Na podstawie analizy fragmentu "Dżumy" Camusa i "Tanga" Mrożka porównanie pojmowania wolności przez bohaterów.
Wolność – obok sprawiedliwości i piękna, jedno z najbardziej subiektywnych doznań człowieka. Jest to pojęcie bardzo abstrakcyjne i posiadające ogromny potencjał interpretacyjny. Każdy z nas inaczej ją odczuwa, dla każdego znaczy zupełnie coś innego. Do polemiki nad tym pojęciem, włączyli się również wybitni artyści pisarze. Albert Camus w „Dżumie” oraz Sławomir Mrożek ze swoim „Tango” podejmują ten temat i przedstawiają dwie opozycyjne wizje wolności.
Świat przedstawiony w „Dżumie” jest daleki od ideału wolności. Miasto sparaliżowane epidemią zostaje odcięte od świata i staje się gettem, z którego nie ma ucieczki. Wolność mieszkańców jest znacznie, żeby nie powiedzieć całkowicie ograniczona. Odgórna zakazy, a w szczególności zakazy stają w opozycji z ideą wolności człowieka. Jednak są to sytuacje wyjątkowe, kryzysowe, gdzie takie postępowanie jest konieczne i nie budzi wątpliwości moralnych, ani nie uwłacza godności ludzkiej. Epidemia na tak wielką skalę z całą pewnością do tego typu zdarzeń się zalicza. Dobro ogółu jest tutaj ważniejsze od prawa do bezgranicznej wolności. Chodzi przecież o życie ludzkie, czyli rzecz najcenniejszą.
Bohaterowie książki nie zawsze się z tym zgadzali. Największym sceptykiem był Rambert, który został skazany na pobyt w tym getcie nie czując żadnego emocjonalnego powiązania z mieszkańcami. Oran stał się dla niego piekłem, piekłem do którego nieświadomie wszedł i z którego nie może się wydostać. Nic więc dziwnego, że tak bardzo dąży do uwolnienia się z tego miejsca. Przecież sprawy miały potoczyć się zupełnie inaczej. Rambert przyjechał do miasta gościnnie, a przypadkiem został wciągnięty w wielki system śmiercionośnej choroby.
Wolność dla niego zatem, to ucieczka z miasta, opuszczenie miejsca, które przytłacza go wszechobecnym cierpieniem i śmiercią, oraz ogranicza do przestrzeni wyznaczonej przez mury obronne. Z początku bezwzględnie dąży do osiągnięcia swojego celu, chwyta się każdej okazji, która daje choć cień szansy na pojmowaną przez niego wolność. Jest to postępowanie tak daleko egoistyczne, że przeradza się w próby fałszerstw dokumentów i plan potajemnej ucieczki do swojego Eldorado, które czeka wraz z ukochaną kobietą po za granicami miasta śmierci.
Jednak jak wiemy również i z dzisiejszych przykrych doświadczeń, wielkie tragedie potrafią łączyć ludzi. Tak było choćby podczas ataków terrorystycznych na Amerykę, gdzie tysiące osób zginęło pod gruzami bliźniaczych wież World Trade Center, czy podczas ostatnich kataklizmów, które nawiedziły Azję. Świat potrafi się jednoczyć w obliczu zagłady i często w takich właśnie sytuacjach, okazujemy najwięcej zrozumienia, solidarności i pomocy zarówno tej materialnej, jak i duchowej, która jest również niezmiernie ważna. Podobnie było z naszym bohaterem. Olbrzymia tragedia, jaka dotknęła tych z pozoru obcych i anonimowych dla niego ludzi, doprowadziła do metamorfozy ideologicznej. Rambert z egoistycznego poszukiwania własnej wolności, stał się altruistą, dla którego los setek umierających współobywateli przestał być obojętny. Dżuma zmieniła jego mentalność i doprowadziła do zaprzestania prób ucieczki. Empiryczne doświadczenie epidemii, było punktem zwrotnym w jego postrzeganiu wolności, która nie może być egoistyczna i osiągnięta poprzez zniewolenie innych „Zawsze myślałem, że jestem obcy w tym mieście i że nie mam tu z wami nic wspólnego. Ale teraz, kiedy zobaczyłem to, co zobaczyłem, wiem, że jestem stąd, czy chcę tego, czy nie chcę. Ta sprawa dotyczy nas wszystkich”. Można wywnioskować zatem, iż wolność opisana w najprostszych słowach, to po prostu szczęście ogółu.
Rambert jest bohaterem tragicznym. Jego dylematy są praktycznie nie do rozwiązania. Za każdym z ewentualnych scenariuszy dalszych poczynań, ukrywają się wielkie nadzieje, ale też olbrzymie zagrożenia i niebezpieczeństwa. Jego decyzje niczym rozterki innych znanych bohaterów z literatury, takich jak jak choćby Hamleta, czy Romea i Juli z dramatów Szekspira, albo Judyma z dzieła „Ludzie Bezdomni” napisanego przez wybitnego polskiego pisarza Stefana Żeromskiego, są obarczone winą tragiczną, która w bardziej lub mniej destrukcyjny sposób wpłynie na jego życie. W tej sytuacji nie można znaleźć idealnego rozwiązania, złotego środka pomiędzy szczęściem utożsamianym z wolnością, oraz dobrem ogółu.
