Konflikt iraelsko-palestyński.
Rozpatrując konflikt palestyńsko - izraelski należy cofnąć się do lat powojennych, wówczas to w roku 1948 na terytoriach byłej Palestyny, pozostającej pod kontrolą Brytyjczyków jako tzw. terytorium mandatowe, powstało państwo Izrael. W roku 1947 na forum ONZ wzniesiono propozycję podziału obszaru Palestyny na część żydowską i arabską, nie precyzując jednak szczegółów projektu. Kilka dni po wygaśnięciu mandatu brytyjskiego 15 maja 1948 roku Żydowska Rada Narodowa proklamowała powstanie niepodległego państwa Izrael. Fakt ten stał się przyczyną wybuchu wojny izraelsko-arabskiej, w której po stronie arabskiej brały udział oddziały wojskowe z kilku sąsiednich państw. Izrael zdołał jednak odeprzeć ataki Arabów, powiększając przy tym o połowę powierzchnię kraju. Toczone wówczas walki uległy zawieszeniu bez podpisania umów pokojowych, Izrael zaś zyskał granice nie uznawane przez żadne z sąsiadujących z nim państw, co stało się przyczyną późniejszych konfliktów. Wojna dla Palestyńczyków była nieszczęściem, zapoczątkowała exodus znacznej części tego ludu. Decydująca była masakra arabskiej wioski Dajr Jasin, gdzie w kwietniu 1948 r. członkowie skrajnej żydowskiej organizacji Ecel zamordowali 250 mężczyzn, kobiet i dzieci. Palestyńczycy rzucili się do ucieczki, skazując się na poniewierkę. Ich mienie przejęło państwo żydowskie. W grudniu 1949 r. uchodźców było już 726 tysiące. Gnieździli się stłoczeni w namiotach i barakach obozów, pozbawieni pracy wegetowali dzięki pomocy organizacji humanitarnych. W idealnych warunkach do rozwoju wszelkich ekstremizmów.
W skutek walk Izrael opuściło i przeniosło się do sąsiednich krajów arabskich ok. 800 tys. Palestyńczyków, których los stał się odtąd największym problemem społecznym tego regionu świata. Części z nich udało się zasymilować w swych nowych krajach, znaczna jednak grupa zasiedliła obozy dla uchodźców. Tymczasem Izrael rozwijał się w niespotykanym tempie, źródłem finansowania dokonujących się w kraju przemian była międzynarodowa pomoc finansowa. Niemałą rolę odegrały też fundusze prywatne pochodzące od przedstawicieli żydowskiej diaspory żyjącej za granicą. W szybkim tempie wrastała liczba ludności kraju przyjmującego imigrantów żydowskich z całego niemal świata, dynamicznie postępowały procesy urbanizacyjne.
Przegrana Arabów z lekceważonym dotąd Izraelem wstrząsnęła całym światem arabskim. Młode elity – oficerowie, inteligencja – boleśnie odczuły konieczność modernizacji swych zacofanych krajów. Wyraziło się to w wytworzonym na wzór europejski nacjonalizmie arabskim, dążącym do zjednoczenia w jednym świeckim państwie wszystkich arabów, od Atlantyku po Zatokę Perską. Wyznający tę ideologię tzw. Wolni Oficerowie obalili w 1952 r. króla Faruka w Egipcie. Ich przywódca Gamal Abdel Naser popadł rychło w konflikt z Zachodem, nacjonalizując Kanał Sueski. Brytyjsko -francusko-izraelski atak na Egipt w listopadzie 1956 r. pchnął Nasera w objęcia Związku Radzieckiego. Na Bliskim wschodzie zarysował się nowy układ sił: Izrael (postrzegany dotąd jako socjalistyczny) stał się najwierniejszym sojusznikiem Zachodu, a ZSRR zaczął montować swój blok spośród tzw. postępowych krajów arabskich (Egipt, Syria, Irak, Jemen, Libia). Hojnie wyposażony przez Rosjan Naser parł do wojny.
Błąkającym się po całym Bliskim Wschodzie Palestyńczykom Naser także wyznaczył role do odegrania. Po jego auspicjami powstała w 1964 r. Organizacja Wyzwolenia Palestyny, która miała reprezentować „arabski naród Palestyny”. Celem OWP było świeckie demokratyczne państwo obejmujące całą Palestynę. Gwarantować miała ono wszystkim równe prawa „bez różnicy rasy, języka, lub wyznania”, ale Żydzi, którzy napłynęli po „syjonistycznej inwazji”, miesiliby kraj opuścić.
