Jakie wyzwania dla nacjonalizmu stawia globalizacja, a globalizacji – nacjonalizm?

Jakie wyzwania dla nacjonalizmu stawia globalizacja, a globalizacji – nacjonalizm?

Globalizacja stała się jednym z najczęściej używanych słów do opisu naszej rzeczywistości. Używamy jej, aby opisać zmiany w społeczeństwach i gospodarce światowej, które wynikają z gwałtownego wzrostu międzynarodowej wymiany handlowej i kulturalnej. W szerokim znaczeniu odnosi się do rosnącej integracji i współzależności miedzy jednostkami działającymi globalnie na platformie społecznej, politycznej lub ekonomicznej. Platforma społeczna i kulturowa jest rezultatem rozwoju masowej turystyki, wzmożonych migracji, komercjalizacji produktów kulturowych oraz rozprzestrzeniania się ideologii konsumeryzmu. Do jej rozwoju przyczyniają się również działania marketingowe międzynarodowych korporacji oraz rozwój masowych środków komunikacji. W tym kontekście często wspomina się również o mcdonaldyzacji społeczeństwa.
Zdaniem Ernesta Gellnera dopiero XX stulecie, era przyspieszonej industrializacji oraz upowszechniania się np. umiejętności czytania, który to proces – nieco zmieniony - zwykliśmy ostatnio określać słowem „globalizacja”, stworzyło sprzyjające warunki do rozwoju nacjonalizmu.
Nacjonalizm to postawa społeczno-polityczna uznająca interes własnego narodu za nadrzędny wobec interesu grup społecznych, społeczności regionalnych czy wyznań religijnych. Ideologia ta uznaje państwo narodowe za najwłaściwszą formę organizacji społeczności złączonej wspólnotą pochodzenia, języka, historii i kultury. Ważnym aspektem nacjonalizmu jest zerwanie z wewnętrznymi podziałami społeczeństwa, odrzucenie przeżytków (takich jak klasy społeczne), modernizacja i rozwój. Taki program zawarł Roman Dmowski w "Myślach nowoczesnego Polaka". Skrajną formą nacjonalizmu jest szowinizm. Nierzadko konsekwencją nacjonalizmu był antysemityzm , które to zjawisko należy jednak rozumieć z całą jego złożonością, zwłaszcza w odniesieniu do czasów przed drugą wojną światową.
Nacjonalizm był jednym z elementów faszyzmu, obecnie skrajny nacjonalizm odrodził się jako neonazizm .
Opierając się na definicjach podanych w aspektach społecznych i kulturowych można wysunąć jednoznaczny wniosek, iż te dwa procesy są dla siebie przeciwstawne. Proces globalizacji jest czynnikiem, który zaciera różnice kulturowe miedzy narodami, niszczy odmienność kultur. W tak szybkim tempie globalizowania świata identyfikacja narodowa przestaje być tak ważna i silna, traci dotychczasową wartość. Ludzie migrują, zmieniają kraje zamieszkania, zmieniają nawyki kulturowe, bardziej czują się kosmopolitami, problem tożsamości narodowej jest słabiej przeżywany. Lista problematycznych kwestii tego procesu jest długa najczęściej wymieniane to rozpad państw obywatelskich, kwestie obywatelstwa, konflikty międzyrasowe i międzyetniczne, napięcie pomiędzy prawami człowieka a prawami obywatela. Często podkreśla się, że globalizacja zagraża ciągłości i autentyczności państw narodowych, ich niezależności, jak również niszczy lokalną kulturę i tradycje. Prowadzi to do powstawania i rozwoju ruchów antyglobalistycznych.
Z drugiej strony w procesie globalizacji dostrzeżono wiele pozytywnych cech. Globalizacja może prowadzić do rozwoju nowych form rządów oraz rozszerzenia demokracji na wszystkie państwa świata, a w rezultacie - do powstania nowego pokojowego systemu światowego.
Jednakże część intelektualistów uważa za błąd narzucanie systemu kapitalistycznego i demokratycznego. Globalizacja wymusza wprowadzenie i życie według standardów Zachodnich, nie patrząc czy świadomość "oswobadzanych" społeczeństw jest zainteresowana przyjęciem takiego modelu życia.
Wobec takich argumentów, nasuwa się jednoznaczny wniosek, ruchy nacjonalistyczne są potrzebne w państwach jako środek małego zahamowania globalizacji. Należy chronić swoja tożsamość narodowa i kulturę. Głęboka potrzeba ochrony kultury przez wspólnoty ludzkie jako znaku ich tożsamości, zwiększenia jej mocy przetrwania poprzez przekaz transgeneracyjny sprawi, ze jednym z centralnych problemów kultury nadchodzących dziesięcioleci będzie pogodzenie obiegu globalnego z własnym, wspólnotowym wymiarem kultury, poczynając od kultury rodzimej, kultury „pierwszego kręgu”, która rodzi (formuje) człowieka poprzez inicjacyjny cykl transkulturacji. Sadze ze większe szanse ochrony i rozwoju będą mieć kultury otwarte o tzw. Miękkim kanonie niż kultury o twardym kanonie. Problemem jest znalezienie optymalnego punktu miedzy granica adsorpcji (chłonności), która zagraża kulturom naśladowczym a zamknięcia grożącego kulturom etnocentrycznym.
Zamiast „europejskiej wioski” będziemy mieć raczej „wioski w Europie”, z których każda chce mieć własną twarz. Potrzeba uwyraźnienia tej twarzy przejawia się w tym, ze wspomniane orientacje aktywności jedności i całej wspólnoty staja się znowu-bardziej niż w społeczeństwie przemysłowym-inspirowane przez rdzeń własnej kultury. Dzieje się tak na przekór a może właśnie, dlatego ze świat staje się teatrem intensywnej dyfuzji kultur (przeszepiania wartości i instytucji z jednych warunków w inne). Te potrzebę tożsamości wzmacniać będzie paradoksalnie rosnący multikulturalizm wszystkich społeczeństw może w największym stopniu europejskich, który sprzyja gruntowaniu się odrębności.
Procesy integracji europejskiej będą raczej konsolidować grupy etniczne gdyż jest to kwestia tożsamości w wielobiegunowej Europie. Narody obywatelskie mogą słabnąć, bo słabnąć będzie ich instytucjonalizacja w postaci państwa narodowego, (czego przejawem jest m.in. przejmowanie przez organy Uni Europejskiej niektórych jego kompetencji). Zatem jeżeli rozszerzać się będzie europejska przestrzeń administracji i zarządzania kosztem przestrzeni państwowych, to już samo w sobie będzie czynnikiem utwierdzania narodowej przestrzeni kulturowej. Można, zatem powiedzieć, ze powiększaniu się zintegrowanej europejskiej przestrzeni ekonomicznej i politycznej nie będzie raczej towarzyszyć ekspansja wspólnego mianownika kulturowego.
Jedna z tendencji „produkowania” pograniczy i wielokulturowości ma charakter etnocentryczny , jest kontrreakcja na globalizacje i dotyczy głownie obszarów biednych. Wcale nie musi być tak, iż im więcej globalizacji, tym więcej kultury globalnej, Jest to prawidłowość psychologiczna, zgodnie, z która im więcej globalizacji odrywającej wytwórczość, politykę, kulturę i wartości od własnego podłoża tym więcej ucieczki we własne normy, tym więcej w istocie relatywizmu a nie uniwersalizmu.
Globalizacja wręcz napędza nacjonalizm i etnocentryzm, a dokonuje się to paradoksalnie przy jednoczesnym słabnięciu prymatu narodów oraz erozji lokalnych kultur i tradycji przez kulturę globalna. Gdy się niszczy kolejne elementy swoistości, rozrywa się tkankę społeczna, degraduje kulturowe systemy adaptacji, odrywa wytwórczość od własnego podłoża, od sieci relacji socjokulturowych, gdy slabie suwerenność państwa, a granice staja się symbolicznymi liniami na mapie, to do głosu dochodzą znaki kulturowe, symbole jako linie papilarne, cos co ma się na własność i co nie zlewa się w jedna globalna magmę. Na to zwracał już uwagę Karol Polanyi w „Wielkiej Transformacji”

