Dawno dawno temu w pięknej krainie Mount żył chłopak o imieniu Alex miał on 3 braci i 2 siostry. Był on biedakiem i nie miał pieniędzy na utrzymanie rodziny, więc postanowił udać się do króla, który powiedział, że ma zabić smoka i przynieść mu jego łeb. Wtedy dostanie wystarczająca ilość pieniędzy na utrzymanie rodziny i posłanie braci i sióstr do szkoły. Chłopak następnego dnia wyruszył i poprosił najstarszego z braci by opiekował się rodzeństwem. Szedł on dnie i noce z, krótkimi odpoczynkami. do jamy smoka doszedł wieczorem szóstego dnia podróży. Postanowił rozbić namiot w krzakach nie opodal.Następnego dnia podszedł do i zawołał "Jam jest tym kto wyzywa cię do walki smoku" lecz nikt się nie odezwał. Próbował także i następnego dnia niestety było tak samo. W nocy nie mógł zasnąć więc poszedł się przejść nagle usłyszał tańce i śpiewy za krzakiem. Okazało się, że smoka zabiły krasnoludki mieszkające tam od 222 lat. Chłopak pomyślał ,że gdy weźmie jednego krasnoludka ze sobą to król da mu te środki. Tak więc zrobił zabrał krasnoludka, a nawet 10 i zaprowadził je do króla. Władca po wysłuchaniu historii przybyszy kazał dać chłopcu odpowiednią sumę pieniędzy, a krasnoludki mogły wrócić do swej krainy.potem wszyscy żyli długo i szczęśliwie. Proszę o naj!!!!!!!!
[AKAPIT] Miało to miejsce podczas wakacji, które piętnastoletnia Łucja spędziła razem z rodzicami w górach. Wokół roztaczały się malownicze krajobrazy, a powietrzu unosił się zapach przygody. [AKAPIT] Był późny wieczór, pełnia księżyca. Łucja od godziny nie mogła zmrużyć oka. Nagle, usłyszała za oknem dźwięk łamanych gałęzi. Zdziwiła się, ponieważ odkąd tu przyjechała, nie spotkała żywej duszy w tej okolicy. Odgłosy narastały. Ponadto dziewczyna czuła się obserwowana. Postanowiła zbadać sytuację, wbrew rozsądkowi. Pospiesznie przebrała się w dres, chwyciła podręczną latarkę i wymknęła się z domu. Na zewnątrz musnął ją lekki wiatr. - Halo? Ktoś tu jest? - zapytała drżącym głosem. W odpowiedzi usłyszała jedynie szum drzew. Wtem, w oddali ujrzała tajemniczy cień. Nie zastanawiając się długo, pobiegła za nim. Ku swojemu zdziwieniu zobaczyła dziwną istotę. Była to na pozór zwykła dziewczyna. Jej blada twarz kontrastowała się z błękitnymi włosami. Nosiła białą, zwiewną sukienkę. Była bosa. - Pomożesz mi? - rzekła ze smutkiem w głosie. Łucja na chwilę zaniemówiła. - O o oczywiście - odpowiedziała, jąkając się. - Muszę znaleźć swój pierścień, bez niego nie uda mi się wrócić do Nibylandii. Łucja nic z tego nie rozumiała. Nibylandia? Pierścień? Co to ma znaczyć? Jakby tego było mało, zauważyła, że dziewczyna ma skrzydła! - Mam na imię Lora i utknęłam w waszym świecie. - Łucja, miło cię poznać - odpowiedziała grzecznie dziewczyna - Jednak nie traćmy czasu, chodźmy szukać zguby. Nastolatki długi czas błąkały się okolicy. Poszukiwania nie dawały rezultatów, a wschód słońca zbliżał się nieuchronnie. Zrezygnowane, usiadły pod rozłożystym kasztanem. - Chyba już nigdy go nie znajdziemy - rzekła Lora ze łzami w oczach. - Nie mów tak, na pew... Jest tam! Widzę go! - krzyknęła Łucja. Pierścień leżał częściowo przykryty liśćmi. Był przepiękny, ze szmaragdem oczkiem. Połyskiwał w nienaturalny sposób. - Tak, to on! Dziękuję! Teraz będę mogła wrócić do domu - odparła rozradowana Lora - Pora się pożegnać, cieszę się, że cię spotkałam. Ledwie dokończyła zdanie i już jej nie było. [AKAPIT] Łucja wróciła do domu. Do śniadania zostało jeszcze trochę czasu, ale piętnastolatka była zbyt podekscytowana, żeby zasnąć. Miała tylko nadzieję, że historia nie była wytworem jej wyobraźni. Na wszelki wypadek, postanowiła nikomu o tym nie mówić.