Siła krajów arabskich okazała się jednak słaba. Udowodniła to „wojna sześciodniowa” w czerwcu 1967 r., kiedy izraelski blitzkrieg powalił na kolana Egipt, Syrię i Jordanię. Izrael zdobył resztę Palestyny, Półwysep Synaj, wzgórza Golan. Wydawało się, że już tylko krok dzieli do od zbudowania państwa w biblijnych granicach „od Nilu po Eufrat”.
Kolejna klęska Arabów miała dalekosięzne skutki. Przede wszystkim przyczyniła się do usamodzielnienia ruchu palestyńskiego. Przełomem była bitwa pod Karameh w marcu 1968 r., gdzie palestyńscy fedaini stawili skuteczny opór armii izraelskiej. W lutym 1969 r. na czele OWP stanął przywódca Fatah, Jaser Arafat, reprezentujący młode pokolenie bojowników. Pod jego przewodem Palestyńczycy wzięli sprawy w swoje ręce. Organizacja przekształciła się w swego rodzaju państwo na wygnaniu: z flagą, hymnem, parlamentem (Palestyńska Rada Narodowa), rządem (Komitet Wykonawczy), służbą dyplomatyczną, środkami przekazu, niezliczonymi organizacjami politycznymi i społecznymi. A przede wszystkim – z własną armią. Droga wyzwolenia miała być walka zbrojna. Zarówno Armia wyzwolenia Palestyny, jak i bojówki poszczególnych organizacji z Fatah na czele prowadziły partyzanckie rajdy na teren Izraela.
Baza wypadkową palestyńskich fedainów była przede wszystkim Jordania, co wywołało zaniepokojenie tamtejszego monarchy. Obawiał się on tyleż odwetu Izraela, co radykalizmu lewicującego ruchu palestyńskiego. We wrześniu 1970 r. doszło więc do starć między fedainami i armią jordańską; pogrom Palestyńczyków został nazwany Czarnym Wrześniem. Taką też nazwę przejęła jednostka OWP, która terrorem chciała wymusić posłuch świata dla sprawy palestyńskiej. Jeszcze aktywniejsze były na tym polu lewackie organizacje typu Ludowego Frontu Wyzwolenia Palestyny. Gdy ataki na terytorium Izraela stały się utrudnione – walka została przeniesiona do Monachium, Stambułu, na pokłady statków, samolotów. Wkrótce słowo Palestyńczyk stało się synonimem terrorysty, a palestyńskie obozy – mekką terrorystów z całego świata.
Fedaini próbowali nadal jednak dosięgnąć Izraela, tym razem z terytorium Libanu. Utworzyli tam tzw. Fatahland – państwo w państwie, nad którym słaby rząd libijski nie był w stanie zapanować. Wywołało to niezadowolenie licznej w Libanie ludności chrześcijańskiej. W 1975 r. bojówki chrześcijańskiej Falangi zaatakowały Palestyńczyków, wspieranych przez libańskich muzułmanów i partie lewicowe. Liban, zwany dotąd „Szwajcarią Bliskiego Wschodu”, pogrążył się w krwawym chaosie wojny domowej. Sytuację wykorzystała najpierw Syria, potem Izrael. W końcu 1982 r. wojska izraelskie pod komenda Ariela Szarona wdarły się w głąb Libanu, zadając decydującą klęskę siłom palestyńskim. Fedaini ewakuowali się do Tunezji, a chrześcijańscy sojusznicy Izraela urządzili cywilom krwawą łaźnię w obozach Sabar i Shatila.
Długo tłumiona wściekłość musiała eksplodować. Zalążkiem Był wypadek samochodowy, w którym izraelska ciężarówka zabiła kilkoro Arabów. W grudniu 1987 r. na ulice żywiołowo wyległy tłumy młodzieży. Nastolatkowie budowali barykady z płonących opon, obrzucali Izraelczyków kamieniami. Ich symbolem stała się bron Dawida – proca. Intifada – tak nazwano palestyńskie powstanie – wybuchła poza strukturami OWP, wyłoniła nowe siły polityczne. Najważniejszą z nich okazał się Islamski Ruch Oporu (Hamas), utworzony w 1988 r. Ta organizacja muzułmańskich fundamentalistów też dąży do zniszczenia państwa Izrael, ale na jego gruzach chce ustanowić państwo wyznaniowe. Początkowo zajmowała się działalnością charytatywną i kulturalną, później jednak pierwszoplanową metoda walki stały się zamachy dokonywane przez samobójców.