Rambert jednak podejmuje decyzje i trzeba przyznać, że bardzo szlachetną. Zrzeka się ze swojej wolności, wybiera niewolę i oddaje się pracy na rzecz potrzebujących. „Nic na świecie nie jest warte, żeby człowiek odwrócił się od tego, co kocha. A jednak ja także się odwracam, sam nie wiedząc dlaczego.” Wolność jego samego jako pojedynczej jednostki, byłaby niesprawiedliwością i pomimo braku absolutnej pewności o trafnym wyborze, pozostaje, bo wyrzuty sumienia i świadomość tchórzostwa nie pozwoliłyby mu oddać się miłości, do której chciał wracać „(...) byłoby bu wstyd, gdyby wyjechał. Przeszkodziłoby mu to kochać kobietę, którą zostawił”
Postawa Ramberta, ale nie tylko jego samego, bo każdego człowieka, który poświęcił się w ratowanie życia zarażonych epidemią, nawiązuje do postawy prometejskiej. W szczególności dotyczy to doktora Rieux, który staje się w pewnym sensie pracoholikiem i z wielkim zaangażowaniem walczy z chorobą, pomimo realnego zagrożenia własnego życia. Dla tego człowieka, wolność to praca, to możliwość spełniania siebie samego w tym co się kocha najbardziej. Dlatego dążąc do swojej wolności, tak ambitnie i z całym sercem spełnia swoją posługę. Jest przykładem wzorowego lekarza, który nie bacząc na ewentualne profity, dąży tylko i wyłącznie do pomocy chorym i cierpiącym.
Sławomir Mrożek w swoim dramacie satyrycznym konfrontuje dwie zupełnie antagonistyczne wizje wolności. Aby podkreślić kontrast pomiędzy postawą Artura i Stomila, buduje scenę w sposób bardzo karykaturalny i groteskowy. Służy temu początkowy fragment, dotyczący nie sprzątniętego przez wiele lat katafalku po śmierci dziada, wózka dziecięcego z czasów wczesnej młodości Artura i osprzętu do ujeżdżania konia, który już od czterdziestu lat nie żyje. Już ten krótki fragment wygłaszany w szczególności przez Artura, daje nam pierwsze wnioski na temat ówczesnej wolności, która dąży do entropii bałaganu, bezładu i niesubordynacji.
Z wypowiedzi Stomila możemy wywnioskować, iż wolność dla niego to po prostu rewolucja. Utopijna wizja świata, to wolność bez żadnych ograniczeń, zakazów, to anarchia, łamanie stereotypów i hedonizm „Jest tylko jedna zasada: nie krępować się i robić to, na co ma się ochotę. Każdy ma prawo do własnego szczęścia.”. Jedynym prawem w takim świecie jest absolutny brak praw i obowiązków. Liczy się tylko dynamizm, bunt i kreatywność „Wyzwolenie z więzów starej sztuki i starego życia! Człowiek sięga po samego siebie, zrzuca starych bogów i siebie stawia na piedestale. Pękają skorupy, puszczają okowy. Rewolucja i ekspansja! – to nasze hasło. Rozbijanie starych form, precz z konwencją, niech żyje dynamizm! Życie w stwarzaniu, wciąż poza granice, ruch i dążenie, poza formę, poza formę”. Te słowa nawiązuję również do utworu „Ferdydurke” Witolda Gombrowicza, w którym pisarz również gloryfikował wyjście poza formę, wyzbycie się maski i porzucenie wszelkich form i stereotypów. Dodatkowo zauważalny jest tutaj antropocentryzm, który wynosi człowieka na wyżyny świata i stawia w centrum zainteresowania.
Stomil jest pewny swoich racji i dumny z choć częściowego osiągnięcia pojmowanej przez niego wolności. Jednak jest to rozumowanie bardzo wąskie i ograniczone. Zauważa to Artur, który odpiera pozytywne argumenty ojca i stawia tezy, które obalają jego sposób myślenia. Przedstawiona przez Stomila wizja wolności przeraża Artura, który widzi w niej realne i poważne zagrożenie dla bezpieczeństwa, ładu i harmonii na świecie. Przedstawiciel młodego pokolenia zauważa złe strony, wytyka błędy teorii ojca. Krytykując ją, podkreśla destrukcyjność takiego działania. W jego oczach, tak pojmowana wolność, przeradza się w niewolę, a jedyna zasada, którą jest brak jakichkolwiek zasad, w jego oczach, doprowadza do nieuniknionej zagłady. Aby podkreślić potencjalne zagrożenie dla świata zmierzającego w kierunku hedonistycznego i nieograniczonego pojmowania wolności, pisarz użył nawet kolokwializmu „burdel”, który silnie oddziałuje na emocjonalny odbiór zgubnej filozofii Stomila.
Oba te teksty są zatem zastawione na zasadzie kontrastu. Camus ukazuje metamorfozę mentalności uwięzionego niewinnie człowieka, który szuka ucieczki, ale niczym biblijny syn marnotrawny, nawraca się i porzuca wolność poza granicami miasta, na rzecz dobra ogółu i budowania wspólnej i prawdziwej wolności. Z drugiej zaś strony, mamy do czynienia z dyskusją filozoficzną i ideologiczną oraz konfliktem pokoleń, w którym ścierają się dwie całkowicie sobie przeciwne wizje wolności. Jedna budowana na hedonizmie i całkowitym braku jakichkolwiek praw i zasad, oraz druga, alternatywna, która ukazuje zgubne skutki pierwszej, oraz przestyga zasad moralnych i jest budowana na fundamentach porządku i ładu.
Tak, jak postawa Ramberta zasługuje na pochwałę, tak Stomil swoją wypowiedzią demoralizuje i zachęca do przełamania bardzo subtelnej i delikatnej granicy moralnej i etycznej. Dzisiaj słowo „wolność” również jest przeinterpretowywane i staję się niewolą grzechu, zła i nałogów. Nie mogąc przestać pić, rzucić papierosów, czy skończyć z braniem narkotyków, wciąż jesteśmy podobno wolni! Tylko dlaczego ta wolność, tak bardzo nas ogranicza?!