Sprawozdanie z wycieczki do Łodzi W piątek 09.01.2014 nasza klasa oraz klasa (rok młodsza lub starsza ) wraz z opiekunkami p.(imię twojej pani od polskiego lub innej nauczycielki) , udała się na wycieczkę do Łodzi. Najpierw mieliśmy obejrzeć adaptację dzieła Szekspira pt. Poskromienie złośnicy w Teatrze im. Stefana Jaracza, później zwiedzić Księży Młyn, a następnie udać się na zakupy do Galerii Łódzkiej. Dzień rozpoczęliśmy od zebrania się przed szkolną halą sportową o godz. 7.30. Wszyscy przybyliśmy punktualnie, więc o 800 wyjechaliśmy. Do celu dotarliśmy około 9.30, poczekaliśmy chwilę w autokarze, po czym weszliśmy do teatru. O 10.00 przedstawienie zaczęło się. W roli głównej złośnicy Katarzyny, wystąpiła aktorka Katarzyna Cynkę, znana z roli w serialach Oficerowie i III oficer. W czasie trwania spektaklu kilka razy wybuchaliśmy śmiechem, ponieważ dialogi i zachowanie postaci były bardzo zabawne. Przedstawienie naprawdę podobało mi się, moje koleżanki również były zadowolone. Około 13.00 podjechaliśmy pod Księży Młyn, który jako kompleks fabryczno-mieszkalny powstał w XIX wieku. Składał się z trzech zasadniczych elementów - fabryki, zespołu mieszkalnego oraz pałacu z ogrodem. Właśnie ostatnią część zwiedzaliśmy. Jednak oglądanie wystroju domu poprzedziliśmy przespacerowaniem się po jego pięknych ogrodach. Mimo brzydkiej pogody ich wygląd wywarł naprawdę duże wrażenie. Wycieczka po budynku, jakby żywcem wyjętym z czasów, w których został stworzony była niesamowita. Wszystkie meble, obrazy stwarzały niezwykłą atmosferę. Obejrzenie całej udostępnionej części pałacu zajęło nam około 45 minut. Pod Galerię , ostatni punkt programu wycieczki, dotarliśmy około 14.00. Panie dały nam 2 godz. na zakupy i zjedzenie czegoś. O 16.00 mieliśmy spotkać się z powrotem przed budynkiem. Wszyscy, oprócz autokaru, który spóźnił się 30 minut, przybyli cali i zdrowi. O 16.30 wyjechaliśmy w drogę powrotną do Tomaszowa Maz. Około 18.00 dotarliśmy pod szkołę, skąd czym prędzej udaliśmy się do domów. Wycieczkę uważamy za udaną, chętnie pojechalibyśmy na nią jeszcze raz. Liczę na najlepszą odpowiedz :D
Sprawozdanie z kuligu w Pomieczynie Trzeciego lutego 2015 roku cała nasza klasa 6 o godzinie 10: 00 zebrała się przed szkołą. Wraz z wychowawcą panem Janem Muchą i panią Kinga Kurjik, zauczycielką muzyki, oczekiwaliśmy na busy, które miały nas zawiźć do Pomieczyna, małej wioski na Kaszubach. Kulig zorganizowali nasi rodzice. Nikt z nas się nie spóźnił więc wyjechliśmy punktualnie o 10: 15 . Pogróż trwała ok. godzine. Pogoda była cudowna.Świeciło słońce i przestał padać śnieg. Na miejscu czekali na na właściciele zajazdu i instrktorzy kuligu. Zostaliśmy podzieleni na gruby i zajelismy miejsca na saniach. Ci, którzy chcieli mogli siedzieć na ostatnich saniach doczepionych do ostatnich sań. Nasz wychowawcha musiał wśród chłopców zrobic losowanie, bo każdy chiał siedzieć na ostatnich saniach. Szczęściarzami okazali sie Bartek i Kuba. Na początku ruszyliśmy wolno, a trasa była bardzo łatwa. Wszystkim dopisywała świetny humor, chociaż niektórzy zaczeli narzekać, że to kulig dla maluchów. iNSTRUKRORZY UŚMIECHNELI SIĘ POD NOSEM I PRZYPOMNIELI O BEZPIECZEŃSTWIE. Po kilku łagodnych zakrętachokazało się, że za chwile będziemy pokonywac dośc stromy zjazd. kONIE TAK SIE ROZPEDZIŁY, ŻE NAWET NAJWIĘKSZYM MARUCHODOM ZAPARŁ DECH W PIERSIACH. Wtedy się ucieszyłem, że nie jade na ostatnich saniach, bo chociaż byłem w srodku to mocno żucało na wszystkie stroy. Gdy za kolejnym zakrętem znowu pojawiła sie górka, jeszcze większa, nikt nie był w stanie powstrzymać emcji. piszczeliśmy i krzyczeliśmy okropnie, słuy chać nas było z pewnością w całej okolicy. Nagle ktos zauwazył, że nie ma chłopców którzy siedzieli na ostatnich saiach. Zanim sie zatrzymaliśmy pojechaliśmyjeszcze spory kawałek. sanki naszych kolegów były puste . nikt ie wiedział , czy podczas pierwszego czy drugiego zjazdu spadli. Wtedy odezwała się komórka naszego wychowawcy . dzwonili kuba i bartek , którzy zapewnili, że nic im się nie stało. Po tym przymusowym postoju , juz wolno, ruszyliśmy w kierunku zajazdu. W gospodzie było ciepło i przytulnie. Czekała na nas gorąca herbata i bigos. Nikt nie marudził, bo byliśmy głodni i zmarznięci. Na deser dostaliśmy świerzutkie drożdzówki. Przed godz. 17 wsiedliśmy do busów i ruszyliśmy w drogę powrotną. chociaż byliąmy zmęczeni śmialiśmy się przez całą drogę i pokazywaliśmy sobie filmiki nagrane komórkami. Chłopcy który siedzieli na ostatnich saniach sie spierali , którzy z nich spowodowali, że spadli z sanek. Kiedy dojechaliśmy przed szkołę nasi rodzice już na nas czekali. To był niezapomniany wyjazd - jedna z wycieczek szkolnych, które najbardziej mi sie podaobały. Będzie? Lcze na nja bo trochę sie wymęczyłam xd