Intifada okazał się dla Izraela wyzwaniem najpoważniejszym z dotychczasowych. Tego ruchu nie dawało się stłumić mimo wciąż rosnącej liczby ofiar. Zagrażał on Izraelczykom w życiu codziennym: w autobusach, sklepach, szkołach, na ulicy. Coraz większy posłuch zdobywały więc głosy nawołujące do kompromisu z Palestyńczykami. We wrześniu 1993 r. Arafat i izraelski premier Icchak Rabin podpisali wynegocjowane w Oslo porozumienie. Izrael uznawał OWP jako reprezentacje narodu palestyńskiego, OWP uznawał istnienie Izraela. Pod autonomiczny zarząd palestyński przeszła Strefa Gazy i niektóre miasta Zachodniego Brzegu. Przejęcie władzy przez Palestyńczyków miło się odbywać stopniowo.
Wydawało się, że do tego umęczonego regionu zawitała wreszcie nadzieja na pokój. Jednak ekstremiści po obu stronach nie złożyli broni. Fanatycy Hamasu nasilili kampanie terroru. W listopadzie 1995 r. żydowski nacjonalista zabił Rabina. Okazało się, że podpisując porozumienie w Oslo, Izraelczycy i Palestyńczycy mieli rozbieżne oczekiwania. Izraelczycy uważali, że rozwiązali problem palestyński. Dla Palestyńczyków był to tylko pierwszy krok w kierunku niepodległej Palestyny w granicach z 1967 r. Trzy punkty były szczególnie sporne: istnienie żydowskich osiedli na Terytoriach Okupowanych, status Jerozolimy i problem powrotu uchodźców. Utworzenie Autonomii nie zmniejszyło frustracji Palestyńczyków. Samorząd nie okazał się lekiem na bolączki życia codziennego, które było równie ciężkie co przedtem. Niepodległość nie nadchodziła. Autorytet Arafata upadł. Natomiast sytuacja zaczęła się zaostrzać, gdy znienawidzony przez Arabów przywódca izraelskiej prawicy, Ariel Szaron, pojawił się na świętym dla nich Wzgórzu Świątynnym. Co nastąpiło potem - widzimy codziennie.
Porozumienia z Oslo z 1993 roku, a także plany pokojowe byłego senatora George’a Mitchella oraz szefa CIA Georg’a Teneta oparte były na budowaniu zaufania miedzy wrogami, jednak owego zaufania nie można osiągnąć, a obie strony uważają, że prowadzą walkę o przetrwanie. Dotąd najbardziej obiecująco wyglądało porozumienie wypracowane przez byłego premiera Ehuda Baraka i prezydenta Billa Clintona na przełomie 2000 i 2001 roku w Camp David. Postanowienia owego porozumienia zakwestionował, jednak nowy premier Izraela Ariel Szron.
Najtrudniejszym punktem negocjacji był zawsze status Wzgórza Świątynnego, na którym stała niegdyś starożytna świątynia żydowska. Wzgórze to znane jest również jako Harman al-Szarif. Muzułmanie otaczają je czcią jako miejsce wniebowstąpienia Mahometa. Natomiast Palestyńczycy chcą kontrolować islamskie obiekty na placu świątynnym – meczet al-Aksa oraz Kopuła Skały.
Sprawą rozstrzygnięcia konfliktu palestyńsko – izraelskiego zajęła się Rada Bezpieczeństwa ONZ, 13 marca 2002 przyjęła rezolucję, w której po raz pierwszy zapisano, że „dwa państwa Izrael i Palestyna powinny żyć obok siebie w uznanych i bezpiecznych granicach”. Rada Bezpieczeństwa zażądała też od stron konfliktu na Bliskim Wschodzie natychmiastowego przerwania fali przemocy. Politycy izraelscy i palestyńscy mówią chętnie o potrzebie pokoju, ale dotychczas niewiele uczynili, by on nastał. Największym błędem elit politycznych Izraela i Palestyny jest to, że nie wykorzystały przed laty szansy, jaka dawały porozumienia pokojowe z Oslo. Nie przekonały swych rodaków, że dialog jest jedyna realna szansą zakończenia kilkudziesięcioletniego konfliktu.
