niewątpliwie wzorem do naśladowania, ale jak naśladować kogoś, kto jest nieszczęśliwy i skłócony z samym sobą? Dlatego nie można go definitywnie sklasyfikować w wybranej grupie.
Szalenie aktualną postacią literacką jest Aniela Dulska, bohaterka dramatu Gabrieli Zapolskiej. Jest ona uosobieniem wszelkich złych cech mieszczaństwa z początku XX wieku. Jest despotyczna, niechlujna, głupia i skąpa. Jej fałszywość i chęć zapobiegnięcia skandalowi nie mają granic. Całe jej życie polega na stwarzaniu pozorów, a moralnym jest to, co dobre dla niej i dla jej rodziny. Kieruje się ona w życiu zasadą „na to mamy cztery ściany i sufit, aby brudy swoje prać w domu i aby nikt o nich nie wiedział”, którą do dziś niektórzy wyznają i pielęgnują. Kryją swą prawdziwą osobowość i stwarzają pozory, aby podobać się innym. Umieją nadać pozór moralności każdemu działaniu i każdej sytuacji. W ten oto sposób Aniela Dulska staje się wzorem, który jest do dziś nieświadomie naśladowany przez wielu ludzi.
Na podstawie przytoczonych przeze mnie utworów literackich widać, że większość epok kreowało charakterystyczny dla siebie typ bohatera. Nie zawsze jesteśmy w stanie w pełni zrozumieć postępowanie tych postaci, ponieważ żyły one w innych czasach. Stawały w obliczu problemów bardzo odmiennych od tych, które musimy przezwyciężać my. Dlatego czasami może wydawać się nam, że są to już tylko przebrzmiałe słowa. Jednak przyglądając się im bliżej, zauważymy że tylko ich idee są nieaktualne, a cechy charakterów kierujące ich działaniami warto nieraz naśladować. Nawet jeśli ich postępowanie przynosiło negatywne skutki, to często kierowały nimi szlachetne pobudki. Postacie negatywne takie jak Dulska czy Zołzikiewicz mają natomiast wyraźne odniesienie do dzisiejszych czasów, a więc również mogą wzbudzać kontrowersje i ciekawość. Postawy bohaterów dawnych są zatem dla mojego pokolenia ciekawym tematem do dyskusji. Ciekawym i niewyczerpalnym, bo nie da się nieraz jednoznacznie określić swojego stosunku do danej postaci literackiej.