Również według Zygmunta Baumana globalizacja jest zjawiskiem, który bardziej dzieli niż jednoczy ludzkość. Procesy globalizacji są źródłem polaryzacji społeczności międzynarodowej. Wytwarzana przez globalizację linia podziału różni się od tych, które jeszcze do niedawna wyznaczały strukturę rzeczywistości międzynarodowej. Jest to linia podziału na coraz bardziej bogatych i coraz większy odsetek coraz biedniejszych. Ta linia przebiega nie tylko pomiędzy krajami i regionami, ale także wewnątrz społeczeństw w poszczególnych krajach. Procesy globalizacji są także źródłem potrzeby poszukiwań odniesień i struktur znajdujących się pomiędzy podmiotami klasy narodu, społeczeństwa czy państwa a tym, co globalne. To, co globalne jest zbyt abstrakcyjne, odległe i obce, dlatego ludzkie społeczności potrzebują oparcia w mniejszych, bardziej „swoich” układach odniesienia. Chodzi przede wszystkim o ugrupowania regionalne i subregionalne, w ramach, których kraje czują się bardziej „u siebie”. Lokalne struktury tworzą się zarówno według kryteriów politycznych i ekonomicznych, jak i religijnych, kulturowych, cywilizacyjnych czy historycznych. W konfrontacji z obcą i postrzeganą jako zagrożenie dla własnej tożsamości wzrasta potrzeba i cena takich struktur, które chronią tożsamość i różnorodność.
„Populacje metropolitalne doświadczają dramatycznego różnicowania się, gdyż grupy o różnorodnym pochodzeniu etnicznym migrują w kierunku nowych rynków pracy i nowego otoczenia społecznego krajów rozwiniętych. Wszyscy oni przekraczają kulturowe granice z nie-zachodnich w stronę zachodnich społeczeństw. Konsekwencją tego jest rosnąca różnorodność i fragmentacja tożsamości”
Niemożliwym byłoby postrzeganie globalizacji w oderwaniu od kwestii społecznych. Negatywny wpływ tego procesu na sprawy społeczne, w szczególności na pogłębianie się różnic pomiędzy biednymi a bogatymi, jest przyczyną licznych wystąpień przeciwników globalizacji. Na różnych forach międzynarodowych wielokrotnie podkreślano, iż nie należy postrzegać globalizacji tylko w kontekście wolnego handlu, ale również dostrzegać społeczne implikacje tego procesu. Zaczęto mówić o globalizacji „z ludzką twarzą”.