Lider autonomii Palestyńskiej Jaser Arafat, działając według zasady „wszystko albo nic”, pozbawił się pola manewru. Stąd też każde jego ustępstwa zaczęto odbierać w społeczności palestyńskiej jako porażkę. Nieudolność Arafat na arenie politycznej, jak i w zarządzaniu autonomią, spowodowały, że coraz więcej Palestyńczyków zaczęło dawać posłuch ekstremistom. Próbując utrzymać swe wpływy poszedł na konfrontację z Tel Awiwem. I w efekcie przygotował grunt pod dojście do władzy w Izraelu premiera Ariela Szarona – emerytowanego generała, dla którego polityka jest jedynie przedłużeniem wojny.
Izraelczycy utrzymują okupację terenów palestyńskich nie tylko ze względu na przekonanie, że są to historyczne ziemie żydowskie. Obszary te maja duże znaczenie dla bezpieczeństwa państwa Izrael. Gdyby nastąpił powrót do sytuacji z czasów przed wojny 1967 r., wówczas południe i północ Izraela łączył korytarz, którego szerokość w rejonie miasta Netania i Hadera nie przekracza 20 km. Przeprowadzając zaskakujący atak przeciwnik mógł w ciągu kilku godzin podzielić państwo żydowskie. Nie bez znaczenia pozostaje też kwestia dostępu do źródeł wody, które znajdują się na ziemiach palestyńskich. Izrael cierpi od lat na jej deficyt. Bez wody sprowadzanej z terenów okupowanych niemożliwe byłoby wykorzystanie rolnicze wielu terenów.
W ostatnich tygodniach doszło do gwałtownych walk między armią izraelską a Palestyńczykami. Żołnierze izraelscy weszli do Ramallah, gdzie mieści się kwatera Jasera Arafata. Aresztowali ok. 700 osób. Do krwawych zajść doszło także w Betlejem. W ogniu stanął meczet Omara – główne miejsce kultu Muzułmanów w Betlejem. Izrael uznał miasto za zamkniętą strefę wojenną. Premier Ariel Szaron otwarcie powiedział, że Izrael jest w stanie wojny. Próby pogodzenie zwaśnionych stron podejmowali się politycy wielu krajów miedzy innymi sekretarz generalny USA Colin Powell . Lecz jego misja pokojowa zakończyła się fiaskiem.
Przedstawiciele Palestyńczyków mi. in. mer Betlejem Mohammed al.-Madani poinformowali 7 bm., że doszło do porozumienia z Izraelem w sprawie przerwania oblężenia Bazyliki Narodzenia Pańskiego w Betlejem. Wojska izraelskie otoczyły bazylikę, wktorej schroniło się ponad 100 Palestyńczyków. Zdaniem władz izraelskich wśród nich, jest wielu terrorystów.
Porozumienie, które wypracowali dyplomaci amerykańscy i europejscy przewidywało ekstradycję do Włoch 13 Palestyńczyków, których banicji domaga się Izrael. Kolejnych 26 miało być przewiezionych do Strefy Gazy, pozostali zaś wróciliby do swoich domów na Zachodnim Brzegu. Przywódca Autonomii Palestyńskiej Jaser Arafat po raz pierwszy od ponad pięciu miesięcy opuścił swa siedzibę w Ramallah, odwiedził Bazylikę Narodzenia Pańskiego w Betlejem, która była oblegana przez armię izraelską przez 39 dni. Wydawało się, że powraca spokój na tych ziemiach. Tymczasem w Izraelu przywódca nacjonalistycznej prawicy i premier Ariel Szaron poniósł klęskę we własnej partii – Likud. W niedziele 12 maja br. w głosowaniu komitetu centralnego Likudu, przedstawiciele tej partii wykluczyli możliwość uznania przez Izrael państwa palestyńskiego, za czym opowiadał się Szaron. Porażka Szarona jest zarazem sukcesem byłego premiera Benjamina Netanjahu, głównego inicjatora sprzeciwu wobec prób uznania przez Izrael istnienia państwa palestyńskiego. Rezolucja Likudu została ostro skrytykowana przez Palestyńczyków. Arafat uznał ją za cios dla procesów pokojowych i pogwałcenie porozumienia z Oslo. Wywołała również nieprzychylne reakcje Unii Europejskiej.
W sprawie zaprowadzenia trwałego pokoju na Bliskim Wschodzie ma zostać zwołana międzynarodowa konferencja z udziałem zwaśnionych stron oraz przedstawicieli Stanów Zjednoczonych, Unii Europejskiej, Rosji i ONZ.