Antygona. Recezja spektaklu Teatru Telewizji wg Andrzeja Seweryna.
Spektakl Teatru Telewizji pt. ?Antygona? powstał w 2004r. na zlecenienie TVP. Jest on oparty na dramacie Sofoklesa o tym samym tytule, który mimo swojego starożytnego pochodzenia nadal pozostaje aktualny, poruszając tematy ponadczasowe i uniwersalne. Brawurowo wyreżyserował go Andrzej Seweryn.
Scenariusz dokładnie oddaje treść dramatu. Jest wzorowany na mowie starożytnej, dla nas może nie zawsze zrozumiałej, aczkolwiek dokładnie oddającej atmosferę greckich miast. Wątki są również idealnie odwzorowane. Spektakl opowiada o tym, o czym mówi dzieło Sofoklesa, bez zbędnych zmian i udziwnień.
Reżyser jednak zastosował kilka trików, dzięki którym jeszcze bardziej możemy wczuć się w sytuacje bohaterów. Akcja przeniesiona została z pałacu królewskiego na oazę, przeradzającą się wraz z biegiem wydarzeń w pustynie. Kryje się pod tym metafora życia (symboliczna oaza) oraz śmierci (analogicznie ? pustynia). Od początku widzimy balansowanie rodu Labdakidów na granicy tych dwóch odległych, a zarazem tak bliskich sobie światów. Kolejnym alegorycznym pomysłem Seweryna jest fatum, pod postacią niewidomego starca Tejrezjasza, znakomicie stworzonego przez Wojciecha Standełło. Pojawia się już na początku, wśród piasków pustyni, i towarzyszy bohaterom do ostatnich scen, symbolizując bezradność człowieka wobec losu.
Na wielkie uznanie zasługują z pewnością odtwórcy głównych ról: Antygona, czyli Agnieszka Grochowska, oraz Kreon ? Krzysztof Gosztyła. Znakomicie stworzyli dwie najważniejsze postaci w dramacie, co z pewnością nie było łatwe. Grochowska świetnie kierowała emocjami granej przez siebie bohaterki ? jej twarz, z pozoru bez wyrazu doskonale demonstrowała jej pogodzenie z losem, jak i zawierzenie prawom niepisanym. Z kolei Gosztyła zaskakuje nas w scenie finałowej. Na jego twarzy pojawia się krew, zakazana na deskach teatru greckiego. Bezsprzecznie oznacza to jego winę.
Godna uwagi jest również rola Izabeli Olszewskiej jako chóru. Towarzyszyła jej dwójka dzieci ? w tej roli Maksymilian Seweryn i Zuzanna Wojtal. Im również należą się gromkie brawa, bo dzięki ich kreacji wydawało się nam, że historie losu Labdakidów opowiada nam nasza babcia, a nie chór starców. Jedynym minusem obsady dramatu była Dominika Bednarczyk. Stworzyła mało przekonującą, a w dodatku bardzo sztuczną rolę, co jest zapewne konsekwencją słabego warsztatu aktorskiego.
Na szóstkę spisali się również ci, których na scenie nie widać. Pierwszą rzeczą jaką daje się zauważyć to scenografia i kostiumy, stworzone przez Magdalenę Maciejewską. Dekoracje są ubogie, jednak idealnie wpasowują się w rozwój akcji. Pod strojami kryje się kolejny zamysł reżysera ? od początku dramatu widzimy Antygonę w pięknej, czerwonej sukni, symbol winy, krwi i śmierci. Ismena zaś ? jako niewinna - ubrana jest w białą szatę. Całości dopełnia muzyka, autorstwa Andrzeja Milanowskiego, przypominająca pieśni pogrzebowe, która również towarzyszy bohaterom od początku i jest również przenośnią nieuniknionego fatum.
Podsumowując. Dzieło Andrzeja Seweryna jest z pewnością godne uwagi i jak i również doskonałym dopełnieniem omawianej lektury. Pozwala lepiej zrozumieć tragizm sytuacji i jej bohaterów. Z pewnością mogę ten spektakl polecić wszystkim gimnazjalistom i nie tylko!