Tragedią tej jednostronnej globalizacji, która się odbywa, jest fakt, że ogranicza się ona właściwie tylko do handlu, do swobodnego przepływu kapitału. Nie podąża za nią podobna globalizacja zasad etycznych, wartości, sposobów myślenia czy przede wszystkim instytucji politycznych, które pozostały lokalne jak kiedyś.

Globalizacja to nie "gra o sumie zerowej”, (w której zysk bogatych to pochodna ubożenia biednych), "amerykanizacja" kultury i zamach na suwerenność państw narodowych. Bilans globalizacji jest bardzo ambiwalentny. Generalnemu przyspieszeniu rozwoju gospodarki światowej towarzyszy kryzys dużych regionów kuli ziemskiej. Państwa narodowe istotnie częściowo tracą suwerenność, nierzadko na rzecz nie podlegających demokratycznej kontroli organizacji międzynarodowych (w rodzaju Światowej Organizacji Handlu), ale równocześnie zmniejsza się ryzyko wojny... Dzięki globalizacji zwiększa się komunikacja międzykulturowa. Globalizacja to nie żadne "żelazne prawo historii". Choć nie podlega ono planowemu sterowaniu z naszej strony, to nie jest też procesem, na który nie mamy wpływu. Nacisk zuniformizowanej kultury globalnej często wywołuje wśród ludzi wierzących lęk połączony ze skłonnością do powrotu do postaw fundamentalistycznych. Globalizację trzeba widzieć w całej jej złożoności, w zgodzie ze słowami Jana Pawła II, który podkreśla, że choć procesy globalizacyjne "stwarzają pewne zagrożenia, otwierają też niezwykłe i wiele obiecujące możliwości, właśnie z punktu widzenia celu, jakim jest przekształcenie ludzkości w jedną rodzinę opartą na wartościach sprawiedliwości, równości i solidarności". Obrona godności każdego człowieka wymaga od nas "globalizacji solidarności". Czemu musi towarzyszyć to, co najbardziej uniwersalne. Wszyscy jednak są, co do tego zgodni, że globalizacja to nieunikniony i nieodwracalny proces, który dotyczy każdego z nas w takim samym stopniu i w ten sam sposób.

Należy jednak pamiętać o swoich tradycjach, aby w „pędzie” cywilizacyjnym nie zgubić odwiecznej kultury zastępowanej przez papkę „kultury” masowej.



Bibliografia
http://prawica.net/node/1880
K. Krzysztofek „Pogranicza i multikulturalizm w rozszerzonej Uni”
K. Krzysztofek „Oblicze cywilizacyjno-kulturowe UE po rozszerzeniu…”
Zygmunt Bauman „Globalizacja”
G. W. Kołodko „ Globalizacja a transformacja” Referat, Warszawa 2001
JAROSŁAW GOWIN, redaktor naczelny miesięcznika "Znak", Kwiecień 2003, nr 575

E. Gellner „Narody i nacjonalizmy” 2001

Dodaj swoją odpowiedź